Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.443.493 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Smierć sama w sobie nie jest straszna, lecz tylko nniemanie, że jest straszna, jest straszne."
« Światopogląd  
Zupełnie bezskutecznie [1]
Autor tekstu:

Pewnego razu Napoleon omawiał z jednym kardynałem sprawy polityczne, a ponieważ nie mogli się dogadać, więc się wkurzył i wrzeszczy: W takim razie zniszczę Kościół Rzymski! A kardynał na to spokojnie: Ależ panie generale my to robimy od siedemnastu wieków i zupełnie bezskutecznie.

Dla ludzi realnie patrzących na świat bezsensowność logiczna wierzeń religijnych jest tak oczywista, że zmusza do jej omawiania, opisywania i wręcz celebrowania wbrew zdrowemu rozsądkowi. Tak jest: Wbrew zdrowemu rozsądkowi!

Jest to dziwne u każdego dorosłego człowieka, ale szczególnie dziwne u autora niniejszych słów, ponieważ niedawno właśnie ja napisałem i opublikowałem w Racjonaliście cały artykuł dokładnie wykazujący, że zdroworozsądkowe wyjaśnianie ludziom wierzącym bezsensu ich wierzeń jest zupełnie nieskuteczne. (O skutecznym rad sposobie - Racjonalista, str.2816)

Z drugiej strony, czy każde działanie musi być skuteczne? Jaka jest skuteczność zbierania znaczków pocztowych, włażenia na pionowe ściany skalne, lub tuczenia człowieka jak wieprza do walk sumo?

Jeśli rzeczywiście znajdą się tacy ludzie, którzy zechcą skutecznie przeciwdziałać szerzeniu się w śród społeczeństwa zasiedlającego sam środek Europy wierzeń rodem z wieku XVI w wieku XXI, to zapraszam naprzód do lektury mojego artykułu wspomnianego poprzednio. Zaś tym wszystkim, którzy pasjonują się akademickimi rozważaniami w czasie wolnym od pracy, uczestnictwa w nieszporach, oglądania obrad sejmu oraz śpiewania godzinek, proponuję inwentaryzację absurdów, które mają jeszcze i tą niezwykłą cechę, że dla wszystkich ludzi religijnych a także dla wielu racjonalistów są zupełnie niewidoczne jak powietrze.

Zacznijmy od nonsensów najciekawszych, czyli tych, które są zupełnie niezauważalne dla ludzi na ogół rozsądnie myślących:

W XIX wieku zarówno w dyskusjach bezpośrednich jak i na szpaltach różnych czasopism, także naukowych, prowadzono dysputy na temat historyczności Jezusa. Zwolennicy tej tezy wymieniali szereg przytoczeń zarówno z literatury chrześcijańskiej jak i ze źródeł pozachrześcijańskich. Przeciwnicy wskazywali na zupełny brak wiarygodnych źródeł historycznych na istnienie Jezusa. W dziewiętnastym wieku takie dyskusje były tak modne jak obecnie stanie w korkach samochodowych lub poszukiwanie pracy. Przeglądając literaturę laicką widzę, że ta moda nie zanikła. A sprawa jest zupełnie prosta: W starożytnym państwie żydowskim od zawsze było wielu takich ludzi, którzy zamiast ciężko pracować woleli chodzić od wioski do wioski i opowiadać wieśniakom o tym, co było dla tych ludzi najbardziej atrakcyjne. Oczywiście w okresie okupacji rzymskiej najbardziej atrakcyjne było opowiadanie o niedalekim już zwycięstwie Izraela nad wszystkimi swymi wrogami i stworzeniu królestwa, które wprawdzie nie jest z tego świata, ale będzie w nim wiele ziemi ornej i innych zupełnie materialnych dóbr dla narodu wybranego przez Boga. Jak wielu było tych proroków widać WŁAŚNIE z ewangelii synoptycznych, które informują, że w krótkim okresie działalności Jezusa oprócz niego nauczało trzech innych, wymienionych z imienia, proroków. Biorąc te fakty pod uwagę, spór o historyczność Jezusa sprowadza się do pytania: Czy w latach trzydziestych nowej ery oprócz wielu innych proroków nauczających w Palestynie był także i taki, który nazywał się Jezus? Imię to w oryginale fonetycznym brzmiące Joszua a w pisowni jsz (starożytne pisma semickie nie znały samogłosek) oznacza: Chwała Jahwe i było imieniem bardzo popularnym.

W tej sytuacji należy przyjąć, mimo zupełnego braku źródeł historycznych, jako rzecz oczywistą, że takich jezusów było wielu, zaś podważanie historyczności Jezusa jest bezpodstawne.

