Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Analizy i oceny prawne
Konstytucja okołokonkordatowa [1] Autor tekstu: Władysław Zamkowski
(10 października 1997 r., Wrocław)
Już czwarty raz w ciągu ostatnich kilku lat, to
jest w 1989, 1993 -
dwukrotnie oraz w 1997 r. zmieniały się okoliczności
polityczne w jakich dochodziło do zderzenia przeciwstawnych stanowisk społecznych,
eksperckich i politycznych w sprawie kontrowersyjnego Konkordatu.
Zwycięstwo w ostatnich wyborach zblokowanej AWS katolicko-narodowej
prawicy a pośrednio również hierarchicznego Kościoła Rzymskokatolickiego,
stawia w zupełnie nowym kontekście polityczno-parlamentarnym,
ale tylko w tym, sprawę ratyfikacji Konkordatu. Dał zresztą temu wyraz przywódca
tej formacji politycznej M. Krzaklewski stwierdzając w wywiadzie dla KAI (cytuję
za „Tygodnikiem Powszechnym"), że jednym z pierwszych działań AWS w parlamencie będzie "błyskawiczna"
ratyfikacja Konkordatu.
I tu powstaje pytanie -
czy przesądzenie losów tak ważnej umowy międzynarodowej o charakterze
konstytucyjnym może być uwarunkowane koniunkturalnymi układami politycznymi
zmieniającymi się co kilka lat, podczas gdy sam dokument ma znaczenie
strategiczno-ustrojowe a nawet więcej -
historyczne.
Odpowiedź na to pytanie jest tym bardziej palące, że zbliża się termin wejścia w życie Konstytucji RP, a w szerokich kręgach intelektualnych i społecznych
narasta ruch oporu przeciw Konkordatowi w związku z jego sprzecznością z Konstytucją.
Świadczy o tym wiele znamiennych wydarzeń i faktów, z których przykładowo
wymienię trzy.
Pierwszy, to stanowisko Komisji Nadzwyczajnej powołanej przez Sejm, która
stwierdziła niezgodność Konkordatu z nową Konstytucją RP. Wprawdzie Sejm na wniosek KPN, partii tracącej na
znaczeniu, sprawozdanie odrzucił stosunkiem głosów 210:184 przy 17 osobach
wstrzymujących się od głosu ale pozostaje fakt zakwestionowania Konkordatu ze
strony najwybitniejszych znawców problemu w tym wielu konstytucjonalistów.
Następne dwa znaczące głosu sprzeciwu wobec Konkordatu zawarte są w obszernych artykułach -
jeden znanego filozofa prof. Zdzisława Cackowskiego nawiązującego do równie
negatywnej wypowiedzi wybitnego znawcy prawa wyznaniowego prof. Michała
Pietrzaka, drugi posłanki Izabelli Sierakowskiej. Pierwszy głos zamieszczony w „Wiadomościach Kulturalnych" Nr 23 wskazuje na ograniczenie przez Konkordat autonomii wyższych uczelni, oraz
drastyczne naruszenie (art. 22
Konkordatu) suwerenności władz
ustawodawczych RP w sprawach opodatkowania instytucji i osób kościelnych oraz
drugi głos również związany z tematyką finansową „Kościół, państwo,
pieniądze" („Trybuna" Nr 185) sygnalizują kwestie, które w sporadycznie i pospiesznie toczonej dyskusji nad Konkordatem poruszano marginalnie a inne,
jak np. sformułowania Wstępu do Konkordatu w ogóle pomijano.
W obecnej sytuacji narzuca się wprost zadanie doprowadzenia do zgodności
postanowień Konkordatu zwłaszcza jego wstępu ale też wielu szczegółowych
norm z normami nowej Konstytucji i polskiego ustawodawstwa.
Dotychczas działo się odwrotnie. To normy Konstytucji zostały dostosowane do
wcześniej podpisanej umowy międzynarodowej z Watykanem (co postaram się
wykazać w dalszej części artykułu) a teraz szereg ustaw szczegółowych (między
innymi akta stanu cywilnego, sprawa nauczania religii, pochówku zmarłych,
finanse Kościoła i inne) ma być zmienionych stosownie
do wymogów Konkordatu. Ustawy te noszą znamienną nazwę -
okołokonkordatowych. W ten sposób pierwotnym źródłem ustaw wewnętrznych, a mówiąc obrazowo osią, polskiego porządku prawnego staje się Konkordat. W konsekwencji znaczna część polskiego ustawodawstwa łącznie z Konstytucją
krąży jak gdyby po orbicie okołokonkordatowej.
