|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Dzieje konfliktu religii i nauki [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Często dziś można usłyszeć, iż nie ma zasadniczych różnic, ani konfliktów między wiarą i nauką, ściślej między wiarą judeochrześcijanską i nauką. Mówi się, iż "mit nieuchronnego konfliktu" powstał w XIX w., od czego dziś teoretycy zajmujący się tą kwestią się odżegnują: "Naukowcy zajmujący się zagadnieniem nauka-wiara zgodnie twierdzą, że nie może być istotnego konfliktu między poznaniem naukowym a poznaniem przez wiarę, jeśli tylko właściwie zrozumie się ich naturę" [ 1 ]. Czasami spotyka się pewne zakłopotanie, skądinąd słuszne, współczesnych katolików mówiących na ten temat: "Mówienie o wzajemnym oddziaływaniu na siebie nauki i chrześcijaństwa nie jest sprawą łatwą, bowiem historia ich obu naznaczona jest wieloma bolesnymi zdarzeniami" — wyznaje enigmatycznie filozof nauki, ks. Bogdan Lisiak SJ [ 2 ]. Oczywiście nie można zaprzeczyć, iż za pomocą umiejętnej wykładni można uzgodnić religijny i naukowy punkt widzenia, a poznaniu religijnemu nadać uzupełniający względem naukowego charakter (ewentualnie na odwrót), a przez to nie ma przeszkód, aby człowiek wierzący zajmował się pracą naukową. Jednakże konflikt między poznaniem naukowym i religijnym nie jest dziewiętnastowiecznym mitem, lecz czymś realnym. To współczesne trendy koncyliacyjne produkują mity o istotowej niesprzeczności obu tych sposobów postrzegania świata. Jak pisał Stanisław Lem: "Moim zdaniem, które na pewno nie wynika z mojej nieomylności, ładunek rozszczepiający jedyność wiary, i to nie tylko katolickiej, podkłada pod fundamenty tej wiary, pod jej dogmatyki, globalny ruch cywilizacyjny, w znacznej mierze napędzany przyrostami wiedzy o procesach życia, zwłaszcza ludzkiego, zaś w przypadku katolicyzmu problemów natalistycznych." [ 3 ]
"Nie potrzebujemy badań od czasu Ewangelii"
"Mówię to, abyście nie dali się zwieść nikomu fałszywymi dowodami… Uważajcie, aby ktoś z was nie został zwabiony w niewolę (błędu) przez filozofię lub chytry podstęp, opartych na ludzkich podaniach i na siłach natury [ 4 ] a nie na Chrystusie." List św. Pawła do Kolosan 2,4-8.
Pierwotnie chrześcijanie nie poczytywali za ujmę dla ich religii, jeśli była ona sprzeczna z wiedzą rozumową, programowo zakładali irracjonalizm swych prawd, bowiem jak mówi Pismo — Bóg zawiódłszy się na mędrcach postanowił swą mądrość objawić przez ludzką głupotę. W starożytności niekoniecznie musiało stanowić to zagrożenie dla religii chrześcijańskiej, bowiem starożytni mieli swoje fantazje na temat świata, a w czasach kiedy chrześcijaństwo się rozwijało krytyczny racjonalizm odchodził powoli do lamusa. Najistotniejsze konflikty ideologiczne jakie więc miało chrześcijaństwo przeciw sobie stanowiły sprzeczności ich mitologii z wierzeniami starożytnych — tak więc były to niejako sprzeczności systemów majaczeń. Przez splot okoliczności i pewne oznaki wyjałowienia „pogaństwa", chrześcijaństwo odniosło triumf.
Wielu najznamienitszych ojców kościoła wyraźnie eksponowało ten aspekt wiary chrześcijańskiej. Laktancjusz (ok. 250-330) uważa nauki przyrodnicze za oczywiste głupstwa. Św. Ambroży (ok. 339-397), biskup, ojciec i doktor kościoła, uważał je za obrazę majestatu boskiego. "Co mają wspólnego Ateny i Jerozolima, Akademia i Kościół? Od czasu Chrystusa nie odczuwamy już więcej żadnej ciekawości, i nie potrzebujemy badań od czasu Ewangelii" — pisał Tertulian (ok. 160 — po 220).
