Społeczeństwo » Laicyzacja
Agnostyk patrzy na Polskę i jej kościół Autor tekstu: Mirosław Woroniecki
Zdaniem niektórych teistów, ale i ateistów, agnostyk to typ godny pożałowania,
bezradnie miotający się gdzieś pośrodku, gapowaty mięczak,
niewydarzona miernota — zero kompletne. Tak przynajmniej wynikałoby to z książki Richarda
Dawkinsa „Bóg urojony" wyd. C i S Warszawa, 2007 r. str.78 — 80 w której autor przedstawiając
m.in. nędzę agnostycyzmu definiuje jego dwa zasadnicze typy, a mianowicie (CHAP) czyli Chwilowy
Agnostycyzm ze względów Praktycznych oznaczający, że w przedmiocie istnienia Boga nie
dysponujemy jeszcze wystarczającym materiałem dowodowym by sformułować tezę o jego
istnieniu bądź nieistnieniu (albo też nie rozumiemy dowodów lub nie mieliśmy
czasu by się z nimi zapoznać)
oraz (GAP) czyli Generalnym Agnostycyzmem ze względów Pryncypialnych oznaczający postawę
przyjmującą brak odpowiedzi na istnienie Boga niezależnie od tego jak wiele dowodów zgromadziliśmy
„… jako że sama idea dowodliwości jest w tym przypadku nieadekwatna ." str.80 i dalej
„ Samo pytanie istnieje na innej płaszczyźnie, w innym wymiarze, poza sferą w której można poszukiwać dowodów.
Hipoteza o istnieniu Boga jest równie prawdopodobna jak pogląd przeciwny, czyli hipoteza o jego
nieistnieniu." Zdaniem Dawkinsa problem agnostyka powinien rozwiązywać rachunek
prawdopodobieństwa decydujący o przyjęciu ateistycznego punktu widzenia, co jednak w mojej ocenie nie przesądza o prawidłowości takiego wniosku albowiem
jak słusznie twierdzi T.H. Huxley nie należy w kwestiach
intelektu twierdzić, że wnioski są pewne dopóki dowody nie zostały zademonstrowane lub zademonstrowane
zostać mogą. Pozwolę
sobie zatem pozostać przy swoim agnostycznym stosunku do siły nadprzyrodzonej
sytuując się pośrodku zaproponowanej przez
Dawkinsa skali stopniującej przekonania co do istnienia Boga rozpoczynającej się od silnego
teizmu na silnym ateizmie kończąc. Do
zaproponowanych przez Dawkinsa podziałów dodałbym
jednak zarówno w odniesieniu do rodzajów agnostycyzmu jak i skali stopnia przekonań co
do istnienia Boga istotną kategorię jaką łatwo zaobserwować wśród wielu współczesnych ludzi tj. (AO)
Agnostycyzm Obojętności, który tak ważne dla wielu pytanie o istnienie istoty nadprzyrodzonej uznaje za całkowicie
nieistotne, a swoje przekonania etyczno-moralne może równie dobrze łączyć z mitologią
chrześcijańską jak i etyką laicką wywodząc
je z kultury europejskiej bez konieczności odwoływania
się do istnienia jakichkolwiek bytów pozamaterialnych.
Dopuszczając nawet istnienie jakiejś siły sprawczej nie uznaje za
uzasadnione, aby przyjmować jej ingerencję w ziemską rzeczywistość
czy procesy historyczne nie mówiąc już o indywidualnych losach ludzi. Z tego punktu widzenia
pytanie zasadnicze o przekonania co do istnienia Boga jest dla takich osób marginalne i w gruncie rzeczy
niczego nie zmienia w ich światopoglądzie. Postawa taka jednocześnie determinuje stosunek do
jakiejkolwiek religii oraz jej instytucjonalnego wyrazu ( kościoła ), jaki by
on nie był, nakazując postrzeganie ich
poprzez pryzmat roli społecznej, znaczenia, pozycji czy wpływów, a konstruowanie ewentualnych ocen
zawsze uzależnia od aktualnego kontekstu sytuacyjnego.
W ramach obojętności religijnej można oczywiście wyróżnić różnego
rodzaju zabarwienia emocjonalne w odniesieniu do religii i kościoła — zarówno życzliwość jak i niechęć, a nawet wrogość prawdopodobnie w zależności od osobistych doświadczeń.
Nie zmienia to jednak co do zasady
obojętności w jakiekolwiek bardziej wyraziste nastawienie.
