Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.147 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Niewielki jest wybór wśród zgniłych jabłek.
« Felietony i eseje  
Dzień Ręcznika – być jak Douglas Adams! [2]
Autor tekstu:

Adams zafascynowany był szczególnie ewolucją, myśleniem w kategoriach ewolucyjnych aplikowanym do wielu obszarów nauki i życia. Zadziwiało go, jak ogromna złożoność i różnorodność mogą powstawać z prostoty — współdziałania kilku podstawowych zasad. Uważał, że największą przemianą, jakiej jesteśmy świadkami w dzisiejszych czasach w wyniku odkryć nauki, jest przemiana naszego rozumienia świata od centralnie zarządzanego, sterowanego „od góry" do sterowanego „od dołu", przez współdziałanie miliardów prostych elementów, z których interakcji w emergentny sposób tworzą się kolejne piętra złożoności. I dotyczy to w równym stopniu biologii, działania naszych umysłów, procesów społecznych i prowadzenia biznesu — więc każdy powinien to zrozumieć. Jak pisał o ewolucji: „Sprawa z ewolucją jest taka, że jeśli nie wywróciła twojego mózgu na drugą stronę, raczej jej nie zrozumiałeś".

Technologia

Adams znał się na „sprzęcie", jak nikt inny. Był absolutnym fanem nowych technologii. Był też technicznym guru dla wielu swych znajomych, którzy dzwonili i pisali do niego, gdy mieli kłopoty z komputerem lub gdy chcieli po prostu wiedzieć, co mają myśleć o jakiejś nowince. Douglas, jak go określił Stephen Fry, był uznanym poetą „nowego sprzętu" — to on zawsze znajdował najtrafniejszy epitet, metaforę, analogię świetnie podsumowującą każdy gadżet. Miał wręcz instynktowne zrozumienie technologii, jej wad i zalet. I był wobec nowości bardzo krytyczny. Chciał już „sprzętu, który działa", a nie jeszcze „nowej technologii" — to drugie poznaje się po tym, że w zestawie jest gruby podręcznik użytkownika.

Jak sam twierdził, pierwszy komputer osobisty zobaczył na wystawie sklepu w Londynie, a pierwszego Apple’a w siedzibie Infocomu w USA w 1983. Miał kilka różnych głupiutkich domowych komputerków, aż wreszcie stał się chyba pierwszym posiadaczem Maca w Wielkiej Brytanii i najbardziej znanym użytkownikiem produktów Appple’a. Poznał je tak świetnie i pisał o nich tak ciekawie, że został jednym z kilku na świecie posiadaczy tytułu „Apple Master". Z właściwą mu przenikliwością w informatyce widział dużo więcej, niż tylko użyteczność: według niego programowanie — to jak z zestawu prostych komend rodzi się niesłychana złożoność gier, programów i środowisk — dało nam np. naoczną lekcję i działający model ewolucji. Adams był też zafascynowany internetem, jako wielkim interaktywnym medium dającym nam znów wpływ na świat.

Przyroda

W 1985 roku Adams, idąc przez dżunglę na Madagaskarze z przyrodnikiem Markiem Carvardine, zapytał go, co jest takiego wyjątkowego w lasach równikowych? Ten opowiedział mu (w jakieś 2 minuty) o różnicy między dżunglą a zwykłym lasem i o powodach, dla których ta pierwsza jest tak niesłychanie złożona i tak wrażliwa. Adams milczał potem dłuższą chwilę myśląc, jak niewielki zbiór informacji właśnie zmienił jego widzenie świata. Był wielkim miłośnikiem przyrody, miał ogromny szacunek dla bogactwa życia na Ziemi i głęboko przeżywał niszczenie go przez człowieka — czy było to tępienie zagrożonych gatunków, czy budowa Tamy Trzech Przełomów w Chinach.

Dlatego za swoją najważniejszą książkę uważał „Last Chance to See" — opowieść o sześciu ginących gatunkach, którą napisał właśnie z Markiem Carvardine. Było to sprawozdanie z sześciu podróży na spotkanie z zagrożonymi zwierzętami. Propozycją pierwszej — na Madagaskar — był kompletnie zaskoczony, ale zgodził się bez wahania (również dlatego, że dawała wymówkę dla niedotrzymania kolejnego terminu wydawniczego). Okazała się fascynująca, jak i pięć kolejnych, a kipiące humorem relacje Adamsa sprawiły, że książka i realizowany równolegle serial radiowy zyskały dużą popularność [ 3 ]. Adams do końca życia aktywnie wspierał różne inicjatywy dla ochrony środowiska, w tym kampanie fundacji „Dian Fossey Gorilla Fund" oraz „Save the Rhino", dla której wziął udział we wstępnym etapie wejścia na Kilimandżaro w stroju nosorożca.

Ateizm

Adams często określał się „radykalnym ateistą". W wywiadzie dla „American Atheists" tłumaczył, że dodaje „radykalnym", żeby jakiś pełen dobrej woli rozmówca nie pytał go od razu „Chodzi Ci o agnostyka?". Jako dziecko i nastolatek był głęboko religijny, lecz potem, poszerzając swą wiedzę naukową i filozoficzną, przeszedł przez agnostycyzm do pełnego ateizmu. Nie wierzył, że nie ma żadnego boga, bo wiara nie miała z tym nic wspólnego — użycie słowa „wierzyć" byłoby tu po prostu niegramatyczne.

„Naprawdę wierzę, że nie ma żadnego boga. Właściwie jestem przekonany, że żadnego nie ma - subtelna różnica. Nie widzę strzępu dowodu, że jakiś istnieje. Jeśli miałoby się okazać, że cały czas byłem w błędzie i jednak jakiś jest, a takie legalistyczne, Clintonowskie asekuranctwo ma dla niego znaczenie, i tak bym go nie wielbił."

