Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.443.883 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiara w wiarę w Boga sprawia, że ludzie nie są gotowi potwierdzić czegoś, co jest oczywiste - tego mianowicie, że większość tradycyjnych opowieści o Bogu nie jest bardziej wiarygodna niż opowieści o Świętym Mikołaju i Wonder Man.
 Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo

El Misionero
Autor tekstu:

Pomimo dość wyraźnego tytułu, koprodukcja meksykańsko-hiszpańsko-argentyńsko-francuska — „Zbrodnia ojca Amaro ("El Crimen del padre Amaro") — nie ma tak głębokiego zabarwienia antyklerykalnego jak choćby „Czas religii" M. Belocchio. Dzieło Carlosa Carrery jest raczej zgrabnie opowiedzianą historią o różnych sposobach życia ludzi egzystujących w państwie katolickim — w tym przypadku jest nim Meksyk. To prawda, iż roi się w nim od brudnych i obłudnych poczynań księży. Dominuje w nim jednak ton bardziej uniwersalny dotykający nas wszystkich — to kwestia człowieczeństwa; w sutannie lub bez.

Tytułowy ks. Amaro (w tej roli Gael Garcia Bernal, znany choćby z „Amores Perros") to młody człowiek świeżo po święceniach. Od samego początku staje się głównym bohaterem, lecz poznajemy go ciągle na nowo przez cały czas trwania filmu. Gdy młoda, piękna, seksowna i bardzo religijna Amelia pyta go w konfesjonale: „Czym jest nasza miłość?", Amaro odpowiada: „darem". Ich płomienny romans to jeden z wątków rozwijających się w dalszym toku fabuły.

Inny temat to proboszcz (ojciec Benito) z niewielkiej parafii meksykańskiego miasteczka, do którego przybywa tytułowy bohater, i jego poczynania. Prócz podobnego złamania celibatu (tym razem z matką Amelii), jest bliskim przyjacielem tutejszego „bossa" kartelu narkotykowego. Jest jeszcze jedna „czarna" postać — biskup. Owa „ekscelencja" razem z ojcem Benito zbierają od wiernych datki na szpital. Pieniądze naturalnie zamiast na szczytny cel wędrują na konto dealerów, swój udział mają oczywiście i księżulkowie. 

Główne wątki wskazują bardziej na reporterski charakter scenariusza. Tak jednak nie jest. W przebiegu realistycznej fabuły biorą górę sposoby oszukiwania własnych sumień przez „ludzi Kościoła", zręczne omijanie przez nich wszelkich ślubów, przyrzeczeń i dogmatów religijnych. Spójrzmy na rażącą obłudę; występuje tu ona jako pewne psychologiczne zjawisko — skutek reakcji ludzkiego mózgu pragnącego normalnie myśleć. Niestety wolna wola i indywidualność są bezsprzecznie tłumione i niszczone już w zarodku — w seminarium duchownym.

„Zbrodnia ojca Amaro" jest w dużej części filmem kontrowersyjnym (na nośniku VHS film już się ukazał, tylko kiedy odbędzie się w Polsce premiera kinowa?). Tytułem przykładu, można wskazać scenkę, w której jedna z dewotek wypluwa komunię świętą, by przekazać ją swemu kotu, czy też inną, w której ta sama kobieta wrzucając monetę na tacę, wyciąga z niej banknot papierowy. Interesujące wydają się sposoby zwalczania miejscowych „heretyków", czyli antyklerykałów — ludzi ujawniających w prasie prawdę o wybrykach lokalnych duchownych. Sposoby jak z systemu totalitarnego: wyrzucenie z pracy Rubena — dziennikarza mającego odwagę napisać o spotkaniu o. Benito ze sławetnym dealerem, czy też obrzucenie kamieniami mieszkania ojca Rubena (humanista-antyklerykał) przez wyznawców miłosiernej nauki Chrystusa. Ale specjalnie nas to nie dziwi — żyjemy przecież w kraju katolickim, czyli jak najbardziej nietolerancyjnym.

