|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Analizy i oceny prawne
Skutki ratyfikacji dla praw i wolności obywatelsk. Autor tekstu: Tadeusz Zieliński
Odpowiedź Rzecznika Praw Obywatelskich, Tadeusza Zielińskiego na zapytanie
135 członków parlamentu w sprawie skutków ratyfikacji konkordatu dla zakresu
praw i wolności obywatelskich, wraz z załącznikiem
(26 kwietnia 1994 r., Warszawa)
Rzecznik Praw obywatelskich
RPO/147648/94/I/1/AM
26 kwietnia 1994 r.
Pan
Józef OLEKSY
Marszałek Sejmu
Rzeczypospolitej Polskiej Szanowny Panie Marszałku, (List o identycznej treści
otrzymał także Adam Struzik, Marszałek Senatu RP) W dniu 15 lutego br.
grupa 135 parlamentarzystów RP zwróciła się do mnie o wydanie opinii, „czy
ewentualne wyrażenie przez Sejm zgody na ratyfikację Konkordatu zawartego w dniu 28 lipca 1993 r. nie doprowadzi w skutkach do naruszenia zakresu
praw i wolności obywatelskich".
Poza listem posłów i senatorów do RPO wpłynęły wystąpienia
obywateli wyrażające obawy, że ratyfikacja Konkordatu w takim kształcie, w jakim został on podpisany, doprowadzi do nierówności obywateli innych
wyznań niż rzymsko-katolickie oraz dyskryminacji ludzi niewierzących, że
Konkordat wprowadza do systemu polskiego prawa zróżnicowanie obywateli
według kryterium wyznaniowego, co nie da się pogodzić z przepisem art.
67 ust. 2 Przepisów Konstytucyjnych. Podnosi się wreszcie, że wynikające z Konkordatu przenikanie sfery wyznaniowej do prawa państwowego oznacza
podważenie zawartej w art. 82 ust. 2 Przepisów Konstytucyjnych i nie uchylonej w III Rzeczypospolitej zasady rozdziału Kościoła od Państwa oraz, że w razie ratyfikowania Konkordatu może powstać kolizja z ratyfikowanymi wcześniej
przez Polskę uniwersalnymi normami prawa międzynarodowego, takimi jak art.
14 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw i Podstawowych Wolności Człowieka
oraz art. 26 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych.
Najwięcej zastrzeżeń wysuwano w sprawie wpływu małżeństw kanonicznych na
status cywilny małżonków. W związku z powyższym wystąpieniem 135 Parlamentarzystów
kieruję do Nich za pośrednictwem Pana Marszałka następującą odpowiedź.
1. Zgodnie z art. 1 ustawy z dnia 15 lipca 1987 r. o Rzeczniku Praw Obywatelskich (tekst jedn. Dz. U. z 1991 r. Nr 109, poz.
471) Rzecznik „stoi na straży praw i wolności obywateli określonych w Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej i innych przepisach prawa". Tak określone ramy
zadań Rzecznika nie obejmują wprost powinności badania ratyfikowanych przez
Polskę umów międzynarodowych. Z uwagi jednak na to, że tego rodzaju akty
stają się po ratyfikacji częścią wewnętrznego porządku prawnego, Rzecznik
Praw Obywatelskich obowiązany jest uwzględniać wynikające z umów międzynarodowych
gwarancje praw człowieka w swej działalności na rzecz obrony praw i wolności
obywateli. W wielu swych wystąpieniach rzecznicy I i II kadencji odwoływali
się do takich aktów międzynarodowych jak Pakty Praw Człowieka, czy Europejska
Konwencja o Ochronie Praw i Podstawowych Wolności Człowieka. Podobnie czynił
Trybunał Konstytucyjny w swych orzeczeniach.
Konkordaty zawierane ze Stolicą Apostolską są bezsprzecznie
umowami międzynarodowymi, w których zapisane są m.in. różne prawa na rzecz
obywateli danego kraju, ale mogą też w nich występować postanowienia prowadzące
do ograniczenia praw obywatelskich ustanowionych w normach konstytucyjnych i skonkretyzowanych w ustawach zwykłych. Nie ulega więc wątpliwości, że
takie postanowienia nie mogą pozostawać poza sferą zainteresowań Rzecznika
Praw Obywatelskich w jego działaniu na rzecz przestrzegania praw i wolności
obywatelskich, zagwarantowanych w normach wchodzących w skład całego porządku
prawnego kraju, łącznie też z zasadami współżycia i sprawiedliwości społecznej
(art. 1 ust. 3 ustawy o RPO).
Z ustawy z dnia 15 lipca 1987 r. o RPO wynika, że przedmiotem
oceny Rzecznika są zasadniczo akty już obowiązujące (art. 16 ust. 2). Rzecznik
jednak powinien przedstawiać również uwagi i wnioski zmierzające do zapewnienia
ochrony praw i wolności obywateli, występując m.in. o podjęcie inicjatywy
ustawodawczej bądź o wydanie lub zmianę innych aktów prawnych w sprawach
dotyczących praw i wolności obywateli (art. 16 ust. 1 in fine i ust. 2 pkt 1 ustawy o RPO).
