|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Analizy i oceny prawne
W sprawie odpowiedzi szefa MSZ z 26 X 1994 Autor tekstu: Remigiusz Sobański
Uwagi ks. prof. Remigiusza Sobańskiego odnośnie odpowiedzi udzielonej 26
października 1994 r. przez Ministra Spraw Zagranicznych na zapytania Komisji
Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu ustawy o ratyfikacji Konkordatu
(25 listopada 1994 r., Warszawa)
Uwaga wstępna: Zarówno pytania Komisji jak i odpowiedź p. Ministra otrzymałem 22.11.1994 wraz z uwagami p. prof. M.
Pietrzaka z 21. 11. 1994. Uwagi poniższe mają na względzie wszystkie trzy
ww. pisma. Ad 1: Zgadzam się merytorycznie z odpowiedzią p. Ministra.
Wobec użycia w pytaniu Komisji zwrotu „suwerenność parlamentu" szczególnie
ważne jest zwrócenie przez p. Ministra uwagi, iż „suwerenność" ta jest
czymś innym niż suwerenność państwa. Sejm jest organem ustawodawczym suwerennego
państwa. Państwo to zawierając umowę międzynarodową zobowiązuje się do
jej przestrzegania. Umowy międzynarodowe wkraczają swoimi regulacjami w sferę tradycyjnie uważaną za należącą do wewnętrznej kompetencji państwa,
co jest zjawiskiem charakterystycznym dla współczesnego prawa międzynarodowego
(Mączyński, Znaczenie konkordatu..., 73) i akceptowanym przez suwerenne
państwa zobowiązujące się tym samym do respektowania w swoim ustawodawstwie
norm prawa międzynarodowego. Normy te służą nie tylko zachowaniu pokoju
międzynarodowego, lecz również ochronie podstawowych praw i wolności. Przy
założeniu, iż państwo akceptuje te cele, nie może być mowy o ograniczeniu
suwerenności. Przy przyjęciu tego założenia — konkretnie respektowania
podstawowych wolności i praw człowieka zgodnie ze standardami wyznaczonymi
paktami międzynarodowymi — bezprzedmiotowe stają się obawy o wyprzedzenie
prac nad nową konstytucją. Po pierwsze, Polska nie znajduje się w stanie
próżni konstytucyjnej (Mączyński..., 74). Po drugie, art. 1 konkordatu i art. 82 ust. 2 Konstytucji (na te właśnie wskazuje się w podnoszonych
wątpliwościach) różnią się wprawdzie werbalnie, ale nie są sprzeczne. Niezależność i autonomia, o której mówi się w konkordacie, zakłada właśnie oddzielenie, o którym mówi się w art. 82 ust. 2 Konstytucji. Po trzecie, żaden z projektów
znajdujących się na warsztacie Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego
nie zawiera dyspozycji sprzecznych z art. 1 konkordatu. Dotyczy to także
projektu SLD (por. art. 7 ust. 2). Płonne są więc obawy, że konkordat przesądza
przyszłe regulacje. Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem p. prof. Pietrzaka,
„że konkordat ogranicza suwerenność parlamentu w stanowieniu prawa w tym
sensie, że ta forma regulacji nie może być powtórzona w stosunku do innych
Kościołów i związków wyznaniowych". Niemożność ta nie wynika z „ograniczonej
suwerenności parlamentu" rzekomo spowodowanej konkordatem, ani z faktu
konkordatu, ani z pozycji prawnej Kościoła Katolickiego, lecz z natury i samoświadomości tych Kościołów i wyznań, które nie tylko nie są podmiotami
prawa międzynarodowego, lecz uważają taką podmiotowość za nie do pogodzenia z ich własnym rozumieniem wspólnoty religijnej i — konsekwentnie — regulują
swoje relacje do państwa w inny sposób. Takie czy inne założenia wspólnot
religijnych i ich samoświadomość może być przedmiotem dyskursu międzywyznaniowego,
ale nie podlega kompetencji czy ocenie państwa. Państwo szanujące wolność
religijną respektuje wyznania takie, jakie one są. Postulat p. prof. Pietrzaka,
by państwo zastosowało jednakową formę (podkreślam: formę) regulacji wobec
wszystkich wyznań, oznacza nieliczenie się z charakterem określonych wyznań i tym samym naruszałby wolność religijną. Sama natomiast treść, tzn. chroniona
wolność, musi być identyczna w stosunku do wszystkich wyznań, z zachowaniem — oczywiście — ich specyfiki (np. dyspozycji art. 10 konkordatu nie da
się odnieść do tych wyznań, które nie mają religijnej formy zawarcia małżeństwa).
