Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo
Antykatolicki CZAS RELIGII Bellocchio Autor tekstu: Jakub Jan Pudełko
"Tłamszonym"
przez kościół antyklerykałom polecam pozycję obowiązkową: publicystyczno-artystyczny film Marco Bellocchio "CZAS RELIGII".
Potęga
Watykanu i samotny w walce ateista; we Włoszech — kraju malarzy i Kościoła,
powstał film o jakże realistycznej walce z wiatrakami.
Ateizm w najnowszym ANTYwatykańskim dziele twórcy
„Pięści w kieszeni" (przykład włoskiego kina kontestacji z 1965 r.) nie
jest jak u W. Allena lojalną opozycją wobec Boga — jest nieco trudniejszym
sposobem na zaakceptowanie śmierci.
"Musimy wymyślić życie świętej!"
Główny bohater — Ernesto dowiaduje się o trwającym
procesie beatyfikacyjnym swojej matki. Powód jest wręcz śmieszny — matka
została zamordowana przez własnego syna, gdyż prosiła go, aby nie złorzeczył
Bogu. I tu pojawia się szansa całej rodziny Ernesta na profity z tego faktu płynące.
Stwarza się odpowiednie rozdziały w życiu świętej (np.: „heroiczny wymiar
jej cnót"), organizuje się odpowiednią oprawę medialną (książki,
plakaty itd.). Krótko mówiąc, interes się kręci.
Oczywista w filmie wydaje się desperacja Kościoła w wyszukiwaniu świętych — tego Watykan potrzebuje jak tlenu. Lecz to nie
wszystkie niespodzianki. Ernesto stopniowo staje się osaczony przez członków
rodziny śliniących się naturalnie na zyski i komfort posiadania „świętej"
matki, ciotki, siostry itd. Zakłamanie włoskiego pseudo-katolickiego mieszczaństwa
razi jeszcze mocniej niż próby wymuszenia przez kler „niesamowitości"
matki na jej zabójcy.
"Jeżeli Bóg jest wszędzie — nie ma wolności"
Niemoralność poczynań ludzi należących do tej
samej familii, próby złamania idealistycznych zasad oraz ateistycznego ducha
walki Ernesta, wywołać mogą mdłości w przypadku każdego trzeźwego umysłu. I tak oto naszemu bohaterowi kościół
narzuca gdzie ma się udać (świetna i udana demaskacja całej bzdurnej
biurokracji procesu „uświęcania"), jak się ma ubrać i jak zachować w obliczu grubych (dosłownie i w przenośni) ryb kościoła. Niestety nie udaje
mu się wyciągnąć szabelki i powojować z kolosem. Na końcu cała rodzina
(bez Ernesta) wybiera się na audiencję u papieża. Szkoda, że papy już nie
pokazano. A może to i lepiej?
"Skuteczną obroną przeciw papieżowi jest
monarchia absolutna?"
Niestety nie ma co liczyć na happy end. Już umiejętnym
operowaniem ciszą i jawnie antykatolickim montażem twórca filmu
nadaje ton powagi i realizmu tej opowieści. Ernesto nie ma nawet cienia szansy na wygraną. I tak też
kończy się film M. Bellocchio.
Zastanawiam się tylko dlaczego w ostatnim ujęciu
wzrok głównego bohatera spoczywa na fladze Unii Europejskiej? Czy jest jakaś
szansa na proces normalizacji? Porównując europejsko-katolickie Włochy i tylko katolicką Polskę trzeba przygotować się na dalsze prześladowanie „neopogan" — jak określił ateistów wielki polski patriota, mówca i orator — oj.
Tadeusz Rydzyk. Swoją drogą z niecierpliwością czekam na film biograficzny o nim. Najlepiej jakąś gigantyczną superprodukcję za pieniądze polskich, często
nieświadomych niczego podatników.
« Filmy i filmoznawstwo (Publikacja: 09-09-2003 Ostatnia zmiana: 06-06-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2687 |