Nie powinno być zatem wątpliwości, że Rzecznik może z powyższych kompetencji skorzystać, zwracając uwagę na potrzebę podjęcia
przez właściwe podmioty takich inicjatyw ustawodawczych, które są konieczne
dla realizacji praw i wolności wszystkich obywateli oraz zachowania gwarancji
ich równego traktowania. Dyskusyjne wydaje się natomiast, czy Rzecznik
Praw Obywatelskich powinien wypowiadać się już w stadium negocjacji umów
międzynarodowych, a zasadniczo także w procesie ich ratyfikacji, w kwestii
treści tychże aktów.
Obecny Rzecznik, podobnie jak Rzecznik poprzedniej kadencji
nie brał bezpośredniego udziału w sejmowych i senackich pracach nad projektami
ustaw, natomiast nie uchylał się od wyrażenia nieraz swych obaw co do kierunku
przewidywanych rozwiązań ustawodawczych. Z tej zasady Rzecznik czynił jednak
użytek tylko wtedy, gdy zagrożenia dla praw lub wolności obywatelskich
nie były przez parlamentarzystów dostrzegane.
W przypadku Konkordatu zawartego ze Stolicą Apostolską w zasadzie niemal wszystkie już argumenty przemawiające za ratyfikacją
tego aktu oraz wątpliwości co do niektórych jego postanowień, zostały przedstawione. Z dwu odmiennych pozycji poglądy wymienione zostały zwłaszcza w książkach
J. Wisłockiego pt. Konkordat polski 1993, tak czy nie?, Poznań 1993 i J. Grucy pt. Spór o konkordat, Warszawa 1994 oraz w artykule M.
Pietrzaka: Nowy konkordat polski, „Państwo i Prawo" 1994, z. 1,
str. 15 i nast. W tych opracowaniach w sposób najpełniejszy przedstawione
zostały punkty sporne i Rzecznik mógłby w istocie powstrzymać się od zabierania
głosu tym bardziej, że niezależnie od tego, jakie stanowisko zajmie, może
się narazić na zarzut stronniczości w sprawie, co do której opinia publiczna i poglądy parlamentarzystów są bardzo podzielone.
Istnieją jednak okoliczności, które skłaniają Rzecznika
do zwrócenia uwagi na te spośród zgłoszonych wątpliwości, które powinny
być rozwiane już teraz, a nie dopiero po ratyfikacji tego bardzo doniosłego
traktatu. Trzeba bez uprzedzeń, sine ira et studio, podjąć próbę
odpowiedzenia na pytanie, czy ratyfikacja nie stworzy sytuacji, której
rozwiązanie zgodne z powszechnie uznanymi zasadami funkcjonowania prawa
może okazać się później niemożliwe lub bardzo trudne.
Rzecznik jest jak najdalszy od dokonywania pozaprawnych
ocen Konkordatu. Nie mieści się to w żadnym razie w kompetencjach i zamiarach
tego urzędu. Oceny prawne mogą jednak prowokować określone implikacje polityczne,
za co jednak Rzecznik nie może ponosić żadnej odpowiedzialności. Faktem
jest bowiem, że Konkordat został podpisany przez rząd o określonej orientacji
politycznej i rozpatrywany będzie — pod kątem ratyfikacji — przez parlament
kierujący się również określonymi racjami politycznymi. Niniejsze stanowisko
wyraża wątpliwości w sprawie skutków tego aktu wyłącznie w płaszczyźnie
prawnej.
2. Pierwsza kwestia dotyczy konstytucyjnych podstaw zawarcia
Konkordatu. Dla uwypuklenia problemu odwołać się tu można do sytuacji prawno-konstytucyjnej
przed zawarciem przez Polskę Konkordatu z 1925 r. Obowiązująca wówczas
Konstytucja marcowa z 1921 r. obligowała w art. 114 ust. 2 rząd do unormowania
stosunków ze Stolicą Apostolską w trybie konkordatowym. Przepis ten był
zharmonizowany z normą stanowiącą, że „wyznanie rzymskokatolickie będące
religią przeważającej części narodu, zajmuje naczelne stanowisko wśród
równouprawnionych wyznań" (art. 14 ust. 1). Dzisiaj mamy stan prawny odmienny.
Art. 82 ust. 2 Przepisów Konstytucyjnych, utrzymanych w mocy przepisem
art. 77 Ustawy Konstytucyjnej z dnia 17 października 1992 r., stanowi,
że: „Zasady stosunku Państwa do Kościoła oraz sytuację prawną i majątkową
związków wyznaniowych określają ustawy". Konstytucja mówi więc wyraźnie o ustawach, a nie o innych aktach prawnych. Obowiązywanie tego przepisu
potwierdzone zostało wolą demokratycznie wybranego parlamentu w końcu 1992
r. Tak też odczytuje treść Przepisów Konstytucyjnych Polska Rada Ekumeniczna w swej opinii z dnia 15 lutego 1994 r. w sprawie konsekwencji konkordatu
dla Kościołów członkowskich Rady stwierdzając, że przejawem zasady równouprawnienia
obywateli bez względu na wyznanie oraz równouprawnienia wszystkich
kościołów jest "konstytucyjny nakaz regulacji ich sytuacji prawnej i majątkowej w drodze ustawodawczej".