Nie rozumiem twierdzenia p. prof. Pietrzaka, jakoby zachowanie konstytucyjnych
zasad prawa wyznaniowego ograniczało suwerenne prawa Zgromadzenia Narodowego
(s. 2, 1 ak.) — chyba, że prof. Pietrzak przypuszcza, by Zgromadzenie mogło
zacieśnić wolność religijną wzgl. zakwestionować niezależność i autonomię
Kościoła. Wtedy jednak państwo zapewniałoby sobie prawo ingerencji w sprawy
religijne, a tym samym utraciłoby swoją neutralność światopoglądową.
Ad 2: Zgadzając się merytorycznie z odpowiedzią p. Ministra
pragnę dodać kilka uwag w odpowiedzi na dosłownie wzięte pytanie o konsekwencje
konkordatu dla sytuacji prawnej Kościoła Katolickiego w Polsce. Po pierwsze,
konkordat w ogóle nie zmienia tej sytuacji, gdyż (a) uznanie międzynarodowej
podmiotowości publicznoprawnej Kościoła nastąpiło przez fakt ustanowienia
przedstawicielstw dyplomatycznych w randze ambasad, (b) RP faktycznie uznaje
autonomię prawną Kościoła Katolickiego. Po drugie, prawo państwa światopoglądowo
neutralnego („świeckiego") nie dysponuje kategoriami prawnymi adekwatnymi
do ujęcia Kościoła zgodnie z jego naturą. W państwie demokratycznym jedynym
podmiotem władzy są jego organa, a te są — ze względu na światopoglądową
neutralność — niekompetentne w sprawach religijnych. Relacja Kościół-państwo
to relacja dwóch autonomicznych instytucji. Instytucje te respektują się
wzajemnie, co znaczy że Kościół nie wyłamuje się spod prawa obowiązującego w państwie, przeciwnie przestrzega je. Do wolności chronionych prawem państwowym
należy też wolność religijna i ona właśnie stanowi normatywną bazę wzajemnych
relacji obydwu instytucji. Ta baza pozwala wspólnotom religijnym rozwijać
działalność zgodnie z ich założeniami, bez ingerencji czy reglamentacji
ze strony państwa. Ponieważ jednak ta działalność własna Kościoła (liturgia,
przepowiadanie wiary) wchodzi w sferę publiczną (wierzący nie przestaje
nim być, gdy jest żołnierzem, więźniem, chorym, zawiera małżeństwo), to
ze względu (a) na zagwarantowanie wolności religijnej (możliwość praktyk
religijnych, odbiór przepowiadania wiary) oraz (b) na zachowanie porządku
publicznego obydwie instytucje ustalają sposób działania w takich właśnie
sytuacjach. Temu też służy konkordat. Dokonane ustalenia pozwalają zachować
porządek publiczny, a zarazem chronią wolność religijną. Nie ma tu ingerencji
jednej instytucji w zakres drugiej, autonomia prawna zostaje zachowana.
Od tej działalności własnej Kościoła trzeba odróżnić religijnie motywowaną
działalność wierzących w sferze np. kulturowej, społecznej, politycznej.
Prawo do niej wynika z praw obywatelskich, w tym także z wolności religijnej,
ale nie jest to działalność kościelna, nie mieści się w autonomii prawnej,
lecz w ramach odnośnych przepisów prawa państwowego. Z przykrością muszę
stwierdzić, iż nie znajduję w tekście konkordatu podstaw dla wniosków wyciągniętych
przez p. prof. Pietrzaka, wedle których katolicka młodzież szkół średnich
nie będzie miała prawa do samodzielnego decydowania o uczęszczaniu na lekcje
religii, a niekatolicy zostają pozbawieni prawa do pochówku na cmentarzu
katolickim. Sprawy te wyjaśniano wielokrotnie.
Ad 3: Odpowiedź p. Ministra uważam za wyczerpującą. Pragnę
podkreślić, że wolność religijna, stanowiąca akceptowaną przez RP i Kościół
bazę normatywną konkordatu, to wolność przysługująca wszystkim obywatelom,
niezależnie od tego, jaką i czy w ogóle religię wyznają, i wszystkim wspólnotom
religijnym. Wspólnotom daje ona możliwość działania zgodnie z ich założeniami i naturą. Domaga się ona respektowania ich różnorodności, dlatego sprawy
ważne dla jednego wyznania mogą być bezprzedmiotowe dla innego (np. posługa
sakramentów w Kościele, w którym sakramentów nie ma).
Ad 4: Ratyfikacja konkordatu spowoduje postulowane art.
