|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Mózg zdumiony!
Dlaczego jestem głupi? Autor tekstu: Anatol Ulman
Zawarta w tytule tego felietonu
deklaracja sprawi z pewnością przyjemność owej części
komentatorów, co mi za głoszone poglądy urągają. Patrzcie, durak
sam przyznaje, że jest baranem! I dobrze: czytelnik winien mieć radość z lektury!
Tyle że ja uważam w trochę innej
intencji, żem debil.
Mądry, więc nieznany ogółowi,
Ludwik Fleck, pochodzący ze Lwowa wybitny polski biolog oraz socjolog, ustalił
twardo, że Jeśli jakiś pogląd
jest dość silnie utrwalony, jeśli przenika on aż do życia codziennego i staje się zwrotem językowym, jeśli
staje się w dosłownym tego słowa znaczeniu poglądem, to sprzeciw jest nie do
pomyślenia, nie do wyobrażenia. Jaki na przykład pogląd? Ano choćby ten,że dranie Żydzi ukrzyżowali Chrystusa. Albo że umęczeni przez Historię
Polacy tyle wycierpieli, że im się należy. Co należy? Piwo, Ojczyzna wolna,
szmal, absolutny zakaz aborcji,
santo subito, wizy do nieba,
wszystko.
To Lechitów przekonania
podstawowe, nienaruszalne. Część z nich podziela też przeświadczenie, że prezes i Maciarewicz są zdrowi, bardziej zdrowi niż Dorn i ten tam Kłopotek koalicyjny.
Do sfery tej należy również wiara ludu podhalańskiego, że psi smalec to
niezastąpione remedium na wsie
zabolewanja, dlatego rezają wierne czworonogi i namiętnie wytapiają z ulubieńców złowrogi farmaceutyk. Takim ugruntowanym na beton prawdom
sprzeciwiać się może tylko kretyn. Tu
nie bez brzydkiej przyjemności
przypominam, że wyraz kretyn to spolszczone francuskie
chrétien, czyli dosłownie
chrześcijanin.
A ja jednak nie podzielam. Nie dlatego,
że nie jestem całkowicie Lechitą, gdyż mój praprapra był Szwedem,
oczywiście nie królem Gustawem Adolfem,
tylko chłopem ludowym, a wieśniacy już wtedy w owym
dziwnym kraju nie byli pańszczyźniani. Tamten mój przodek znał brzydkie
konszachty przeora Kordeckiego ze
Szwedami, a ponadto nie pomógł panu Kmicicowi zagwoździć kolubryny, gdyż jej
historycznie nie było. Dlatego na parę wieków został przez księcia chama
Lubomirskiego zezwierzęcony na chłopka pozbawionego podstawowych ludzkich praw.
Dlatego też nie podzielam trądu
wszechpolskiego nacjonalizmu oraz nie noszę masek myślowej obłudy, bowiem lubię,
jak to głupi, bardzo się sprzeciwiać utrwalonemu. Wiem, iż kamieni z posad nie
poruszę, zeskalonego gnoju tradycji nie
przebiję, stad ludzkich pozostających w upodleniu radosnym nie porozpędzam. Ciemnych, żarłocznych i tępych
pobożnych refleksji nie nauczę.
Łajdactwa historycznego nie przemogę. Do zmian żadnych w świadomości powszechnej
nie doprowadzę. Słowem nie osiągnę nic.
To po co bić łbem o ścianę?
Zwłaszcza wschodnią czy południowo-wschodnią. Pancerną, wzniesioną z patosu,
służalczości umysłowej mizerii!
Odpowiem nieco pompatycznie: dlatego, że
tak trzeba. Jak to stwierdził ładnie Jerzy Stempowski:
Przenieść przez tę powódź trochę
dziedziczonych wartości, nie licząc na nikogo. Trzeba pobudzać ludzi do
myślenia, cóż że daremnie. Przecież wszystko marność.
Naturalnie nie jestem zmyślonym
przez Alberta Camus doktorem Rieux, który, wiedząc doskonale, że nie zwalczy
epidemii dżumy (zaraza niejedno ma imię) z pasją oddał się beznadziejnej walce,
bom nie heros tylko mały człowiek.
Niemniej świadomość posiadam podobną: trzeba tępić szczury, nosicieli chorób,
tym bardziej, im bardziej się mnożą i wygryzają baranom rozum, czyniąc
dziury zapychane potem mitologicznym śmieciem.
