|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Analizy i oceny prawne
Kwestia zgodności Konkordatu z Konstytucją [1] Autor tekstu: Remigiusz Sobański
Opinia ks. prof. Remigiusza Sobańskiego o zgodności Konkordatu
podpisanego 28 lipca 1993 r. przez Ministra Spraw Zagranicznych RP oraz
Nuncjusza Apostolskiego w Polsce z Konstytucją RP uchwaloną 2 kwietnia 1997 r.
przez Zgromadzenie Narodowe
(26 kwietnia 1997 r., Warszawa)
Opinię poniższą przedstawiam na prośbę Dyrektora
Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu z 14. 4. 1997. Podstawą opinii są
teksty Konstytucji i Konkordatu przesłane mi wraz z powyższą prośbą. W wyniku analizy porównawczej Konstytucji i Konkordatu dochodzę do wniosku, iż
przepisy Konkordatu pozostają w zgodzie z Konstytucją z 2. 4. 1997.
Uzasadnienie
I. Kwestia ogólna:
konkordat jako forma regulacji stosunków między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą
Polską
1.
Art. 25. u. 4 Konstytucji postanawia: „Stosunki między Rzecząpospolitą
Polską a Kościołem katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze
Stolicą Apostolską i ustawy". Jest poza sporem, że konkordat to umowa międzynarodowa, a także to, że zawiera ją w tym przypadku Rzeczpospolita Polska i Stolica
Apostolska. Dyspozycja art. 25 u. 4 czyni bezprzedmiotowy spór, czy art. 82 u.
2 obowiązującej jeszcze konstytucji, wedle którego „zasady stosunku państwa
do Kościoła oraz sytuację prawną i majątkową określają ustawy",
wykluczał możliwość regulowania tych stosunków także umową międzynarodową.
Norma art. 25 u. 2 nie tylko dopuszcza zawarcie konkordatu, lecz -
zgodnie z przyjętym w Konstytucji modus
eloquendi -
nakazuje jego zawarcie. Realizacja tej normy zależy oczywiście od obydwu
stron. Stolica Apostolska efektywnie wyraziła swą wolę podpisując przez
upoważnionego nuncjusza konkordat.
2.
Art. 25 u. 4 przewiduje, że obok konkordatu stosunku między RP a Stolicą
Apostolską będą regulować ustawy. Nie będą one mogły pozostawać w sprzeczności z konkordatem, w szczególności nie będą mogły naruszać
autonomii i niezależności Kościoła w jego dziedzinie. Odnośnie do obowiązujących
obecnie ustaw zmiany powinny objąć Kodeks rodzinny i opiekuńczy, Prawo o aktach stanu cywilnego, Kodeks postępowania cywilnego, a ponadto Ustawę o gwarancjach wolności sumienia i wyznania (por. Sprawozdanie Komisji
Nadzwyczajnej.., druk nr 837 B). Nowelizacji ustawy o gwarancjach.. wymaga
art. 25 Konstytucji.
Nadal będzie obowiązywać Ustawa „o stosunku państwa do Kościoła
katolickiego" z 17. 5. 1989 r., ale niektóre normy sprzeczne z konkordatem
stracą moc (np. art. 16 ustawy wobec art. 8 u. 4 konkordatu) czy też
zdezaktualizują się (op. art. 5-9
ustawy wobec art. 2 u. 2 konkordatu).
II. Kwestie
szczegółowe
1. Autonomia i niezależność Kościoła i Państwa
Art. 25 u. 3
Konstytucji brzmi: „Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami
wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz
wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania
dla dobra człowieka i dobra wspólnego".
Art. 1 konkordatu postanawia: „Rzeczpospolita i Stolica Apostolska potwierdzają,
że Państwo i Kościół katolicki są -
każde w swej dziedzinie -
niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej
zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego".
Dyspozycje te mają charakter węzłowy i wyznaczają bazę wzajemnych relacji
Kościół-Państwo. W obydwu dokumentach zrezygnowano z doznającego skrajnie różnych
interpretacji — i wskutek tego mało przydatnego -
terminu „rozdział" i użyto jednakowych terminów dla określenia podstaw,
na których opierają się prawne relacje Kościół-Państwo.
Są to autonomia, niezależność i współdziałanie. W konkordacie potwierdza
się, że Państwo i Kościół są niezależne i autonomiczne, w konstytucji
autonomię i wzajemną zależność się zakłada. Wyraźnie podkreśla się, że
obydwa podmioty są niezależne i autonomiczne każde „w swojej dziedzinie"
(konkordat) wzgl. „w swoim zakresie" (Konstytucja). Jasno określono też
finalizm współdziałania: dla dobra (w konkordacie: dla rozwoju) człowieka i dla dobra wspólnego. Art. 25 u. 3 Konstytucji oraz art. 1 konkordatu są tożsame w ich zawartości treściowej, ujętej w Konstytucji wedle przyjętego sposobu
artykułowania jej norm, w konkordacie jako obustronne zobowiązanie.