10 ust. 6 zmiany w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym oraz w Prawie o aktach
stanu cywilnego. Odnośne projekty zostały już przygotowane. Dowodzą one
możliwości ustalenia funkcjonalnych norm czyniących zadość państwowym i kościelnym założeniom małżeństwa, respektujących wolność religijną. Dotychczasowy
stan prawny oznacza nierówność obywateli. Kłóci się z wolnością religijną
postulat, by wszystkie małżeństwa religijne zostały wpisane w rejestr USC
(podobnie jak postulat odwrotny, który prawem państwowym obligowałby katolików
do zawierania małżeństwa kanonicznego). Alarmistyczne obawy o małżeństwa
bigamiczne uważam za obłudę, gdyż (1) prawna możliwość zawarcia przez jedną
osobę małżeństwa cywilnego i kanonicznego z dwiema różnymi osobami istnieje
obecnie, (2) w porządku prawnym państwa istnieje tylko małżeństwo zarejestrowane w USC. Nie trzeba chyba przypominać, że to Kościół prezentuje twardą naukę o jedności małżeńskiej i usiłuje zapobiec rozbratowi między małżeństwem
kanonicznym i cywilnym.
Podtrzymuję swoją opinię, że oprócz postulowanych art.
10 ust. 6 do funkcjonowania konkordatu nie potrzeba innych zmian w prawie
polskim. Zmiany w ustawie o gwarancjach wolności sumienia i wyznania wynikają z postulatów wyznań niekatolickich, a także z dostrzeżonych w praktyce
niedostatków i luk w dotychczasowych przepisach. Należy je przeto uznać
za zasadne, niezależnie od tego, czy podziela się zarzuty i obawy, którym
projektowane zmiany mają zaradzić. Pytania n. 4 zakładają, iż konkordat
będzie wymagał mnóstwa zmian w ustawodawstwie polskim. Opinię taką lansowano
wkrótce po jego podpisaniu, łącznie z twierdzeniem, że „każde z postanowień
konkordatu będzie musiało być włączone do prawa polskiego przez odpowiednie
zmiany w ustawach". Niezależnie od poglądu na to, czy postanowienia konkordatu
mają bezpośrednią lub pośrednią skuteczność w stosunkach wewnętrznych (zgodnie z orzeczeniem SN CA.10/1992/174 normy ustawy międzynarodowej obowiązują z samej swej mocy w ustawodawstwie wewnętrznym) nie dostrzegam naglących
zmian ponad te, o których powiedziano wyżej. Ustawodawca, stanowiąc prawo
czy też upoważniając prezydenta do ratyfikacji umów międzynarodowych, winien
oczywiście mieć na oku spójność prawa i baczyć, by w systemie nie znalazły
się normy sprzeczne. Niesprzeczność ta nigdy jednak nie jest absolutna,
matematyczna, system prawa charakteryzuje się jedynie dostatecznym stopniem
niesprzeczności, tzn. takim, który pozwala uniknąć kolizji przy stosowaniu
norm przez organa władzy. Autorzy wielu postulatów dotyczących zmian w prawie polskim (często zresztą wyłącznie terminologicznych) przeoczają
stwierdzenie zawarte w preambule, że „Rzeczpospolita Polska uwzględniła
swe zasady konstytucyjne i ustawy", co znaczy, że sygnatariusze konkordatu
przyjmują za punkt wyjściowy obowiązujące prawo polskie i nie postulują
jego zmian, jeśli tego wyraźnie nie stwierdzono. Konkordat nie zawiera
dyspozycji analogicznej do art. 25 konkordatu z r. 1925, wedle której wszystkie
prawa, rozporządzenia i dekrety sprzeczne z konkordatem traciły moc prawną z chwilą jego wejścia w życie. Brak obecnie takiego postanowienia zwalnia
od apriorycznego ustalenia, które akty normatywne są (względnie — wedle
niektórych opinii — „mogą być") sprzeczne z konkordatem. Jeśli ta sprzeczność
nie rysuje się już teraz wyraźnie — a nie rysuje się — nie należy jej sobie
imaginować, lecz odczekać praktyki i wtedy dopiero, gdyby zaistniały praktyczne
kolizje, dokonać odnośnych zmian. Tak zawsze postępuje się w procesach
prawotwórczych, zwłaszcza że ustawy (i inne akty normatywne) „wokółkonkordatowe"
nie będą miały charakteru programującego, sterującego, lecz wykonawczy,
konkretyzujący. Wyrastają one z „życia", a stan faktyczny stanowi razem z normą nadrzędną wyznacznik normy skonkretyzowanej. Zupełnie nie dostrzegam
np. konieczności nowelizacji „ustaw o pochówku"(!). Twierdzenie p. prof.
