|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Podróż do Ciemnogrodu
Ciemnogród i estetyczne upodobania Potockiego Autor tekstu: Małgorzata Brywczyńska
Bez większej przesady stwierdzić można, że w powieściowym
Ciemnogrodzie panują obyczaje i upodobania estetyczne, będące odwrotnością
tych, które Potocki lubił i cenił.
W Porcie Oślim ulice są „niebrukowane, ale tu i ówdzie dylami
pokryte; wszędy pełno Żydów i żebraków", stołeczne miasto Ciemnogród
„wystawia obraz nieładu", a drogi, wiodące do stolicy „są stosami błota, w którym brnąć podróżni i spacerujący muszą." Większość ulic
przypomina „kloakę, którą się walą wszystkie gnoje i brudy miejskie.
Trudno po nich przejechać pojazdem, co się tam często ugrążone widzieć dają."
Nie trzeba dodawać, że te opisy stanowią aluzję do zaniedbanych i zubożałych
miast Królestwa Polskiego.
Na podobnym poziomie plasują się ciemnogrodzkie rozrywki. Koncert okazał
się „prawdziwą męczarnią dla uszu", ponieważ używa się tam takich
instrumentów, jak drumle, fujary, dudy, cymbały, bębny, kotły i trąby, a wokaliści wydawali z siebie „śpiewy wrzaskliwe, nosowate i posępne." Całość
tworzyła istną kakofonię, która jednak „miała dla smorgońskich uszu tyle
wdzięków, ile ma dla nas harmonia najdoskonalszej, europejskiej orkiestry."
Spektakle teatralne okazały się komediami „pełnymi płaskich bufonad i najgrubszych żartów, które niezgrabnym dowcipem swoim śmiech i poklask
smorgończyków wzbudzały."
Damy z wyższych sfer przypominały „zbiór malowanych i śmiesznie
postrojonych koczkodanów", były szczebiotliwe, za to chętnie oglądały
publiczne palenie heretyków na stosie. Jeszcze gorzej zaprezentowały się
aktorki, które „im więcej krzyczą, im więcej piszczą, im więcej się tłuką
po scenie", tym wyżej są cenione. Członkowie baletu „nie można powiedzieć,
że tańcują, ale że zręcznie, bo bez szwanku karki łamią", zaś pisarze
dramatyczni nie znają i nie zachowują żadnej z przepisanych reguł.
Najbardziej dotkliwa plaga Ciemnogrodu to wszechobecne pijaństwo, któremu
sprzyja zwyczaj przynaglania do picia, „co uchodzi u nich za grzeczność i gościnność.
Mają oni w podejrzeniu tych, co dochowują trzeźwości, jako ludzi
nieszczerych i niebezpiecznych frantów, korzystać gotowych z otwartości, w jaką wprawia pijaństwo. Zgoła śmiało twierdzić można, że pod noc dziewięć
dziesiątych części ciemnogrodzkich mieszkańców upojonych zasypia."
Piją obficie wszyscy, także damy, bo jest smorgońskim obyczajem wznosić
niezliczone toasty i nie wstawać od stołu trzeźwo.
Inna plaga to obżarstwo, którego godnym
przedstawicielem jest sam Najciemniejszy Pan. Nie je on, ale pożera:
podwieczorek, który mu przyniesiono był godny królewskiego apetytu, bo
wystarczyłby sześciu osobom, ale Najciemniejszy Pan sam dzielnie dał sobie z nim radę.
Władca Ciemnogrodu jest odwrotnością tego, czego Potocki oczekiwał od
osoby, piastującej tak odpowiedzialne stanowisko. Fizjonomia Najciemniejszego
Pana „prócz niejakiej dobroci żadnego nie ma wyrazu i mówić zdaje się: śpię,
jem i piję dobrze, zdrów jestem i o niczym nie myślę."
Stosowny do tego wizerunku jest także codzienny tryb życia władcy: bardzo często
poluje, pozostawiając rządzenie córce, częściej przebywa z błaznami niż z ministrami, sprawy urzędowe interesują go daleko mniej niż zabawy z niedźwiedziami i małpeczkami, a wieczorami słucha „bajarzów, których miasto jest pełne;
ci mu duby o strachach, upiorach, duchach, rozbójnikach powiadają, wśród których
Najciemniejszy Pan usypia."