Szczególną rolę w tym procesie podporządkowania polskiego ustawodawstwa
Konkordatowi odegrała preambuła konkordatowa, która jako źródło pierwotne i bardziej
szczegółowe (proszę porównać teksty preambuł obu dokumentów) zdeterminowała
nie tylko preambułę Konstytucji ale też brzmienie szczegółowych artykułów
samego Konkordatu, a także Konstytucji.
W tym kontekście na mocne podkreślenie zasługuje fakt, że treści
ideologiczne i artykuły szczegółowe Konstytucji i Konkordatu czerpały
natchnienie z praźródła obu
dokumentów, to znaczy z poprzedzającego prace nad Konstytucją „Listu
Episkopatu Polski w sprawie Konstytucji", a zwłaszcza z jego pierwszego
zdania: "Obecne pokolenie Polaków otrzymało
dar wolności (od kogo? -
pytanie i podkreślenie W.Z.) w postaci niepodległego i suwerennego państwa".
Omawiając krótko treść preambuły konkordatowej trzeba zaznaczyć, że ta część
Konkordatu zawierająca cząstkowe a nie
pełne prawdy historyczne i socjologiczne, a także dogmatyczno-kościelną
ideologię i aksjologię jest
integralnym składnikiem tej umowy międzynarodowej i tym samym wyznacza prawną
pozycję wewnątrzkrajową i międzynarodową Państwa Polskiego i Kościoła
Rzymskokatolickiego w ich wzajemnych stosunkach. I tak jak pozostała część
Konkordatu ujęta w 28 artykułach posiada preambuła moc
obowiązującą i wiążącą prawnie w stosunkach wewnętrznych i międzynarodowych.
Mówiąc o mocy wiążącej preambuły konkordatowej a także konstytucyjnej,
trzeba dodać, że z uwagi na to, że zawierają one przesłanki
ustrojowo-prawne
szczegółowych norm obu dokumentów (243 artykułów Konstytucji i wspomnianych
[28] artykułów Konkordatu) oraz stanowią podstawę
ich wykładni doktrynalnej i prawniczej, jak też ich stosowania w praktyce mają relatywnie
większe znaczenie ustrojowe aniżeli część artykułowana.
Nieprzypadkowo Autorami tych fundamentalnych formuł Konstytucji i Konkordatu były:
Kuria Watykańska, Człowiek Kościoła pan T. Mazowiecki, a cytowanego
„Listu" Episkopat Polski. To się nazywa w języku Konstytucji (art. 25 ust.
3) i Konkordatu (art. 1) poszanowaniem autonomii
Państwa i Kościoła, każdego w swoim zakresie. A gdzie się podziała
suwerenność państwowa i prymat Konstytucji w państwowym porządku prawnym?
W przypadku obu preambuł okazuje się, że Zwierzchność Kościelna ma władzę
nie autonomiczną w swoim zakresie, lecz pierwotnie stanowiącą i monopolistyczną w tak ważnej dziedzinie porządku prawnego państwa jak sfera
ustrojodawstwa państwowego. Taka sytuacja zgodna jest z zasadą autonomii
ograniczającą niepodległość państwa polskiego a sprzeczna z wymogami
zasady suwerenności. Nic nie zmienia w tym przypadku powołania się w tym
samym zdaniu art. 1 Konkordatu na niezależność obu podmiotów. Niezależność
bowiem inaczej kojarzy się z suwerennością i niepodległością a inaczej z autonomią.
Wymowna w tym względzie będzie ilustracyjna
analogia do walki Autonomii Palestyńskiej z dominacją państwa Israel, które
odmawia Palestyńczykom prawa do posiadania własnego, suwerennego państwa.
