|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Dzień Ręcznika – być jak Douglas Adams! [1] Autor tekstu: Oskar Trzmiel
Święta humanistyczne są
nam potrzebne, prawda? Mówi się o Dniu Darwina (12 lutego), wspomina się o rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka (10 grudnia), jest Międzynarodowy
Dzień Humanizmu (letnie przesilenie, 21 czerwca). Owszem: potrzebne są dni
Nauki, Praw, Humanizmu — ale by nie było zbyt „sierjoznie",
powinien być jeszcze po prostu Dzień Radości Życia! Dlaczego by nie już, na
przykład w środę 25 maja? Dla wtajemniczonych 25 maja już jest wielkim i ważnym
świętem. A dla niewtajemniczonych może będzie?
11 maja minęła dziesiąta rocznica przedwczesnej śmierci Wielkiego Pogodnego Człowieka, angielskiego
komediopisarza Douglasa Adamsa, twórcy pierwszego przewodnika po naszej
galaktyce — „The Hitchhiker's Guide to the Galaxy", który otworzył
nam oczy na cuda Wszechświata, powiedział, jak ruszyć do gwiazd i zdefiniował archetyp kosmicznego autostopowicza. Sam Douglas był człowiekiem
żyjącym pięknie i pełną piersią, a dla wielu jest godnym naśladowania
wzorem współczesnego humanisty. Od 10 lat wspominamy go 25 maja, obchodząc
Dzień Ręcznika.
Ręcznik
Jak się świętuje Dzień Ręcznika?
To proste: bierzesz ulubiony ręcznik, przewieszasz go przez ramię i paradujesz z nim radośnie od rana do wieczora, wyjaśniając wszystkim zdziwionym, o co
chodzi. Dlaczego ręcznik? Bo jest to symbol i atrybut każdego galaktycznego autostopowicza. Przewodnik
„Autostopem przez Galaktykę" opisuje go tak:
Ręcznik,
mówi, to najbardziej nieprawdopodobnie użyteczna rzecz, jaką może posiadać
międzyplanetarny autostopowicz. Częściowo dlatego, że ma olbrzymie
zastosowanie praktyczne. Można owinąć się nim dla ochrony przed chłodem,
przemierzając zimne księżyce Jaglana Beta; można położyć się na nim na
roziskrzonych, marmurowych piaskach plaż Santraginusa V, wdychając odurzające
morskie powietrze; można przykryć się nim, śpiąc pod czerwonymi gwiazdami
na pustynnym świecie Kakrafoonu; można posłużyć się nim jak żaglem, płynąc
małą tratwą w dół powolnej rzeki Moth; zmoczyć go i używać jako broni w walce wręcz; zawinąć na głowie dla ochrony przed szkodliwymi wyziewami lub
wzrokiem żarłocznego Bugblattera, bestii z Traala (nieprawdopodobnie tępe
zwierzę, które uważa, że jeżeli ty go nie widzisz, ono też cię nie widzi.
Głupie jak szczotka, ale naprawdę niezwykle żarłoczne); w razie niebezpieczeństwa
wymachując ręcznikiem, można dawać sygnały alarmowe — no i oczywiście można
wycierać się nim, jeżeli ciągle jeszcze jest dostatecznie czysty.
Co
więcej, ręcznik ma ogromne znaczenie psychologiczne. Tak się składa, że jeżeli
jakiś strag („strag" — nie-autostopowicz) stwierdzi, że
autostopowicz ma przy sobie ręcznik, automatycznie dochodzi do wniosku, że
posiada on także szczotkę do zębów, ręczniczek do twarzy, mydło, puszkę
sucharów, termos, kompas, mapy, kłębek sznurka, spray przeciw komarom, płaszcz
przeciwdeszczowy, skafander próżniowy i tak dalej. Ponadto strag pożyczy chętnie
autostopowiczowi któryś z tych czy jakikolwiek inny przedmiot, który
autostopowicz mógłby przypadkowo „zgubić". Pomyśli sobie też, że
ktoś, kto przemierzył autostopem Galaktykę wzdłuż i wszerz, znosił
niewygody, walczył na przekór wszystkim przeciwnościom, zwyciężał i ciągle
wiedział, gdzie ma ręcznik — jest bez wątpienia człowiekiem, z którym
należy się liczyć." [ 1 ]
Wiemy zatem, czemu ręcznik. A czemu Douglas Adams? Bo jego życie było życiem prawdziwego humanisty i racjonalisty — bo był człowiekiem wielkim i pogodnym, dał nam świat
Arthura Denta, świat Dirka Gently’ego i inne fontanny humoru, był miłośnikiem
nauki, fascynatem nowych technologii, działał na rzecz ochrony środowiska, był
„radykalnym ateistą". [ 2 ]
Wielki i Pogodny
Był bardzo dumny, że
urodził się w roku 1952, w Cambridge, a w dodatku jego inicjały to D.N.A. -
jakie można mieć życie po takim początku!? Wielki był dosłownie: miał
prawie dwa metry wzrostu, i nie garbił się (jak wielu nazbyt wysokich). Jak
sam żartował, na szkolnych wycieczkach nauczyciele mówili klasie nie
„spotykamy się pod wieżą zegarową", ale „spotykamy się pod
Adamsem". Żartował też ze swego wielkiego i wiecznie zatkanego nosa:
wiele ekspedycji speleologicznych wyruszyło, by zbadać możność jego
odblokowania — większość wróciła kompletnie zdezorientowana, a te, które
nie wróciły, powiększyły tylko problem.. Adams lubił śmiać się z siebie, a z innych żartował delikatnie i z sympatią. Miał niezwykłe poczucie
absurdu i dziwną zdolność do jednocześnie absurdalnych i logicznych skojarzeń.