Nie jest tyranem, jest człowiekiem z natury dobrym, ale pozbawionym energii,
wiedzy i intelektualnych aspiracji. Na widok atlasu położył na mapie rękę,
mówiąc: „Piękne mi to tych krain wyobrażenie, które ja dłonią moją
zakrywam", a pomarańcze są — jego zdaniem — „większe od mniemanej
kuli świata." Jest to człowiek słaby, ulegający nałogom. Jako jedyny
Ciemnogrodzianin pali tytoń, bo pozostałym zabroniła tego Inkwizycja, wroga
wszelkim nowinkom. Autor złośliwie konstatuje przy okazji, iż „niejednego
spaliła Inkwizycja Święta za to, że tytoń palił."
Pijackim orgiom towarzyszą niezwykle popularne w Ciemnogrodzie gry
hazardowe: „Wszędy pełno graczów i oszustów wszelkiego rodzaju. (...) Tak
szaloną bowiem jest namiętność do gry Ciemnogrodzian, iż nieraz tam
widziano człowieka, co przegrawszy wszystko, co tylko posiadał, stawiającego
na los kości lub karty dzieci swoje, a na koniec i siebie samego, i dobrowolnie
oddającego się dożywotniej niewoli pana, co niedawno był jego równym; bo w Ciemnogrodzie, jak u nas, szalony przesąd, zamieniwszy długi kartowe w długi
honorowe, daje im pierwszeństwo przed wszystkimi."
„Niesmak smorgoński" przejawiał się także w sferze kulinarnej.
Ciemnogrodzkie potrawy wydały się autorowi „niegodziwe w smaku", a to z uwagi na „wszelkiego rodzaju tłustości" i obficie dodawane przyprawy:
szafran, cynamon, pieprz, gałka muszkatałowa, imbir itd.
Likiery są tak mocne, że w istocie stanowią odmianę gorzałki, ciastka
smorgońskie są podobne do pierogów, a ozdobę stołu stanowią marcepanowe
niedźwiadki. Potrawy są tłuste i — jak byśmy dziś powiedzieli — ciężkostrawne,
autor ubolewa też nad tym, że niemal każde danie jest zaprawione szafranem, a do lemoniady dodaje się tu gałki muszkatałowej.
Wszystkiemu winna jest — jak wyjaśnia gubernator Portu Oślego — Święta
Inkwizycja: „Pewnie waćpanom dzisiejszy mój obiad nie przypadł do smaku,
lecz nie mogłem do niego przypuścić ani jednej europejskiej potrawy, bo tak
chcą przepisy naszych oficjalnych obiadów. Nie przebaczyłaby mi tego grzechu
Święta Inkwizycja, stróż wierny dawnych naszych obyczajów, która tu pewnie
miała szpiegów swoich."
Efektem obżarstwa i lenistwa była otyłość, powszechna zwłaszcza wśród
kobiet, a uchodząca tam za wdzięk. Ideał ciemnogrodzkiej urody stanowiła księżniczka
Pięknosława. Nie posiadała ona zalecanych przez autora cech: skromności, równowagi
wewnętrznej i otwartości na świat. Wręcz przeciwnie, miała zwyczaj obwieszać
się przesadną ilością ozdób,
była zazdrosna i łasa na pochlebstwa, zwłaszcza jeśli dotyczyły one jej
urody lub intelektu.
Jeśli tak przedstawia się elita kraju, to czego można wymagać od zwykłych
obywateli? Żyją oni w nędzy, a ich obyczaje są pełne zdziczenia: za
najdrobniejsze przewinienia wymierzane są w Ciemnogrodzie okrutne kary, nie
brakuje też fanatyków, obrzucających błotem karawanę, wiozącą przybyłych
do kraju pielgrzymów.
Okrucieństwa uczą też ciemnogrodzkie szkoły: „ćwiczą niemiłosiernie, a to za najmniejsze uchybienie, skuteczniejsze zaś środki zachęcenia,
emulacji i honoru są tam nieznane; wszystko na karach cielesnych polega. Nie są
słodszymi rodzice ku dzieciom niż nauczyciele ku uczniom, bo jest to
Ciemnogrodzian maksymą, że ludźmi strachem i musem rządzić tylko można."