Pismo Święte dawać miało całościowy obraz świata lub co najmniej mówiło tyle ile wiedzieć potrzeba: "Ilekroć zauważam, że jakiś brat chrześcijanin nie zna tych zagadnień i plącze w nich jedne rzeczy z drugimi, cierpliwie słucham jego wywodów i myślę sobie, że nic mu nie zaszkodzi taka niewiedza o układach i procesach materialnego świata, byleby tylko o Tobie, Panie, Stwórco wszechrzeczy, nie myślał rzeczy niegodnych" — pisze św. Augustyn (354-430), największy filozof i teolog chrześcijański, w swych Wyznaniach. Ciekawość świata potępiał jednoznacznie. W swym dziele O państwie Bożym dowodzi, iż słowo 'demon' od wiedzy się wywodzi, czyli jej pragnienie — ciekawość — diabelską ma naturę. Najpełniej wyraził to w księdze dziesiątej Wyznań, gdzie dowodzi, iż ciekawość jest złem najgorszym, już choćby przez to, że mąci błogość modlitwy...: "A jest jeszcze inny rodzaj pokusy [poza pokusami zmysłów], kryjący w sobie rozliczne niebezpieczeństwa. Oprócz owej pożądliwości, która pociąga do napawania się wszelkimi rodzajami przyjemności zmysłowych i której hołdownicy, gdy się oddalają od Ciebie, giną — istnieje też w duszy popęd do posługiwania się tymi samymi zmysłami już nie do cielesnych przyjemności, lecz do zaspokojenia próżnej, nieuzasadnionej ciekawości, okrytej — niby płaszczem — mianem wiedzy. (...) Jakąż może dać przyjemność widok rozdartych, budzących trwogę zwłok?". Jak wiemy dzięki kościołowi przez całe wieki zakazane było w Europie przeprowadzanie sekcji zwłok (z tej przyczyny kłopoty z inkwizycją miał Vesalius). Dalej czytamy u Augustyna: "Tej samej chorobie pożądliwości służą pokazywane w teatrach przedziwności różne. Stąd też wynika pęd ludzi do poznania takich tajemnic natury, które nie dotyczą naszego życia; wiedza ta nie przynosi żadnego pożytku, ludzie chcą ją zdobywać tylko dla niej samej. (...) Boga się kusi, kiedy się żąda znaków i cudów — mających służyć nie czyjemukolwiek ocaleniu, lecz tylko samemu ich poznaniu (...) A czym to usprawiedliwić, że nieraz, kiedy siedzę w domu, nie mogę oderwać oczu od jaszczurki łowiącej muchy albo od pająka oplątującego je pajęczyną? (...) Jeśli bowiem serce nasze jest naczyniem, w którym owe rzeczy się gromadzą, jeśli jest aż tak zatłoczone niesłychanymi głupstwami, to przecież z tego powodu modlitwy nasze nieraz się przerywają albo zamącają. Kiedy, stojąc przed Twoim obliczem, wznosimy ku Tobie głos z głębi serca, nagle nie wiadomo skąd takie niedorzeczne myśli się wyłaniają — i oto tak wielkie uniesienie się roztrwania." Dlatego też wiedza ma być posłuszna wierze: jeśli "jakaś teza rozumu ludzkiego zwraca się przeciwko autorytetowi pism natchnionych, to w jakikolwiek sposób byłaby ona przemyślna, zwodzi jedynie naśladownictwem prawdy, prawdą jednak być nie może" (Augustyn, List 143[al.7 ], Do Marcelina, nr 7). O matematykach Augustyn pisał: "Dobry chrześcijanin powinien wystrzegać się matematyków i tych, którzy głoszą puste nauki. Istnieje niebezpieczeństwo, że matematycy zawarli ugodę z diabłem, aby zaciemnić ducha i pogrążyć człowieka w odmętach piekieł."
