|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Słabość ateizmu [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Czyli kundelki szczekają, a karawana idzie dalej.
Wybaczcie
Drodzy Ateiści, lecz wrodzona uczciwość nie pozwala mi pominąć milczeniem,
również i tego aspektu areligijnego światopoglądu. Znacie mnie przecież i wiecie zapewne, iż dla mnie przede wszystkim liczy się prawda,
obojętnie jaka by ona nie była. I nie moja to wina, że przedstawia się
ona tak, a nie inaczej.
Na
pewno to znacie, ale dla pewności przytoczę ten znamienny fragment. Oto rady,
jakie kardynałowie dali papieżowi Juliuszowi III przy wyborze jego na tron
papieski w 1551 r.: "Ze wszystkich rad jakie możemy udzielić Waszej Świątobliwości
uważamy poniższe za najważniejsze:
— Musimy zwrócić baczną uwagę i z całej siły zapobiec, gdyż chodzi o bardzo ważną rzecz, o czytanie Biblii. Powinno być jak najmniej dozwolone, szczególnie w nowoczesnych językach i w krajach, które podlegają Twej władzy.
-
To trochę, które zwykle jest czytane przy mszy, powinno wystarczyć i nikomu
nie powinno być dozwolone czytać więcej. Tak długo jak naród zadowoli się
małym, to Twoim interesom będzie się powodzić. Lecz gdy naród zapragnie więcej
czytać, Twoje interesy zaczną cierpieć.
-
Pismo Św. jest książką, która bardziej niż inne wywołuje przeciw nam opór i wpływ burzy, przez które jesteśmy zgubieni. Zaprawdę, kto naukę Biblii
bada i porówna z tym, co się w naszych kościołach dzieje, znajdzie sprzeczność i ujrzy, że nasza nauka różni się od Pisma Św. i jest z nim w całkowitej
sprzeczności.
— A gdy naród to zrozumie, będzie nas krytykował, aż się wszystko wyjawi, a wtedy będziemy przedmiotem wszechświatowego szyderstwa i nienawiści.
-
Jest przeto konieczne, aby Pismo Św. zostało usunięte z oczu ludzi z wielką
ostrożnością, aby nie wywołać wrzawy".
Artykuł w którym ukazały się te światłe rady kardynałów, wydano jako dowód
przeciwko twierdzeniu arcybiskupa dr Faulhabora i innych, że czytanie Biblii
nie było nigdy zabronione przez Kościół katolicki.
Jak z powyższego wynika, Kościół już od dawna brał sobie do serca opinię
wiernych i starał się przeciwdziałać temu zjawisku w różny sposób. Co
prawda nie zawsze wychodziło to jego krytykom na zdrowie, lecz faktem jest, iż
nigdy nie pozostawał obojętny w tych sprawach. Wyobraźmy więc sobie
hipotetyczną (choć nie niemożliwą) sytuację, w której i dziś Kościół
potrzebowałby światłej rady, np. w kwestii aktualnych zagrożeń dla jego
misji, ze strony coraz bardziej bezczelnych ateistów. Mogłoby to np. wyglądać
tak:
RAPORT
7/2013
Zgodnie z umową zdaję Waszej Ekscelencji relację z wyników powierzonego mi zadania,
pozwalając sobie również na wnioski. Otóż kierując się wytycznymi, miałem
za zadanie przeniknąć w szeregi ateistów i wybadać sytuację ewentualnego
zagrożenia dla Kościoła, z powodu planowanego
przez nich założenia Kościoła ateistycznego, pod nazwą „Kościół człowieczy".