Jeśli pozytywny bohater powieści — książę Bojosław, różni się
od otoczenia, to tylko dlatego, że „nasz książę był drugim Karolem
Wielkim, wyższym nad czasy swoje, bo światłym wśród powszechnej ciemnoty
mocą własnego geniuszu." Jego przymiotami są: „prostota, której wzór
daje natura", umiarkowanie, przedsiębiorczość i liczenie się z realiami.
Książę mówi: „Rozsądek jest podziałem wszystkich krajów, bez niego nic
pięknym i dobrym być nie może, i cała, jak mniemam, różnica, która między
nami i Europejczykami zachodzi, jest ta, że nasze wychowanie i ustawy psują
go, wasze prostują."
Nie ulega wątpliwości, że Bojosław stanowi dla
Potockiego ideał arystokraty, wzór do naśladowania w Polsce i w całej
Europie.
Nawoływanie do prostoty i naśladowania natury jest widoczne także w opisach przeładowanych ozdobami i z niesmakiem urządzonych, królewskich
rezydencji, których wygląd jest zazwyczaj opisywany epitetami: „azjatycki" i „orientalny." Ogród Pięknosławy pełen był „ocembrowanych sadzawek,
wysp, kanalików, na koniec i mostów, które w porównaniu z rzeką, co ogrodem
płynęła, śmieszny sprawowały skutek. Zgoła, wyjąwszy mnóstwo kwiatów i wonnych roślin, co ten ogród zdobiły, smorgońska sztuka we wszystkim skaziła w nim naturę. Przecież on za cud w tym kraju uchodzi i w tym nam go mniemaniu
księżniczka z pychą przedstawiała."
Akceptację dla orientalizmu można natomiast znaleźć w opisie
ogrodu księcia Bojosława: „Cały ten ogród w guście orientalnym, od chińskiego
sporządzony ogrodnika. (...) Porozrzucane tu i ówdzie budowy i kioski w chińskim
smaku najprzyjemniejszy w doskonale umiarkowanych punktach perspektywy sprawiały
widok. Zieloność murawy, piękność drzew, rozmaitość roślin i kwiatów
niemniej przyjemnie zewsząd uderzały oko, a skaliste brzegi, kosztownie po chińsku
wzniesione, niekiedy przyjemną, a czasem i dziką postacią swoją wystawiały
nowy dla Europejczyków widok, ogrodom naszym nie znany."
Do spopularyzowania chińskich ogrodów w Europie przyczynił się w znacznym stopniu William Chambers, który w połowie XVIII w. spędził kilka
lat w Chinach, a później wydał kilka książek o tamtejszych ogrodach. Chińczycy
jako pierwsi uznali przyrodę za wzór dla swoich ogrodów, sprowadzając jej
wielkie układy i formy do miniaturowych postaci ogrodowych. [ 1 ] Odpowiadało to gustom oświeceniowych arystokratów, dla których natura
stanowiła niedościgniony wzór piękna. Izabela Czartoryska pisała:
„Nienaturalne rzeczy w niczym podobać się nie mogą, dopieroż w tych,
gdzie Natura zdaje się najdoskonalszą. Przymuszone kształty w drzewach, podług
mnie są obrzydliwemi: obcinane w kolumny, w gałki, czyli rozciągane w wachlarze, żadnego miejsca nie zdobią. Okrzesane świery, męczone graby,
podcięte lipy, zawsze szpecą, nigdy nie stroją. Jeżeli przypadek lub
nieumiejętność oszpeci drzewo, albo jeżeli syn po ojcu tak obcięte
zastanie, w ten czas najlepiej już je nie tykając zostawić Naturze, która je z czasem naprawi i przyodzieje." [ 2 ]
Poświęcając tak wiele miejsca na opisy parków, był Potocki dzieckiem
swoich czasów, których cechą charakterystyczną była parkomania i ogrodomania; na efektowne rezydencje tracono wtedy istne fortuny. Jak pisał Józef
Ignacy Kraszewski: "Jedną z fantazji wieku stały się te kosztowne
krajobrazy Arkadii pod Sochaczewem i ruin rzymskich na piaskach Polesia. Ks.