Powstaje zatem pytanie, dlaczego Rząd RP sięgnął w 1993
r. do konkordatowej podstawy ułożenia stosunków Rzeczypospolitej Polskiej z kościołem większościowym, skoro ustawodawca konstytucyjny, utrzymując w 1992 r. w mocy art. 82 ust. 2, przewidział wyraźnie dla regulacji tych
stosunków formę ustawy?
W ramach kompetencji RPO nie mieści się ocena, czy wspomniany
przepis wyłączył możliwość równoległego używania do omawianego celu formy
konkordatu. Na to pytanie powinni odpowiedzieć eksperci. Można zapewne
bronić poglądu dopuszczającego taką możliwość, przy założeniu, że postanowienia
Konkordatu nie wejdą ex proprio vigore w skład wewnętrznego porządku
prawnego, lecz dopiero z mocy ustaw uchwalonych zgodnie z art. 82 ust.
2 Przepisów Konstytucyjnych.
Przy takim postawieniu sprawy debata ratyfikacyjna musiałaby
się odbywać w takim samym zasadniczo trybie, jak nad merytorycznymi ustawami, a zważywszy, że Konkordat wkracza w materię szeregu ustaw, powinny się
nim zająć — oprócz Komisji Ustawodawczej (art. 31 ust. 6 Regulaminu Sejmu) — różne komisje sejmowe.
3. Podstawowe znaczenie dla ogólnej oceny wpływu Konkordatu
na sferę wolności sumienia i wyznania obywateli RP ma norma zawarta w art.
1 tego aktu. W artykule tym, zamiast reguły o „oddzieleniu kościoła od
państwa" (zawartej w art. 82 ust. 2 Przepisów Konstytucyjnych utrzymanych w mocy art. 77 ustawy Konstytucyjnej z 1992 r.), użyto formuły: „...Państwo i Kościół katolicki są — każde w swej dziedzinie — niezależne i autonomiczne
oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego".
Jeżeli jest to w gruncie rzeczy tylko różnica językowa,
jak twierdzą niektórzy (m.in. red. Jerzy Turowicz z „Tygodnika Powszechnego"),
to obawa, że w wyniku ratyfikacji Konkordatu neutralność światopoglądowa
państwa zostanie osłabiona, byłaby pozbawiona rzeczowych podstaw.
Podzielając natomiast pogląd przeciwny, według którego
termin „oddzielenie" oznacza coś innego niż „niezależność i autonomiczność
Państwa i Kościoła, każdego w swej dziedzinie", trzeba postawić pytanie,
czy ratyfikowanie Konkordatu zawierającego odmienne postanowienie od normy
przewidującej „oddzielenie" Kościoła od Państwa (art. 82 ust 2 Przep. Konst.)
nie jest przedwczesne, a mianowicie dlatego, że najpierw powinna ulec zmianie
obowiązująca norma konstytucyjna (o „oddzieleniu Kościoła od Państwa"), a nie odwrotnie. Ta kwestia powstaje przy założeniu, że normy międzynarodowe
nie mają wyższości nad prawem konstytucyjnym, nawet po ratyfikacji. Pogląd
odmienny jest nie do przyjęcia, chociażby dlatego, że Konstytucję zmienia
się kwalifikowaną większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy
ogólnej liczby posłów (art. 106 Przepisów Konstytucyjnych), a umowy międzynarodowe
ratyfikuje Prezydent RP po wyrażeniu przez Sejm upoważnienia w ustawie,
które jest potrzebne tylko w niektórych sytuacjach (art. 33 ust. 2 Ustawy
Konstytucyjnej z 1992 r.).
Ratyfikowanie umowy międzynarodowej zawierającej postanowienia
sprzeczne z Konstytucją przed jej zmianą, może doprowadzić do powstania
wewnętrznej sprzeczności w systemie prawa, gdy na ratyfikację Sejm wyrazi
zgodę zwykłą większością głosów, a zmiany Konstytucji nie uchwali wymaganą,
kwalifikowaną większością. W odniesieniu do konkordatu oznaczałoby to istnienie w wewnętrznym porządku prawnym dwóch odmiennych norm dotyczących stosunku
Państwa do Kościoła. Jak wynika jednak z opinii eksperta-konstytucjonalisty,
znajdującej się w posiadaniu RPO, konstrukcje znane np. w prawie konstytucyjnym
Francji, Austrii, Hiszpanii, Bułgarii (taka sama zasada przyjęta została w senackim projekcie konstytucji RP — art. 58): „uzależniają jednak ostateczne
uznanie umowy międzynarodowej, co do której stwierdzono niezgodność z konstytucją,
za obowiązującą (stosowaną) w porządku wewnętrznym państwa od uprzedniej
(nie następczej) zmiany konstytucji. (...) Zasada prymatu konstytucji ma
miejsce zatem zawsze wtedy, gdy zobowiązanie państwa — wynikające z umowy
międzynarodowej — do uzgodnienia jego prawa krajowego z umową, pozostaje w kolizji z konstytucją państwa. Dlatego konieczna jest zawsze wcześniejsza
zmiana konstytucji, która dokonać się musi w zgodzie z procedurą przyjętą
dla przepisów konstytucyjnych". Gdyby formuła zapisana w art. 1 Konkordatu
oznaczała — według najdalej idącej interpretacji — odejście od zasady oddzielenia
Kościoła od Państwa i neutralności światopoglądowej państwa wówczas zagrożenie
dla dotychczasowej, konstytucyjnej zasady gwarancji wolności sumienia i wyznania (art. 82 ust. 1 Przepisów Konstytucyjnych), byłoby realne, ponieważ
ustawodawca nie byłby obowiązany tej zasady w pełni respektować w stosunku
do innowierców i ateistów. Są jednak powody, by twierdzić, iż formuła art.