Lubił wyśmiewać — ale nie ludzi, lecz ich dziwne idee. Miał dziecięcą
bezpośredniość i zdolność trafiania w sedno, gdy inni musieli używać zawiłych
tłumaczeń. Miał też pasję komunikowania się: jak stwierdził Christopher
Cerf, entuzjastycznie dzielił się swą wiedzą z każdym kto chciał (a nawet
nie chciał) słuchać, i potrafił przykuć rozmówcę do stołu, fotela czy
telefonu na długie godziny.
Adams lubił cieszyć się
życiem i żyć w sposób pełny. Wiele podróżował, zjeździł różne
dalekie i trudno dostępne zakątki świata — łącznie z Wyspą Wielkanocną
(niestety, przypadkiem był tam tylko godzinę). Lubił nurkować — nie tylko
dlatego, że w głębinach ważył dużo mniej, niż swe zwykłe 120 kilo!
Uwielbiał japońską kuchnię. Lubił whisky (ale jej nie pił), margheritę
(po której kupował dziwne rzeczy), krwawą Mary (tylko na lotniskach) i gin z tonikiem (nudny, ale bezpieczny). Lubił „Weekly World News" — najśmieszniejszą
gazetę na świecie.
Adams uwielbiał muzykę.
Szczególnie upodobał sobie Beatlesów, Procol Harum, Pink Floyd i Dire Straits.
Sam grał na gitarze (leworęcznej) i pianinie, a w szkole śpiewał w chórze.
Słuchając piosenki „Grand Hotel" Procol Harum wpadł na pomysł
Restauracji na Końcu Wszechświata. Gdy zaprosił na kolację Gary Brookera,
pamiętał jego piosenki lepiej, niż on sam, i podgrywał je na pianinie. To on
podobno wybrał tytuł dla znakomitego albumu Pink Floyd pt. „Division
Bell". Podziwiał genialność dzieła J.S.Bacha i w I tomie Dirka Gently’ego
na motyw doskonałej muzyki Wszechświata wybrał fragment Kantaty nr 6 na
poniedziałek po Wielkanocy.
Pisarz multimedialny
Douglas Adams od urodzenia
był pisarzem. Są ci, którzy czasem pisują — i są pisarze. I od początku
interesowała go wyłącznie komedia. Podobno na Literaturę Angielską do
Cambridge zdał przede wszystkim po to, by dostać się do „Footlights" — sławnego klubu młodych komediopisarzy. Na
studiach pisał swoje pierwsze historyjki i skecze. Jeden z nich trafił nawet do
odcinka „Latającego Cyrku Monty Pythona". Potem pisał dla radia i telewizji BBC (m.in. do serialu „Doctor Who").
Przewodnik „Autostopem
przez Galaktykę" narodził się w 1978 jako serial radiowy, a w 1979 ukazał
się jako książka. Znana jest historyjka oryginalnego pomysłu, związana z pewnym polem pod Innsbruckiem. Cały cykl Przewodnika to trylogia w pięciu częściach. O pamiętnych momentach, genialnych pomysłach, słynnych zdaniach i niezapomnianych bohaterach można by długo… ale ci, co czytali, wszystko to
znają, a pozostali niech sięgną po dzieło, a nie streszczenia. Zachęćmy
ich jedynie objawieniem, że odpowiedź, której wielu szuka — na wielkie
pytanie o Życie, Wszechświat i Wszystko Inne — została już dawno odkryta
i, jak wie każdy świadomy mieszkaniec Galaktyki, brzmi: „42"
(prawda, jaka oszczędność czasu?).
Niezwykłym i kalejdoskopowo
barwnym dziełem jest też „Holistyczna Agencja Detektywistyczna Dirka
Gently’ego" (1986). Adams sam określił tę książkę jako „rodzaj
horrorowo-strasznej czasowo-podróżniczej detektywistycznej romantycznej
epickiej komedii, zajmującej się głównie błotem, muzyką i mechaniką
kwantową". Zachęcające, prawda? Jej kontynuacją był „Długi Mroczny
Podwieczorek Dusz".