Jest wiele momentów w filmie, gdzie zaczynamy klasyfikować ludzi: dobry czy zły — tak po prostu. W dziele Carrery to jednak może doprowadzić do błędnych wniosków. Nastawienie antykatolickie, które może ucieszyć racjonalne umysły to jedna strona medalu. Druga to taka, iż spoglądamy na ludzi. Pojęcie „człowiek" rozumieć można nie tylko jako rygorystyczny umiar w wyrządzaniu zła (najgorsze gdy zwycięża obłuda, zło z premedytacją). Człowiek to świadome i nieświadome czynienie dobra oraz tylko nieświadome czynienie zła; gdy do tego negatywnego pojęcia dodamy określenie „z premedytacją" nie można już mieć do czynienia z człowiekiem szlachetnym — czasem trudno nazwać kogoś nawet człowiekiem.

Amaro i Amelia popełniają błędy oraz złe decyzje, gdy pojawia się problem ciąży Amelii. Czynią to jednak z nieświadomości; są to zwykłe ludzkie omyłki, błędy. Z początku Amaro niemal od razu decyduje się na aborcję, ale potem pozostawia ten wybór kochance. Bardzo przeżywa także nielegalny (oczywiście również w Meksyku) zabieg.

Biskup i proboszcz stanowią już przykład na świadome, ewidentnie obłudne okłamywanie innych, a potem samego siebie. Zwłaszcza, gdy próbują przekonać nowego księdza do swoich sposobów kierowania firmą, jaką jest kościół rzymskokatolicki, a konkretnie ich parafia.

Pełno w filmie ofiar — zarówno psychicznych jak i fizycznych — fanatyzmu religijnego. Balansowanie między wiarą a jej skrajnością nie jest nam również obce w kraju, gdzie swobodnie panoszy się bakcyl ojca Rydzyka i całego przedsoborowego Kościoła polskiego.

Do końca oceniamy — świadomie bądź nieświadomie — poczynania księdza Amaro, by jednak z bólem serca strącić go w przepaść moralnych oskarżeń. Ułatwia to nam choćby zgrabnie poprowadzona fabuła - spokojna, realistyczna. Biskup nakazuje wznowić budowę szpitala gdy wie, iż nie może liczyć już na proboszcza. Interes kręci się dalej, ojciec Benito zdobył jednak swego następcę.

Czy Amelia kochając się z przedstawicielem kościoła rzymskokatolickiego miała nadzieję, że seks będzie czysty, niewinny? Czy przystoi sutannowemu pić tequillę i wspierać handel narkotykami? („Ksiądz to tez człowiek?") Te pytania oplotły akcję „Zbrodni ojca Amaro" niczym koloratka szyję. Ludzie czasem tworzą ograniczenia jedynie po to, aby umiejętnie je omijać komplikując sobie życie, zacierając granice między nieskazitelnym dobrem, a kategorycznym złem. Granice te stają się coraz mniej wyraźne. Istnieją jednak, a facetom w sutannach nie przyjdzie nawet do głowy, aby coś zmienić na lepsze. Dlatego napór idealizmu przerwie kiedyś ów łańcuch feudalizmu, którego przedstawicielem wciąż jest katolicyzm i tym razem skończy się to wszystko „happy endem"; równie realistycznym w dniu dzisiejszym jak zakończenie filmu Carlosa Carrery.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Fenomen doktora House’a
Gosford Park

 Dodaj komentarz do strony..   


« Filmy i filmoznawstwo   (Publikacja: 09-10-2003 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jakub Jan Pudełko
Student filmoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim. Zajmuje się historią i estetyką filmu. Ukończył 4-letnie warsztaty filmowe i dziennikarskie. Współpracuje z lokalnymi gazetami kulturalnymi. Mieszka w Jaworznie koło Katowic.

 Liczba tekstów na portalu: 11  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: "Powrót" i "Pojutrze" jako filmy o ludziach i dla ludzi
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2783 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365