|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Politologia
Religia a demokracja Autor tekstu: Bohdan Chwedeńczuk
Istnieje wiele religii, a między nimi występują rozmaite
podobieństwa rodzinne. Trudno byłoby wskazać cechy wspólne wszystkim
religiom, ale dobrze znane są większe i mniejsze podobieństwa zachodzące między
religiami. Nie wiem, co wspólnego ma rzymski katolicyzm z haitańską religią
voodoo, ale ich odległe podobieństwa pozwalają na zaliczenie jednego i drugiego do rodziny religii.
W Polsce, na przykład, istniały pod koniec lat
osiemdziesiątych trzydzieści trzy Kościoły i wyznania chrześcijańskie, było
trzynaście wyznań niechrześcijańskich, a także pięć innych grup
wyznaniowych (zob. Jan Kozłowski i inni, Atlas wyznań w Polsce, Kraków
1989). Otóż nie sposób znaleźć cech wspólnych zaliczonemu do wyznań chrześcijańskich
wyznaniu o zdobnej nazwie „Stolica Boża i Barankowa Apostołów w Duchu i Prawdzie Alfa i Omega Początek i Koniec" oraz Związkowi Adżapa Jogi; można
natomiast wskazać choćby odległe podobieństwa między nimi.
Na religię składa się na ogół, co przyjmuję za
Hobbesem (zob. Tomasz Hobbes, Elementy filozofii, Warszawa 1956, t. 2, s.
156, 161), wiara i kult. Wyznawcy chrześcijaństwa, na przykład, wierzą, „iż
istnieje Bóg i że wszystkim rządzi", a ich kult dla Boga to wykonywanie
działań, „które są znakiem pobożności względem niego".
Istnieje wiele demokracji, a między nimi występują
rozmaite podobieństwa rodzinne. Jedno z nich wskazywał Arystoteles, mówiąc,
że „demokracją nazywa się w pierwszym rzędzie ten ustrój, w którym
najzupełniej przeprowadzona została zasada równości" (zob. Arystoteles,
Polityka, księga IV, 1291 b). Wyróżniał też Arystoteles co najmniej
pięć rodzajów demokracji. Na przykład taki: „wszyscy obywatele, o ile są
nieposzlakowani, biorą udział w rządach, zresztą jednak panuje prawo".
Interesujące jest pytanie o stosunki zachodzące między
religią a demokracją, rozumianymi jako dwie różne, by powiedzieć ogólnie,
formy życia ludzkich zbiorowości. Przyjmuję w odpowiedzi na to pytanie, a jest to założenie łatwe, bo czysto formalne, że między religią a demokracją
mogą zachodzić, pod interesującym mnie tu względem, następujące rodzaje
stosunków:
a) religia sprzyja demokracji;
b) religia jest neutralna wobec demokracji;
c) religia szkodzi demokracji.
Stosunków tych nie będę definiował. Byłoby to trudne.
Niech więc wystarczy wskazanie, jak jeden z nich pojmuję. Otóż gdy mówię,
iż religia sprzyja demokracji, mam na myśli to, że zachowania religijne
jakichś ludzi wzmacniają skłonność jakichś ludzi do zachowań
demokratycznych. Gdyby to, na przykład, co kapłani mówią jako kapłani w świątyniach,
zwiększało liczbę ludzi czynnie popierających ład demokratyczny, powiedziałbym,
że religia sprzyja demokracji.
Sądzę, że te formalnie możliwe rodzaje relacji między
religią a demokracją występowały i występują w materialnym świecie,
Twierdzę jednak, że jeśli między religią a demokracją zachodzi relacja
sprzyjania lub neutralności, jeśli więc religia wzmacnia demokrację lub nie
oddziałuje na nią w żaden dostrzegalny sposób — gdy tak się dzieje, jest to
jedynie traf, sporadyczny wynik osobliwego zbiegu okoliczności. Religia bowiem
jest antagonistyczna wobec demokracji.
Demokracja przecież — tak jak każda stosunkowo trwała i rozpowszechniona postać współdziałania ludzi — wspiera się na pewnych założeniach,
posiłkuje się pewnymi postawami, poglądami i wartościami, którym hołdują
jej zwolennicy.
Są trzy fundamentalne założenia demokracji.
Po pierwsze, epikureizm. Demokratyczny ład społeczny
to ład nastawiony na maksymalizację przyjemności, pojmowanej tak, jak ją
pojmował Epikur, jako brak cierpienia (zob. Władysław Tatarkiewicz, Historia
filozofii, wydanie dowolne, t. I, rozdział: Epikur i epikurejczycy).
Przyjemność to pobudka i cel ludzkich zachowań w demokratycznym społeczeństwie.
Ludzie starają się tu tak układać współżycie, by nie dostarczało
cierpienia. Z całą resztą każdy sam sobie radzi. Gra w demokrację to gra,
jaką toczą z sobą interesowni egoiści. Chodzi w niej w każdym razie o tę
przyjemność, od której zdają się zależeć wszystkie pozostałe: o możliwie
bezkolizyjne współżycie z innymi.
