|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Idee i ideologie
Libertynizm a wolność jednostki [1] Autor tekstu: Piotr Napierała
Libertynizm
jest niezwykle modnym tematem, o czym świadczy choćby powstawanie coraz to
nowych filmów o Casanovie czy markizie de Sade, a także, jak ostatnio, o Lorenzo da Ponte (film Carlosa Saury: „Ja, Don Giovanii"). Reżyserzy
przedstawiają libertynizm raz w barwach ponurych — jako emocjonalną pustotę i wieczne uganianie się za nietrwałymi przyjemnostkami (jak w „Casanovie"
Felliniego, czy w „Niebezpiecznych związkach" z Glenn Close, Johnem
Malkovichem i Michelle Pfeiffer ),a
innym razem jako radosne granie na nosie wścibskim biskupom i cenzorom (jak w komediowej wersji „Casanovy" z Hethem Ledgerem, lub w filmie „Valmont" z Colinem Firthem). Nieodmiennie libertynizm kojarzy się z wiekiem osiemnastym,
choć istniał także wcześniej i później. Czy gromy jakie wielu ciska w libertynizm, są z liberalno-racjonalistycznego punktu
widzenia uzasadnione? A może krytycy libertynów po prostu im skrycie zazdrościli?
Czy
osiemnastowieczni paryżanie byli libertynami?
Za czasów regencji księcia Filipa Orleańskiego (1715-1723), kiedy to
odreagowywano bigoterię ostatnich lat panowania
Ludwika XIV, żony i mężowie decydowali się ponoć na nieustanne „skoki w bok" byle nie zostać posądzonym o bycie niemodnymi. „Zepsucie obyczajów"
diagnozowali nie tylko moraliści , ale nawet ludzie używający życia tacy jak
baron Pierre Victor (Peter Victor) de Besenval de Brünstatt (1722-1794), ostatnie dowódcza gwardii
szwajcarskiej [ 1 ],
czy inny oficer Pierre François Choderlos de Laclos (1741-1803), autor słynnej powieści epistolarnej: „Niebezpieczne związki"
(Les Liaisons dangereuses)
wydanej w 1782 roku. Libertynizm (la libertinage) przechodzić miał z warstw wyższych do niższych.
Za
rozpustne uchodziły kobiety w kramach szwaczek, bieliźniarek, modystek, które
wychodne miały tylko w niedziele i święta. Ich życie jednak było swobodne, a one same były zazwyczaj utrzymankami bogatych kochanków [ 2 ], a więc libertynizm nie dotyczył jedynie
ludzi najbogatszych. O „niebezpieczeństwach" deprawacji w stolicy opowiadała
m.in. książka: „Wieśniak
zdeprawowany" (Le Paysan perverti ou les Dangers de la ville)
Nicolasa Edme’a Restifa de La Bretonne (1734-1806) opublikowana po raz pierwszy w 1775 roku. Sam autor był właśnie synem bogatego chłopa, prowadzącym Paryżu
libertyński tryb życia. W połowie wieku XVII libertynem (le liberin) lub „libertynką" (la
libertine) byli wolnomyśliciele, którzy ignorowali nakazy moralne kościoła,
kładąc nacisk na samodzielność decyzji i indywidualizm [ 3 ].
O
czym Jerzy Łojek nie wspomina, libertynizm wywodzi się z XVII-wiecznej
Holandii, Pierwotnie libertynami nazywano odłam tamtejszych anabaptystów, który
odrzucił te normy obyczajowe, które uznawali za
niezgodne z Biblią, głosząc powrót do natury (m.in. bardziej swobodne
podejście do spraw seksu i nagości). Dopiero w XVIII wieku libertyn zaczął
oznaczać egoistycznego hulakę o rozpasanym apetycie
seksualnym. W kręgu encyklopedystów i filozofów jednak słowo to nadal
oznaczało kogoś, kto postępuje zgodnie z instynktem i nie zważa na dobre
obyczaje, chociaż ich również nie zwalcza. Wszyscy wielcy pisarze i myśliciele
XVIII wieku byli, jak zauważa słusznie Łojek, libertynami przynajmniej w XVII-wiecznym znaczeniu tego słowa. Libertynizm stawiał na indywidualizm i chęć
doznania maksymalnej ilości rozkoszy zmysłowych.
