|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Sceptycyzm, agnostycyzm » Credo sceptyka
b. Boskie atrybuty [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Powtórzę zatem: wszechwiedza to wiedza o wszystkim /cała
wiedza Wszechświata/ i w każdym czasie /cała wieczność/, jednocześnie. Wątpię,
czy człowiek jest w stanie wyobrazić sobie swym ograniczonym
umysłem świadomość istoty nieskończonej /znam tylko jednego człowieka, który
to bez wątpienia potrafi: Stanisław Lem/, może to będzie tak, jakby bakteria
albo inny pantofelek, próbowały zrozumieć człowieka ? A może nawet i to nie ?
Ale to tylko taka luźna dygresja. To właśnie oznacza ten niezbyt jasny termin wszechwiedza.
Wynika z niego, iż Bóg nie tylko jest wszechobecny /następna cecha, dzięki
której nie powinno dojść do upadku pierwszych ludzi/, ale też wszechobecny w każdym
czasie naraz.
Rozumiecie, co to naprawdę oznacza ?!
Ani ta biedna Ewa /przez głupców odsądzana od czci i wiary/,
ani ten biedny Adam, nie mogli zrobić nic, czego Bóg nieskończenie
wcześniej by nie wiedział i czego by nie chciał. Żadne stworzenie boże
/nawet niech będzie najbardziej przebiegłe, jak np. wąż/, nie może zrobić
niczego wbrew woli bożej, ani też sprzeciwić się Bogu, czy też zaskoczyć
go czymkolwiek. Z tej prostej przyczyny, że Bóg nie tylko wie o wszystkim nieskończenie
wcześniej niż to zaistnieje, ale też dlatego, że to On i tylko On jest stwórcą całej
rzeczywistości jaka gdziekolwiek i kiedykolwiek istniała, istnieje i istnieć będzie.
Jakie konsekwencje ma boża
wszechwiedza dla nas — ludzi ? Zależy dla kogo: dla wierzących — żadne, bo oni
po prostu nie wierzą, iż Bóg posiada taką zdolność. Ale to normalne !
Dziwne natomiast jest, że i sami kapłani też w to nie wierzą, albo nie
potrafią sobie wyobrazić skutków tego boskiego atrybutu. A są one oczywiste
dla każdego, kto ma choć trochę wyobraźni, wiedzy i potrafi posługiwać się logiką.
Na przykład: ta osławiona działalność Szatana /albo diabła/, tego tzw. „sługi ciemności” –
cokolwiek by on uczynił; nawet niech to będzie największe zło jakie możemy
sobie wyobrazić – to i tak za tym wszystkim będzie stał Bóg, gdyż to On,
nieskończenie wcześniej nie tylko wiedział co Szatan będzie wyrabiał na tym
świecie, ale jest też autorem tych jego „niecnych występków”, jak i samego pomysłu, aby stworzyć sobie przeciwnika na tyle potężnego i groźnego
/gdyby w to wierzyć musiałby on być potężniejszy od samego Boga/, aby w razie czego było kogo obwinić za zło istniejące w swym dziele, oraz było
kim straszyć te biedne, zbłąkane owieczki. Tak, tak ! Ten „sługa ciemności”
– to także sługa boży ! Inaczej tego nie można rozumieć, jeśli się
przyjmie za prawdę ww. atrybuty Boga.
Drugi przykład: człowiek, który modli się do Boga powinien
mieć świadomość, iż potrzebę tej modlitwy wzbudził w nim także sam Bóg, jej treść jest mu
znana od całej wieczności, a całą sytuację wymyślił Bóg także już
nieskończenie wcześniej, a teraz tylko wcielił w życie. To samo dotyczy
tego, o co się człowiek modli do Boga: to czego mu brakuje, a o co się modli — to także zasługa Boga, bo jakże by inaczej, być mogło ? Pamiętajmy: Bóg
jest przyczyną wszystkiego co istnieje, ale także przyczyną tego co nie
istnieje; a więc także braku
/nawiasem mówiąc, dobrze, że Bóg nie bierze na poważnie ludzkich modłów,
bo człowiek załatwiłby się sam, własną głupotą; czyż nie modlimy się
do Boga z całą powagą: -"I odpuść nam nasze winy, jako i my
odpuszczamy naszym winowajcom" ? -No właśnie !: łatwo sobie wyobrazić co
by było, gdyby tak Bóg zechciał spełniać to życzenie ludzi… chociaż,
kto wie, czy nie spełnia i nie z tego powodu piekło trzeszczy w szwach ?...
