Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Analizy i oceny prawne
Konstytucja okołokonkordatowa [2] Autor tekstu: Władysław Zamkowski
Najnowszym tego przykładem jest artykuł ks. prof. dr hab. W. Piwowarskiego w „Gazecie Polskiej" z dnia 17 kwietnia br., w którym Ksiądz Profesor
dyskwalifikuje uchwaloną Konstytucję jako ateistyczną, laicką i lewicowo-liberalną i nawołuje wiernych Kościoła do jej odrzucenia.
Większość ta daje o sobie znać również w sprawach obyczajowych, gdy np.
uważa się, za skandaliczną i obrażającą
katolicką większość polskiego społeczeństwa krytykę wypowiedzi ks.
bp. E. Frankowskiego, który na jednym z kazań powiedział m.in. „rządzą
nami pętaki i takie pętaki Polskę sprzedają". Z tego wynika, że wolno
obrażać „mniejszość rządzącą" natomiast większość katolicka ma
zawsze rację w swoich ocenach.
Również większością wiernych Kościoła Katolickiego szantażuje się
zapobiegawczo legalne władze państwowe przestrzegając, że w razie nieuwzględnienia
postulatów władz Kościoła w ważnych sprawach publicznych zostaną
uruchomione opozycyjne moce społeczności katolickiej. Podstawę prawną
wszystkich wymienionych działań znajduje Watykan i Episkopat w inkryminowanej
formule konkordatowej.
Konkludując tę część wywodów trzeba stwierdzić, że akapit o panowaniu w państwie polskim większości katolickiej, jako sprzeczny z cytowanymi wyżej
naczelnymi artykułami Konstytucji i jako wywołujący konflikty społeczne
powinien być z tekstu Konkordatu wyeliminowany.
Dyskwalifikuje on bowiem już od
samego początku tę umowę międzynarodową jako dokument prawno-ustrojowy.
Konkordatowe uprawomocnienie władzy większości jednego wyznania zakłada
traktowanie wyznawców innych wierzeń religijnych jako mniejszości
wyznaniowych. Jest to nie do przyjęcia w świetle nadrzędnych zasad wolności
wyznania i sumienia i równości wszystkich wyznań oraz reguł integralnego
humanizmu. Gesty pojednawcze i protekcjonistyczne czynione przez przedstawicieli
Kościoła Katolickiego w stosunku do innych wyznań nie zmieniają istoty
stosunków opartych na dominacji większości wyznaniowej.
Zasada dominacji wyznawców jednej religii jest dodatkowo wzmocniona dogmatem o prymacie Głowy Kościoła Katolickiego (Papieża) zawartym implicite w Konkordacie. I z tą formułą trudno się pogodzić zarówno świeckiemu społeczeństwu,
wyznawcom rozlicznych wyznań i zwolennikom ekumenizmu. Krytycznie na temat
prymatu papieża od dawna wypowiadali się przedstawiciele Polskiej Rady
Ekumenicznej, Światowej Rady Kościołów a ostatnio (zob. „Tygodnik
Powszechny" z 16 marca br.) Patriarcha Ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej
I. Co bardzo charakterystyczne krytyka dotyczyła sfery prawnej prymatu papieża a więc chyba i Konkordatu.
Bartłomiej I uznał "roszczenie papieża
do prymatu światowego w sensie jurysdykcji" za nieuzasadnione i błędne z teologicznego punktu widzenia. Jestem przekonany, że jest ono błędem również w aspekcie prawa międzynarodowego.
Konkludując tę część wywodów niniejszego opracowania dochodzę do wniosku,
że z treści Konkordatu należałoby usunąć, w drodze renegocjacji, zapisy
sugerujące nie tylko światowy, ale przede wszystkim wewnątrzpaństwowy prymat
urzędu (instytucji) papieskiego w doczesnym porządku prawnym oraz pozbawić wewnętrznej
mocy dominującej akty prawne zwierzchniej władzy Kościoła (Bulla
Papieska, dokumenty Soboru Watykańskiego II i przepisy prawa kanonicznego).
Pozostałe formuły dotyczące zasad prawa międzynarodowego publicznego i prawa
wewnętrznego Polski zamieszczone w preambule Konkordatu uważam za zbyteczne
(nie kwestionują bynajmniej ich waloru prawnego), gdyż na dobrą sprawę mogłyby
znaleźć się w każdej umowie międzynarodowej, zawieranej przez Państwo
Polskie. Nawiasem mówiąc, o ile mi wiadomo, powołane w preambule Konkordatu
oba oenzetowskie Pakty Praw Człowieka przyjęte i otwarte do podpisu 16 grudnia
1966 r. nie zostały ratyfikowane przez Stolicę Apostolską (Watykan). Stolica
Apostolska bowiem jako swojego rodzaju hipermocarstwo (potęga wyższa od
supermocarstwa) to znaczy instytucja ponadpaństwowa a nie międzynarodowa, nie
jest zwyczajnym członkiem ONZ.
W konkluzji całości wywodów tego artykułu proponuję by nieuzasadnioną
prawnie i mylącą w wielu swoich sformułowaniach preambule zastąpić treściwą i odpowiadającą randze Konkordatu formułą: „Stolica Apostolska i Rzeczpospolita Polska -
dążąc do trwałego i harmonijnego uregulowania wzajemnych stosunków
postanowiły zawrzeć niniejszy Konkordat". Podobne wyjście zaproponował
wcześniej prof. Jerzy Wisłocki w swojej poważnej monografii -
„Konkordat Polski 1993 -
tak-nie".
Wypadałoby również zastanowić się nie tylko nad dostosowaniem obowiązującego
polskiego ustawodawstwa (ustawy okołokonkordatowe) do Konkordatu, ale również,
kierując się zasadą suwerennej równości podmiotów prawa międzynarodowego
publicznego, nad dostosowaniem Konkordatu do polskiego ustawodawstwa.
Zdaję sobie sprawę z wagi wysuniętych propozycji reformy Konkordatu i trudności
ich uwzględnienia w pracach kodyfikacyjnych Sejmu, Senatu i Prezydenta. Możnaby
zarzucić ich autorowi, że są spóźnione. Ale czekałem z nimi po pierwsze -
na uchwalenie Konstytucji, a po drugie już wcześniej formułowałem (dołączając
się do głosu innych znawców tematu, np. profesorów: J. Wisłockiego, M.
Pietrzaka, Barbary Stanosz, J. Woleńskiego, D. Tanalskiego) fundamentalne uwagi w stosunku do warstwy filozoficznej, ideologicznej i historycznej Konkordatu.
Zawierał je artykuł zamieszczony w „Trybunie" z 28 lipca 1995 roku pt.
„Wielka Mistyfikacja". Dwa inne: „Co dalej z Konkordatem" i „Bezkompromisowy kompromis" nie zostały dopuszczone do druku.
Oświadczam, że zabierałem w nich głos jako zwykły obywatel neutralnego światopoglądowo
państwa polskiego, jako nauczyciel akademicki, wykształcony na światowej
literaturze dotyczącej stosunków państwo -
Kościoły i człowiek religijnie zorientowany na indywidualistyczny panteizm
uznający wszystkie religie za prawdziwe (względnie).
(-)
Prof. dr Władysław Zamkowski
Kopia z własnych zbiorów Czesława Janika, udostępniona
przez Autora.
1 2
« Analizy i oceny prawne (Publikacja: 18-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3017 |