Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.476 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Postulowanie niewidzialnych i niepoznawalnych czynników, które (..) systematycznie nie podlegają potwierdzeniu ani obaleniu, jest w religiach tak powszechne, że efekty takie traktuje się czasem jako symptomatyczne.
 Światopogląd » Sceptycyzm, agnostycyzm » Credo sceptyka

i. Absurd i absolut
Autor tekstu:

Tak więc wszystkie moje dotychczasowe próby rozumowego poznania Boga, a więc i zrozumienia Go /czy to nie będzie tautologia ?/, tak aby stać się osobnikiem głęboko wierzącym; który bezkrytycznie i bez żadnych wątpliwości przyjmuje ogólnie uznane poglądy religijne i bez żadnych przemyśleń uznaje je za własne, a także stosuje rytualne zachowania potocznie przyjęte jako przejawy głębokiej religijności i bogobojności u wierzących — te próby spełzły na niczym i /przynajmniej na razie/ nie udało mi się zostać takim osobnikiem.

Nie udało mi się może dlatego, iż z tych prób /może i nieudolnych/ rozumowego poznania swego Boga, wynika mi zupełnie inny Jego wizerunek, niż ten Jakiego głoszą kapłani. Mianowicie taki, iż za to kim i czym jestem, nie mam żadnego powodu czuć się winnym, ani też nie odczuwam w związku z tym potrzeby przepraszania kogokolwiek za zaistniałą sytuację. A już na pewno nie muszą tego robić w moim imieniu inni ludzie /na dodatek biorąc za to pieniądze/, będący dokładnie w takiej samej sytuacji w stosunku do życia co ja, choć wydaje im się, że są w o wiele bardziej, uprzywilejowanej. Ale to tylko taka luźna dygresja.

W tym miejscu moich wywodów, należałoby zadać zasadnicze pytanie:
-"W jakiego właściwie Boga przyszło mi wierzyć ? /mam na myśli wizerunek Boga, funkcjonujący w naszej religii, przedstawiany do wierzenia człowiekowi od dziecka, przez jej kapłanów i apologetów/. Ewentualnie: -„W jakiego Boga powinienem wierzyć ?”

Czy w tego ułomnego, który przyjął bardzo dziwną koncepcję: aktywnego uczestnictwa w swoim dziele ? Boga, który zapragnął dowartościować się poprzez swoje własne stworzenie ? /które notabene właśnie do tego celu ma Jemu służyć/, toteż wymyślił dziwaczny rytuał, poprzez który ma ono czcić Go, oddawać mu hołdy, adorować go i uwielbiać,… Boga, który bogobojność i wiarę w siebie, ustanowił jako najwyższe cnoty pośród swego stworzenia, a także jako główne kryterium jego oceny: wierzący w Niego — to ci dobrzy, ci zbawieni, których czeka Królestwo Boże po śmierci. Zaś nie wierzący w Niego — to ci źli, ci potępieni, którzy pójdą po śmierci na wieczne męki w piekielny ogień.

Czy powinienem wierzyć w Boga, który popełnia błędy, a potem nieudolnie stara się je naprawić, żałując przy okazji, iż wziął się za stwarzanie istot rozumnych ? W Boga, który wybiera sobie jeden naród i prowadzi go do nieustających wojen ze współbraćmi w rozumie; czyż nie wszyscy ludzie są jego dziećmi ?! Boga, który rodzi się, żyje, cierpi i umiera jak człowiek ? W Boga, który ma Syna /a jakże/ z ziemianką i którego to poświęcił ponoć dla dobra ludzi, ale grzesznej natury im nie zmienił,...w Boga, który jest zazdrosny o cześć oddawaną innym bóstwom,… w Boga, którego zadowala obrzędowy charakter wiary /na pokaz/, bezmyślne powtarzanie wyświechtanych formułek przez jego kapłanów i wyznawców,… w Boga, którego czci się starym pogańskim zwyczajem; adorując posągi, figury i obrazy, dokonując przy tym obrzędów żywcem przeniesionych z dawnych szamańskich praktyk,… w Boga, który da nam wieczność, jeśli tylko zgodzimy się utrzymywać Jego kapłanów i zapewnić im dostatnie życie — bo on bez nich nie poradziłby sobie z człowiekiem; jak pasterz bez psów, które wymuszają rygor w bezwolnym stadzie baranów… i owiec oczywiście !

Czy powinienem wierzyć w Boga, który jest nieprzewidujący i bezsilny jeśli chodzi o zło w swoim dziele, natomiast bardzo chętny do osądzania, potępiania i karania za nie, ba! wręcz lubujący się w karaniu!… W Boga, dla którego najmilsze cechy u wierzącego to: bigoteria, hipokryzja, zakłamanie i oportunizm, a nade wszystko — ­miernota umysłowa, nietolerancja i fałszywie pojmowana „bogobojność" !