Nie lubił relatywizmu i nie uważał, że wszystkie poglądy są równie warte szacunku. 

"Jest coś takiego jak ciężar dowodu - kiedyś Bóg był najlepszym znanym wyjaśnieniem, lecz obecnie mamy dużo lepsze. Bóg nie jest już wyjaśnieniem czegokolwiek, za to sam wymagałby gór wyjaśnień.(...) Na religii byliśmy uczeni z szacunkiem słuchać argumentów, które, wysunięte np. w debacie historycznej, zostałyby wyśmiane jako niemądre i dziecinne." 

W nauce (nawet w historii) koncepcje i teorie są pod ciągłym ostrzałem faktów i argumentów — jeśli przeżyją, walczą dalej. Przełomem były dla Adamsa książki Dawkinsa. Jak mówił, chyba przy drugiej lekturze „Samolubnego genu"... 

„wszystko nagle wskoczyło na miejsce. To była idea tak uderzająco prosta, a jednocześnie naturalnie budująca całą tę zadziwiającą i niesłychaną złożoność życia. Zachwyt, jaki we mnie wzbudziła, czynił zachwyt doświadczenia religijnego - szczerze mówiąc — niemądrym. W każdej chwili wolałbym zachwyt zrozumienia od zachwytu ignorancji."

Adams był jednak zafascynowany religiami, ponieważ miały tak nieobliczalnie olbrzymi wpływ na ludzkie sprawy. Był ciekaw, dlaczego je wynaleźliśmy, do czego się przydają, jak działają? Porównywał ideę Boga do innych fikcji — jak pieniądz - na które ludzie się zgadzają, w wyniku czego robią wspólnie mnóstwo różnych rzeczy. Słynny jest jego improwizowany wykład na konferencji Digital Biota 1998 w Cambridge, zatytułowany "Czy istnieje sztuczny bóg?, z którego pochodzi jego znana parabola o tym, jak wczesny człowiek mógł wpaść na pomysł bogów, i jak słabi jesteśmy w logicznym myśleniu:

„To jakby wyobrazić sobie kałużę, która budzi się pewnego poranka i zaczyna myśleć: "No, no, świat, w którym się znalazłam, jest interesujący — dziura, w której się znajduję, jest iinteresująca — jest do mnie całkiem zgrabnie dopasowana, prawda? Właściwie, jest dopasowana niesamowicie dobrze, musiała być zrobiona specjalnie dla mnie!" Ta myśl jest tak zniewalająca, że podczas, gdy słońce wznosi się na niebie i powietrze się ogrzewa, i gdy stopniowo kałuża zmniejsza się i zmniejsza, wciąż kurczowo trzyma się ona mniemania, że wszystko będzie w porządku, bo ten świat został pomyślany dla niej, został zrobiony dla niej! — więc chwila, z którą znika, raczej ją zaskakuje."  [ 4 ]

Zabawne nawiązania religijne są też w jego książkach. W cyklu „Przewodnika" mamy wyłożoną ostatnią wiadomość od Stwórcy dla swego stworzenia (brzmi: Przepraszamy za niedogodności"). Przewija się tam też zakręcony prorok Zarquon (którego imienia bohaterowie używają jak „Dżizas!") oraz w dwu miejscach bogowie Azgardu. W pierwszej powieści o Dirku Gentlym występował Elektryczny Mnich, którego funkcją w pewnej zaawansowanej cywilizacji było wierzyć za swojego właściciela (tak, jak zadaniem magnetowidu jest oglądać nudne programy za właściciela) — praktyczne podejście do wiary! W drugiej powieści z tego cyklu spotykamy znów nordyckich bogów, których tworzą i dają im potęgę ludzie siłą swej wiary, i których brakiem wiary zmieniają w bezdomnych żebraków.

Myśl, że Adams mógłby żyć nadal i być „radykalnym ateistą", wywołuje uśmiech. Bo może nie byłby piątym z Czterech Jeźdźców Nowego Ateizmu, ale byłby dla irracjonalistów sto razy groźniejszy — rozbrajając ich swym genialnym poczuciem humoru. Nie przypadkiem to jemu Dawkins zadedykował „Boga urojonego".

Podsumowanie

Cieszmy się jednak, że żył, był, i wiele nam zostawił. Oto był człowiek, który podchodził do ludzi z przyjaźnią, a do życia z humorem, miał wielkie serce, umiał cieszyć się życiem, znał się na literaturze i muzyce, był niezwykle oczytany naukowo, był fanem technologii i gadżetów, podziwiał przyrodę i dbał o środowisko naturalne, nie wierzył w żadne religijne bajki, za to sam pisał wielkie, nowe, pogodne bajki, godne naszych czasów. Czyż nie był pięknym człowiekiem?

Zatem w Dzień Ręcznika i najczęściej, jak się da — bądźmy jak Douglas Adams.



1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Słowa sprzed tysiąca lat
Wyhodować dwa kłosy tam, gdzie rósł tylko jeden

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (18)..   


 Przypisy:
[ 3 ] D.Adams, M.Carvardine, „Last Chance to See", audio-book, The Voyager Company, 1992. Oryginalnie autorzy odbyli 8 podróży, lecz dwie nie znalazły się w książce.
[ 4 ] Fragment w tłumaczeniu autora. Zapis audio oraz transkrypt tej mowy można znaleźć na stronie Digital Biota http://www.biota.org/people/douglasadams/

« Felietony i eseje   (Publikacja: 22-05-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Oskar Trzmiel
Ekonomista, wykładowca akademicki, z zamiłowania humanista i racjonalista.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1792 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365