|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Fizyka
Czy elektrony istnieją? Autor tekstu: Tomasz Przepiórka
Wstęp
Kwestia
budowy materii była pierwszym zagadnieniem, z którym przyszło zmierzyć się
ludzkiej myśli naukowej. Można by też śmiało powiedzieć, iż doprowadziła
ona do powstania nauki. Początkowe pomysły na rozwiązanie tego zagadnienia był
bardzo prymitywne. Tales na przykład twierdził, że wszystko składa się z wody. W miarę rozwoju myśli powstały bardziej rozwinięte teorie na ten
temat. Anaksagoras twierdził, iż materia jest podzielna w nieskończoność.
Natomiast w przeciwieństwie do niego Demokryt uznał, że istnieją najmniejsze
cząstki, z których zbudowany jest świat. Inny wielki starożytny myśliciel:
Arystoteles, sądził natomiast, że cała materia we wszechświecie składa się z czterech podstawowych elementów: ziemi, powietrza, ognia i wody. Na te cztery
elementy działają dwie siły: grawitacja, czyli skłonność ziemi i wody do
opadania, oraz lewitacja, czyli skłonność powietrza i ognia do unoszenia się.
W dzisiejszych czasach pogląd na budowę materii
uległ drastycznym zmianom. Najnowsza fizyka kwantowa odkrywa przed naszymi
oczyma świat tak strasznie dziwny i skomplikowany, że trudno jest go podporządkować
naszemu logicznemu umysłowi.
Co to jest elektron?
Gdyby
zapytać Fizyka: co to jest cząstka elementarna, to nie potrafiłby on dokładnie
odpowiedzieć nam na to pytanie. Mógłby on nam powiedzieć tylko tyle, że
jest to coś, co w pewnych warunkach zachowuje się tak i tak, a w innych tak i tak. Ale na pytanie, co to jest za byt i jak on istnieje, żaden fizyk nie jest w stanie udzielić odpowiedzi.
Elektrony
nie dają się zaobserwować tak jak przedmioty, które nas otaczają. Nie mają
one żadnej barwy, długość fali światła ma do tego celu zbyt dużą wartość.
Wiemy więc o nich tylko pośrednio z różnych doświadczeń. Doświadczenia te
pokazują nam jednak zadziwiający obraz mikroświata. Cząstki elementarne
takie jak elektrony są to byty, które nie przypominają w żaden sposób
przedmiotów naszego życia codziennego. Nie mają one określonego miejsca w przestrzeni, co widać wyraźnie w doświadczeniu Younga.
Doświadczenie
Younga
Wyobraźmy
sobie przesłonę z dwiema wąskimi, równoległymi szczelinami. Po jednej
stronie przesłony umieszczamy działo
elektronowe. Większość elektronów trafia na przesłonę, ale pewna część
przedostaje się przez szczeliny. Za przesłoną ustawiamy ekran
fosforescencyjny. Zdawać by się mogło, że na ekranie ujrzymy równomiernie
rozłożone elektrony. Jednak tak się nie dzieje. Zamiast równomiernych prążków
otrzymujemy obraz interferencyjny, czyli bardzo podobny do tego, jaki
otrzymujemy w podobnym doświadczeniu gdzie zamiast elektronów używamy fal na
wodzie. Jest to tym bardziej zdumiewające, że obraz interferencyjny nie
powstaje gdy otwarta jest tylko jedna szczelina: otrzymujemy wówczas na ekranie
równomierny rozkład elektronów. Interferencja zachodzi również wtedy, gdy
elektrony wysyłane są pojedynczo. A więc każdy z elektronów musi przechodzić
przez obie szczeliny jednocześnie.
Doświadczenie
to przeczy naszej zdroworozsądkowej logice. W jaki sposób coś może znajdować
się w jakimś miejscu i zarazem się w nim nie znajdować. Weźmy na przykład
jedno z głównych praw logiki; prawo sprzeczności.
~(p Ù
~p)
Podstawny
za "p", zdanie: elektron znajduje się w miejscu x. Prawo to, które do tej
pory uznawaliśmy za pewnik, tutaj wydaje się być naruszone.
Brak
ustalonego miejsca w przestrzeni nazywa się superpozycją stanów. Elektron cały
czas znajduje się w takiej superpozycji stanów, czyli znajduje się w wielu
miejscach na raz. Jednak gdy próbujemy go zaobserwować za pomocą fali światła
to następuje redukcja funkcji falowej. Znaczy to tyle, że elektron wybiera
sobie jakby pewien punkt w przestrzeni, gdy dokonujemy aktu obserwacji. Z tym,
że istnieje jedno miejsce gdzie najbardziej prawdopodobne jest zaobserwowanie
elektronu. Im dalej od tego miejsca tym bardziej to prawdopodobieństwo maleje.
