|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Dotyk rzeczywistości
Monachomachia po łotewsku Autor tekstu: Maciej Psyk
Spór o to czy żegnać się dwoma czy trzema palcami i czy „Alleluja" należy mówić dwa czy
trzy razy doprowadził aż do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przy okazji
okazało się, że majątek parafii nie należy do duchownych.
Staroobrzędowcy lub
raskolnicy to skrajnie konserwatywny odłam Prawosławia. Coś w rodzaju
lefebrystów w Kościele katolickim. Powstali w połowie XVII wieku w wyniku
sprzeciwu wobec reform liturgicznych patriarchy Nikona. Ich duchowego przywódcę, Awwakuma Pietrowicza, zgodnie z chrześcijańską tradycją spalono na stosie w 1682
roku. Krwawe prześladowania były zupełnie zrozumiałe ponieważ starowiercy
czynili znak krzyża dwoma palcami i mówili „Alleluja" po staremu czyli dwa razy a nie po nowemu, czyli trzy razy. To sprawiło, że wyznanie to przez wiele pokoleń
było nieufne zarówno wobec Cerkwi jak i władz państwowych. Wolność
staroobrzędowcom przyniósł dopiero komunizm w 1918 roku. Ojciec Iwan
Mirolubow był od początku lat 90-tych przewodnikiem duchowym pięciu tysięcy
ryskich staroobrzędowców skupionych w staroobrzędowej
parafii Grebenscikova (fundatora kościoła) w Rydze (Rīgas Grebenąčikova
vecticībnieku draudze — RGVD). Jest to największa spośród 69 wspólnot
staroobrzędowych na Łotwie a przy tym najbogatsza. Parafia jest prawnym
właścicielem dużych działek w Rydze wartych 13 milionów dolarów i największym
prywatnym posiadaczem ziemskim w stolicy Łotwy. W roku 1995 na skutek
zarejestrowania przez władze państwowe nowego statutu parafii, doszło do podziału
parafian na dwie zwaśnione grupy, między którymi doszło do bójek. Oficjalnym
powodem całej sprawy są różnice liturgiczne, ale w tle wyraźnie czają się
napięcia na tle narodowościowym i etnicznym. 7 czerwca 2001 roku łotewskie
służby specjalne zostały poinformowane, że RGVD de facto podlega
jurysdykcji patriarchatu moskiewskiego. W roku 2002 nowy statut został
zaakceptowany przez łotewski Dyrektoriat Spraw Religijnych (odpowiednik
polskiego niegdysiejszego Urzędu ds. wyznań) a jednocześnie doszło do konfliktu
czyje błogosławieństwa są legalne. 14 lipca 2002 roku w Rydze miało miejsce
apogeum konfliktu. Prorosyjska grupa ojca Mirolubowa w sile 175 osób zebrała się w bożnicy, dużym zabytkowym budynku z 1814 roku. Jest to jedyny kościół w Rydze z pozłacaną kopułą. W tym samym czasie grupa „patriotyczna" w sile około 250
osób zebrała się na zewnątrz. Obie twierdziły, że stanowią legalną reprezentację
parafian. Następnie nastąpił obrzęd wzajemnego ekskomunikowania się. Ci spod
kościoła uznali, że Mirolubow wyrzekł się starowierstwa zapraszając popów do
sprawowania liturgii, a tym samym przyjął prawosławie i stracił wszelkie prawa
wśród parafian. Obie grupy wysłały osobne pisma urzędowe do Dyrektoriatu Spraw
Religijnych podając różne władze. Nie było wiadomo co z tym zrobić ponieważ
według protokołów w zebraniu uczestniczyły osoby, które druga grupa wykluczyła
ze wspólnoty lub takie, które nigdy do niej nie należały. Jako, że za ojcem Mirolubowiciem stała mniejszość rosyjska a podchody prawosławnych pod majątek
parafii widać było na kilometr, władze świeckie uznały za legalną grupę
etnicznych Łotyszy. "Jeśli chodzi o apetyt na ziemię to taki sam wróg. Ale
swój — na własnej piersi wyhodowany" — kombinowali urzędnicy. Nad Rygą
unosiło się widmo modlącego się w zdobytej bożnicy Putina. To zaś bardzo
drażliwa wizja w kraju, którego jedna czwarta mieszkańców stanowi mniejszość
rosyjska. Tak więc 10 września 2002 roku władze zatwierdziły nową radę
parafialną, skonfliktowaną z Mirolubowiciem. Wtedy ci z zewnątrz wzięli sprawy w swoje ręce i wyrzucili z kościoła tych ze środka. Poradzili im także, by się w kościele więcej nie pokazywali. Według zdobywców, Bóg Bogiem, ale grupa
rosyjskojęzyczna o swoich trzynastu milionach dolarów mogła już zapomnieć.
