Tematy różnorodne » Na wesoło
Spowiedź w Komercicach Autor tekstu: Maciej Psyk
Ciotka moja
przysłała zaproszenie na ślub. Zdziwiłem się, bo była gorliwą katoliczką a całe życie spędziła z wujkiem Jurkiem. Było to co najmniej ciekawe, ale
skądinąd wiedziałem, że nie takie rzeczy działy się w Komercicach odkąd
tamtejszym biskupem został biskup Progresiński. Spakowałem więc manatki i udałem się w podróż. Ciotka wyszła
na peron z jakimś facetem, którego pierwszy raz w życiu widziałem. Ucałowaliśmy
się po czym oświadczyła:
— A to jest
twój nowy wujek, Władek. Przywitaj się.
Nie cierpię
całować się z ludźmi, których widzę pierwszy raz w życiu na oczy. Zawsze
trafiają się tacy na stypach — całe gałęzie drzewa genealogicznego, które
rzucają się do całowania zamiast jeść co podane i ewentualnie spytać
delikatnie z której gałęzi się wyrasta. Całuje się takich w policzki chłodno, z obowiązku, takie szybkie cmok-cmok-cmok i natychmiast wychodzi do toalety. Można
się wtedy tylko cieszyć, że serdeczność i wylewność nie obejmuje
wzajemnej masturbacji. Pocałowałem więc wujka Władka urzędowo, on mnie też,
zmusiłem się żeby nie wytrzeć policzka, bo mnie oślinił i poszliśmy do
samochodu.
W domu
dowiedziałem się wiele o nowych zwyczajach w Komercicach. Biskup Progresiński
wprowadził kilka eksperymentalnych nowinek teologicznych za zgodą samego papieża.
Taki program pilotażowy w odpowiedzi na cywilizację śmierci. Ciotka obiecała
mi, że poznam je wszystkie osobiście.
— Ciociu, jak
możesz brać ślub kościelny z wujkiem Władkiem skoro przez tyle lat miałaś
kościelny z wujkiem Jurkiem? — Zagaiłem wreszcie. — Czy są tu rozwody?
— Co to to
nie. — Odparła. — Wiesz, że nie wolno się rozwodzić. Tu Kościół nie
może nic zmienić. Ale można unieważnić stary.
Zdębiałem.
Była z wujkiem Jurkiem kilkanaście lat. Mieli dzieci. Bardzo się kochali.
Przez znajomych byli uważani za dobraną parę. I tak po prostu — unieważnić.
Wywalić to wszystko na śmieci.
— Jak to -
unieważnić? — Spytałem ogłupiały.
— Normalnie.
Dałam trzy tysiące. Za koszty procesowe. — Dodała bardzo szybko. — I dostałam unieważnienie małżeństwa z Jurkiem.
— A wujek
Jurek się zgodził?
— Nie. Ale dałam
jeszcze dwa tysiące za ekspertyzę sądową. — Wyjaśniła.
— I co on na
to?
— Zachowywał
się strasznie. Poryczał się jak dziecko. Spazmował, że dzieci, że tyle
lat, że wakacje w Pradze, że tak nie można z tym unieważnieniem i w ogóle.
Chciał rozwodu, ale powiedziałam przed sądem biskupim, że nie namówi mnie
do grzechu.
— I co?
— Pogrążył
się tym do reszty. Jak można… Przed sądem biskupim o rozwodzie! Nawet żałowałam,
że dałam aż pięć tysięcy. Wystarczyłoby trzy. Za te koszty procesowe. -
Dodała szybko.
— Więc nie
masz rozwodu? — Zbaraniałem do reszty.
— Oczywiście,
że nie. Jestem przecież wierząca. Moim cywilnym mężem jest Jurek a kościelnym
będzie od jutra Władek.
— To
cokolwiek nietypowe. Czy nie lepiej się rozwieść z wujkiem Jurkiem? Czy to
nie lepsze niż udawać, że tych wspólnie przeżytych lat w ogóle nie było?
— Ludzie na
pewnym poziomie się nie rozwodzą. Zapamiętaj to sobie. — Dodała wyniośle. — Co innego z unieważnieniem. To nie jest niemoralne, nawet po wielu latach.
Miałem na końcu
języka, że skoro za pięć tysięcy kupiła unieważnienie małżeństwa z wujkiem Jurkiem to na własne życzenie stała się dziwką a co najwyżej żyła
latami bez ślubu i ma nieślubne dzieci, ale dałem spokój. Wiedziałem, że
nigdy tej oczywistej konkluzji nie przyjmie do wiadomości. Katolicy zbyt cenią
pozory i gardzą rozumem żeby na to przystać.
Rano ciotka
zaprowadziła mnie do spowiedzi. Okazało się, że była to główna niwa
programu pilotażowego biskupa Progresińskiego. Zacząłem standardowo — że
zapomniałem paciorka, nie zaspokajałem materialnych potrzeb Kościoła i kochałem
się z narzeczoną. A tu spowiednik całkiem mnie zaskoczył:
— Ma pan według
naszej nowej tabeli pokutnej sześćdziesiąt osiem punktów karnych. Przysługuje
panu w tej chwili czternaście zdrowasiek. Ale jak pan wejdzie między sto a sto
dwadzieścia karniaków to pokuta wzrośnie do zaledwie dwudziestu zdrowasiek.