Pietrzaka, że "konkordat pozbawia niekatolików prawa do pochówku na cmentarzach
katolickich" nie znajduje w tekście konkordatu żadnych podstaw i dziwię
się, że mimo wielokrotnego wyjaśnienia sprawy wciąż powtarza się taki zarzut.
Przypominam więc, że nienaruszalność miejsca świętego oznacza, (1) że Kościół
wykonuje w nim swobodnie swoje zadania, (2) że miejsca te nie zostają bez
zgody władzy kościelnej przeznaczone na inny użytek (kan. 1210 i 1213 K.Pr. Kan.).
Cmentarz jest „na użytek" grzebania zmarłych, pochowanie niekatolików nie
zmienia jego charakteru. Widocznie ze względu na podniesienie — zupełnie
bezzasadne — larum potwierdza się w projektowanej nowelizacji ustaw o gwarancjach
wolności sumienia i wyznania, „że w miejscowościach, w których nie ma cmentarzy
komunalnych, zarząd cmentarza wyznaniowego umożliwia pochowanie na tym
cmentarzu, na równych prawach, zwłok osób zmarłych, które nie należą do
danego wyznania" (pismo p. ministra Strąka z 17. 11. 1994). Trudno mi dostrzec,
skąd przy takim podwójnym zabezpieczeniu biorą się uporczywie powtarzane
lęki.
Ad 5: Mam zastrzeżenia do odnośnej uwagi p. prof. Pietrzaka.
a) Art. 17 konkordatu w ogóle nie mówi o zatrudnianiu, lecz o skierowaniu
kapelanów, z którymi odnośne instytucje zawrą stosowną umowę. Wedle konkordatu
umowa ta nie dotyczy wynagrodzenia, lecz zapewniania możliwości wykonywania
praktyk religijnych i korzystania z posług religijnych. Chodzi o to, by
praktyki te i posługi nie zakłócały dyscypliny odnośnych zakładów i pozostawały w zgodzie z celem pobytu w nich.
b) Wzmianka prof. Pietrzaka o zakładach prywatnych nie ma związku z pytaniem 5. Natomiast skądinąd oczywiste jest, że wolność religijna musi
być respektowana we wszystkich zakładach i odnośnie do wszystkich. Dopuszczanie
kapelana katolickiego do katolików znajdujących się w zakładach prowadzonych
przez wyznania niekatolickie (i odwrotnie) nie oznacza ich zatrudnienia.
Ad 6: Odpowiedź p. Ministra jest jasna, a samo pytanie
nie ma nic wspólnego z konkordatem.
Ad 7: Pytanie to traktuje protokoły dodatkowe jako wartość
samoistną (świadczy o tym powołanie się na protokoły włoskie). Jak dotychczas
nie wskazano zdań konkordatu, których sformułowanie wymagałoby dodatkowego
protokołu, gdyż różne podnoszone wątpliwości dadzą się wyjaśnić na podstawie
tekstu i niekwestionowanego prawa polskiego oraz kanonicznego. Nie wskazują
ich też uwagi p. prof. Pietrzaka. To na dziś, w przyszłości, w praktyce
wątpliwości interpretacyjne mogą się pojawić, nie ma bowiem tekstu normatywnego
wykluczające in futuro jakiekolwiek wątpliwości. Stąd art. 28 konkordatu.
Uwaga p. prof. Pietrzaka: „lepiej poprawić przepisy (konkordatu — p.m.) przed ratyfikacją" oznacza odrzucenie konkordatu. Protokoły dodatkowe
byłyby wtedy bezprzedmiotowe. Jeśli uwaga p. prof. Pietrzaka wynikła ze
skrótu myślowego (tzn. gdyby nie chodziło o zmianę konkordatu, a jedynie o protokoły), to trzeba zdawać sobie sprawę, że również protokoły podlegają
interpretacji (podobnie jak wszelkie wykładnie urzędowe), wątpliwości można
by więc wysuwać w nieskończoność. Pytanie tylko, czy znajdują uzasadnienie w tekście.
*
Tekst publikowany w: „Wiadomości Archidiecezjalne" Organ urzędowy Kurii
Metropolitalnej w Katowicach, tom 63/1995, s. 38-42; „Konkordat Polski
1993. Wybór materiałów źródłowych z lat 1993-1996". Wybór tekstów: Czesław
Janik, Uniwersytet Warszawski, Instytut Nauk Politycznych, Warszawa 1997,
przygotowany na zlecenie Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu
Ustawy o ratyfikacji Konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą
Polską.
« Analizy i oceny prawne (Publikacja: 16-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2937 |
|