Czy w takiego właśnie Boga powinienem wierzyć? Czy to byłaby ta właściwa wiara ?

Czy raczej powinienem wierzyć w doskonałego Boga ­Absolut ? W Boga, który stworzył świat taki,jakim go zamierzył… który jest Panem nieba i ziemi i nie mieszka w świątyniach zbudowa­nych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie, i oddech, i wszystko /Dz. Apostolskie/.

Czy powinienem wierzyć w Boga, którego los człowieka obchodzi w nie większym stopniu, niż los każdego ze stworzeń spośród miliona gatunków istniejących na ziemi ?.. W Boga, który choć wszystko może nie zrobi nic, aby ulżyć ludzkiej niedoli,… Który nic od człowieka nie chce; ani miłości, ani litości, ani poświęcenia, ani czci i jest mu całkowicie obojętne, czy ludzie w niego wierzą czy nie, jak i to czy go miłują, czy nienawidzą, czy też są obojętni względem Niego.

Czy powinienem wierzyć w Boga, który z racji swych nieskończonych możliwości, niczego od swego stworzenia nie żąda, ani mu nakazuje, ani mu zabrania, ani się domaga, ani go osądza, ani karze — dlatego, że i tak ma nad nim absolutną władzę a ten, kto może uczynić wszystko /i to w każdym czasie jednocześnie/ nie musi niczego chcieć i wymuszać od swego stworzenia, aby i tak wszystko się działo wedle jego woli,… W Boga, którego prawdziwa potęgę możemy tylko przeczuwać badając niezmierzony ogrom Jego dzieła — Wszechświata,… W Boga, którego z racji swej ograniczoności, nigdy nie potrafimy wyobrazić sobie właściwie, ani w pełni zrozumieć,… W Boga, który dzięki tym wszystkim nadludzkim i abstrakcyjnym atrybutom, jest przeciętnemu człowiekowi całkowicie obcy i niepojęty… i tak naprawdę nikt w Niego nie wierzy — bo po co nam taki Bóg, z którego ludzie /ale przede wszystkim kapłani/ nie mieliby mieć żadnych korzyści ?

Czy powinienem wierzyć w Boga, którego istnienia, nigdy nie zdołamy przekonywająco udowodnić,… w którego możemy tylko wierzyć, że istnieje… i nic poza tym, bo cokolwiek dodamy do tej wiary, będzie to tylko tworem naszej wyobraźni.

Czy może raczej w takiego Boga powinienem wierzyć ? Być może dziwi Was, iż z jednego Boga, nagle zrobiło się dwóch, lecz tak właśnie przedstawiany nam jest Bóg /przez tych, którzy go ponoć lepiej znają/: jako ułomny — czyli ten, który związany jest z człowiekiem — a więc ze swoim stworzeniem — różnymi zależnościami, np. typu: -"Ja cię do bytu powołam, a ty mi będziesz za to tak bardzo wdzięczny, iż będziesz mi służył i czcił mnie, do końca swego marnego żywota" i którego atrybuty mają sens tylko o tyle, o ile można odnieść je do człowieka /notabene: grzesznego i upadłego/,... Oraz jako Bóg doskonały absolut, który z racji swych nieskończonych możliwości nie musi niczego chcieć od swego stworzenia, nawet nie musi przekonywać go o swoim istnieniu, a już tym bardziej objawiać mu się dla „obopólnych” korzyści /o infantylnych cudach nawet nie wspomnę, bo to byłoby może dobre dla jakiegoś pośledniego demiurga, ale dla Boga Stwórcy całego Uniwersum – nie do pomyślenia nawet !/

W taki właśnie sposób rozumiem bożą ułomność i bożą doskonałość. Dlatego według mnie nie można tych wszystkich atrybutów /które wyszczególniłem na początku/, odnieść do jednego i tego samego Boga; większość z nich wzajemnie się wyklucza i efektem tego są absurdalne wnioski z logicznych uzasadnień i konsekwencji tychże cech.

A więc, proszę mi powiedzieć (zwracam się do tych, którzy z racji swego zawodu… pardon: powołania — wiedzą dużo więcej na ten temat niż ja – amator zaledwie czy taki właśnie jest nasz Bóg ? Czy taka jest prawda o naszym Bogu ?! Czy to możliwe, abyśmy mieli takiego właśnie Boga ?!