Wiele
było prób odpowiedzi na pytanie, co właściwie przedstawia dzisiejsza fizyka
kwantowa i czym są cząstki elementarne, jednak jak do tej pory nikt nie
udzielił na nie zadowalającej odpowiedzi. Powstało natomiast wiele ciekawych
interpretacji.
Interpretacje
Zagadnieniem
istnienia elektronów zajmował się Niels Bohr. Jego podejście, akceptowane
obecnie przez większość fizyków, przyjęto nazywać interpretacją kopenhaską,
od nazwy miasta, w którym Bohr żył i pracował. Podstawowym założeniem tej
interpretacji jest teza, iż nasz opis mikroświata jest ograniczony przez
niedostatki używanego języka, ukształtowanego pod wpływem informacji
zbieranych za pomocą zmysłów. Świat dzieli się na dwie części, klasyczną i kwantową. Część klasyczna obejmuje obserwatora i aparat pomiarowy, część
kwantowa — mierzony układ. Inaczej mówiąc, choć świat, który
obserwujemy, wydaje się niezależny od nas i rzeczywisty, w istocie opiera się
na nierealnym mikroświecie. Z tego powodu nie możemy właściwie opisać
przebiegu zjawisk kwantowych.
Albert Einstein nie mógł zaakceptować takiej interpretacji mechaniki
kwantowej jaką przedstawiał Niels Bohr. Jego słynne twierdzenie: „Bóg nie
gra w kości" stwierdza, iż nie może istnieć przypadkowość w mechanice
kwantowej. Początkowo Einstein uważał, że nowa teoria kwantowa jest po
prostu błędna, gdyż prowadzi do sprzeczności. W późniejszym okresie życia
uznał, że mechanika kwantowa jest nie tyle błędna, ile niezupełna.
„Wyobrażam sobie, iż teoria ta będzie zawarta w pewnej teorii późniejszej
mniej więcej tak, jak optyka promieni w optyce falowej. Powiązania pozostaną,
podstawa zostanie natomiast pogłębiona względnie zastąpiona przez ogólniejszą."
[ 1 ]
Inną
ciekawą próbą odpowiedzi na zagadnienie istnienia elektronów było
twierdzenie, iż wszystko dzieje się w umyśle. Prawa, które rządzą układami
kwantowymi, opis stanów fizycznych za pomocą amplitudy i superpozycja tych
amplitud, kiedy jest więcej niż jeden możliwy stan, wszystkie te prawa stosują
się do każdej materialnej rzeczy na świecie. Takiej superpozycji nie doświadcza
świadomy umysł. Świat fizyczny rządzony jest na każdym etapie przez
zachowanie kwantowe i jakikolwiek czysto materialny układ, duży czy mały,
zawsze opisany będzie kombinacją stanów i zawsze występować będzie
amplituda dla wszystkiego, co może lub mogło się wydarzyć. Wybór dokonywany
jest tylko wtedy, gdy sytuacja staje się przedmiotem uwagi świadomego umysłu.
Dzieje się tak dlatego, że umysł jest czymś znajdującym się poza lub ponad
prawami świata kwantowego. Nie mamy obowiązku robienia wszystkiego, co może
być zrobione; wolno nam dokonywać wyboru. Kiedy coś obserwujemy, ta rzecz
jest obserwowana; wie ona o tym, że ją obserwowaliśmy, Wszechświat wie o tym, że ją obserwowaliśmy, i od tego czasu pozostaje już ona w stanie, w którym
ją zaobserwowaliśmy. To właśnie nasz akt obserwacji nadaje światu
jednoznacznie określoną formę. Nie musimy mieć możliwości wybierania tego,
co zobaczymy, wszystko cokolwiek zaobserwujemy, staje się z tą chwilą
jednoznacznie rzeczywiste.
Powyższa teoria ma jedną poważną wadę. Nie tłumaczy ona mianowicie,
co dzieje się z umysłami innych ludzi podczas aktu obserwacji. Przypuśćmy,
dla przykładu, że zrobimy fotografie pokazującą elektron w trakcie
przechodzenia przez jedną lub drugą szczelinę w doświadczeniu Younga. Według
powyższej teorii zdjęcie powinno pokazywać elektron przechodzący przez obie
szczeliny. Klisza fotograficzna nie ma świadomego umysłu i nie zdołałaby
zredukować funkcji falowej, na filmie pojawiłyby się więc dwa różne
obrazy. Przypuśćmy teraz, że zrobiłbym kilka kopii tej fotografii, nie patrząc
na żadną z nich. Gdyby odbitki zostały wysłane do różnych ludzi, to osoba,
która pierwsza otworzy kopertę i spojrzy na zdjęcie, spowoduje, że jeden
obraz z tej mieszaniny stanie się obrazem rzeczywistym, a wszystkie inne znikną.