Założeniem demokracji jest, po drugie, naturalizm.
Uczestnikami gry w demokrację są ludzie. Ludzie uczestniczący w niej jako
organizmy biologiczne, ze swymi naturalnymi popędami i potrzebami. Demokracja
apeluje do naturalnych popędów i potrzeb ludzkich organizmów, tu i teraz
zaspokajanych. To wystarcza demokracji. Ład demokratyczny jest więc w tym
sensie ładem bez zaświatów.
(Oba wskazane wyżej założenia demokracji ujął łącznie
autor, który napisał: „Prawdziwy egoizm, jeśli podporządkowany jest
pozostałym ograniczeniom biologii ssaków, stanowi klucz do umowy społecznej
bliskiej ideału". Zob. Edward O. Wilson, O naturze ludzkiej, Warszawa
1988, s. 197).
Trzecim założeniem demokracji jest racjonalizm.
Uczestnikami gry w demokrację są przecież (na mocy założeń pierwszego i drugiego) działające organizmy ludzkie, które zmierzają do maksymalizacji
przyjemności. Działanie — to dobieranie środków do celów. Otóż trudno o lepsze sposoby tego doboru — szczególnie, gdy chodzi o działanie, które ma
uwzględniać występujące w przyrodzie związki przyczynowo-skutkowe między
zdarzeniami, niż sposoby czyniące zadość elementarnym wymogom postawy
racjonalnej. Wielu ludzi zalicza do tych wymogów następujący wymóg:
„Stanowczość, z jaką wygłaszamy swe twierdzenia, i ufność, z jaką
polegamy na nich w działaniu, mają być dostosowane do stopnia ich
uzasadnienia. Uzasadnienie każdego twierdzenia ma przebiegać zgodnie z prawidłami
logiki, a większość twierdzeń uzasadniamy odwołując się ostatecznie do świadectwa
naszych zmysłów. Uzasadnienie ma być więc publicznie dostępne i powtarzalne, to znaczy każdy zasadniczo może sobie dane twierdzenie uzasadnić,
ile razy zechce" (por. Kazimierz Ajdukiewicz, O wolności nauki w
zbiorze rozpraw tegoż autora Język i poznanie, t. 2, wydanie dowolne).
Tylko wtedy, gdy czynimy zadość tym warunkom, coś wiemy, a tylko wtedy, gdy
coś wiemy, możemy działać, to znaczy dobierać środki do celów.
Mówiąc swobodniej, w demokracji na każdym kroku pada
znane wezwanie: Sprawdzam! Sprawdzam poglądy i programy, twierdzenia i obietnice. I nikt nie jest wyjęty spod takiego sprawdzania. I nic, co się
racjonalnemu sprawdzaniu nie ostało, nie zasługuje na uznanie.
Religia, tak jak demokracja, wspiera się na pewnych założeniach,
posiłkuje się pewnymi postawami, poglądami i wartościami, którym hołdują
jej wyznawcy.
Religia to, po pierwsze, antyepikureizm. Wyraził to
trafnie, choć drastycznie, Fryderyk Nietzsche: „Wszystkie religie są w najgłębszej
istocie systemami okrucieństw" (zob. Fryderyk Nietzsche, Z genealogii
moralności, Warszawa 1905, s. 62).
Religia to, po drugie, antynaturalizm. Wyraził to Jezus z Nazaretu w rozmowie z Piłatem Poncjuszem: „Królestwo moje nie jest z tego świata"
(zob. Ewangelia wg Jana 18,36).
Religia to, po trzecie, antyracjonalizm. Jeśli postawę
racjonalną streścić w zdaniu: „Nic, czego nie można w zasadzie wiedzieć,
nie może być przedmiotem przekonania", to wypadnie powiedzieć o religii,
że byłaby niemożliwa, gdyby ludzie nie wyjmowali pewnych przekonań spod działania
tego wymogu.
O myślach, działaniach czy instytucjach, które wspierają
się na przeciwstawnych sobie założeniach, mówimy, że są wobec siebie
antagonistyczne. Demokracja i religia wspierają się na przeciwstawnych sobie
założeniach. Są zatem wobec siebie antagonistyczne.
Antagonizm ten w praktycznym życiu ludzkich zbiorowości
może być mniejszy lub większy. Niekiedy może maleć aż do zera, kiedy
indziej rosnąć aż do otwartej wrogości. Zawsze jest jednak obecny, jawnie
lub w utajeniu. Taka jest bowiem natura rzeczy.
Antagonizm między religią a demokracją jest jednym z wielu przyrodzonych człowiekowi antagonizmów. Doświadczenie wszakże poucza,
że warunkiem koniecznym rozumnego i bezpiecznego współżycia ludzi z ich
antagonizmami jest badanie, a więc opisywanie i wyjaśnianie tych ostatnich.
Temu zaś sprzyja demokracja.
„Bez dogmatu", 1993, nr 1
« Politologia (Publikacja: 15-03-2003 Ostatnia zmiana: 09-12-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2335 |
|