1 Konkordatu nie jest identyczna z art. 82 ust. 2 Przepisów Konstytucyjnych. W piśmie z dnia 7 kwietnia 1994 r., jakie Rzecznik otrzymał od Ministra
Spraw Zagranicznych, zawarte zostało stwierdzenie: „iż w sytuacji, gdy
rząd RP uważałby za niezbędne dokonanie pewnych zmian w ustawodawstwie
wewnętrznym, Stolica Apostolska, w dobrej wierze i duchu życzliwości, zasiadłaby
do stołu rokowań". Wynika z tego, że w czasie obowiązywania konkordatu
Kościół nie będzie stał na uboczu w sprawie zmian w ustawodawstwie wewnętrznym
(państwowym).
Rzecznik Praw Obywatelskich nie ma podstaw formalnych
do kwestionowania tak rozumianego art. 1 Konkordatu, albowiem umowy międzynarodowe
nie podlegają zaskarżeniu w Trybunale Konstytucyjnym, nawet w wypadku ich
sprzeczności z ustawą zasadniczą. Rzecznik, Trybunał Konstytucyjny, ani
żaden urząd państwowy lub kościelny, nie jest również powołany do oficjalnego
wyjaśnienia wskazanych wątpliwości interpretacyjnych, ponieważ art. 28
tego Konkordatu przewiduje, że „układające się strony będą usuwać na drodze
dyplomatycznej zachodzące między nimi różnice dotyczące interpretacji lub
stosowania konkordatu". Wszelkie zatem dotychczasowe wypowiedzi duchownych i urzędników państwowych na temat rozumienia art. 1 Konkordatu nie mają
mocy urzędowej i na przyszłość wiążącej kogokolwiek.
4. Następna istotna wątpliwość wyraża się w pytaniu,
czy przyjęcie Konkordatu zagraża wolności innych wyznań i wolności sumienia
oraz czy nie doprowadzi do stanu nierównego traktowania kościołów i związków
wyznaniowych w Polsce.
1) Konkordat z pewnością nie narusza praw obywateli w sprawach wolności wyznań. Traktat ten nie wyłącza bowiem, ani nie uszczupla w żadnym ze swych postanowień swobód religijnych, tj. prawa do uprawiania
kultów religijnych jakichkolwiek obrządków, ani też nie ogranicza praw
własnościowych któregokolwiek z kościołów i związków wyznaniowych. W tym
zakresie akt ten nie koliduje z art. 14 Europejskiej Konwencji o Ochronie
Praw i Podstawowych Wolności Człowieka. Wątpliwości wzbudzają natomiast — w związku ze sprawą nauczania religii w szkołach — postanowienia art.
12 ust. 1 Konkordatu. Przepis ten rozszerzył istniejącą dotąd zasadę nauczania
religii w szkołach publicznych na przedszkola. W tym punkcie nasuwa się
znowu wątpliwość, czy wydane na podstawie Konkordatu przepisy prawa wewnętrznego
nie ograniczą wolności sumienia, gdy tzw. prawo do milczenia nie zostanie
rodzicom i uczniom zagwarantowane. Nieprawidłowości rozporządzenia Ministra
Edukacji Narodowej z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania
nauki religii w szkołach publicznych (Dz. U. Nr 36, poz. 155) mogą się
powtórzyć. Rzecznik ogranicza się do przypomnienia, że w tej materii wypowiedział
się Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 20 kwietnia 1993 r. (U. 12/92),
które RPO szanuje, chociaż nie w pełni się z nim zgadza.
2) Sprawa równouprawnienia wszystkich kościołów i związków
wyznaniowych wymaga rozważenia w sposób wolny od uproszczeń.
Faktem jest, że tylko jeden kościół (Rzymskokatolicki), z uwagi na podmiotowość prawnomiędzynarodową Stolicy Apostolskiej, może
mieć status oparty o akt prawa międzynarodowego, odnoszący się tylko do
niego. W tym krytycy Konkordatu mogą już upatrywać przejawu nierównoprawności
innych kościołów i związków wyznaniowych, której możnaby zapobiec przez
posłużenie się ustawą w regulowaniu stosunków państwa do wszystkich kościołów i związków wyznaniowych (zob. wyżej ust. 2).
