|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Mój głos sprzeciwu: argumentacja przeciwko wierze Autor tekstu: Sam Harris
Tłumaczenie: Julian Jeliński
Pomimo stulecia naukowych badań potwierdzających wiekowość
życia i jeszcze większą wiekowość Ziemi, ponad połowa Amerykanów wierzy,
że cały wszechświat został stworzony sześć tysięcy lat temu. To
przypadkiem około tysiąc lat po tym, jak Sumerowie wymyślili klej. Ludzie
wybierający prezydentów i kongresmenów (i wielu z tych, którzy sami zostali
wybrani)
wierzą, że dinozaury żyły obok ludzi na arce Noego, światło z odległych
galaktyk zostało stworzone podczas swej wędrówki ku Ziemi, a pierwsi
przedstawiciele naszego gatunku zostali utworzeni przez niewidzialnego Boga z ziemi i boskiego oddechu, w ogrodzie z gadającym wężem. To żenujące. Ale by choć ledwo uchwycić potworne
niebezpieczeństwo tego typu myślenia, dodaj do tej komedii fałszywych pewności
przekonanie 44 procent Amerykanów, że Jezus wróci na Ziemię w ciągu najbliższych
50 lat. Zważywszy na najpopularniejszą interpretację biblijnych proroctw, nie
będzie przesadą stwierdzenie, że prawie połowa Amerykanów niecierpliwie
oczekuje końca świata. To chyba jasne, że ten oparty na wierze nihilizm nie
dostarcza absolutnie żadnej motywacji, by budować cywilizację trwałą pod
względem ekonomicznym, ekologicznym czy geopolitycznym. Oczywiście część z tych ludzi to szaleńcy, ale nie skrajni szaleńcy. Mówimy tu o poglądach
chrześcijańskich pastorów, których kongregacje liczą dziesiątki tysięcy
wiernych. To często ludzie operujący ogromnymi środkami finansowymi, mający
szerokie politycznie powiązania i największe wpływy w naszym społeczeństwie.
Krytykowanie czyichś przekonań religijnych jest oczywiście
społecznym tabu. Jednak problem polega na tym, że spora część tego, w co
ludzie wierzą (w ramach wyznawanych religii) w rzeczywistości tworzy podziały,
jest niedorzeczna i niekompatybilna z prawdziwą moralnością. Jedną z najgorszych cech religii jest to, że ma ona skłonność do oddzielania pytań o dobro i zło od rzeczywistego ludzkiego i zwierzęcego cierpienia. A w
konsekwencji ludzie religijni poświęcą ogromne pokłady energii pseudo
moralnym dylematom (np. małżeństwom homoseksualnym), w których realne
cierpienie nie stanowi problemu i z radością przyczynią się do nadmiaru
ludzkiego cierpienia, jeżeli miałoby to służyć ich religijnym przekonaniom.
Spójrzmy na
taki przykład: badania nad komórkami macierzystymi stanowią jedno z najbardziej obiecujących odkryć medycyny
ostatniego stulecia. Mogą one doprowadzić do wielu przełomów w leczeniu każdego
ludzkiego schorzenia (z tego prostego powodu, że komórki macierzyste mogą stać
się każdą tkanką w ludzkim ciele), w tym cukrzycy, choroby Parkinsona, poważnych
poparzeń itd. W lipcu 2006 roku prezydent Goerge W. Bush po raz pierwszy skorzystał z możliwości
veta, by zablokować finansowanie z budżetu państwa tych badań. Podstawą dla
jego decyzji była wiara religijna. Podobnie jak miliony Amerykanów, prezydent Bush
wierzy, że „życie ludzkie zaczyna się w momencie poczęcia". A konkretnie wierzy, że dusza znajduje się w każdym trzydniowym embrionie i interes jednej duszy (na przykład duszy małej dziewczynki z poparzeniami na
75% ciała) nie może być ważniejszy od interesu innej duszy, nawet gdyby ta
dusza przypadkiem żyła na szalce Petriego. W tym przypadku, jak zwykle,
dogmatyzm religijny przeszkadza prawdziwej mądrości i współczuciu.