Na marginesie powyższej konstytucji wolno poczynić następującą uwagę,
wykraczającą poza przedmiot i cel niniejszej opinii:
Nie da się ukryć, że zarówno w konstytucji jak i w konkordacie określono
bazę relacji Kościół-państwo
za pomocą terminów, jakimi te relacje ujmuje się w nauce Kościoła (por. Sobór
Wat. II, Konst. Gaudium et spes n.
76). Trzeba jednak zarazem zauważyć, że użyte pojęcia (autonomia, niezależność,
współdziałanie) odpowiadają założeniom współczesnego demokratycznego państwa
prawnego. Państwo to koncentruje sw sobie monopol władzy, która sięga tak
daleko, jak wymaga tego pokojowe współżycie obywateli i realizacja zadań państwa
wyznaczonych mu przez suwerena, jakim jest naród (art. 4 u. 1 konstytucji).
Kompetencje decyzyjne państwa prawnego są determinowane i ograniczone założeniami,
na jakich się ono opiera, mianowicie podstawowe wolności i prawa człowieka w ich rozumieniu utrwalonym w dokumentach wspólnoty narodów. Wśród nich
bezsporne miejsce zajmuje wolność religijna. Jej uznanie oznacza, że państwo
„nie ma" i „nie wyznaje" żadnej religii, nie uznaje żadnej religii za
„swoją". Konsekwencje tego faktu idą w dwu kierunkach. Po pierwsze: państwo
rezygnuje z religijnego uzasadnienia, nie szuka oparcia w religii, nie odwołuje
się do argumentów religijnych. Po drugie: państwo „uwolnione" od religii
„uwalnia" religię. Państwo rezygnuje z kompetencji w sprawach religijnych.
Akceptując wolność religijną staje się niekompetentne w sprawach
religijnych, pozostawia sprawy religijne samym wyznaniom religijnym. Państwo
nie wywodzi się z religii, i nie zależy od niej, Kościół nie jest emanacją
państwa i nie zależy od niego. Właśnie to wyraża termin „niezależność".
Ponieważ jednak nie da się terytorialnie oddzielić Kościoła i Państwa,
niezależność ta wymaga doprecyzowania. Temu służy termin „autonomia".
Nie chodzi o ontologiczną autonomię dwóch bytów (tę wyraża się słowem
„niezależność"), lecz o autonomię prawną, czyli o to, że Kościół i Państwo każde dla siebie stanowi prawo i rządzi się własnym prawem. Wyraźnie
powiedziano" „każde w swoim zakresie" wzgl. w swojej „dziedzinie".
Znaczy to, że żadna ze stron nie ingeruje swoim prawem w sferę drugiego i -
jak stwierdzono -
szanuje porządek prawny drugiej strony.
Rozgraniczenie zakresów nie wyklucza możliwości konfliktów. Kościół działa
na terenie państwa, stąd nieuniknione są przypadki wchodzące w orbitę prawa
zarówno państwowego, jak i kościelnego. Państwo nie reguluje spraw
religijnych, wykonuje, swą władzę niezależnie od wyznań religijnych, ale
skutki aktów władczych państwa dotykają spraw religii, oddzaływują przeto w sferę od niego zasadniczo niezależną. Rodzi się więc -
nieuniknione -
napięcie między kompetencjami własnymi państwa i wolnością religijną. Właśnie
tu tkwi racja konkordatu: sprawy leżące na styku dwóch niezależnych systemów
prawnych zostają uzgodnione. Jest on z natury swej „asymetryczny", gdyż
nie państwo działa na terenie Kościoła, lecz Kościół na terenie państwa.
Postępując w myśl zobowiązań konkordatów Państwo chroni się przed
zarzutem naruszenia wolności religijnej (przynajmniej ze strony Kościoła
katolickiego) i otrzymuje zobowiązanie się Kościoła do przestrzegania prawa
państwowego.
Sens art. 25 u. 3 Konstytucji i art. 1 konkordatu nie ogranicza się jednak do
zapobiegania potencjalnym konfliktom. Do zasad kształtowania wzajemnych relacji
zaliczono współdziałanie z wyraźnie nakreślonym celem: dobro — i to nie jednej czy drugiej instytucji, lecz człowieka i społeczeństwa. Dobro
człowieka to -
obustronnie uznane -
kryterium relacji Kościół-Państwo.