Byłaby to naprawdę przerażająca wizja naszego Stwórcy; Bóg, który tylko po to tylko stworzył grzeszną ludzkość, aby móc jej okazywać miłosierdzie /ale karanie ludzi też mu się chyba spodobało, jak to widać w opisach St. Testamentu/ i tym samym przydawać sobie chwały... Bóg, który winą za zło istniejące w Jego dziele obarcza swoje własne stworzenie, mając nieskończone możliwości, aby nie dopuścić do jego zaistnienia. Kto by chciał wierzyć w takiego Boga ?!… Albo Bóg, który tak bardzo „szanuje” wolną wolę ludzi, iż nie zrobi nic, aby zmienić im grzeszną naturę /której notabene jest Stwórcą i z którą nakazał ludziom rozmnażać się/, prócz okrutnej ofiary odkupienia z Jego Syna, a która i tak niczego nie zmieniła w relacji stworzenia do swego Stwórcy /tyle, że powstała nowa kasta kapłanów, nowa religia i nowy Kościół/. Bóg, który choć ma nieskończone możliwości, stwarza świat pełen zła, okrucieństwa i człowieka, który jak pisał Pascal, miał być z założenia aniołem, a jest bydlęciem.

Nie, moi drodzy ! Każda z tych wersji jest dla mnie nie do przyjęcia rozumem. I na dodatek uważam, iż byłoby bardzo obraźliwe dla Boga, gdyby stworzenie wierzyło w taki wizerunek swego Stwórcy /a tym bardziej myślące stworzenie/.

Niestety, ja nie potrafię wierzyć w Boga ułomnego, z tej prostej przyczyny, że Jego wizerunek jest tak rozbrajająco — infantylny, a zarazem przerażająco — okrutny, iż nie może być żadnych wątpliwości kto jest jego prawdziwym twórcą /chyba, że ma się świadomość i światopogląd dziecka, wtedy się tego — i nie tylko tego — nie dostrzega, po prostu/. Nie potrafię także uwierzyć w tego doskonałego Boga — Absolut, tego, który /prócz tych wszystkich cech ideału/ ma nieskończone możliwości działania. A to dlatego, że ani nasz świat, ani natura ludzi nie potwierdza hipotezy, jakoby ich stwórcą był rozumny Byt, świadom swych czynów. Wprost przeciwnie; wiele praw natury dowodzi /nie będą ich tu wymieniał/, iż ewolucja życia biologicznego na naszej planecie jest ślepa i mało kiedy potrafi się uczyć na własnych błędach.

To, że jej działania sprawiają wrażenie celowości /niegdyś koronny argument do dowodu na istnienie Boga; ale jaki cel miałby Bóg w tworzeniu Uniwersum, którego każda chwila, włącznie z ostatecznym końcem była mu /jest/ znana od nieskończoności ? Jest zasługą naszego specyficznego postrzegania świata i nie zmienia to faktu, iż jest ona bytem /o ile bytem można nazwa ciągły proces/, który nie jest świadom swoich tworów i który dba o nie w minimalnym zakresie, tyle, aby zapewnić ciągłość gatunku.

Gdybym miał wierzyć w Boga doskonałego: Absolut — Ideał, trudno byłoby mi zaakceptować fakt, iż choć może on uczynić wszystko, nie czyni nic, aby w świecie człowieka nie panowało zło i triumfowała głupota, imma­nentna wręcz naszemu gatunkowi nazywającemu się na wyrost: myślącym /jak na łożu śmierci powiedział ponoć, szwedzki polityk Axel Oxenstierna: „Ach mój synu, gdybyś wiedział jak małą ilością mądrości rządzony jest świat!”… Nie mówiąc już o Polsce !/.

W takiego Boga uwierzyć nie chcę, bo ta wizja jeszcze bardziej by mnie przerażała, niż Pascala niezmierzona pustka kosmosu. Mnie pustka kosmosu nie przeraża - choć jestem świadom jego ogromu — natomiast przeraża mnie bezmiar głupoty ludzkiej. I w tym właśnie upatruję głównego /i wystarczającego/ dowodu na nieistnienie Boga. Gdyby to zreasumować, wygląda to tak:
W Boga ułomnego nie potrafię uwierzyć, gdyż jego wizerunek jest zbyt prymitywny w stosunku do świata ­- jego dzieła ponoć /pochodzi on — jakby nie liczyć — sprzed paru tysięcy lat i na tamte czasy był zapewne awangardowy/. Natomiast w Boga Absolut — Ideał nie potrafię uwierzyć dlatego, iż ten nasz świat jest zbyt prymitywnie urządzony, jak na Jego niczym nieogra­niczone możliwości. A najbardziej w nim nieudany jest sam człowiek ­ta boża ponoć korona stworzenia. Albo krócej:
Nie potrafię uwierzyć w Boga ułomnego, bo jego wizerunek wydaje mi się niegodny Boga. Natomiast do wizerunku, który jest godny Boga /Absolut — Ideał/, nie pasuje z kolei ten świat — Jego dzieło przecież, i ten człowiek — stworzony ponoć na obraz samego Boga; a więc stworzenie niegodne swego stwórcy.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
j. O 'prawdziwej wierze'
c. Upadek człowieka

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (8)..   


« Credo sceptyka   (Publikacja: 19-05-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 299 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365