|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Mózg zdumiony!
Niegrzeczny staromałolat Autor tekstu: Anatol Ulman
W
pamiętną niedzielę w kościołach całego kraju czarni,
zamiast zajmować się swoimi gusłami i poszerzaniem zabobonów, radzili
wiernym, by, jako że był to dzień wyborów parlamentarnych, głosowali na obrońców
nienarodzonego jajeczka z nienarodzonym plemniczkiem. Co oznaczało polecenie,
żeby religijni na tronie Rzeczypospolitej koniecznie osadzili baboka. Zgodnie z zasadą, że
Każda monarchia jest ugruntowana na
feudalnej zasadzie dobrowolnego lub przymusowego
podporządkowania jedynemu władcy, którego podtrzymuje Kościół, jak to
trafnie ujął Josif Brodski.
Był to chytry, zmasowany,
wszechstronny atak na świadomość
naiwniaczków, gdyż w dzień ten
zorganizowano jednocześnie huczny dzień papieski z występami
przykruchtowych
artystów,
łzawą muzyką oraz sprzedażą
parafialnych kremówek po dwa pięćdziesiąt. Konkretnie ciastkowy autorytet JP2
oraz bezciastkowy Benka został
zaangażowany w podźwignięcie interesów baboka. Przyniosło to pewien smutny
efekt, ale
generalnie Bozia uchronił kraj nieszczęsny od ponurej zupełnej głupoty.
Niemniej proponuję, by nowy rząd wynagrodził czarnych sowicie za ich starania
unijnym szmalem, kolejnymi nadaniami ziemi oraz obiektów, a przede wszystkim całkowitym
przyporządkowaniem Kościołowi oświaty, jak w krajach muzułmańskich. Szczególne
wyróżnienie za medialny wściekły jazgot w tej sprawie należy się od rządu uczonemu
doktorowi Rydzowi; można by mu tekę ministra wyższego szkolnictwa, bełkotu oraz
wierceń.
Właśnie w ów dzień
świąteczny, nabrzmiały katastroficznymi możliwościami, rozwiązałem, jak sadzę,
pewien istotny dla ciemnoty narodowej problem!
Wiecie co, ludzie? Eureka! Sądzę,
że odkryłem!
Odkryłem to, co oczywiste, bo to
najtrudniej, albo odkryją i boją się powiedzieć. Albo nie chcą powiedzieć, bo by
się ośmieszyli. Albo jest to układ, spisek mgielny. Tuskowo-putinowski.
Naturalnie, jak to w nauce,
twierdzenie moje jest hipotezą. Hipoteza może być obalona, jeżeli zostanie
sfalsyfikowana, jeśli się ją zdyskwalifikuje, przytłaczając
nowymi dowodami. Póki jednak co, ogłaszam to świństwo!
To jest, proszę państwa, chłopczyk!
Oczywiście w skórze dorosłego.
Złośliwy, zarozumiały, szkodliwy.
Podejrzliwy. Nie szanujący nikogo i niczego. Nie znoszący sprzeciwu. Z manią
swej doskonałej wielkości, tym większej, im postura nikczemniejsza (gdyby był
malutki jeszcze bardziej, pycha by go mogła zeżreć żywcem, co byłoby fajnie!).
Generalnie jest to ofiara kompleksu
wyższości, kompleksu mającego za zadanie ukryć, co wcale nierzadkie w przyrodzie, realne poczucie niziutkiej
małości.
Chłopczyk pyszniący się wiedzą
historyczną opartą całkowicie na dwóch przeczytanych dziełach historycznych pana
Sienkiewicza. Stąd nienawiść do Niemców utożsamianych z Krzyżakami, do wielkiego
mistrza Merkel von Jungingen aus Stasi.
Jakie argumenty mam, że to
chłopiec, chociaż wygląda na znacznie starszego
wiekiem? Przede wszystkim, oczywiście usprawiedliwioną młodym wiekiem, jego
słabą znajomość języka matczynego. Tą samą nieumiejętnością popisywał się
licznie także brat rzeczonego.
Predylekcja obydwu braci do
językowego niechlujstwa oraz tworzenia
infantylnych zwrotów, czyli bubli a raczej dziwolągów językowych, była
prawdopodobnie zasadniczą przyczyną, że od początku postawili na ludzi
bełkoczących, których symbolem niedościgniony Rydz. Dzięki takim właśnie
obywatelom, najczęściej niewinnym swym brakom w polszczyźnie z powodu mizernego
wykształcenia czy umysłowego zapóźnienia, zaplanowali zrobić karierę. Założenie
okazało się słuszne. Nie istnieje bowiem siła równa ludzkiej ciemnocie.