Więc ma pan pięćdziesiąt dwa karniaki do wykorzystania za jedyne sześć
zdrowasiek. A pięćdziesiąt dwa na dzień dobry to jest dziesięć zdrowasiek.
Czyli jest pan cztery zdrowaśki do przodu.
Muszę
przyznać — spodobało mi się to. Spowiednik powiedział, że biskup Progresiński
wprowadził JSPG — Jednolity System Punktacji Grzechowej, bo zdarzało się,
że różni księża dawali różne pokuty. Wieść o tym rozchodziła się
pocztą pantoflową — który średnio ile za co i ustawiały się długie
kolejki do tych liberalnych. Wiadomo — Polak potrafi. Miałem tylko trochę wątpliwości
co do samej punktacji, przedziałów i tak dalej, ale spowiednik powiedział, że
to pierwsza wersja i już zgłaszał skargi. Ta pierwsza wersja im się nie udała,
bo opłacało się nagrzeszyć między setnym a sto dwudziestym karniakiem.
— A co mogę
zrobić za pięćdziesiąt dwa karniaki? — Spytałem.
— Ma pan szczęście,
bo akurat można kogoś zgwałcić standardowo, bez szczególnego okrucieństwa,
albo ukraść od dwóch do trzech tysięcy. Może pan dogrzeszyć i przyjść z powrotem.
Wyszedłem z kościoła i poszedłem do parku rozglądając się kogo by tu zgwałcić. Wokół
żywej duszy. Już miałem dać za wygraną i iść coś ukraść, gdy wreszcie
zobaczyłem samotną dziewczynę. Podbiegłem z tyłu, zatkałem jej usta ręką i przewróciłem na ziemię. Zaczęła się wyrywać więc przygniotłem
kolanem. Był to mój debiut w gwałceniu więc szło mi jak po grudzie a na
dodatek dziewczyna uparła się, że nie będzie ze mną kooperować. Przyłożyłem
jej nóż do gardła i zdarłem ubranie. Byłem tak zdenerwowany, że powiedziałem
jej, że ma piękne piersi i zacząłem ją całować. Zamiast być mi wdzięczna
za humanizację gwałtu okazała mi czarną niewdzięczność i znowu zaczęła
krzyczeć i wierzgać. Myślała pewnie, że jak powiedziałem komplement to jej
wszystko wolno. Musiałem ją uderzyć z pięści w twarz żeby znowu zaczęła
płakać i się mnie bać. Zastanawiałem się czy moje pięćdziesiąt dwa
punkty obejmują także użycie prezerwatywy czy już nie, ale wolałem mieć
czyste sumienie. Na wszelki wypadek zgwałciłem ją bez gumki żeby nie
przekroczyć stu dwudziestu punktów. Na odchodnym pocałowałem w usta i powiedziałem, że jak pójdzie na policję to ją zabiję.
Wróciłem do
kościoła i wyspowiadałem się. Dostałem obiecane dwadzieścia zdrowasiek. Po
odmówieniu odbiłem na ksero tabelkę z JSPG. Od razu zauważyłem masę błędów — przedziały były za szerokie, niektóre grzechy śmiesznie niskie a do tego
można było zawsze tak nagrzeszyć, żeby utrafić w górną granicę przedziału.
Na przykład ukraść dwa tysiące, powiedzieć pięciu osobom, że są debilami i pofantazjować na temat znanej aktorki miało sumarycznie mniej punktów niż
pomyśleć, że biskup jest głupi i zjeść wegetariańską papkę od krysznowców.
Już miałem
wyjść, gdy ksiądz zawołał za mną, że dosłownie wczoraj wprowadzili pokutę w formie pre-paid. Najpierw pokuta, potem grzeszenie. Stawki takie same jak przy
spowiedzi zwykłej — te z cennika JSPG. To była dopiero frajda! Już po
chwili nie mogłem uwierzyć, że nikt na to wcześniej nie wpadł. Odklepałem
dziesięć litanii do Ojca Świętego, ze dwadzieścia ojczenaszów i jeszcze
inne modlitwy, te co pamiętałem. Razem w pół godziny odpokutowałem za ponad
trzysta karniaków. Wyszło mi, że mogę zjeść dwa i pół kilo mięsa w piątki,
przez trzy godziny dwadzieścia minut rozmawiać z jehowcami o końcu świata
albo usunąć jedną ciążę. Ksiądz powiedział, że mogę to wymienić na co
chcę — program pilotażowy. Nie wytrzymałem i na próbę go kopnąłem. Odjąłem
sobie oczywiście całe osiemdziesiąt trzy punkty, ale nie powiedział mi ani słowa.
Bardzo mi się
spodobało w Komercicach. Ciocia wzięła kościelny z tym facetem, wujkiem Władkiem.
Kupowała w kurii karnety na uprawianie seksu za dyspensą. W karnecie do pięciu w zwykłej cenie szóstą dyspensę kuria daje gratis. Dyspensy są tylko na
pozycję misjonarską, ale i tak cieszą się dużym wzięciem wśród
komercickich katolików otwartych, takich jak ciocia.
Program
pilotażowy się przyjął i papież wprowadził go w całym świecie po
licznych oczywiście poprawkach w cenniku JSPG. A biskup Progresiński szybko
awansował na kardynała i zrobił dużą karierę.
« Na wesoło (Publikacja: 26-05-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Liczba tekstów na portalu: 91 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 2 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Monachomachia po łotewsku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2458 |