Jeśli ktoś pragnie poduczyć
się progresywnej angielszczyzny, powinien sięgnąć po dwie części słownika
„The Meaning of Liff", w którym Adams razem z Johnem Lloydem znaleźli
mnóstwo nowych słów dla pojęć i rzeczy, które nie miały dotąd własnego
słowa, i przy okazji wykazali, jak niesłychanie arbitralnym i wybiórczym dziełem
jest Oxford English Dictionary.
Adams miał talent
dostrzegania sprzeczności i idiotyzmów świata oraz słabości człowieka, i opisywania ich lekko, zabawnie i zupełnie zrozumiale. Książki Adamsa czyta się
naturalnie i jednym tchem. Zadziwia (pozorna) prostota jego stylu — kosztująca
go wiele pracy. Słynne były jego monstrualne napady niemocy pisarskiej i obowiązkowe
niedotrzymywanie terminów wydawniczych.
Jako się rzekło, Adams był
pisarzem multimedialnym, śmiało wykorzystującym nowe technologie — w końcu
Przewodnik powstał najpierw jako dzieło radiowe. Kiedy ukazał się jako książka,
Adams uczestniczył w przerobieniu go na serial TV. Już w 1983 roku natomiast
przełożył świat „Przewodnika" na komputerową grę fabularną dla amerykańskiego
Infocomu. Potem współtworzył jeszcze trzy inne gry, w tym znaną „Starship
Titanic", która najpierw powstała jako gra, a potem jako powieść.
Adams, popisując się talentem aktorskim, „własnoustnie" nagrał wszystkie swoje
książki jako audio-booki. Brał udział w nagraniach wielu programów
telewizyjnych i radiowych, oraz trzy razy zabierał się do adaptacji „Przewodnika" na film fabularny (który powstał już po jego śmierci).
Adams z rezerwą odnosił się
do pojęcia sztuki i bardzo starał się jej nie uprawiać
uważał, że formalizm sztuk pięknych ogranicza kreatywność — stąd
również zainteresowanie grami, radiem, audio-bookami itd. Jak powiedział, w 1962 roku nikt nie nazywał rocka sztuką, i dzięki temu stworzył tyle
fantastycznej muzyki. Adams też nie tworzył sztuki — po prostu pisał książki.
Być może również dzięki
temu każde, a przynajmniej co drugie zdanie z książek Adamsa wywołuje uśmiech.
Jednak humor to w dużej części angielski, idiomatyczny, więc jeśli chce się
wycisnąć z jego książek maksimum zabawy, po prostu trzeba je czytać w oryginale.
Nauka
Adams był przyjacielem
Richarda Dawkinsa. Poznał go zresztą (na swych 40 urodzinach) z jego przyszłą
żoną Lallą. Sami panowie poznali się wcześniej, gdy Dawkins wysłał mu
podziękowanie za „Holistyczną Agencję Detektywistyczną Dirka Gently’ego" i za cykl „Przewodnika". Okazało się, że Adams był równym entuzjastą „Ślepego
zegarmistrza". Na kolacji u Adamsa Dawkins był zadziwiony jego poczuciem
humoru, elokwencją, ale przede wszystkim głębokim oczytaniem naukowym. Był
oczytany w większości dziedzin współczesnej nauki, czasem na poziomie
popularnym, czasem prawdziwie fachowym. Miał niezaspokojoną ciekawość
poznania i potrzebę zrozumienia świata. Myślał nawet o powrocie na uczelnię i studiowaniu zoologii — Dawkins odradził mu to: i tak wiedział już mnóstwo o nauce. Widać to świetnie w jego książkach — choćby w licznych urządzeniach i teoriach z przyszłości, które, choć absurdalne, mają swą konsekwencję i odniesienia do prawdziwych naukowych odkryć i teorii (prześmieszny przykład
to choćby „bistromatyka" — odkryta w restauracjach największa moc
obliczeniowa znana w paranauce). Jak stwierdził Dawkins, Adams myślał jak
naukowiec — ale dużo śmieszniej.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] D.Adams, „The Hitchhiker's Guide to the
Galaxy", audio-book,
Dove Audio, 1990, (tłumaczenie autora) [ 2 ] Poniższy opis sylwetki
Douglasa Adamsa jest oparty w głównej mierze na pośmiertnym zbiorze jego
tekstów, z przedmowami Stephena Frya, Richarda Dawkinsa i Christophera Cerfa: « Felietony i eseje (Publikacja: 22-05-2011 )
Oskar Trzmiel Ekonomista, wykładowca akademicki, z zamiłowania humanista i racjonalista. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1792 |
|