Podstawowe przykłady językowej
nieporadności pierwszego z tych dziecięcych geniuszy znajdą państwo w moim
felietonie
O
monument predenta. Ów nie potrafił nawet poprawnie nazwać swej wielkiej
posady. Drugi o warstwie, z której się teoretycznie
wywodzi, nadal twierdzi podobnie jak brat, że to
intligencja.
Przyznam, że bardzo długo, co nie świadczy o mnie zbyt dobrze, nie mogłem
wyspekulować, dlaczego przedstawiani artyści językowi nie opanowali podstaw mowy
rodzinnej, chociaż tak wytrwale nawiązywali (drugi z pasją czyni to nadal) do
narodowych, więc polskich wartości, a język jest przecież najpierwszą. Na trop
doprowadziło mnie dopiero wspomnienie mojego
warszawskiego pacholęctwa. Nieznośni koleżkowie chcąc mi dokuczyć trawestowali w tamtych latach piosnkę o furmanie,
podstawiając moje nazwisko w miejsce woźnicy:
AmójojciecUlmanUlman. W domyśle było,
że co zarobi,
to da tym paniom na k...... Natomiast o moim ulubionym,
starszym koledze wykrzykiwali
Błażejewskiganiałpieski.
Zasada jest więc ta sama, co w koślawym zwrocie
DonaldnicniemogęTusk, którym malec tak błyszczał podczas wyborczej
kampanii. Mamy tedy do czynienia z radosną twórczością chłopięcą. A skoro
uświadomimy sobie, że autor już dawno nie jest dziesięcioletnim chłopczykiem, w tym wypadku z Żoliborza (ja byłem dzieciakiem z Rakowca), to zjawisko nazywa się
infantylizmem. Kiedy człowiek formalnie dorosły bawi się, a i cieszy, takimi
pacholęcymi wyzwiskami, nasuwa się
jedyny domysł: zdziecinnienie, w tym przypadku wrodzone.
Chyba że pomysł dokuczania premierowi w ten sposób jest dziełem wspólnym całej dzieciarni z ulicy Nowogrodzkiej, co
okrutnie bawi się w prawo i sprawiedliwość. Ale i wtedy nie da się wobec chłopca wycofać zarzutu o szczególny brak dorosłości, lecz się go poszerza.
Jeśli ktoś w kraju
dziadów, co powinni spier.....!, wątpi w trafność mojej diagnozy w tym względzie, niech się dokładnie przyjrzy
chłopakowi, kiedy wygłasza swe dziecięce wyzwiska, jak się podczas wypowiadania
puszy i nadyma. Z jaką lubością
staromałolatużywa idiotycznej zbitki
słów, by dopiepszyć wrogowi. W jego
dziecięcym pojęciu jest to cudna inwektywa obnażająca niby dowcipnie rzekomą
indolencję polityczną znieważanego. Nie ma zresztą potrzeby ponownego
przypominania używanego przez chłopca
wytworu językowego. Wystarczy, czego ludzie niestety nie czynią, obserwować jego
krągłą paszczę, kiedy się obraźliwie
wypowiada. Przede wszystkim
popatrzeć na
jego oczka rozżarzone dumą słowotwórczą,
na te złośliwe gały podobne do czarnych pluskiew płonących nienawiścią
oraz satysfakcją, że oto tak zręcznie dopiernicza pomawianemu, jakby
rzeczywiście dokonał wiekopomnych odkryć w dziedzinie infantylnego opluwania
bliźnich. I na tę buźkę w wesołym grymasie zwycięskiej ironii,
twarz rozpuchłą od bladej radości, trupio płonąca przekonaniem, iż jest
gębą geniusza inteligencji. Zupełnie jakby wzywał:
Ludu Warszawy i Sarmacji całej, popatrz na swego chytrego
bystrzaka, podziwiaj cwaniaka! Tymczasem przytoczona zbitka, bardziej niż
cokolwiek, dowodzi przede wszystkim potwornej dziecięcości gościa, który
praktycznie jest przecież prawie
staruchem!
