|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Kilka refleksji o kosztach wojny z terroryzmem Autor tekstu: Caden O. Reless
Wraz z dziesiątą rocznicą ataku terrorystycznego na World Trade Center w Nowym Jorku
mija również dziesięć lat wojny z terroryzmem — kwestii, która wyraźnie
zdominowała politykę międzynarodową i wyobraźnię opinii publicznej na początku
trzeciego tysiąclecia. Przy tej
okazji zarówno w prasie polskiej, jak i zagranicznej można się natknąć na próby
dokonania mniej lub bardziej dogłębnego bilansu tej wojny, swoistego rachunku
zysków i strat. Pojawiają się także różne pomysły racjonalizacji ponoszonych w tej wojnie kosztów, których dotychczasowy poziom wydaje się — z różnych względów — po prostu nie do zaakceptowania.
To
prawda, dotychczasowe koszty wojny z terroryzmem, prowadzonej na wielu frontach,
są ogromne, liczone obecnie w tysiącach istnień ludzkich po różnych stronach
konfliktu i w bilionach dolarów, co budzi zrozumiałe wątpliwości, czy wojna ta
była prowadzona z zachowaniem odpowiedniej ostrożności w szafowaniu zasobami,
przede wszystkim ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. (Czyżby
pytania o racjonalność działania terrorystów były z założenia mniej sensowne?)
Najwięcej
kontrowersji wzbudza oczywiście wysokość wydatków i innych kosztów (przede
wszystkim ludzkich i moralnych) związanych z prowadzeniem działań wojennych i stabilizacyjnych w Iraku, Afganistanie i Pakistanie; nieco mniej — wielkość
środków kierowanych na likwidację zniszczeń wojennych, pobudzanie rozwoju
gospodarczego i wspieranie antyterrorystycznej polityki rządów w wymienionych
krajach, a także na finansowanie działań służb wywiadowczych, służb
bezpieczeństwa i organów ścigania, zajmujących się zapobieganiem aktom
terroryzmu bezpośrednio na terytorium zagrożonych państw zachodnich.
Mimo to,
niektórzy utrzymują, że cały ten wysiłek po prostu się nie opłaca. Głównym
argumentem przemawiającym na rzecz tezy, że wojna z terroryzmem prowadzona jest w sposób nieracjonalny, jest między innymi zwrócenie uwagi na fakt, że człowiek w życiu codziennym akceptuje działania wiążące się z podobnym lub nawet większym
ryzykiem niż terroryzm, nie podejmując w związku z tym żadnych szczególnych
środków zapobiegawczych. Dlatego ryzyko i cenę krwi związaną z terroryzmem
powinniśmy zaakceptować jako naturalny element życia codziennego, podobnie jak
to się dzieje w przypadku innych rodzajów zagrożeń, zamiast terroryzm
bezkompromisowo zwalczać za wszelką cenę. Byłoby to i bardziej rozsądne, i tańsze, i mniej uciążliwe (przede wszystkim w pasażerskim ruchu lotniczym).
Rzeczywiście, jeśli chodzi o większość państw zachodnich, ryzyko śmierci
obywatela w wypadku komunikacyjnym lub na skutek ciężkiego zatrucia pokarmowego
jest obecnie wielokrotnie wyższe niż prawdopodobieństwo poniesienia śmierci lub
uszczerbku na zdrowiu w wyniku zamachu terrorystycznego Al-Kaidy (nawet ofiary
zamachów terrorystycznych z Nowego Jorku, Londynu, Bali czy Madrytu nie
zmieniają dramatycznie tych statystyk). Prawdą jest również, że ryzyko związane z podejmowaniem różnych form aktywności w dniu codziennym ludzie po prostu uczą
się ignorować lub akceptować. Zapewne w ciągu ostatniej dekady w wypadkach
samochodowych na amerykańskich drogach zginęło wielokrotnie więcej ludzi niż w wyniku terrorystycznego ataku z 11 września 2001 r. Prawdę mówiąc, w ciągu
jednego tylko roku na amerykańskich drogach zdarza się kilka milionów wypadków
samochodowych, w których ginie rocznie kilkadziesiąt razy więcej osób niż
poniosło śmierć w zamachu na WTC, a straty z tym związane idą w dziesiątki i setki miliardów dolarów. Mimo to nikt nie rozważa podjęcia drastycznych kroków,
zmierzających do zakazania używania samochodów lub całkowitej rezygnacji z transportu kołowego. W Polsce ryzyko zgonu w wyniku ataku terrorystycznego w ciągu ostatnich lat jest w zasadzie zerowe, czyli o wiele mniejsze niż na
przykład ryzyko zgonu wskutek zatrucia grzybami, a mimo to nikt nie zamierza
zakazywać grzybobrania, itp.
Tak mają wyglądać nowe wieże WTC. © Silverstein Properties, Inc.
Czy w odniesieniu do problematyki zwalczania terroryzmu tego rodzaju rozumowanie jest
jednak rzeczywiście uzasadnione? Czy terroryzm należy traktować jako element
naturalnego krajobrazu, zwyczajny czynnik losowy, neutralny moralnie przypadek, i jako taki po prostu zacząć go akceptować?
Myślenie
przez analogię nie jest zupełnie pozbawione wartości, jeżeli podobieństwo
dostrzegane między porównywanymi zdarzeniami czy sytuacjami jest uzasadnione,
czyli ma faktyczne podstawy, wynikające ze struktury rzeczywistości. Bywa
również użyteczne w wielu praktycznych sytuacjach życia codziennego, pozwalając
na dostrzeganie związków między faktami, mimo braku pełnej wiedzy o ich naturze.
Równie często bywa jednak zgubne, ponieważ zdolności ludzkiego umysłu do
wykrywania nieuzasadnionych podobieństw i powiązań między faktami, podsycane
nieokiełznaną skłonnością do myślenia metaforycznego, są wręcz nieograniczone.
Będąc
wyposażonym w tę wiedzę warto ponownie zastanowić się, czy można przeprowadzić
uzasadnioną analogię między katastrofą lotniczą, do której dochodzi w wyniku
jakiegoś niezależnego od ludzkiej woli czynnika losowego -
błędu pilota, uchybienia personelu naziemnego czy usterki sprzętu, a katastrofą, która jest wynikiem intencjonalnego działania grupki sfanatyzowanych
morderców? Czy śmierć członków rodziny, która wybierała się na weekendową
przejażdżkę samochodem i poniosła śmierć w zwyczajnym wypadku komunikacyjnym
jest sytuacją pod jakimś względem podobną do śmierci tej samej rodziny w wyniku
eksplozji samochodu pułapki? A może wprost przeciwnie — więcej tu można odnaleźć
różnic niż podobieństw?
Analogicznie można zapytać, czy zaginięcie 25 pakistańskich chłopców w czasie
wycieczki w góry, na przykład w wyniku załamania pogody, zejścia ze szlaku i zgubienia drogi, jest pod jakimś względem podobne do sytuacji, gdy tę samą grupę
dzieci porywa oddział talibów w celu uczynienia z nich zakładników w „negocjacjach" z lokalnym plemieniem, które wykazuje niezrozumiały opór przed
uznaniem brutalnych działań terrorystów za element naturalnego krajobrazu -
czynnik losowy, z którym trzeba nauczyć się po prostu żyć?
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 11-09-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2214 |
|