Żartuję, oczywiście/. To samo dotyczy tego, kto się spowiada przed księdzem /a więc
przed drugim grzesznym człowiekiem/; Bóg zna te grzechy od nieskończoności.
Sam tak przecież postanowił, iż człowiek będzie grzeszny i sam zaaranżował
taką sytuację, bo to On jest Stwórcą całej rzeczywistości. To samo dotyczy tych,
którzy chwalą Boga, adorują i czczą; to On sam jest autorem tego pomysłu, by oddawać
sobie hołdy poprzez swoje własne stworzenie. My tylko realizujemy /albo odgrywamy
nieświadomie/, te boże pomysły, które już od całej wieczności istnieją /istniały/ w umyśle
bożym. Takie są konsekwencje tego bożego atrybutu zwanego wszechwiedzą. Czy
to się komuś podoba, czy nie. Wystarczy to teraz przenieść na inne religijne
wydarzenia: na przykład te cudowne uzdrowienia chorych przez Jezusa, tak
barwnie opisane w Ewangeliach.
Ci wszyscy chorzy: chromi, ślepi,
głusi i opętani, których Jezus w cudowny sposób uzdrawiał — za czyje sprawą
tacy właśnie byli ? Oczywiście, za sprawą swojego Stwórcy, który już
nieskończenie wcześniej zadecydował, iż w taki właśnie sposób jego Syn będzie
demonstrował ludziom swoje nadludzkie możliwości. Nie przeczę, takie
rozumowanie może prowadzić czasem do zabawnych paradoksów, jak na przykład
ten gdzie Jezus mówi: -"Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi jak o Nim jest napisane,
lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany ! Byłoby
lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził !".
Więc gdyby się ów człowiek nie narodził /w
tym przypadku Judasz/, Syn Człowieczy nie mógłby odejść tak jak o nim było
napisane… i co wtedy? Pisać nową wersję odejścia?
Albo to: -„Biada światu z powodu zgorszeń ! Muszą
wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje
się zgorszenie !". Dlaczego biada człowiekowi, jeśli to Bóg stwarza taką
rzeczywistość, w której te zgorszenia są mu potrzebne ? Sam Jezus zresztą
przyznaje: -"Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia"..., dlaczego
wszystkiemu zawsze winien jest człowiek, a nie jego stwórca ? Czyżby tylko
dlatego, iż jest mu to łatwiej wmówić ?! Albo słynna ofiara Abrahama: Bóg
poddaje człowieka próbie, aby się przekonać o jego lojalności względem siebie. Bóg, który nieskończenie wcześniej wie o wszystkim cokolwiek się zdarzy, także o wyniku tej próby. Nie mówiąc już o tym, iż ma on nieskończone możliwości, aby wynik każdej próby
był po jego myśli. Bo Bóg jest także wszechmocny
/albo wszechmogący, co na jedno wychodzi/. Co zresztą idzie w parze z wszechwiedzą, bo co to byłby za Bóg, który nie byłby świadom konsekwencji i skutków swych poczynań ? Wszechmoc musi iść w parze z wszechwiedzą,
bo dopiero wtedy jest ona naprawdę bez granic. A wszechmoc oznacza jak wiemy
nieskończone i niczym nie ograniczone możliwości /a
to już chyba każdy potrafi sobie wyobrazić, prawda ?/.
Miałem nie wyjaśniać tego terminu, bo wydawało
mi, się iż jego znaczenie jest tak oczywiste i jednoznaczne, że nie można inaczej
go rozumieć, niż tak jak to napisałem. Kiedy jednak czytam wypowiedzi różnych
ludzi /także kapłanów/ na temat swego Boga, mam pewne wątpliwości co do właściwego
pojmowania znaczenia powyższego atrybutu Stwórcy. Otóż autor pewnego artykułu
piętnując niespotykaną demoralizację współczesnego świata kończy go słowami:
„...co skończy się nieuchronną interwencją Wszechmocnego”.
Jeśli już używamy tego atrybutu na określenie
Boga, należy uświadomić sobie, co on dokładnie oznacza; mianowicie nieskończone i niczym nie ograniczone możliwości Stwórcy. Czy ten kto je posiada nie może
zainterweniować zanim dojdzie do tej niespotykanej demoralizacji ? A przecież
wszechmoc połączona z wszechwiedzą stwarza takie możliwości. Bóg o tych cechach
nie musi interweniować po fakcie zaistnienia zła, ponieważ z łatwością
może temu zapobiec, nie stwarzając takiej rzeczywistości w której to zło
/np. niespotykana demoralizacja/ miałoby szansę zaistnieć /wystarczyłoby, aby nie
nakazał ludziom rozmnażać się z grzeszną naturą/.