Tak rozpoczęła się
trzyletnia batalia sądowa ojca Mirolubowicia i jego najbliższych
współpracowników przed wszystkimi instancjami łotewskich sądów o ziemię czyli o wolność religijną. Własność ziemi w Rydze zależała od tego kto i w jakim rycie
może przyjmować komunię. Sprzeczne opinie w tej sprawie wydawali powołani na
ekspertów… profesorowie teologii. Nic dziwnego, że sądy podchodziły do sprawy
jak do jeża. 14 stycznia 2004 roku niekorzystną dla niego decyzję wydał Sąd
Najwyższy. Złożył więc skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu skarżąc się na naruszenie przez Łotwę wolności religijnej z powodu
decydowania przez państwo o przynależności religijnej obywateli. Nie zapomniał
jednak o artykule 1 Protokołu nr 1 do konwencji czyli gwarancji poszanowania
prawa własności — kontroli nad parafią. Głównym argumentem wygnańców była...
świeckość Łotwy i rozdział kościołów od państwa. Synod Kościoła
prawosławnego ogłosił, że odprawienie mszy przez popów w parafii nie oznaczało -
trzy razy Alleluja — nawrócenia ojca Mirolubowicia na prawosławie. Oni tylko tak
ekumenicznie wpadli, a staroobrzędowcy to zatwardziali heretycy. Synod zadał
więc sobie sporo trudu, by pokazać, że ta sprawa go nie dotyczy. W trakcie
rozpatrywania sprawy w Strasburgu wnioskodawcy popełnili jednak błąd. Poufną
mediację między obiema grupami prowadził bowiem Dyrektoriat Spraw Religijnych.
Została ona zerwana przez Mirolubowicia, kiedy wysłał informacje o jej przebiegu
do premiera. 3-go grudnia 2008 roku rząd Łotwy przedstawił stanowisko, że skarga
jest niezasadna ponieważ złamanie poufności mediacji oznaczało nadużycie prawa
do skargi.
15-go września
trybunał wydał wyrok — 6:1 za złamaniem przez Łotwę wolności religijnej poprzez
ingerencję w wewnętrzną dysputę parafian i jednocześnie oddalenie zarzutu o naruszenie prawa do dysponowania majątkiem parafii. Trybunał zauważył, że
majątek, o który toczyła się gra, należy do parafii a nie do skarżących więc go
nie utracili, bo nigdy nie był ich. W miejsce straconej świątyni i 13
milionów dolarów Mirolubowic dostał 4000 euro odszkodowania.
Zdanie odrębne
złożył sędzia Myjer. Zgodził się z rządem Łotwy, że skarga w ogóle nie powinna
była być uznana za dopuszczalną. "Dla mnie oczywiste jest, że z okoliczności
sprawy wynika, że skarżący jest odpowiedzialny za nieprzestrzeganie obowiązku
zachowania poufności negocjacji dotyczących tej sprawy" — napisał. Zarzucił
większości, że odeszła od orzecznictwa wyraźnie wspierającego zasadę poufności
postępowania. Zdaniem sędziego Myjera nie ma usprawiedliwienia dla wysłania do
rządu poufnych materiałów uzyskanych w drodze mediacji. Dokumenty te
wykorzystano do próby zdyskredytowania szefa Dyrektoriatu Spraw Religijnych. "Dla
mnie wniosek z którego wynika, że jeden z członków grupy objętej mediacją może
spowodować nieodwracalne szkody dla sytuacji procesowej wszystkich innych jest
całkowicie niedopuszczalny" — zauważył.
Łotwa ma trzy
miesiące na apelację do Wielkiej Izby. Największy problem ma teraz prezydent
Kaczyński. Dzwonić do premiera Łotwy i kazać mu złożyć apelację czy nie dzwonić?
Front walki z Rosjanami przeniósł się wszak do Rygi. Jeśli nie zadzwoni
mniejszość rosyjska na Łotwie uzyska wspaniały kościół podległy patriarchatowi
moskiewskiemu i ziemię. Ale jeśli zadzwoni to będzie walczyć z wolnością
religijną! Iście hamletyczny dylemat.
« Dotyk rzeczywistości (Publikacja: 09-10-2009 )
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Liczba tekstów na portalu: 91 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 2 Pokaż tłumaczenia autora Poprzedni tekst autora: Zasada nihilotropiczna | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6844 |
|