Głównie jednak na niedojrzałość
psychiczną oraz umysłową wskazują
dwie właściwości delikwenta tak charakterystyczne dla dzieciaków: absolutne
zarozumialstwo oraz niepowstrzymana skłonność do monotonnego obrażania
przeciwników, w tym wypadku politycznych. Pierwsza z tych cech jest
charakterystyczna dla wyrostków,
które jako dzieciuchy, smarki i baboki niczego jeszcze o świecie nie wiedząc,
jednocześnie wiedzą o nim wszystko i wydają o wszystkim stanowcze, pozbawione podstaw sądy ostateczne, z autorytarną
stanowczością rozstrzygające. Np. że rządzący prezydent z tamtego podwórka jest
przypadkowy, wrogi premier to leniwy
półgłówek, zaś rząd nieprzyjaznego gangu
złożony został z wyjątkowych korupcjogennych nieudaczników na podstawie
zbrodniczych układów. Ta właśnie pewność, wynikająca z całkowitej bezczelnej
ignorancji umysłowego smarkacza, budzi u dzieciarni, co mu dla swych korzyści
sprzyja, uznanie oraz głęboki szacunek.
Zwróćmy również uwagę na jego
obiecanki oferowane tłumowi. Obietnice
dawane w tym wieku, np. że się zmieni, że przestanie wreszcie wodzować
paczce, nie mają żadnego znaczenia. Chłopcy w tym wieku nie dotrzymują słowa.
Nie dotrzymują, gdyż nie muszą będąc tylko maluchami. Honor to dziedzina
dorosłych! Tylko uświadomienie
dorosłemu jego moralnej nicości działa
przygnębiająco (to znów Brodski).
W zasadzie charakteryzując tego
chłopca winienem użyć mniej eleganckiego słownictwa. Ale o dziatwie tak nie
wypada, dzidziuś przecież taki śliczny, cudowny, nad wiek rozwinięty! I pozostający pod ochroną prawa o nieletnich.
Musieli państwo nieraz spotkać w życiu podobnego hardego, bezczelnego malca, co każdemu, gdy tłumaczą mu
logicznie, że choćby z uwagi na brak doświadczenia i rozumu
niewiele pojmuje z rzeczywistości, odpowiada zuchwale:
Sam jesteś głupi! i uważa to za
argument ostatecznie dyskusję zamykający. Czasem dodaje szyderczo:
Gupi, gupi. Zyg zyg marchewka!
Jednocześnie delikwent, jak każdy maluch boi się starszych, będąc lękliwym
tchórzem. A taki niezmiernie lubi szczuć, szczególnie wierną mu
sforę, by wyła, szczekała, obsikiwała i gryzła urojonych wrogów podżegacza.
Można by starać się uczciwie
obejrzeć stan duszy chłopca, naturalnie jeśli istnieje dusza, i co byśmy
ewentualnie zobaczyli? Z jednej strony, że jest dla siebie swoją najwyższą,
nieomal boską, wartością i, póki co,
największym skarbem kumpli (tak przynajmniej twierdzą rozeźleni klęską,
pogrążeni we wściekłej goryczy). Z drugiej strony widać, że pozostaje głęboko
nieszczęśliwy: czuje, a przynajmniej powinno mu to błyskać, że to on ponosi winę
za tamtą i tę katastrofę, a jednocześnie nie udaje mu się, mimo strasznie
ogromnych starań, przełożyć
odpowiedzialności na nas wszystkich.
Hipoteza moja jest o tyle dla wielu
ważna, że bohater, po prześwietnej klęsce wyborczej, wylazł na taboret za
mównicą i ogłosił, iż zwycięży, że przeniesie Budapeszt nad Wisłę, cokolwiek
niemiłego miałoby to znaczyć, oraz całej Sarmacji zapewni taki rozum, jaki
pozyskała poważna część obywateli kresów wschodnio-południowych od Rydza i podległych wszechmogącemu ojcu biskupów.
Tymczasem rozum Palikotowi
powierzył honor Polaków! Hosanna!
« Mózg zdumiony! (Publikacja: 14-10-2011 )
Anatol Ulman Urodzony w 1931 roku pisarz, dziennikarz i krytyk literacki. Publikacje książkowe: Cigi de Montbazon (1979), Godziny błaznów w składnicy złomu. Komedia współczesna (1980), Obsesyjne opowiadania bez motywacji (1981), Szef i takie różne sprawy (1982), Potworne poglądy cynicznych krasnoludków (1985), Polujący z brzytwą (seria Ewa wzywa 07, 1988), Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz (1991), Zabawne zbrodnie (1998), Pan Tatol czyli nieostatni zajazd na dziczy. Historia burżuazyjna z końca (2000), Transakcja z amnezją. Komedia wirtualna (2000), Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (Wydawnictwo Alta Press-2007), " Drzazgi. Powabność bytu" (2008). W listopadzie 2010 roku zadebiutował jako poeta tomikiem wierszy "Miąższ". Liczba tekstów na portalu: 25 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Babok Krwiożerczy (nieśmieszny) | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1845 |
|