Faktem jest także, iż Konkordat nadaje szczególne uprawnienia
jednemu z kościołów w Polsce (Rzymskokatolickiemu) i jego wyznawcom. Większościowy
kościół uzyskał w ten sposób określone przywileje, których inne kościoły i związki wyznaniowe nie mają (według Słownika języka polskiego, red. M.
Szymczak, t. II, Warszawa 1982, s. 1065 — „przywilej" to szczególne uprawnienie,
prawo korzystania ze szczególnych względów w jakimś zakresie). W konsekwencji
Konkordat wytwarza w zasadzie stan nierówności w korzystaniu z takich samych
lub podobnych praw i wolności przez inne kościoły i związki wyznaniowe.
Jednakże tego rodzaju nierówności pozycji prawnej kościołów i związków wyznaniowych w Polsce nie mogą być w sposób powierzchowny kwestionowane
same przez się jako „zamach na prawo i wolności obywatelskie", ponieważ
konstytucyjna zasada równości wobec prawa nie może być rozumiana prymitywnie w ten sposób, że wszyscy powinni być traktowani zawsze i pod każdym względem
jednakowo (każdemu to samo, jak głosi formuła prostego egalitaryzmu). Rzecznik
podziela pogląd wyrażony przez Trybunał Konstytucyjny, że nierówność wobec
prawa wchodzi w grę w przypadku niejednakowego traktowania podmiotów należących
do tej samej kategorii, tzn. znajdujących się pod określonym względem w takiej samej sytuacji (orzeczenie z 9 III 1988 r., K.7/87, orz. z 9 V 1989
r., KW 1/89, orz. z 29 I 1992 r., K.15/91). Zachodzi pytanie, czy wszystkie
kościoły i związki wyznaniowe są podmiotami należącymi do tej samej „kategorii
równościowej"?
W Polsce istnieje ponad 90 związków wyznaniowych. Położenia
wielu z nich w życiu religijnym Narodu nie da się porównać ze szczególną
pozycją Kościoła katolickiego. Powstaje pytanie, czy np. przyznanie w imię
równości wszystkim tym kościołom i związkom wyznaniowym prawa do udzielania
ślubów z możliwymi skutkami małżeństw zawieranych przed urzędnikami stanu
cywilnego byłoby realne? Natomiast pod innymi względami ich sytuacja powinna
być podobna.
5. Nie wydaje się oczywista odpowiedź na pytanie, czy
konkordat prowadzi do naruszenia zakazu dyskryminacji obywateli ze względu
na religię? Polska jest obowiązana do respektowania tego zakazu nie tylko z mocy własnej Konstytucji, ale także z racji ratyfikacji wielostronnych
aktów prawa międzynarodowego, m.in. Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych
(art. 26) i Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw i Podstawowych Wolności
Człowieka (art. 14).
Zdaniem RPO nie każda jednak nierówność wobec prawa stanowi
eo ipso dyskryminację grupy, która nie korzysta z przywilejów nadanych
innej grupie z jakichś uzasadnionych powodów (według cytowanego wyżej Słownika
języka polskiego, t. I, s. 488 „dyskryminacja religijna, to prześladowanie,
upośledzenie ze względu na przynależność wyznaniową").
Według „Deklaracji o eliminacji wszelkich form nietolerancji i dyskryminacji z powodu religii lub przekonań", uchwalonej przez Zgromadzenie
Ogólne Narodów Zjednoczonych 21 listopada 1981 r. "za nietolerancję uważa
się wszelkie wyróżnienie, wyłączenie, ograniczenie lub preferencję
wynikającą z religii lub przekonań, którego celem lub skutkiem jest likwidacja
lub ograniczenie uznania" (podkr. T.Z). Ten ostatni warunek nie jest oczywiście
spełniony w rozpatrywanej sprawie. Także mniejszościowe kościoły i związki
wyznaniowe nie traktują w swych oficjalnych enuncjacjach Konkordatu w kategoriach
aktu „dyskryminującego" te kościoły i związki, lecz stawiającego je w pozycji
nierównoprawnej. Rada Ekumeniczna w swej opinii z dnia 15 lutego 1994 r. w sprawie konsekwencji Konkordatu dla kościołów członkowskich Rady stwierdziła
dosłownie, że "obowiązująca nadal Konstytucja RP uznaje zasadę równouprawnienia
obywateli bez względu na wyznanie oraz równouprawnienie wszystkich kościołów
(podkr. T.Z.).
Jest więc rzeczą dalszych działań państwa doprowadzenie w negocjacjach z zainteresowanymi podmiotami do zniwelowania różnic w uprawnieniach
wszystkich kościołów i związków wyznaniowych tam, gdzie jest to możliwe
ze względu na zachodzące między zadaniami tych kościołów i związków podobieństwa.
Do czasu jednak wprowadzenia takich unormowań, podmioty te będą pozostawały w warunkach nieuzasadnionej nierówności wobec kościoła większościowego.
6. Tekst Konkordatu zawiera kilka postanowień, które
spotkały się w dotychczasowej dyskusji z najdalej idącymi zastrzeżeniami.