Podobną pogardę wyrażał Euzebiusz z Cezarei (ok. 260 — ok. 340), teolog, biskup i historyk kościelny: "Gardząc świętymi pismami Boga, zajmują się geometrią, bo są ludźmi związanymi z ziemią, mówią po ziemsku i nie znają tego, który przychodzi z góry. Pilnie studiują geometrię Euklidesa. Podziwiają Arystotelesa i Teofrasta. Niektórzy modlą się, być może, do Galena." (Historia Kościoła, 5,28,14). Claudius Galenus (ok. 130 — ok. 200) był sławnym medykiem starożytności, kontynuatorem dzieła Hipokratesa. Chrześcijanie przez długi czas sceptycznie odnosili się do medycyny konwencjonalnej, gdyż przecież Biblia mówi wyraźnie o istocie chorób, a Jezus pokazywał jak należy je leczyć. Wedle ewangelii choroby to złe duchy, zaś uzdrawianie polegało na przeganianiu owych czartów. Określenie „chory" stosuje Jezus zamiennie z określeniem "opętany" lub "diabelstwo mający". Jeśli stan chorego jest ciężki, pisze się, iż ma w sobie wielką liczbę czartów trapiących go. Epilepsja i lunatyzm to "duch niemy" (Mk 9,13), paralityk, to "ruszony powietrzem" (Mt 8,5), niemowa to "czart niemowy" (Łk 11,14), artretyzm to "duch niemocy" (Łk 13,10). W przypadku chłopca chorego na epilepsję Jezus wyjaśnia: "Ten rodzaj żadnym sposobem wyniść nie może, jedno za modlitwą i postem" (zob. Mk 9, 13n). Jest więc zrozumiałe, że przez długi czas chrześcijanie podejrzliwie lub niechętnie traktowali medycynę. Carl Sagan pisze: „W średniowieczu medycyna rozwijała się w świecie islamu, podczas gdy w Europie był to mroczny okres. Większość wiedzy o anatomii i chirurgii została utracona. Rozkwitała wiara w modlitwę i cudowne uzdrowienia. Zanikła działalność laickich lekarzy. Powszechnie stosowano modły cudowne mikstury, horoskopy i amulety. Ograniczono lub całkowicie zakazano sekcji zwłok, co pozbawiło osoby trudniące się medycyną najważniejszego źródła wiedzy o ludzkim ciele. Badania medyczne zamarły." [ 5 ] Aż do końca osiemnastego wieku utrzymywano pogląd, że przyczyną obłędu jest opętanie przez demony i że najskuteczniejszą na to metodą jest zadawanie opętanemu cierpień, co miało niszczyć demona. Z wielką niechęcią odnoszono się również do leczenia ziołami. W ten sposób wyrażali się m.in. patriarcha Sewer z Antiochii, Eznik z Kolb. Chrześcijański apologeta Tacjan Syryjczyk (ok. 130 — ok. 193), uczeń św. Justyna, uważający kulturę grecką za niemoralną, pisał, iż sztuka lecznicza jest dziełem złych duchów: "Demony podstępnie odciągają ludzi od czci boskiej, nakłaniając ich by wierzyli w moc ziół i korzeni (...) Dlaczego ludzie, którzy pokładają ufność w rzeczywistości materialnej, nie chcą zaufać Bogu? Dlaczego nie przyjdziesz do mocniejszego Pana i wolisz leczyć się jak pies ziołami (...) Sztuka lekarska i wszystko co się z nią łączy, pochodzi z tego samego oszukańczego warsztatu". Trzeba wspomnieć, na marginesie, że demony po kilkunastu wiekach założyły w łonie kościoła swą agendę, za jaką z pewnością, w świetle świadectwa Tacjana, może być uznany zakon bonifratrów, specjalizujący się w ziołolecznictwie i do dziś oferujący w specjalnych aptekach tanie leki ziołowe „na wszystko", o dość mizernej skuteczności.
Tacjan potępiał tych, którzy przy pomocy geofizyki wyjaśniali trzęsienia ziemi (w propagandzie chrześcijańskiej służyły one jako gniew Boga). Gromił też zajmowanie się astronomią: "Jak można wierzyć komuś, kto twierdzi, że Słońce jest rozżarzoną masą, a Księżyc ciałem takim jak Ziemia? Są to sporne hipotezy i nie dowiedzione fakty… Jaką korzyść przynoszą… pomiary ziemi, badania pozycji gwiazd i ruchu Słońca? Żadną Bo też do takich 'naukowych' działań nadaje się tylko ktoś, kto swe subiektywne przekonania uznaje za prawo" [ 6 ]. Była to niejako antycypacja procesu Galileusza.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Multimedialna Nowa Encyklopedia Powszechna PWN 2000, hasło: „Nauka a wiara". [ 2 ] B. Lisiak, „Nauka a religia: konflikt czy dialog?", serwis internetowy Mateusz, artykuł z książki: Rozum i wiara mówią do mnie. [ 3 ] Stanisław Lem, „Wiara i wiedza", Bez Dogmatu, nr 36. [ 4 ] łac. secundum elementa mundi, ang. after the rudiments of the world. [ 5 ] Carl Sagan, Świat nawiedzany przez demony. Nauka jako światło w mroku, Zysk i S-ka, Poznań 1999, s.21. [ 6 ] Tacjan, Oratio ad Graecos, 17,7n i 18,1n, 27,7n, za: Deschner, Kryminalna Historia..., t.3, s.226. « Nauka i religia (Publikacja: 29-09-2002 Ostatnia zmiana: 26-09-2008)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1933 |
|