Oczywiście pozostawiłbym tych z kamiennymi mózgami w spokoju, bo żwir we łbach to nie ich wybór tylko
zniewolenie dokonane przez klechów
oraz przez przyzwyczajone do posiadania religijno-nacjonalistycznych
skamieniałości otoczenie, ale nie da się im po prostu powiedzieć: chcecie mieć
umysł łupany z kamienia, to miejcie, dajcie
tylko innym od was żyć! Oni bowiem nie
dają spokoju i żądają, na ogół
bardzo stanowczo, bym i ja sobie mózgownicę ukamiennił! Nakazują wymianę głowowego
miąższu na piaskowiec oraz wapień, bym
łepetynę miał na wzór i podobieństwo. Nie pozwalają mieć poglądów innych, nie
dają nic sobie wytłumaczyć, wyrefleksyjnić! Między innymi dlatego, że rządzą.
Czy rzeczywiście tak jest? Może
przesadzam niesprawiedliwie?
A kto, wdarłszy się do
parlamentu dzięki głosom jaskiniowców oraz zbałamuconych porządnych przedtem
ludzi , uchwala kamienne prawa dziczy, zakazuje samodzielnego myślenia i nakazuje wyłącznie romańskie? Kto grozi piekielnymi ogniami i wszechpolskimi
pałkami? Demonstruje przeciw inności, zmyśla i bruździ? Kto maszeruje przeciwko
rozumnym? To idzie rozwrzeszczana wściekłość samym swym zachowaniem dowodząca
mineralizacji mózgów, stąd to używanie
siły, to znieważanie wolnych duchem, ten wrzask babstwa hańbiącego własne
symbole. (Ale śliczna tyrada, nie?)
A przecież wystarczyłoby
zastosować prosty warunek ładu
demokratycznego: na stałe w życiu publicznym oddzielić sacrum i profanum
czyli traktować religię jako sprawę
osobistego wyznania. Na zawsze zatkałoby mi to mordę i nie wtrącałbym się do
garów, w których warzona jest ciemna głupota. Nawet
jeśli nie podoba mi się pojęcie sacrum,
gdyż bez powodu sugeruje, że jest, cholera wie dlaczego, lepsze od
profanum.
Właśnie dlatego jestem głupi,
czyli przeciw.
Do deklaracji tych zmuszony
jestem dorzucić anatemę. Dlaczego?
Jeden zmyślny posieł
wynajął paru Rumunów płci obojga
mówiących po polsku. Biedni ci najmici
pojawiają się teraz w moim telewizorze i zgryźliwie dziękują Premierowi,
wnosząc, by władzę oddał Prezesowi, który nas urządzi. Po czym rozpoznałem
rumuńskość tych agitatorów wyborczych? Najpierw
po tym, że trzymają w łapach popisane tabliczki, tak jak na rogach ulic żebrzące
panie pochodzące z tego kraju i wyposażone do procederu w wypożyczone jęczące dzieciaczki. Ponadto jeden Rumun
mówi coś o kryzysie. Jest to
pojęcie typowo rumuńskie, charakterystyczne dla ekonomii tego kraju.
Nic mi do tego wszystkiego, ale nie daj Panie Wielki Boże, jeśli odbywa
się to za szmal, jakim subsydiowane są partie, bo to kasa ze ściąganego ode mnie
podatku! Niech ją więc wydają raczej na
żyjących w nędzy moich rodaków. Albo przeklnę drani straszliwie wzywając
Inteligentny Projekt, by im przestał robić do głów.
P.S. Jako miłośnik wolności słowa
nie będę reagował na bezimienne strzały zza węgła, jakim z konieczności bywa
przypadkowy login ukrywającego się za nim komentatora.
Wyjątkowo Internaucie, co mi naurągał w sprawie wieszcza, jednak odpowiem:
Miłosz wielkim poetą był! Tyle że zanadto moczył swoje cudeńka w wodzie
święconej. Stąd wielu wierszy bagienny posmak i woń zniewolenia.
Tegoż poety utwory niemoczone są mądre, wzruszające, genialne.
« Mózg zdumiony! (Publikacja: 22-07-2011 )
Anatol Ulman Urodzony w 1931 roku pisarz, dziennikarz i krytyk literacki. Publikacje książkowe: Cigi de Montbazon (1979), Godziny błaznów w składnicy złomu. Komedia współczesna (1980), Obsesyjne opowiadania bez motywacji (1981), Szef i takie różne sprawy (1982), Potworne poglądy cynicznych krasnoludków (1985), Polujący z brzytwą (seria Ewa wzywa 07, 1988), Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz (1991), Zabawne zbrodnie (1998), Pan Tatol czyli nieostatni zajazd na dziczy. Historia burżuazyjna z końca (2000), Transakcja z amnezją. Komedia wirtualna (2000), Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (Wydawnictwo Alta Press-2007), " Drzazgi. Powabność bytu" (2008). W listopadzie 2010 roku zadebiutował jako poeta tomikiem wierszy "Miąższ". Liczba tekstów na portalu: 25 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Babok Krwiożerczy (nieśmieszny) | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2051 |
|