1) Zapisana w art. 10 norma, iż „od chwili zawarcia małżeństwo
kanoniczne wywiera takie skutki, jakie pociąga za sobą zawarcie małżeństwa
zgodnie z prawem polskim…" (jeżeli zostaną spełnione warunki określone w pkt. 1-3) wzbudza m.in. wątpliwość, czy wobec nierozerwalności małżeństwa
kanonicznego wykluczony będzie rozwód małżeńskiego węzła według prawa rodzinnego
RP. Nie da się odmówić racji tym, którzy twierdzą, że skutkiem wpisania
małżeństwa kanonicznego w aktach stanu cywilnego jest powstanie między
nupturientami stosunku małżeństwa w rozumieniu prawa rodzinnego. „Prawo
do rozwodu" takim skutkiem — logicznie rzecz biorąc — nie jest. Ta wątpliwość
wymagałaby wyjaśnienia autorytatywnego (art. 28 Konkordatu). Nie mogą go
zastąpić nieoficjalne wypowiedzi pochodzące od przypadkowych komentatorów,
nastawionych zwykle stronniczo do tego dokumentu (za lub przeciw).
Podnoszona natomiast w dyskusji wątpliwość, czy istnienie
przeszkód zawarcia małżeństwa wynikających z prawa cywilnego może stwierdzać
ksiądz udzielający ślubu kościelnego odpadnie, jeżeli wydany zostanie przepis
ustawowy obligujący nupturientów pragnących zawrzeć małżeństwo kanoniczne
ze skutkami prawa polskiego, do przedłożenia duchownemu zaświadczenia z USC o braku wspomnianych przeszkód. Pozostaje też do rozstrzygnięcia ogólniejsza
kwestia, czy skoro zgodnie z art. 10 Konkordatu małżeństwo kanoniczne ma
wywierać skutki prawne w zakresie cywilnym, nie narusza to, w pewnym przynajmniej
stopniu, zasady rozdziału Kościoła od Państwa (autonomiczności i niezależności
każdego z nich „w swej dziedzinie" — art. 1 Konkordatu).
2) Z przepisów art. 8 ust. 3 i art. 24 Konkordatu nie
wynika jasno, czy cmentarze zakładane przez Kościół katolicki będą dostępne
tylko dla katolików, czy także dla innowierców i ateistów, dla których w danej miejscowości może nie być innego cmentarza. W razie przyjęcia tej
pierwszej, restryktywnej wykładni, może w praktyce dochodzić nawet do naruszeń
praw obywateli do własnego miejsca wiecznego spoczynku (grobów rodzinnych) w sytuacji, gdy na pochówek w tym miejscu, zarządzająca cmentarzem władza
kościelna nie wyrazi zgody. Również i ta wątpliwość powinna być wyjaśniona w trybie autentycznej wykładni dokonanej przez strony traktatu.
7. W związku z Konkordatem nasuwa się z kolei pytanie
dotyczące podstawowej sprawy, a mianowicie, czy dopuszczalne jest zawieranie
umów międzynarodowych, które wobec braku w nich klauzuli dotyczącej wypowiedzenia,
tworzą zobowiązania bezterminowe, od których nie można uchylić się suwerenną
decyzją jednej ze stron przez wypowiedzenie umowy, a więc czy jest to traktat
wieczysty? Czy umowa nie zawierająca żadnych postanowień na temat możliwości
jej zmiany lub rozwiązania ma taki charakter?
Wśród wątpliwości wysuniętych w licznych publikacjach
nie zostały podniesione kwestie, które Rzecznik poddał pod rozwagę Ministrowi
Spraw zagranicznych: 1) jaki jest stosunek obecnego Konkordatu do wcześniejszego
traktatu ze Stolicą Apostolską z dnia 10 lutego 1925 r. zerwanego jednostronnie w sierpniu 1945 r., (Powinno być: we wrześniu 1945 r. Wtedy została przyjęta
„Uchwała Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z dnia 12 września 1945
r. w sprawie konkordatu" [nie publikowana urzędowo]) w szczególności czy
został on uznany przez strony obecnego Konkordatu za nieobowiązujący (i
od kiedy?), czy też został milcząco zastąpiony nowym (analogia z formuły:
lex posterior derogat legi priori), 2) czy konkordat z 1993 r. jest
"wieczystą umową międzynarodową, która nie może być wypowiedziana przez
żadną ze stron?
W odpowiedzi Ministra Spraw Zagranicznych z dnia 7 kwietnia
1994 r. (kopia w załączeniu) zawarte są w szczególności informacje, że:
1. konkordat z 1925 r. w płaszczyźnie prawa międzynarodowego „mógłby
być uznany za formalnie obowiązujący",
2. że brak konsekwentnego podnoszenia przez Stolicę Apostolską zarzutu
niestosowania konkordatu z 1925 r. może być potraktowany „jako domniemanie
wyrażenia zgody na wygaśnięcie Konkordatu",
3. że podczas rokowań negocjatorzy dokonywali uzgodnień nie odnosząc
się do postanowień Konkordatu z 1925 r. „jako dokumentu obowiązującego".
Oznacza to, że jedna ze stron negocjacji powołuje się na domniemaną zgodę
drugiej strony, a nie na wyraźne oświadczenie woli w trakcie rokowań w tak istotnej kwestii.
