|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Boccaccio -Dekameron
Do czytelników Autor tekstu: Giovanni Boccaccio
O autorze
(...) Jeśli w nowelach moich tu i ówdzie znajdzie się jakiś szczegół lub jakieś słówko
bardziej
swobodne, a świętoszkom w spódnicy nie przypadające do smaku, dlatego że więcej
zwykły baczyć na słowa niźli na czyny i jeno pozór cnót wszelkich brać na
się, to twierdzę, że przez napisanie tych słów nie popełniłem nic
bardziej nieprzystojnego od mnóstwa białogłów i mężczyzn, mówiących co
chwila o moździerzu i tłuczku lub o szczelinach i klinie. Nadto pióro moje
powinno przynajmniej tyle mieć wolności co pędzel malarza, który żadnej, a przynajmniej słusznej, nagany na siebie nie ściągając, świętego Michała
mieczem i kopiją godzącego w węża, a świętego Jerzego na smoku wyobraża,
Adama w męskiej, a Ewę w żeńskiej przedstawia postaci i nawet Temu, który
dla zbawienia ludzkości śmierć męczeńską na krzyżu ponieść raczył,
nogi to jednym, to dworna gwoździami przebija. Wziąć także i to pod uwagę
należy, że o wszystkich tych rzeczach opowiada się nie w kościele, o którego
sprawach jeno z czcią najwyższą i słowami nieskalanymi mówić wolno (chociaż w historii świętej znalazłoby się pod dostatkiem kart, z którymi ani równać
się moim!) — nie toczy się tu dysput w szkole filozofów, gdzie przystojność w nie mniejszej mierze jest wskazana ani w kole mędrców i uczonych, ale w ogrodach, w miejscu wytchnienia rozmawia grono osób wprawdzie młodych, lecz
dojrzałych i nie ulegających zbyt łatwo pokusom a dzieje się to w czasie,
gdy najbardziej stateczni brali nogi za pas, aby jeno życie ocalić (mowa o szalejącej wówczas zarazie). Jakiekolwiek zaś
są opowieści moje — jak wszystko inne — mogą szkodliwymi lub pożytecznymi się
okazać, zależnie od natury słuchacza. Któż nie wie, że wino — jak opój
pospołu z pijanicą obok wielu innych zaręczają — jest rzeczą dla zdrowych
zbawienną, szkodliwą zasię dla ludzi gorączką trawionych? Mamyż więc
dlatego, że gorączkującemu szkodzi, powiedzieć, iż jest zabójcze? Komuż
nie wiadomo także, iż ogień jest niezbędny dla śmiertelników? Zali widząc,
jak domy i miasta pożera, szkodliwym go nazwać możemy? Broń służy równie
dla ochrony ludzi spokojnych jak i dla popełniania wielu morderstw: wina spada
wówczas na tych, którzy jej na złe użyli. Umysł spaczony żadnego słowa w jego prawdziwym nie weźmie znaczeniu. Najszlachetniejsze słowa pożytku mu nie
przyniosą, równie jak mniej przystojne nie zdołają znów splamić duszy
czystej, kurz bowiem nie ima się promieni słonecznych, a brud ziemski czystości
niebios. Jakież to słowa i jakie księgi świętsze, czcigodniejsze i wznioślejsze
są od Pisma świętego? A jednak wiele ludzi, fałszywie je tłumacząc, sobie i innym zgubę zgotowało. Każda rzecz sama w sobie na coś przydatną być może,
źle natomiast użyta, znaczne wyrządza szkody. (...) Kto jednak korzyści i nauki będzie pragnął, ten się na nich nie zawiedzie. Jeśli księgi te będą
czytane w stosownych okolicznościach, a przy tym przez osoby, dla których je
napisano — pożytecznymi i przyzwoitymi się okażą. Kto przekłada nad nie
trzepanie ojczenaszków albo gniecenie kiszek czy placków dla spowiednika, ten
niechaj ich nie rusza. Nie uganiają one za nikim, nie proszą, aby je czytano.
Czego zaś nie mówia i nie robią dziś pobożnisie! (...) Nie wątpię, że
znajdą się i takie, co powiedzą, że opowieści moje roją się od żartów i krotochwil i że nie przystoi człekowi statecznemu, mężowi pewnej wagi, pisać
rzeczy podobne. Winienem im wdzięczność i dziękuję gorąco, że chlubną
gorliwością powodowane, o moją sławę tak się troszczą. Na ich zarzuty to
jedno odpowiem: godzę się, że jestem człekiem pewnej wagi i że mnie nieraz w życiu moim ważono, dlatego też ci, którzy mnie na wagę nie kładli,
wiedzieć winni, że ważę niewiele, przeciwnie, jestem tak lekki, że na
powierzchni wody unosić się mogę. Z drugiej strony mniemam, że skoro kazania
mnichów, karcących ludzkie wady i grzechy, pełne są dziś różnych fraszek,
figlików i konceptów, to podobne krotochwile nie przyniosą ujmy moim opowieściom,
pisanym, by odpędzić od niewiast melancholię. Gdyby jednak zbytnio się nimi
rozweseliły, to przecie lamenty Jeremiasza, rozmyślania pasyjne i żale świętej
Magdaleny łatwo złu zaradzą. Kto zaręczy, czy niektóre nie naganią mnie
także za złośliwość i jadowitość języka, dlatego że tu i ówdzie prawdę o mnichach powiedziałem? Tym, co tak rzeką, przebaczyć należy, gdyż nie
godzi się sądzić, by inna tu działała podnieta, jak tylko słuszność
sprawy. Mnisi są bowiem ludźmi zacnymi, unikającymi kłopotów i trosk gwoli
służenia Bogu, a przy tym mielą zawzięcie, nie rozgłaszając tego przed światem. I gdyby wszyscy nie śmierdzieli po trosze kozłem, za jeszcze milszych
kompanów poczytać by ich było można.
« Boccaccio -Dekameron (Publikacja: 02-08-2002 Ostatnia zmiana: 10-09-2002)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1624 |
|