Agnostyk patrzy na współczesną Polskę i martwi się zjawiskami społecznymi
jakie mają w niej miejsce. Smuci go upadek polskiej
demokracji, być może związany z kryzysem systemów partyjnych jakie obecnie istnieją w państwach
europejskich, a być może będący wynikiem zamknięcia polskiej sceny
politycznej. Powszechne zniechęcenie do
podejmowania działalności publicznej, cynizm i oportunizm polityków oraz pogłębiający się zanik więzi
społecznych powiązany z narastającym bezrobociem, szczególnie wśród młodzieży i osób starszych,
prowadzi w konsekwencji do poważnych napięć społecznych.
Podobną analizę rzeczywistości przedstawia Sławomir
Sierakowski w opublikowanym w „Gazecie Wyborczej" "Liście otwartym do partii."
Zamieszczonym również na stronach internetowych „Krytyki
Politycznej".
Autor
listu słusznie pisze m.in. : " Duch który
ulatuje obecnie ze współczesnych demokracji liberalnych polegał na rywalizacji różnych pomysłów
politycznych, aby wygrał najlepszy. Bardzo często dochodziło do kompromisów , ale kompromis między
ideami czy programami to coś innego niż oportunistyczne ewolucje wizerunku. Systemy
partyjne ogłupiają dziś ludzi w równym stopniu jak telewizja. (...) W odczarowanym świecie miedzy ludźmi zanika wieź społeczna. Bronią się
jeszcze wyspy, w których nie umarł Bóg i tradycja."
Autor kończy list apelem o odbudowę więzi miedzy ludzkich początkowo w ramach
grup środowisk, a następnie ruchów społecznych. Proponowanej diagnozie jak i postulowanej recepcie nie można odmówić słuszności.
Nie jest to głos odosobniony lecz raczej synteza wielu stanowisk coraz częściej pojawiających się
na łamach prasy i w wypowiedziach przedstawicieli środowisk akademickich.
O zjawiskach tych
pisałem w moich poprzednich tekstach wskazując na poważne zagrożenia wynikające z braku
reprezentatywności politycznej, dyskryminacji czy braku aktywności wielu środowisk w tym należących do
niekatolickiej części społeczeństwa. Jest jednak w tekście Sławomira Sierakowskiego wyraźne wskazanie
na utrzymujące się wspólnoty tradycjonalistów religijnych kultywujących więzi wspólnotowe w obrębie swoich kościołów. Nie są to jednak w mojej ocenie żadne wyspy ani pozostałości dawnej wspólnoty
lecz żywa społeczność pobudzana instytucjonalną organizacją kościoła, prężnym środowiskiem
intelektualnym, organizacjami świeckich, a w końcu obudowana własnym być może w jakiejś części
pasożytującym na kościele systemem partyjnym z drugą co do wielkości chociaż obecnie
opozycyjną partią polityczną.
Agnostyk w Polsce atakowany jest z obu stron skali przekonań co do
istnienia Boga zaproponowanej Przez R. Dawkinsa, czuje się
dyskomfortowo, bywa równie marginalizowany jak i zawłaszczany przez obie strony, z których jedna widzi go
jako niedouczonego ateistę, a druga jako zbłąkanego i poszukującego baranka bożego. Agnostyk patrzy na
Polskę i widzi jak jest ona ograniczana cywilizacyjnie wszechobecnością kościoła i jego sług zajadle walczących o pozycję, przywileje i wpływy, a jednocześnie
kościoła coraz bardziej rezygnującego z duchowości i religijności stającego się w coraz większym stopniu instytucją społeczna, a nie
instytucją wiary.
Kościół
coraz bardziej koncentruje się na kultywowaniu praktyk rytualnych niż na pogłębianiu
wiary i dochowywaniu jej zasad przez
wiernych. W tym sensie katolicka większość w praktyce coraz bardziej
obojętna religijnie i nie przestrzegająca zasad wiary w przeciwieństwie do
ateistów i agnostyków nie
odbiera działalności kościoła opresyjnie nawet gdy wyższe duchowieństwo
uczestniczy w państwowych
celebrach, śmiało krytykuje modernizacyjne nowinki, sprzeciwia się prawnemu usankcjonowaniu
zmian obyczajowych czy przeforsowuje wprowadzenie katolickich zasad etycznych do prawa pozytywnego.
Kościół nie jest ani wycofany ani defensywny, nie zamierza łagodzić
stanowiska w sprawach etyki i moralności uzurpując sobie w sferze publicznej prawo narzucania całości społeczeństwa rozwiązań prawnych opartych na zasadach
wiary.