Czartoryscy stworzyli Puławy i Powązki, Ks. Podkomorzy nie chcąc im ustąpić,
wyprawiał szaleństwa na Solcu, kopiąc pieczary i na wyspach zaprowadzając małp
kolonie. Panie Kochanku zakładał morze w Nieświeżu. Takim oszalałym
parkomanem był Borek, wojewoda bełski, którego sławny był Jardin moral et
emblematique w Warklanach. Były w nim przybytki poświęcone przyjaźni, małżeństwu,
śmierci, był ołtarz wieczności, świątynia prawdziwej sławy..." [ 3 ]
Zasadniczą cechą ogrodów sentymentalnych był ich kosmopolityczny
charakter, nie mający żadnego powiązania treściowego ze środowiskiem, a rozwijający się pod cudzoziemskimi wpływami. „Były to dekoracje, wśród
których garstka snobujących się dam i ich przyjaciół urządzała sztuczne
idylle." [ 4 ]
Także moda na chińszczyznę — wyraźnie widoczna m.in. u Woltera — jest odbiciem oświeceniowych upodobań
polskich arystokratów. Chińskie ogrody urządzano według następujących
zasad: „1. Wesołej, śmiejącej się przyrodzie błoń i łąk tonących w słońcu należy przeciwstawić sceny dzikie i groźne, jak poszarpane, nagie
skały, z których urwisk rzuca się w przepaść z szumem woda. 2.
Należy znaleźć i wyznaczyć taki punkt, z którego można oglądać
cały ogród i jego główne scenerie; zwykle w takim punkcie umieszcza się dom
lub główny pawilon. (...)
3.
(...) Trzeba bardzo umiejętnie tworzyć sztuczne wyniosłości i doliny i trzeba umieć poradzić sobie z wodą, wyznaczając jej urozmaicony bieg;
trzeba z doskonałą znajomością materiału i perspektywy rozmieścić rośliny, a zwłaszcza drzewa." [ 5 ]
Estetyczne upodobania Ciemnogrodzian są, z grubsza
biorąc, odbiciem odrzucanych przez Potockiego gustów epoki saskiej. Chodzi tu
m.in. o pijaństwo, obżarstwo, namiętność do gier hazardowych czy kiepski
wygląd polskich miasteczek. O fatalnym stanie dróg świadczy fakt, iż w 1784
r. opublikowana została praca Józefa Osińskiego pt. „Robota machiny
powietrznej pana Mongolfier." Autor omówił tam konstrukcję balonów i zaproponował, aby wobec złego stanu dróg w Polsce używać balonów do
transportu pasażerów i towarów. [ 6 ] Już w czasie Sejmu konwokacyjnego w 1764 r. prymas Władysław Łubieński mówił:
„Ozdoba królestwa — miasta, bez obywatelów, i ci, którzy są, bez handlów,
handle bez korzyści, bo w rękach żydowskich; jednym słowem, w miastach miast
szukać musiemy, bo co ulica, to pole, a co rynek, to pustki." [ 7 ]
Potocki był w sprawach estetyki i dobrego smaku wybitnym specjalistą,
nie tylko jako autor pierwszej polskiej historii sztuki pt. „Winkelman
polski", ale także jako kolekcjoner. W jego zbiorach, zgromadzonych w pałacu
wilanowskim, znajdowały się dzieła mistrzów tej miary co Leonardo da Vinci,
Guido Reni, Annibale Carracci, Antonio Correggio, Carlo Dolci, Tintoretto, Paris
Bordone czy Angelika Kauffmann. Potocki zbierał również sztychy, monety,
medale, wazy etruskie, starożytne gemmy i rzeźby.
Przypisy: [ 1 ] L. Majdecki,
Historia ogrodów, Warszawa 1978, s. 498
[ 2 ] I. Czartoryska, Myśli różne o sposobie
zakładania ogrodów, przez Izabelę Czartoryską, Wrocław 1805, s. 3
[ 3 ] A.
Berdecka, I. Turnau, Życie codzienne w Warszawie okresu oświecenia, Warszawa
1969, s. 51
[ 4 ] G. Ciołek, Ogrody polskie, Warszawa 1978, s. 143
[ 5 ] E. Jankowski, Dzieje ogrodnictwa, t. 1, Kraków
1938, ss. 226 — 232, za: J. Reychman, Orient w kulturze polskiego Oświecenia,
Warszawa 1964, ss. 162 — 163 [ 6 ] A. Berdecka, I. Turnau, Życie codzienne w Warszawie..., s. 211
[ 7 ] T.
Mikulski, W kręgu oświeconych, Warszawa 1960, s. 51
« Podróż do Ciemnogrodu (Publikacja: 27-01-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2217 |
|