2. Konkordat a niezależność i autonomia Kościoła i Państwa
Wysuwano
zarzuty, że art. 10 oraz 12 konkordatu naruszają zasadę niezależności i autonomii Kościoła i państwa przez to, że (1) wprowadzają „do polskiego
systemu prawnego różnicowanie uprawnień obywateli według kryterium
wyznaniowego", (2) powodują wykonywanie przez organy państwowe (chodzi o szkoły) funkcji religijnych oraz (3) powierzają funkcje państwowe duchownym.
Trudno dostrzec podstawy tych twierdzeń, gdyż: (1) prawo do „pobierania"
lub „niepobierania" nauki religii przysługuje wszystkim obywatelom, różnica
tkwi nie w uprawnieniach, lecz w korzystaniu z nich, a to zależy od wolnej
decyzji obywateli, (2) tylko przy totalistycznej koncepcji państwa można by
uznać szkoły za jego organy, (3) art. 10 ani nie powierza duchownym funkcji
urzędnika stanu cywilnego ani nie uszczupla funkcji tegoż urzędnika.
Organizowanie nauki religii, o którym w art. 12 konkordatu, jest realizacją
zasady wolności religijnej i normy art. 53 u. 4 konstytucji. Zaistnienie małżeństwa
kanonicznego w prawie polskim nastąpi nie mocą prawa kanonicznego, lecz mocą
ustaw polskich uchwalonych odpowiednio do uzgodnień art. 10 konkordatu. Właśnie
konkordat i uzgodnione w nim ustalenia są wyrazem wzajemnego uznania niezależności i autonomii. W związku z tym wypada poczynić uwagę dotyczącą tzw. świeckości państwa.
Szczęśliwie zrezygnowano w Konstytucji z tego określenia wieloznacznego i używanego
-
także w dyskusji nad konstytucją i konkordatem -
jako parawan dla roszczeń sięgających ingerencji nawet „w wewnętrzną
motywację" obywateli. Państwo bezspornie jest instytucją „tego świata"
kierującą się własnymi prawami — i w tym sensie jest instytucją świecką, a nie religijną. Taką pozostanie też,
mimo że w Konstytucji nie określa się je jako „świeckie". Termin „świeckie" w konstytucji albo byłby tautologią albo miałby znaczenie programowe w sensie
laicyzacji społeczeństwa. Niezależnie zaś od rzeczywistych intencji
laicyzacyjnych tkwi za takim pojmowaniem świeckości utożsamianie państwa i społeczeństwa, a konsekwentne stawianie znaku równości między sferą państwową i publiczną. Tymczasem demokratyczne państwo prawne bazuje na fundamentalnym
rozróżnieniu państwa i społeczeństwa. Państwo to zakres demokratycznego władztwa,
społeczeństwo to zakres podstawowych wolności obywatelskich. Władza,
monopolistycznie sprawowana przez państwo, jest światopoglądowo i ideowo
neutralna, „bezbarwna", społeczeństwo jest pluralistyczne, światopoglądowo
„kolorowe". Instytucje życia społecznego (publicznego), także te, które
ze względu na porządek publiczny i ze względu na wyznaczone mu przez
obywateli zadania (konstytucja!) utrzymuje państwo, nie są organami władzy państwa
(nie sprawują zwierzchnictwa). Ponieważ instytucje te mają charakter
powszechny, nie mogą „jako takie" angażować ani profilować się ideowo
czy światopoglądowo, ale winny być światopoglądowo i ideowo otwarte,
odpowiednio do woli obywateli (np. jeśli ci chcą, szkoła winna organizować
naukę religii, a szpital zatrudnić kapłana). Sfera publiczna jest światopoglądowo
neutralna, ale nie bezbarwna, przeciwnie, może być wielobarwna. Z tym, że o tych „kolorach" nie decyduje państwo, lecz obywatele. Kościół ma swoje
miejsce w społeczeństwie, podstawy prawne jego istnienia wywodzą się nie z woli władzy, lecz z wolności obywateli: jako instytucja służy on efektywnemu
korzystaniu przez nich z wolności religijnej. Konstytucja i konkordat gwarantują
mu pozycję prawną nie ze względu na instytucję Kościoła i jego misję,
lecz ze względu na obywateli realizujących swoją religijność w formie i według
zasad Kościoła. Ze względu na obywateli (ich wolność religijną) państwo
respektuje niezależność i autonomię Kościoła.
1 2 3 Dalej..
« Analizy i oceny prawne (Publikacja: 18-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3036 |
|