Trzydniowy embrion to zbiór 150 komórek, określany
jako blastocysta. Dla porównania: w mózgu muchy znajduje się sto tysięcy komórek.
Embriony niszczone w trakcie badań nad komórkami macierzystymi nie mają mózgów a nawet neuronów. W związku z tym, nie ma powodu uważać, że mogą w jakikolwiek sposób cierpieć gdy są niszczone. Prawda jest taka, że
nieuzasadnione wierzenia religijne prezydenta Busha dotyczące ludzkiej duszy
przedłużają niemożliwe do zniesienia cierpienia dziesiątek milionów
ludzi.
Zważywszy na nasz status jako supermocarstwa, na nasze
bogactwo i nieustający rozwój technologii, możemy powiedzieć, iż prezydent
Stanów Zjednoczonych ma większą władzę i odpowiedzialność niż ktokolwiek w historii ludzkości. W związku z tym warto zauważyć, że wybraliśmy
prezydenta, który zdaje się mieć wrażenie, że ilekroć zamyka oczy w Gabinecie Owalnym — zastanawiając się na przykład czy rozpocząć wojnę czy
też nie — jego intuicje kontrolowane są przez Twórcę wszechświata.
Przemawiając przed małą grupą zwolenników w 1999 roku Bush podobno
powiedział: „Wierzę, że Bóg chce, bym został prezydentem".
Wierzenie, że Bóg doprowadził cię do prezydencji naprawdę zdaje się pociągać
za sobą wierzenie, że podczas prezydentury nie będziesz w stanie popełnić
żadnego katastrofalnego błędu. Nad jednym pytaniem powinniśmy się w przyszłości
zastanowić: czy naprawdę chcemy, by ster cywilizacji trzymał ktoś, kto myśli w ten sposób?
Religia to sfera naszego dyskursu, w której ludzie są
metodycznie zabezpieczani przed wymogiem dostarczania dobrych dowodów i przekonujących argumentów w obronie swoich szeroko podzielanych poglądów. A jednak te wierzenia regularnie determinują cele i wartości, dla których żyją,
dla których umrą i (zdecydowanie zbyt często) dla których zabiją. A zatem żyjemy w świecie, w którym miliony dorosłych mężczyzn i kobiet mogą racjonalizować
składanie brutalnych ofiar ze swoich dzieci uciekając się do bajeczek. Żyjemy w świecie, w którym miliony muzułmanów wierzą, że nie ma nic lepszego niż
zginąć w obronie islamu. Żyjemy w świecie, w którym miliony chrześcijan
mają nadzieję, że niedługo zostaną uniesieni do stratosfery przez Jezusa,
by mogli bezpiecznie cieszyć się z oglądania ludobójstwa, które zapoczątkuje
koniec ludzkiej historii. W świecie pełnym coraz bardziej niszczycielskich
technologii, nasze oczarowanie religijnymi mitami stanowi olbrzymie zagrożenie. I nie jest to zagrożenie, na które lekarstwem może być wzrost religijności.
Tekst oryginału.
Newsweek, 13.11.2006
« Felietony i eseje (Publikacja: 28-08-2011 )
Sam HarrisAutor bestsellerowej ("New York Times"), wyróżnionej PEN Award książki - "The End of Faith: Religion, Terror, and the Future of Reason" (2005) oraz "Letter to a Christian Nation" (2006). Ukończył filozofię na Uniwersytecie Stanforda, studiował poza tym religioznawstwo, obecnie pracuje nad doktoratem z zakresu neuronauki. Udziela się medialnie w radio i telewizji, ostrzegając o niebezpieczeństwach związanych z wierzeniami religijnymi we współczesnym świecie. Mieszka w Nowym Jorku. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 28 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Tajemnica świadomości | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2169 |
|