W tekście Konkordatu z 1993 r. brak jest jednak jakiegokolwiek
postanowienia na temat wygaśnięcia poprzedniego, chociaż zgodnie z poglądami
przyjętymi w niereżimowej nauce i trudnymi dziś do zakwestionowania, nie
stracił on mocy obowiązującej wskutek bezprawnego zerwania (K. Schwarzenberg-Czerny,
Problem polskiego konkordatu, „Przegląd Powszechny", Warszawa, t.
225, 1948 r.).
Wyjaśnienie powyższej kwestii jest ważne dla zabezpieczenia
realizacji (egzekucji) postanowień zawartego obecnie Konkordatu. Chodzi o to, aby inna władza nie mogła w zmienionych warunkach powtórzyć tego,
co się stało w 1945 r.
Obawa ta nie wydaje się prawnie uzasadniona na gruncie
art. 56 Konwencji Wiedeńskiej o prawie traktatów z 1969 r., który określa
bardzo ściśle możliwości wypowiadania i wycofywania się z traktatów nie
zawierających postanowienia dotyczącego wygaśnięcia, wypowiedzenia lub
wycofania się. Natomiast po wyjaśnieniu Ministra Spraw Zagranicznych z dnia 7 kwietnia br. (załączonego do niniejszego pisma) problem tzw. wieczystości
konkordatu uważam za postawiony wadliwie w sensie prawnym. Cytowana wyżej
konwencja wiedeńska nie posługuje się w ogóle określeniem „wieczystych
traktatów". W dyskusji politycznej nad Konkordatem jego przeciwnicy zdają
się sugerować, że jest to umowa „wieczysta" dlatego, że Konkordat nie zawiera
postanowień dotyczących jego wygaśnięcia. W tym znaczeniu za „wieczyste"
należałoby traktować wszelkie umowy międzynarodowe (traktaty), które takich
postanowień nie zawierają, a nie tylko konkordat z 1993 r. Taka opinia
byłaby jednak prawniczo chybiona, bo art. 54 lit. b/ konwencji wiedeńskiej
przewiduje, że wygaśnięcie traktatu lub wycofanie się z niego może mieć
miejsce „w każdym czasie za zgodą stron". Omawiany Konkordat wiąże Polskę
na czas nie ograniczony, ale formalnie rzecz biorąc nie jest zawarty „na
wieki", bo strony, które go zawarły, mogą go w każdym czasie rozwiązać.
Oczywiście przy ratyfikacji tego aktu trzeba liczyć natomiast się z faktem,
że państwo polskie będzie nim związane dopóty, dopóki na jego rozwiązanie
nie zgodzi się druga strona tj. Stolica Apostolska.
8. W podsumowaniu powyższych wywodów stwierdzam, że:
1. Konkordat zawiera w art. 1 odmienną niż art. 82 obowiązujących przepisów
konstytucyjnych normę określającą stosunek państwa do kościoła, której
przyjęcie przed zmianą Konstytucji doprowadziłoby do wystąpienia w systemie
wewnętrznego porządku prawnego RP dwóch odmiennych norm dotyczących tej
samej materii,
2. Konkordat nie narusza praw obywateli w sprawach wolności wyznań,
3. Konkordat nie prowadzi do naruszenia zakazu dyskryminacji obywateli
RP ze względu na religię, natomiast stwarza różnice w uprawnieniach kościoła
katolickiego i pozostałych kościołów i związków wyznaniowych,
4. Konkordat wymaga autorytatywnego wyjaśnienia podniesionych wyżej w ust. 6 wątpliwości dotyczących skutków małżeństwa kanonicznego w sferze
wewnętrznego prawa RP,
5. Konkordat zawiera niejasność, czy cmentarze zakładane przez kościół
katolicki będą dostępne też dla innowierców i ateistów,
6. Konkordat nie jest — w sensie formalno-prawnym — umową „wieczystą",
lecz traktatem wiążącym obie strony tak długo dopóki Stolica Apostolska
nie wyrazi zgody na rozwiązanie go lub zmiany w porozumieniu z władzami
państwa polskiego.
* * *
W konkluzji pragnę stwierdzić, że w debacie ratyfikacyjnej
Sejm musi oczywiście sam rozstrzygnąć wszystkie wątpliwości podniesione w tym piśmie, które nie jest opinią prawną ani fachową ekspertyzą, lecz
informacją o dostrzeżonych przez Rzecznika Praw Obywatelskich niejasnościach,
których wyświetlenie wydaje się Rzecznikowi potrzebne dla zachowania gwarancji
konstytucyjnych praw i wolności obywatelskich. Sejm musi — rzecz jasna
mieć świadomość, że ratyfikacja stworzy dla państwa polskiego obowiązek
dostosowania do Konkordatu prawa wewnętrznego, w tym także Konstytucji.