Z przeprowadzonych przeze mnie wnikliwych obserwacji tego środowiska,
oraz ze szczegółowej analizy zgromadzonych materiałów dotyczących nie tylko
współczesności lecz także czasów odległych (dla porównania), wyłonił się
na tyle wiarygodny wizerunek tego problemu, iż z całą odpowiedzialnością
mogę Waszej Ekscelencji zakomunikować: ze strony ateistów nie ma żadnego
zagrożenia dla władzy Kościoła nad jego owieczkami. Jednakże aby Waszą
Ekscelencję całkowicie uspokoić, uzasadnię pokrótce na jakich przesłankach
opieram swoją ocenę tego problemu. A zatem:
-
Ateiści będąc z definicji niewierzącymi, nie mają do swojej dyspozycji najsilniejszej broni,
którą jest niezachwiana i niepodatna na żadne argumenty wiara religijna. Kościół już od bardzo dawna docenił jej przemożną
siłę, a nasi bracia w wierze — jezuici, wyrazili to z rozbrajającą szczerością:
„Dajcie nam pierwsze siedem lat życia dziecka, a będzie nam służyło do końca
życia". Dlatego religijna indoktrynacja małych dzieci jest naszym największym
osiągnięciem i nigdy nie możemy pozwolić, aby Kościołom zabroniono tego świętego
przywileju, przynoszącego nam tak wielkie korzyści. Historia religii pokazuje
aż nadto wyraźnie, iż siła wiary ludzi prostych jest nie do przecenienia i można śmiało przyjąć, że swoją siłę i znaczenie w świecie, Kościół
zawdzięcza wierze w prawdy, które w żaden sposób nie można potwierdzić
zwykłym rozumem, a za których prawdziwość
wierni daliby się pokroić (a szczególnie swoich przeciwników
ideologicznych).
Co
istotne, iż siła wiary religijnej nie polega tylko na tym, że owieczki tego
bożego stada są gotowe w jej imieniu dopuścić się najokrutniejszych czynów i wyrządzić swym bliźnim każdą możliwą krzywdę, co zgrabnie ujęli
(trzeba im to przyznać), Blaise Pascal: „Człowiek nigdy nie czyni zła tak
starannie i tak chętnie, jak wtedy, kiedy działa z pobudek religijnych",
oraz James A.Haught: „Do tego aby dobrzy ludzie zaczęli popełniać złe
uczynki, niezbędna jest religia".
Lecz także przejawia
się tym, iż wierzący nie są w stanie dostrzec jakże licznych sprzeczności
tkwiących w Piśmie św., doktrynie religijnej i nauczaniu Kościoła. Tych
sprzeczności w prawdach religijnych jest tak wiele i niektóre z nich są tak
„grubego kalibru", że zaiste, trzeba posiadać bardzo głęboką wiarę,
aby ich nie dostrzegać. Ta wiara daje też wierzącym „uzasadnioną" pewność,
że każde zło i każda krzywda wyrządzona bliźnim, jak i każde świństwo i podłość czynione w imieniu Boga i religii, są mu miłe i budzą uznanie w jego oczach.
O
czymś takim ateiści mogą tylko marzyć; ich wiedza
nie może się w tym aspekcie równać z wiarą
religijną, nawet w znikomym stopniu. Jest po prostu bezsilna,
a zatem mało przydatna w życiu człowieka. Powtórzę dla pewności: ateiści
nie mają w zamian niczego podobnego, co mogłoby się równać z siłą
bezrefleksyjnej wiary. Co najwyżej niektórzy z nich mogą sobie
skonstatować: „Największe okrucieństwa w historii nie były dziełem
szatana, ale dokonywały się w imieniu światopoglądów rzekomo dobrych
ludzi", Philip Vandenberg. Czy też: „Największe i najstraszliwsze zło,
jakie człowiek wyrządza człowiekowi, bierze się z niezłomnej wiary w słuszność
fałszywych przekonań", Bertrand Russell. Oczywiście mylą się; my wiemy, iż
to wszystko co czynią wierni w imieniu swego Boga, dla obrony jego imienia,
czci i wiary w niego — jest wyłącznie dobrem.
Jednak by to pojąć, trzeba być wierzącym osobnikiem.
-
Ateiści nie mają jakiejkolwiek świętej księgi, która byłaby dla nich
wszystkich niepodważalnym autorytetem, i
której bezbłędność w sprawach wiary byłaby potwierdzona ponad wszelką wątpliwość:
„Wszystkie te księgi /../ które Kościół uważa za święte i kanoniczne,
napisane zostały we wszystkich swych częściach z natchnienia Ducha Świętego.
Zatem w ogóle nie uznaje się współistnienia błędu, Boskie natchnienie samo
przez się błąd wszelki wyklucza, a to również z konieczności, gdyż Bóg,
Prawda Absolutna, musi być niezdolny do nauczania błędu" (papież Leon XIII
ogłosił to w 1893 r.).