W przestrzeni kulturowej przesiąkniętej symbolami religijnymi, w mentalnie konserwatywnej obrzędowo-rytualnej
atmosferze wiary podlanej narodowo -ksenofobicznym sosem jedno wyznanie odgrywa rolę religii cywilnej ( T.
Terlikowski i inni w dyskusji „miejsce kościoła w Polsce", „Rzeczpospolita"
12-13.06.br. dodatek Plus Minus)
wszechogarniającej i tworzącej iluzję istnienia jednolitej, ścisłej narodowej wspólnoty.
Agnostyk
nie tylko nie podziela przedstawionego we wspomnianej wyżej dyskusji
katolickich publicystów poglądu o malejącej pozycji i roli kościoła katolickiego w Polsce, lecz raczej dostrzega zacieśnianie więzów
jakie kościół zafundował Polsce
za pośrednictwem kardynała Wyszyńskiego i JP II. Zgodzi się natomiast z tymi poglądami, które
wskazują na swoistą letniość uczuć religijnych wierzących czy też
narastającą ich obojętność religijną przy
zachowaniu kulturowego uczestnictwa w praktykach religijnych, a więc w praktyce odchodzenia od wiary bez
przechodzenia na pozycje ateistyczne, co — zdaniem dyskutantów — zapobiega agresywnej ateizacji.
Tymczasem narastającej obojętności wierzących odpowiada
równie zwiększająca się obojętność środowisk nie
wyznaniowych na sprawy wiary i kościoła, które postrzegają cywilizacyjne spętanie jedynie jako pewien
dyskomfort i bardziej zainteresowane są w likwidacji państwowej dystrybucji dóbr i środków
na rzecz kościoła niż konfrontacją zasad wiary z oświeceniowym sceptycyzmem.
Próbując zachować wpływy i pozycję w społeczeństwie i państwie
oraz zdając sobie sprawę z narastającej laicyzacji zagrażającej
możliwości rzeczywistego wpływu na politykę, kościół skoncentrował się na sprawach
historycznych, narodowych i obyczajowych, próbując
utrzymać narodową wspólnotę wierzących,
tradycyjnie konserwatywnych i mentalnie wycofanych dostarczając im anachronicznych narzędzi do
zmierzenia się z wyzwaniami współczesności.
Prowadzi
to często do postrzegania działalności kościoła
jako działalności antypaństwowej, obrony przed państwem epatującym modernizacją głównie zresztą
obyczajową, a więc powrotu do misji którą kościół opanował w okresie powojennym prowadząc umiejętną
grę z komunistyczną władzą. Dodatkowo zbyt nachalne domaganie się uwzględniania katolickich
zasad etycznych w tworzeniu prawa pozytywnego będące nie do zaakceptowania przez każdego kto
optuje za państwem neutralnym światopoglądowo, stawia kościół w dosyć niewygodnej pozycji,
pozycji instytucji dążącej do maksymalnego podporządkowania sobie już nie tylko
państwa, ale i osobistego życia
jego obywateli. Będzie to stale
wywoływać napięcia i konflikty polityczne wzmacniając
linię, będącego już faktem, podziału społeczeństwa polskiego na część konserwatywno — narodowo -
wyznaniową i część zlaicyzowaną.
W ocenie niepoprawnego agnostyka, który nikomu źle nie życzy,
dzisiejsze stanowisko kościoła jest zarówno
nieracjonalne jak i nieuzasadnione. Obrona szczególnej pozycji w państwie i społeczeństwie w obliczu nieuchronnych procesów
laicyzacji jest w dłuższej perspektywie skazana na niepowodzenie, a zaniechania w pogłębianiu wiary i duchowości wiernych pogłębią w przyszłości kryzys kościoła w Polsce, kryzys który nikomu nie będzie służył.
W tym kontekście zasadniczy opór przed państwem neutralnym światopoglądowo
ze strony polityków związanych z kościołem może być zrozumiały, natomiast ze strony kościoła jest wielce
dyskusyjny, albowiem
wycofanie takie sprzyjałoby skoncentrowaniu się na sprawach wiary i głoszeniu
jej prawd.
« Laicyzacja (Publikacja: 25-06-2011 )
Mirosław WoronieckiAdwokat, specjalista prawa gospodarczego, cywilnego i prawa karnego gospodarczego, historyk doktryn politycznych i prawnych, doradca organizacji pozarządowych. Przewodniczący Rady Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Dwie lewice | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1948 |