Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Mit o powstaniu pewnego człowieka Autor tekstu: Michał Wybieralski
Z ciemności wyłoniło się światło, z początku przyprószone a później
jaskrawe. Znajdowałem się w zimnym, spowitym dymem pomieszczeniu. Wokoło nie
mogłem dojrzeć niczego konkretnego — sama mleczna mgła. Nagle poczułem się
dziwnie — jakaś nieznana siła sprawiła, że ruszyłem do przodu. Prowadziła
mnie przez chwilę, aż wszedłem na bezmgielną „polanę". Wtedy spostrzegłem,
że jestem całkowicie nagi, nie licząc przepaski na biodrach.
Nagle z góry dobiegł mnie głos: „Witaj człowieku!". Gwałtownie
uniosłem głowę ku sklepieniu i ujrzałem kilka potężnych głośników. W tej samej chwili przede mną ukazał się starszy mężczyzna z długą, siwą
brodą ubrany w poplamioną, niegdyś białą suknię.
-
Witam w królestwie hm.. niebieskim — rzekł.
-
Nie widzę tu ani odcienia niebieskiego, tylko samą biel — poprawiłem
przytomnie.
-
No nie kolejny oporny… Królestwo Niebieskie to dogmat, o tym się nie
dyskutuje. Kiedyś zrozumiesz...
Postanowiłem się nie sprzeczać, gdyż
byłem ciekawy, co to za miejsce i o co w tym wszystkim chodzi.
-
Jestem Bogiem, twoim Panem i stwórcą. Właśnie jesteśmy podczas
twojego stworzenia, jednej z najważniejszej chwil w twoim życiu. Tak… Po
naszym spotkaniu wiele rzeczy będzie niejasnych, więc będzie czas na pytania.
Teraz przejdźmy do meritum… — Bóg popił jakiś napój ze złotego
kielicha i od razu rozweselił się. — To co? Jakim chciałbyś być człowiekiem?
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc chwilę
milczałem, by pod wpływam chwilowego natchnienia powiedzieć
-
Uczuciowym i wrażliwym, ale zarazem skrytym. Swój czas chciałbym spędzać
tylko z ukochaną osobą. Mógłbym również być miłośnikiem literatury i natury oraz posiadać gorący temperament — Oznajmiłem jednym tchem.
-
To będzie trudne — stwierdził Bóg i zaczął pocierać swoją brodę
tak energicznie, że… ją urwał — Tandetny rekwizyt — rzekł i dokleił ją z powrotem.
Pan sięgnął pod tron, na którym siedział i wyjął opasły tom opatrzony tytułem „Księga imion".
Po dłuższych poszukiwaniach opatrzonych stęknięciami i chrząknięciami Bóg oznajmił
-
Nadam ci teraz imię, które sprawi, że staniesz się dokładnie taki,
jaki chcesz być. Tylko nie miej pretensji, że dzieci będą się z ciebie śmiały — Bóg chrząknął — nadaje ci imię Heliodor, co oznacza dar słońca i niesie wymarzone przez ciebie cechy — skończył Bóg i zamknął księgę.
-
Heliodor? — nie kryłem wzburzenia.
-
Sam tego chciałeś… Dokończmy akt kreacji — powiedział Bóg i wyciągnął do mnie palec wskazujący prawej ręki — zrób to samo.
Posłusznie wykonałem polecenie stwórcy, a gdy nasze palce się zetknęły przeszył mnie prąd.
-
Koniec ceremonii. Teraz czas na twoje pytania. Pamiętaj, że nie masz
dużo czasu!
-
Co to za miejsce i czemu jest tu tak zimno? — To pytanie nurtowało
mnie od początku.
-
Dawno temu poróżniłem się z naszym dostawcą ciepła, niejakim
Lucyferem. To dłuższa historia… Jesteśmy w niebie, a konkretnie w sali świętych
libacji.
-
Czego?
-
Tu wszyscy stworzeni przez Kościół święci ucztują, he he, ale
ostatnio mój niedoskonały zastępca na ziemi tylu ich naprodukował, że
trzeba było przenieść ich gdzie indziej. Zostawili po sobie taki bałagan, że
musiałem stworzyć tą mgłę, żeby to zamaskować. Nie ma kto posprzątać,
dlatego wszędzie jest… Dobra, następne pytanie.
Wtedy z mgły wyłonił się mężczyzna
ubrany w pancerz z napisem na plecach „Ochrona"
-
Witam Michale Archaniele — rzekł Bóg — czy coś się stało?
-
Św. Piotr pił „wodę ognistą" i zapomniał zamknąć bramę.
Teraz szturmują ją diabli.
-
Znowu? Odbiorę mu za to aureolę… Weź zastęp aniołów i strąć
ich do piekła. Nie lubię rozruchów. Zaraz ci pomogę — następnie pan zwrócił
się do mnie — pójdziesz teraz na prawo, tam znajduje się stanowisko
odprawy. Jak widzisz, mam obowiązki i muszę cię pożegnać — powiedział i nagle zniknął.
Pośpiesznie postąpiłem zgodnie ze wskazówkami.
Dotarłem do zatłoczonego, śmierdzącego pomieszczenia zagraconego biurkami,
przy którym siedzieli biali faceci ze skrzydłami. Podszedłem do najbliższego
stanowiska.
-
Jestem aniołem. Mam przyjemność obsłużyć pana. Teraz zdejmę panu
dociski palców i wpiszę do komputerowej bazy ludzi stworzonych.
Po dokonaniu tej operacji anioł powiedział
-
To już wszystko. Teraz wyślę pana na ziemię — skończywszy wyciągnął z szuflady młotek i uderzył mnie nim.
Z ciemności wyłoniło się światło, z początku
przyprószone a później jaskrawe. Znajdowałem się w szpitalu, na oddziale położniczym...
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 05-11-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2017 |