Belgijski arystokrata (poddany Austrii) i libertyn Charles-Joseph de Ligne,
książę de Ligne (1735-1814)
odróżniał libertyna i rozpustnika. Libertyn miał być obłudnikiem i często zdarzać się mieli ukryci libertyni, za to rozpustnik wolny był od obłudy i chwalił się swą rozpustą. Libertyn rodził się libertynem, zaś
rozpustnik mógł nim się ewentualnie stać. Jasne było, że książę utożsamia
się z rozpustnikami [ 4 ].
Dziś również libertynizm jest postrzegany często bardzo negatywnie, a przecież umiarkowanymi libertynami jest większość dzisiejszych mieszkańców
Zachodu. Być może, gdyby w dziejach nie było libertynów, żylibyśmy dziś
skrępowani nakazami religii regulującymi każdą dziedzinę życia, czyli
mniej więcej tak jak w krajach islamskich.
Nie
wszyscy hołdowali paryskiemu cudzołóstwu. Claude Adrien Helvétius nigdy nie
zdradził swej żony, choć jako bogacz był wystawiony na wiele pokus.
D'Alembert był wierny swemu platonicznemu związkowi z Julią Lespinasse,
jednak z drugiej strony Diderot pisał, że związek ma się z żoną, ale
przywiązanie do kochanki, a Buffon przekonywał, że „w miłości nie ma
nic dobrego poza ciałem". Montesquieu zaś wyraził pogląd, że
„ten kto ograniczyłby się do własnej żony zostałby okrzyknięty
burzycielem spokoju publicznego" [ 5 ].
Warto
też pamiętać o tym, że w katolickiej monarchii francuskiej policja stała na
straży moralności, i w bardziej drastycznych okolicznościach interweniowała.
Szef policji paryskiej — lieutenant général de Police Marc-René
de Voyer de Paulmy, markiz d'Argenson (1652-1721)
zwalczał nieformalną prostytucję. W 1703 roku kazał obserwować poczynania
niejakiej pani Forgerot uwodzącej wielu mężczyzn (w tym wielu żonatych, a nawet pięciu mnichów). Gdy usidliła kolejnego żonatego mężczyznę, który
„rujnował się dla niej i odmawiał żonie i dzieciom rzeczy niezbędnych",
d'Argenson poprosił o wydanie rozkazu zamknięcia jej w przytułku. Rozkaz
zostaje wydany, a kobieta osadzona w owym zakładzie [ 6 ].
Także w drugiej połowie XVIII wieku policja paryska nie zaprzestała
interesować się moralnością i postępowaniem mieszkańców. Obserwowane były
poczynania rozpustnego młodzieńca, który zostanie w 1785 roku księciem
Orleanu, patrzono na ręce niejakiej pani Brissac, która dostarczała młode
kobiety do domu w Arceuil należącego do markiza Donatiena de Sade [ 7 ].
Na policji ludzie skarżyli się na niewierność małżonków, lub „niewłaściwe"
prowadzenie się sąsiadów. Niejaka Françoise Anne Leclerc poskarżyła się
25 lipca 1775 roku na policji, że uwiódł ją, udając zakochanego bez pamięci,
niejaki Etienne Devillars, obywatel Genewy [ 8 ].
Wielu paryżan chętnie żeniło się z dziewczętami, które dopiero co wyszły z klasztoru, bo myśleli, że będąc jedynymi mężczyznami w ich życiu znajdą w nich szczególnie posłuszne i skromne towarzyszki życia — zazwyczaj srodze
się zawodzili, wychowanice klasztorów zamieniały się w harde kobiety
zdradzające ich przy każdej sposobności [ 9 ]. Z drugiej strony, jak pisał Sebastien Mercier, najwięcej pożytku Kościołowi
przynosiły nie dewotki lecz figlarne piękne kobiety z towarzystwa, które
kwestowały przed kościołem ubrane w strój bynajmniej nie ukrywający powabów.
Nie przeszkadzało to księżom potępiać zbytkowny ubiór z ambon (choć sami
często się stroili) [ 10 ]. W takich warunkach libertynizm
stanowił również potwierdzenie światopoglądowego nonkonformizmu i pewnej
intelektualnej uczciwości wobec samego siebie, podobnie jak po pierwszym potępieniu
masonerii przez papieża, takim potwierdzeniem stanie się przynależność do
niej. Szefowie policji-bigoci jak Hérault
robili złe wrażenie w stolicy drugiej połowy XVIII wieku. Libertyni jak de
Sartine byli bardziej poważani, co wynikało z dominacji ludzi o liberalnych
poglądach wśród elit paryskich [ 11 ].