Doprawdy, czy to jest takie trudne do zrozumienia ? /choć z drugiej
strony całkiem rozumiem tych, którzy wizerunek Boga mają wykształcony
jedynie na podstawie Biblii – próżno by tam szukać Boga — Absolutu, do którego
cech ja się bez przerwy odwołuję. Jahwe co prawda przechwala się często
wszechmocą, ale z jego działań wynika, iż chyba nie wie o czym mówi/.
Pamiętajmy: za zło karze tylko ten, kto nie
może mu zapobiec; nie może, bo nie ma takich możliwości. Ale Pan Bóg ma! I na tym polega właśnie wszechmoc. Albo kiedy czytam takie apologetyczne kwiatki
jak np. ten: -"Bóg działa w dziejach narodu wybranego; realizuje swe cele na sposób
cząstkowy, poprzez konkretnych ludzi. Ci ostatni często nie potrafią sprostać
powierzonemu im zadaniu. Ale nic to ! Bóg wybiera wówczas kogo innego i jego działanie trwa".
Zadaję sobie zawsze to samo pytanie:
-"Jakie są granice bożej wszechmocy ?" — i zawsze muszę odpowiedzieć
sobie tak samo: -'"Boża wszechmoc nie może mieć żadnych granic, gdyż
wtedy nie byłaby wszechmocą". Powtórzę jeszcze raz: Boża wszechmoc nie
ma granic ! Więc Bóg nie musi rezygnować z ludzi, którzy nie sprostali
powierzonemu im zadaniu i wybierać sobie innych — i to przynajmniej z trzech
powodów: po pierwsze — będąc wszechwiedzącym, wiedziałby nieskończenie
wcześniej, iż dany człowiek nie sprosta powierzonemu zadaniu. Po drugie — będąc
wszechmocnym, Bóg ma wystarczające możliwości, aby spowodować, iż człowiek,
któremu powierzy On zadanie, jednak sprostał mu i wykonał je. I po trzecie
wreszcie — Bóg o nieskończonych możliwościach nie musi wcale „powierzać"
zadań ludziom, aby przez nich realizować swe cele. Chyba, że taką miałby
koncepcję tego swojego planu Opatrznościowego względem człowieka, ale wtedy
bardziej by on wyglądał na zabawę Stwórcy z jego stworzeniem, niż na
poważne działanie jakie wszyscy teolodzy przypisują naszemu Bogu. Innymi słowy:
wierzą oni, iż Bóg nie gra ze światem w kości i nie szachruje przy okazji,
wykorzystując swą niczym nie ograniczoną przewagę. /Jak to określił A. Einstein:
-„Bóg może być trudny do zrozumienia, ale nie jest perwersyjny”. Czy rzeczywiście ?/.
Czy powyższe rozumowanie zawiera jakieś błędy logiczne,
merytoryczne lub inne ?… jakieś niekonsekwencje ?… Może wyciągam błędne
wnioski z tych bożych cech ?.., Może inaczej powinno się je rozumieć ?...
Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości, co do słuszności moich poglądów, powołam
się na autorytety, które także doszły do podobnych wniosków co ja, i to dużo wcześniej.
Na przykład w Piśmie Św. jest to ujęte wyraźnie i jednoznacznie: -"Bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego
uczynił. Jakże by coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał ? Jakby się
zachowało, czego byś nie wezwał ?" (kłaniają się wszyscy kochający inaczej).
W Ewangeliach zaś, jest tak napisane:
-"Żaden wróbelek nie spadnie z drzewa, jeśli On tego nie będzie chciał”.
Jeśli to nie wystarczy, służę jeszcze większym autorytetem. Sobór Wat. I orzekł:
-"Wszystko co stworzone, Bóg swoją opatrznością strzeże i prowadzi, kierując od początku
do końca mocno, rozrządzając wszystko w słodyczy". A także: -"Plan odwieczny i jego
wypełnienie w czasie, nazywa się razem Opatrznością Bożą". I jeszcze to:
-"Bóg działa w świecie nieustannie. Jest przyjętą tezą przez wszystkich teologów
kat., że Bóg współdziała nie tylko w utrzymaniu w istnieniu, ale w każdej
czynności stworzeń".
1 2 3 Dalej..
« Credo sceptyka (Publikacja: 19-05-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 292 |
|