Podstawowe znaczenie dla ratyfikowania tego aktu przez Prezydenta RP będzie
mieć ustawa upoważniająca do podpisania aktu ratyfikacji (art. 33 Ustawy
Konstytucyjnej z 1992 r.). Otwarta pozostaje sprawa, czy tego rodzaju ustawa,
stanowiąca podstawę ratyfikacji umowy międzynarodowej, może być badana
pod względem zgodności z Konstytucją — przez Trybunał Konstytucyjny w trybie
art. 3 i nast. ustawy z 29 kwietnia 1985 r. o Trybunale Konstytucyjnym
(Dz. U. z 1991 r. Nr 109, poz. 470). Na to pytanie mógłby udzielić autorytatywnej
odpowiedzi sam Trybunał na podstawie art. 13 cytowanej ustawy. Ze znajdującej
się w posiadaniu Rzecznika opinii eksperta wynika jednak, że ustawa ratyfikacyjna
podlega kontroli TK: „Trybunał Konstytucyjny, badając formalnie ustawę
upoważniającą, materialnie kontroluje umowę międzynarodową, bo kontroluje
czy organy ustawodawcze mogły zaakceptować jej treść ze względu na Konstytucję".
Z wyrazami szacunku
(-) Prof. dr Tadeusz Zieliński
Załącznik
Warszawa, 7 kwietnia 1994 r.
Rzeczpospolita Polska
Minister Spraw Zagranicznych
DPT. 220-30-92
Pan Tadeusz Zieliński
Rzecznik Praw Obywatelskich
Szanowny Panie Rzeczniku,
W odpowiedzi na Pańskie pismo z dnia 21 marca br. (RPO/147648/94/I/1)
dotyczące sposobu wygaśnięcia Konkordatu pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską, podpisanego 10 lutego 1925 r. oraz możliwości wypowiedzenia
Konkordatu, podpisanego 28 lipca 1993 r. przedstawiam następujące informacje.
Pytanie pierwsze:
1. Konkordat z 1925 roku nie był wypowiedziany zgodnie z prawem międzynarodowym. W płaszczyźnie prawa międzynarodowego mógłby być więc uznany za formalnie
obowiązujący.
2. Nawet, jeśli uchwała Rady Ministrów z 12 września 1945 roku byłaby
uznana za wypowiedzenie Konkordatu, to z powodu braku publikacji takie
„wypowiedzenie" było wadliwe również na płaszczyźnie prawa krajowego.
3. Ponieważ przez cały okres powojenny Konkordat nie był stosowany,
takie postępowanie PRL należy uznać za delikt prawa międzynarodowego o charakterze ciągłym. Stolica Apostolska zareagowała artykułem „W sprawie
Konkordatu z Polską" na łamach swego półoficjalnego organu L'Osservatore
Romano z dnia 26 września 1945 r., ale nie poczyniła dalszych oficjalnych
kroków z tego tytułu.
4. Jednakże brak konsekwentnego podnoszenia przez Stolicę Apostolską
zarzutu niestosowania Konkordatu z 1925 r. może być potraktowany jako domniemane
wyrażenie zgody na wygaśnięcie Konkordatu. Dokładna data takiego wygaśnięcia
nie jest określona.
5. Podczas rokowań negocjatorzy dokonywali uzgodnień nie odnosząc się
do postanowień Konkordatu z 1925 r. jako dokumentu obowiązującego.
Pytanie drugie:
1. Kwestię tę wystarczająco reguluje artykuł 27 Konkordatu: „Sprawy
wymagające nowych uregulowań lub dodatkowych rozwiązań będą regulowane
na drodze nowych umów między Układającymi się Stronami albo uzgodnień między
Rządem Rzeczypospolitej Polskiej i Konferencją Episkopatu Polski upoważnioną
do tego przez Stolicę Apostolską". Postanowienie to, w szczególności traktowane
łącznie z art. 28 Konkordatu oznacza, iż w sytuacji, gdy rząd RP uważałby
za niezbędne dokonanie pewnych zmian w ustawodawstwie wewnętrznym, Stolica
Apostolska, w dobrej wierze i duchu życzliwości, zasiadłaby do stołu rokowań.
2. Ponadto Konkordat ze Stolicą Apostolską podpisany 28 lipca 1993
r. jako umowa międzynarodowa, podlega prawu traktatów, tj. Konwencji Wiedeńskiej z 1969 roku. Konwencja ta reguluje możliwe sposoby ustania mocy obowiązującej
Konkordatu.
3. W razie potrzeby w szczególności mogą znaleźć zastosowanie następujące
postanowienia Konwencji Wiedeńskiej — art. 54(b), art. 56 ust. 1, art.
59 ust. 1.
4. Nie wydaje się, iż w stosunku do Konkordatu mogłyby zaistnieć przesłanki
zastosowania art. 62 Konwencji Wiedeńskiej.
Informacje powyższe przekazuję za Pańskim pośrednictwem również grupie
135 posłów i senatorów.
Z wyrazami poważania,
(-) Andrzej Olechowski
*
Teksty publikowane w: „Konkordat Polski 1993. Wybór materiałów źródłowych z lat 1993-1996". Wybór tekstów: Czesław Janik, Uniwersytet Warszawski,
Instytut Nauk Politycznych, Warszawa 1997.
« Analizy i oceny prawne (Publikacja: 16-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2933 |
|