Trudność polega na tym, że fotografie wysłane do różnych ludzi będą
musiały ulec redukcji do tego samego obrazu, mimo że osoby te mogą się
znajdować w miastach odległych od siebie o wiele mil.
Inaczej z problemem istnienia cząstek elementarnych radzi sobie Teoria Wielu Światów.
Głosi ona, że za każdym razem, gdy dochodzi do redukcji funkcji falowej nasz
świat dzieli się na tyle światów, ile możliwych miejsc znalezienia cząstki.
Teoria ta zdaje się najlepiej tłumaczyć zjawisko superpozycji stanów, jednak
całkowicie przeczy zdrowemu rozsądkowi. Nasuwa się pytanie, jak to być może,
że pojawia się nagle nowy świat i gdzie owe światy istnieją? Tych światów
musiałoby być ogromnie dużo, bo powstawałyby za każdym razem, gdy gdzieś
we wszechświecie zachodzi redukcja funkcji falowej.
Fizycy
raczej nie wyciągają filozoficznych wniosków ze swoich teorii, natomiast
filozofowie zdają się nie nadążać za nauką i nie próbują takich wniosków
wyciągać. Można by jednak spróbować wyobrazić sobie, co stanie się z pojęciem istnienia, gdy przyjmiemy Teorię Wielu Światów. W takim przypadku
należałoby prawdopodobnie odrzucić zdroworozsądkowe pojęcie istnienia świata
jako zbudowanego z jakiejś substancji. Świat należałoby traktować jako
swego rodzaju system matematyczny — cokolwiek miałoby to znaczyć. John Wheeler
powiedział, że materia i energia są wtórne a pierwotna jest tylko
informacja. Być może cały świat to tylko informacja i prawa matematyki.
Zakończenie
Spór o sposób istnienia cząstek elementarnych wydaje się być nierozstrzygnięty.
Nie wiadomo też, co to jest elektron i jak on istnieje. Być może trzeba będzie
zweryfikować nasze pojęcie istnienia, aby uchwycić, czym są cząstki
elementarne. W tej chwili istniejący przedmiot wyobrażamy sobie jako coś, co
posiada określone miejsce w przestrzeni. Czego nie można powiedzieć o elektronie.
Wydaje
mi się jednak, iż mimo swojej dziwności, pojęcie materii, jakie podaje
dzisiejsza fizyka kwantowa, jest mniej problematyczne niż to, jakie podawali
starożytni filozofowie. Ich błąd polegał na tym, iż w swoich rozważaniach
na temat materii, przenosili pojęcie materii, jaka dana jest nam w doświadczeniu
do swoich rozważań na temat jej budowy. Wikłali się oni przez to w bardzo
poważny problem; „Czy materia jest podzielna w nieskończoność czy też
nie". Obydwie odpowiedzi na to pytanie są absurdalne. Gdy powiemy, że
materia jest podzielna w nieskończoność to pojawia się problem z nieskończonością.
Doświadczenie uczy, że nie istnieje aktualna nieskończoność tylko
potencjalna. Gdybyśmy jednak obstawali przy pomyśle Demokryta, to ciężko
jest sobie wyobrazić coś niepodzielnego. Na pewno taki atom byłby podzielny
potencjalnie a to znaczy, że nie byłby najmniejszym elementem materii.
Fizyka
kwantowa nie ma z tym problemu. Istnienie elektronów nie jest takim istnieniem
jak istnienie krzeseł czy stołów. Elektrony są jakby rozmazane w przestrzeni i trudno jest tutaj mówić o jakiejś podzielności.
Bibliografia:
1.
„Strzałka
czasu" Peter Coveney, Roger Highfield, przekład Piotr Amsterdamski,
wydawnictwo Zysk i S-KA
2.
„Encyklopedia
Filozofii" pod redakcją Teda Hondericha, przekład Jerzy Łoziński,
wydawnictwo Zysk i S-KA
3.
„Alicja w krainie kwantów" Robert Gilmore, przkład Piotr Rączka, wydawnictwo Zysk i S-KA, Warszawa 2000.
4.
„Pisma
filozoficzne" Albert Einstein, przekład: Kazimierz Napiórkowski, Warszawa
1999
5.
„Krótka
historia czasu" Stephen Hawking, przekład Piotr Amsterdamski, wydawnictwo
Zysk i S-KA
Przypisy: [ 1 ] Albert Einstein „Pisma filozoficzne", przekład: Kazimierz Napiórkowski,
Warszawa 1999. « Fizyka (Publikacja: 03-10-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2764 |
|