Dla mnie o wiele ciekawsza jest kwestia następująca.

W Izraelu ludność była niezwykle religijna. Zgodnie z Dekalogiem nie wolno było wymieniać imienia Boga szarym obywatelom w ogóle (dlatego istniało ponad trzydzieści imion zastępczych) a kapłanowi wolno było raz do roku. Gdy kapłan wymieniał to najświętsze słowo, to wierni musieli pozostawać w głębokim pokłonie, aby to imię nie poraziło ich śmiertelnie. Równocześnie wiele żydowskich matek na co dzień musiało wielokrotnie wołać na przykład tak: Chwało Jehowy! Bierz się natychmiast do roboty bo jak nie to ci tak tyłek spiorę, że nie będziesz mógł siedzieć aż do sabatu! No i czy w ogóle można zerżnąć pupę komuś, kto jest chwałą Boga? Tu wspomnę, że jedna ewangelia będąca przez cztery wieki kanoniczną spadła do rangi apokryficznej właśnie dlatego, że opisuje jak to jednego razu Jezus był w szkole niegrzeczny i nauczyciel położył Go na brzuszku i zerżnął mu Jego boską pupę trzciną, a Jezus wstał, mile się uśmiechnął i wypowiedział „tajemnicze słowo", w wyniku czego nauczyciel padł martwy. Na zakończenie sprawa na pewno małoważna: II Watykanum zrezygnowało z używania łaciny przy odprawianiu mszy świętej na rzecz języków narodowych. Czy nie należałoby zamiast spolszczonej formy wersji greckiej słowa hebrajskiego po prostu używać słowa rdzennie polskiego i zamiast Jezus mówić Bogusław?

Poprzedni akapit zaczyna się zdaniem w czasie przeszłym. Jest to słuszne z dwóch powodów. Po pierwsze u wszystkich ludów semickich religijność wiąże się nierozerwalnie z całokształtem codziennego życia w sposób totalny, a starożytni Żydzi byli na pewno bardzo religijni. Po drugie obecne państwo Izrael posiada społeczeństwo zdecydowanie ateistyczne. Brzmi to zupełnie niewiarygodnie w zestawieniu z sylwetkami ludzi w strojach rytualnych na ulicach miast izraelskich, z mnóstwem pielgrzymek do Ściany Płaczu, no i z mocną pozycją partii religijno-konserwatywnej w Knesecie. Rzeczywistość jest taka, że partię konserwatywno religijną popiera wielu Żydów o poglądach zdecydowanie konserwatywnych, którzy się religią w ogóle nie interesują, czyli dokładnie tak jak w Anglii. To mnóstwo pielgrzymek składa się w 95% z obcokrajowców, czyli prawie tak jak w Rzymie, gdzie pielgrzymek z Włoch jest pół połowy procenta. Zaś tak zwanych ortodoksyjnych Żydów, ze względu na ich ubiór widocznych z daleka na ulicy, jest w społeczeństwie żydowskim około 15%, inni znawcy spraw izraelskich twierdzą, że 10%. Nigdy nie byłem w Izraelu, jednak jestem przekonany, że jest to nowoczesne państwo o ludności zdecydowanie różnej od pozostałego morza państw i państewek semickich z Libią i Irakiem na czele. Wróćmy jednak do tematu.

Religia jak kobieta zmienną jest. Dlatego omawiając problematykę religijną dobrze jest zastanowić się w jakim okresie danej religii się znajdujemy.

Rys historyczny

We wszystkich dotychczasowych cywilizacjach i kulturach powtarzał się niezmiennie następujący schemat:

Rozpoczynało się od organizowania społeczeństwa. Społeczeństwa ludzi prymitywnych, którzy byli bardzo podatni na wszelką propagandę i zupełnie bezkrytyczni. W miarę rozwoju kulturowego i podnoszenia się poziomu uświadamiania sobie realiów życia, coraz szersze kręgi widząc absurdalność religii odchodziły od tych, już na tym etapie, zbyt prymitywnych dla ówczesnych ludzi wierzeń. Równocześnie społeczeństwo coraz bardziej stawało się wygodne, coraz więcej czynności przykrych scedowywało na Gastarbeiterów pochodzących ze społeczeństw niżej stojących pod względem kulturowym i tak powoli, powoli społeczeństwo silne robiło się coraz słabsze, aż wreszcie ościenne ludy o niższym poziomie kulturowym pokonywały chylące się ku upadkowi imperium i historia zataczała krąg, we wszystkich dziedzinach łącznie z religią.