Ludzie
wierzący i mający do swej dyspozycji Biblię, są w o tyle lepszej sytuacji od ateistów, iż jest ona zawsze dla nich
ponadczasowym drogowskazem, który może
(a nawet powinien) im wskazywać pożądany sposób zachowania w określonych sytuacjach (wystarczy tylko właściwa jej egzegeza), kogo
mają kochać a kogo nienawidzić, i co najważniejsze: mogą mieć niezachwianą
pewność, że taka jest wola
Boga w tym względzie, a jak wszystkim wiadomo z wolą Boga się nie
dyskutuje i każdy człowiek — chcąc nie chcąc — musi się jej podporządkować.
I w taki sposób zachowują czyste sumienie, wypełniając np. tę oto wolę
bożą:
„Człowiek,
który pychą uniesiony nie usłucha kapłana ustanowionego tam, aby służyć
Panu, Bogu twemu, czy też sędziego, zostanie ukarany śmiercią /../ Cały lud
słysząc to ulęknie się i już więcej nie będzie unosił się pychą" (Pwt
17, 12). „Ale tak im macie uczynić: ołtarze ich zburzycie, ich stele połamiecie,
aszery wytniecie, a posągi spalicie ogniem" (Pwt 7,5). „Ów
zaś prorok lub wyjaśniacz snów musi umrzeć, bo /../ głosił odstępstwo od
Pana, Boga twego /../ Winieneś go zabić, pierwszy podniesiesz rękę aby go zgładzić, a potem cały lud. Ukamienujesz go na śmierć, ponieważ usiłował cię odwieść
od Pana, Boga twojego /../ Jeśli usłyszysz w jednym z miast, które Pan, Bóg
twój daje ci na mieszkanie /../: "Chodźmy, służmy innym bogom!" /../
mieszkańców tego miasta wybijesz ostrzem miecza, a samo miasto razem ze zwierzętami
obłożysz klątwą" (Pwt 13,6-16). Itd., itd.
-
Ateiści nie potrafią tak przekonująco kłamać i oszukiwać swych bliźnich, jak z wdziękiem to czynią arcypasterze, służąc
dobrej sprawie. Np. papież JPII, stojąc przed wielotysięcznym tłumem i wypowiadając takie oto słowa: "Powinniśmy przestrzegać starego przymierza,
Dekalogu, ponieważ to są prawa boże.. itd".
Wiedział przecież doskonale, jak Kościół katolicki, „przestrzegał" owego
Dekalogu w czasie swojej historii (szczególnie przykazania: „Nie będziesz
zabijał"), jak i tego, że pospołu z władzą cesarską pozwolił sobie z tego właśnie Dekalogu wyrugować II
przykazanie, a X rozbić na dwa, aby się zgadzała ich ilość. Zatem jego słowa
wierni powinni rozumieć w następujący sposób: „Powinniście przestrzegać
starego przymierza, Dekalogu".. lecz my, kapłani nie musimy, ponieważ nasze
synody, doktryny i dogmaty są ponad prawami bożymi, możemy więc je dowolnie
zmieniać". I jak uczy historia, tak się w istocie dzieje.
Albo
inny fragment wypowiedzi tego samego papieża (czerwiec 1991 r. wizyta w Polsce): "Nie można tutaj mówić o wolności człowieka, bo to jest wolność,
która zniewala. Tak, trzeba wychowania dla wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo,
naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie
można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie
go zniewala i znieprawia". To jest
prawdziwa maestria w posługiwaniu się słowami, którą zawistnicy nazywają
największą z możliwych hipokryzją.
Wątpię, aby któryś z czołowych ateistów potrafił doścignąć w tym względzie wybitnych arcypasterzy tego Kościoła. To jest wręcz niemożliwe,
bo za nimi stoją wieki Tradycji i nieustannie ćwiczonej praktyki. Który z ateistów potrafiłby tak bez mrugnięcia powieką wypowiadać powyższe słowa
przed licznymi tłumami wiernych, wiedząc doskonale jak ta „prawdziwa wolność"
wyglądała pod egidą Kościoła kat., i to nie tylko w średniowieczu, kiedy w imieniu Boga przelewano morze krwi i wyrządzano bliźnim niewyobrażalną ilość
krzywd i cierpień, ale nawet w kontekście znamiennej wypowiedzi jednego z papieży ostatnich czasów, Grzegorza XVI, który w encyklice Mirari
vos, pisał:
1 2 3 Dalej..
« Felietony i eseje (Publikacja: 10-12-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Nieudane autodafe | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9488 |
|