W rezultacie głosowania w Zgromadzeniu Narodowym pod przemożną presją
Hierarchii Kościoła Katolickiego i wbrew
wnioskowi większości Komisji Konstytucyjnej -
przeforsowano jednak pozostawienie autonomii w tekście Konstytucji. W ten sposób
sformułowanie Konstytucji zostało dostosowane do wcześniej podpisanego choć
jeszcze nie ratyfikowanego Konkordatu. Nie powinno się tego błędu, przed jego
skorygowaniem w późniejszym czasie, powtórzyć w Konkordacie.
Druga fundamentalna sprawa, to nie dająca
się pogodzić sprzeczność art. 2 Konstytucji (Rzeczpospolita Polska jest
demokratycznym państwem prawnym ..) i art. 4 ust. 1 Konstytucji (Władza
zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu) z akapitem 2 preambuły
konkordatowej głoszącym: „.. biorąc pod uwagę fakt, że religia katolicka
jest wyznawana przez większość społeczeństwa polskiego ..".
Ta prosta, pozornie mało znacząca lecz tryumfalistyczna w zamyśle formuła
jest oczywista w swoim wyrazie i w pewnym stopniu zbliżona do uogólnień
spotykanych w socjologii i politologii. Umieszczona jednak w dokumencie prawnym o randze fundamentalnej a nie urzędowym dokumencie wewnątrzkościelnym czy
artykule publicystycznym -
nabiera szczególnego, zupełnie innego znaczenia aniżeli potoczne.
Jest to formuła, czy lepiej powiedzieć zasada
zasad i podobnie jak świecka konstytucyjna zasada suwerenności Narodu góruje
nad innymi zasadami i normami w państwie neutralnym światopoglądowo, tak ona,
umieszczona na pierwszym miejscu i w połączeniu z pozostałymi formułami preambuły dominuje w wyznaniowym Katolickim Państwie
Narodu Polskiego.
Jej prawno-normatywne
przeformułowanie całkowicie zgodne z zapisem Konkordatu będzie miało następujące
brzmienie: "Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do
Katolickiego Ludu (Narodu) Bożego, stanowiącego większość społeczeństwa
polskiego. Lud Boży sprawuje swoje formalne zwierzchnictwo głównie przez władze
wewnętrzne i ponadnarodowe Kościoła (Papieża i biskupów).
Taka formuła byłaby zgodna z zapisem Konkordatu, lecz całkowicie sprzeczna z art. 2 Konstytucji, który władzę zwierzchnią w RP przyznaje Narodowi
(wszystkim obywatelom Rzeczypospolitej).
Tu w grę wchodzi jeszcze demokratyczna zasada decydowania w sprawach państwowych i publicznych przez większość. W pluralistycznej społeczności państwowej,
gdzie sprzeczności interesów i wartości są rzeczą normalną, decyzje
wyborcze i inne podejmowane są na zasadzie rozstrzygania przez większość.
Jest to zasada demokratycznego państwa prawnego. Ale według Konstytucji jest
to większość obywatelska a nie wyznaniowa. Władza i decydowanie przez większość
ma zmienny wymiar wskutek tego, że
połączona jest dodatkowo z generalnymi zasadami wolności i równości, które
stanowią, że większość ta nie może być prawnie determinowana, ani przez płeć,
czy rasę, a także przez pochodzenie społeczne i wyznawaną religię, nawet
gdyby to była religia uprzywilejowana i dominująca.
A taką właśnie większością mieni się większość wyznawców religii
katolickiej. Legitymację do sprawowania zwierzchniej władzy większościowej
wywodzą wierni Kościoła Katolickiego z historii i z czasów obecnych twierdząc,
że stanowią trwałą i stałą większość
społeczeństwa polskiego. I dlatego np. uważają, że obecne władze państwowe
często nazywane neopogańskimi, chociaż mają legalny rodowód, to jednak nie
są legitymizowane prawem wyższym,
kościelnym prawem naturalnym i powinny być jak najszybciej zmienione przez
suwerenną większość katolicką zgodnie z Konkordatem (ale nie Konstytucją).
Powoływanie się na większościową
legitymację religijną w sprawach społecznych, publicznych i politycznych
jest częstym argumentem w działalności władz Kościoła i świeckich
bojowników o zwierzchnictwo kościelne, przede wszystkim w zakresie stanowienia
ustaw i ich stosowania.
1 2 Dalej..
« Analizy i oceny prawne (Publikacja: 18-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3017 |