Obecnie sytuacja z grubsza zapowiada się tak jak wyżej opisano: Nasycenie Niemiec obcokrajowcami, głównie z krajów południowoeuropejskich, ciągły wzrost nasycenie Francji ludami muzułmańskimi, to wszystko zdaje się zapowiadać powtórkę znanego z historii scenariusza. Z jednym małym „ale". Obecnie Afryka wymiera na AIDS. Jeżeli w wyniku niskiego poziomu kulturowego, a trochę na skutek nauk Jana Pawła II (jeśli je ktoś w ogóle bierze pod uwagę), Afryka się wyludni, a za nią pójdzie południowa Azja, no to może być jakiś nowy scenariusz, którego z historii nie znamy.

Na razie wszystko idzie utartym torem. Anglia jest zupełnie ateistyczna już od kilku stuleci. We Francji od dwustu pięćdziesięciu lat Kościół kat. zupełnie utracił jakiekolwiek znaczenie, społeczeństwo francuskie zawiera wprawdzie grupę bardzo aktywnych katolików, ale na skalę społeczną jest ich bardzo mało. Kraje Beneluksu są ateistyczne. Kraje skandynawskie, oficjalnie protestanckie, mają także praktycznie ateistyczne społeczeństwa. Dania jest oficjalnie państwem ateistycznym. W Hiszpanii starsze pokolenie jest wierzące, ale ludzie młodzi już się religią nie interesują. W południowych Włoszech ludność jest tradycyjnie religijna. Zaś w Polsce pod koniec PRLu Kościół kat. przeżywał prawdziwy renesans. Było to piętnaście, dwadzieścia lat temu. Obecnie ta fala powoli, bardzo powoli opada. Jednak według moich przewidywań religijność w Polsce jeszcze długo będzie się utrzymywać na wysokim poziomie. Dlaczego?

Poziom kulturowo-cywilizacyjny w Polsce jest na pewno niższy niż we Francji, Anglii czy we Włoszech. Jednak obecnie te różnice są minimalne, a dzięki rozwojowi środków masowego przekazu informacji, a jeszcze bardziej komunikacji indywidualnej, takiej jak Internet, będą ciągle malały. Więc to nie to. Ja uważam, że zasadniczym czynnikiem, który powoduje utrzymywanie się wysokiego poziomu religijności naszego społeczeństwa jest czynnik historyczny. Może historyczno-geograficzny.

Dzisiaj do Rzymu, Paryża czy Londynu leci się parę godzin, a koszt takiej eskapady jest w granicach możliwości przeciętnego człowieka. W średniowieczu różnice w poziomie intelektualnym między narodami europejskimi były bardzo duże. Jedynym środkiem lokomocji był koń na dużych dystansach idący stępa. Taka podróż była bardzo długa i droga. Włosi, Francuzi czy Hiszpanie to byli ci ludzie, którzy osobiście i własnoręcznie tworzyli religię rzymskokatolicką. To oni bezpośrednio wybierali papieży, wsadzali ich do więzienia, sądzili, a często, nawet bardzo często mordowali. To oni dla własnej wygody mianowali papieżami dzieci piętnastoletnie. Dla tych ludzi Kościół katolicki to ich dzieło, dzieło w pełni ludzkie a nimb świętości nigdy nie był tam brany nazbyt poważnie. Do dzisiaj w czasie mszy w kościołach włoskich ludzie opowiadają sobie ploteczki i kawały.

Dla Polaka Kościół, Watykan, Papież to nieomal Bóg. Tak było w średniowieczu a skutki tego egzystują w wielu kręgach naszego społeczeństwa do dzisiaj.

Słowo Boże

Słowo Boże z racji chociażby tej nazwy jest nieomylnym drogowskazem dla wszystkich wierzących. Otóż jednemu facetowi przyśniło się, że Bóg mu poleca zarżnięcie swego syna. Ten bardzo pobożny człowiek wziął nóż i przystąpił do wykonania tej zbrodni, a Słowo Boże w pełni pochwala ten zamiar, zamiar popełnienia zbrodni zamordowania własnego dziecka jako przykład pobożności. Przy okazji należy wspomnieć, że namawianie do zbrodni jest czynem karalnym w każdym prawodawstwie, także w prawodawstwie starozakonnym.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Życie bez Boga
Wiara dobra, niewiara dobra

 Zobacz komentarze (4)..   


« Światopogląd   (Publikacja: 19-10-2003 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej S. Przepieździecki
Pracownik akademicko-oświatowy. Autor książki "Szkoła życia" (2005).

 Liczba tekstów na portalu: 40  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Co robić? Komu ufać?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2818 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365