Od roku 1715 Voltaire współtworzył
epikurejsko-libertyńską elitę intelektualną regencji zbierającą się w Maison de Temple- siedzibie Kawalerów
Maltańskich, co ukształtowało jego poglądy polityczne i wyznaniowe, Maison
de Temple miał już z powrotem swojego gospodarza, przeora Vendôme, którego
Filip Orleański przywołał z wygnania (Ludwik XIV wygnał go w 1712 nie
pozwalając dziedziczyć po zmarłym wówczas bracie — była to kara za złe
prowadzenie się). Obaj byli libertynami. Dzięki temu Voltaire poznał Orleańczyka,
choć nie można tu mówić o bliskiej znajomości. Dzięki wpływowi Vendôme’a,
Orleańczyk miał o młodym Arouecie dobrą opinię, która miała wkrótce
zostać wystawiona na próbę. W Temple i w Vincennes, Arouet nie uczestniczył w pijaństwie i orgiach, ze względu na wątłe zdrowie, ale też na nieco
odmienne od swych gospodarzy przekonania. Ateistyczni wielmoże nie atakowali Kościoła,
ponieważ nie zmierzali rozwiewać złudzeń naiwnych wierzących, których
mnisi straszyli przed piekłem. Najważniejsze dla nich było to, że dobrze się
bawią. Młody Arouet chciałby raczej otworzyć ludziom oczy, ale nie wychyla
się ze swoimi poglądami. Wystarczało mu, że w Temple dyskutuje się o sztuce i poezji, w tym także o jego utworach. Widać więc, że jest wiele rodzajów i odmian libertynizmu. Widać to także po spotkanie Voltaire’a z odwiedzającym
go Casanovą.
Casanova
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] J. Łojek, Wiek markiza de Sade: szkice z historii obyczajów i literatury we Francji XVIII wieku,
Wydawnictwo Lubelskie Lublin 1987, s. 9. [ 2 ] S. Mercier, op.
Cit, s. 166. [ 3 ] J. Łojek, Wiek markiza de Sade: szkice z historii obyczajów i literatury we Francji XVIII wieku,
s. 10. [ 5 ] R. Gervaso, Casanova, s. 62. [ 6 ] W 1702 oku szef policji zdecydował się pomóc niejakiemu panu
Dormoy,
notorycznie zdradzanemu przez żonę, która spędzała całe dni i noce w towarzystwie niejakiego pana Billauta „wielkiego krętacza", który
wymykał się policji, używając swoich tajemnych wpływów. Jak zanotowała
policja, proboszcz i sąsiedzi próbowali przemówić pani Dormoy do rozsądku,
na co ona odpowiadała, że „nie zna żadnej religii oprócz tej, co każe
jej gardzić małżonkiem i pędzić takie życie, na jakie ma ochotę". Mąż
tymczasem znosił to cierpliwie, będąc nadal zakochanym w żonie.
D'Argenson załatwił rozkaz wysłania jej do klasztoru, ponieważ, jak
stwierdził: „kiedyż należy się uciekać do niezwłocznego działania
autorytetu króla, jeśli nie wtedy, gdy trzeba poskromić bezczelność tak
oczywistą i przyjść z pomocą biednemu mężowi?", vide: F. Bluche, Życie
codzienne we Francji za czasów Ludwika XIV,
s. 69-71. [ 7 ] Czasami raporty inspektorów pełne są tak typowej dla XVIII wieku
dowcipnej ironii, jak ten raport inspektora Maraisa z lat siedemdziesiątych:
"...książę de Lauzun jest zdecydowanie zadowolony młodą damą, której
skromne zachowanie skrywa nieskończone zdolności erotyczne; nic dziwnego — w końcu została wychowana przez kler. Inspektor Meusnier pisał o pannie Coupée, która zrujnowała milorda
Stafford (prawdopodobnie chodziło o Granville’a Leveson-Gowera, 1. Markiza Stafford, ur. 1721, zm. 1803), co było tym łatwiejsze,
że jego kiesę uszczupliła już przedtem poważnie demoiselle
Beaumenard, króra w chwili gdy Meusnier sporządzał raport była utrzymanką
dzierżawcy podatkowego Danguy i księcia du Grammont, vide: Ph. J. Stead, The Police of Paris,
London, s. 50. [ 8 ] Podobną skargę wniosła 14 marca 1780 roku 23-letnia Madeline Rosaline
Cougy, kucharka w służbie markiza de Bandol, na niejakiego Le Beau,
kamerdynera markiza de Soyécourt, vide: A. Farge, s. 108. [ 9 ] S. Mercier, Obraz Paryża, s.55. « Idee i ideologie (Publikacja: 27-05-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1814 |
|