|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Homoseksualizm
Spowiedź seksuologów Autor tekstu: Adam Cioch
To
może dziwić — choć ksiądz nie dojechał, ludzie się spowiadali. Mało
tego — robili to głośno i publicznie. Takie niezwykłe rzeczy działy się
na seminarium zorganizowanym 26 marca 2003 r. przez minister Izabelę Jarugę-Nowacką, pełnomocnika
rządu ds. równego statusu mężczyzn i kobiet.
Seminarium miało wymiar
historyczny: było to pierwsze spotkanie poświęcone problemom osób
homoseksualnych zorganizowane przez przedstawiciela rządu RP. Obecni byli
przedstawiciele nauki (w tym czworo profesorów), instytucji państwowych, mediów
oraz organizacji reprezentujących mniejszości seksualne. Ze względu na
przewodnią rolę Kościoła zaproszono także jezuitę, księdza Jacka Prusaka, psychoterapeutę reprezentującego konserwatywny,
popierany przez hierarchię nurt duszpasterstwa, nakazujący gejom i lesbijkom
przymusowe leczenie i celibat, a ich skłonności traktujący jak… rodzaj
nerwicy. Prusak niechętnie zgodził się na udział w seminarium. W ostatniej
chwili jednak zrezygnował, powołując się na „przyczyny niezależne od
niego, a wywołujące jego zdziwienie, zażenowanie, a nawet gniew". Mówiąc
po ludzku, księżulo niechybnie dostał szlaban od przełożonych na
kontaktowanie się z „feministycznym betonem", jak poetycko nazwał przed
rokiem minister Jarugę-Nowacką krajan Prusaka, biskup Tadeusz
Pieronek. Tak więc ominęła uczestników największa atrakcja imprezy -
konfrontacja pseudonaukowych wywodów księdza Prusaka z poglądami doborowej
kadry krajowych uczonych. A dyskutantów miałby niepoślednich, bo w spotkaniu
uczestniczyli: nestor polskiej seksuologii profesor Andrzej Jaczewski i seksuolog profesor Zbigniew Lew-Starowicz. Obydwa autorytety medyczne potwierdziły, że w świetle osiągnięć współczesnej nauki homoseksualizm nie jest żadnym
zboczeniem, chorobą ani dewiacją, ale normalnym dla części populacji
ludzkiej i zwierzęcej zachowaniem seksualnym.
Co ciekawe, profesorowie
spontanicznie zaczęli się też tłumaczyć ze swojej działalności
terapeutycznej i publicystycznej sprzed lat. Nie wiadomo, czy lekarzy ruszyło
sumienie, czy po prostu uprzedzili ewentualne kłopotliwe pytania i ataki
uczestników seminarium. I tak Lew-Starowicz z zażenowaniem przyznał, że w latach 60. uczestniczył w tzw. terapii awersyjnej, czyli traktowaniu
homoseksualistów prądem w celu pozbawienia ich zamiłowania do własnej płci.
Profesor Jaczewski z kolei próbował „terapii kobietami", tzn. szczuł gejów
płcią przeciwną. Jak stwierdził Jaczewski, w latach 60. i 70. uważano, że
homoseksualizm jest skłonnością nabytą, możliwą do wykorzenienia bodźcami
przeciwnymi. Obaj seksuolodzy przyznali, iż wspomniane terapie były zupełnie
nieskuteczne, choć ta ostatnia — dawno zarzucona przez naukę — do dzisiaj
jest stosowana w poradniach przykościelnych, gdzie małżeństwo jest zalecane
jako rodzaj lekarstwa na homoseksualizm. Profesor Jaczewski zauważył, że -
mimo pozytywnych zmian wprowadzonych do programu nauczania przedmiotu
„wychowanie do życia w rodzinie" przez minister Krystynę
Łybacką — nadzieje na poprawę edukacji seksualnej w kraju są nikłe,
bo większość nauczycieli tego przedmiotu to absolwenci przykościelnych
uczelni.
Profesor Maria Szyszkowska zwróciła uwagę, że nagminne powoływanie się
osób potępiających homoseksualizm na prawo naturalne jest nieuzasadnione.
Istnieją różne teorie tego prawa i akurat ta kościelna nie musi być
zaakceptowana przez wszystkich. Ponadto w łonie samego Kościoła rozmaicie tłumaczono,
co jest „naturalne", a co nie. Za naturalne, czyli wywodzące się z zamysłu
Stwórcy, uznawano na przykład… niewolnictwo. Profesor Szyszkowska stwierdziła,
że jedną z przyczyn, która uniemożliwia szerszą dyskusję światopoglądową,
jest hipokryzja panująca w życiu publicznym. Kościołowi udało się bowiem
zdominować dyskurs publiczny i zastraszyć tych, którzy mają inne poglądy.
Pod tym względem jest jeszcze gorzej niż w czasach PRL: wtedy przynajmniej -
obok katolików — można było jeszcze usłyszeć i zobaczyć w TVP innych
„jedynie słusznych" — marksistów.
Zupełnym nieporozumieniem
było natomiast wystąpienie profesora Mariana
Filara, prawnika, który — ku rozbawieniu zebranych — zaczął swoje wystąpienie od trzykrotnego
zapewnienia, że nie jest homoseksualistą. Tłumaczył także, że polskie społeczeństwo
jest nietolerancyjne, bo jest… biedne i zestresowane. Innymi słowy, zdaniem
profesora: byt kształtuje świadomość. Czyżby zatem w Watykanie głodowali?
[Tekst publikowany wcześniej w tygodniku "Fakty i Mity"]
« Homoseksualizm (Publikacja: 27-09-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2736 |
|