|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Analizy i oceny prawne
Uwagi nad konkordatem [1] Autor tekstu: Michał Pietrzak
17 czerwca 1997 r., Warszawa
Po Soborze Watykańskim II wydawało się, co
potwierdzało wieku specjalistów prawa kanonicznego, że konkordat jako forma
regulacji statusu prawnego Kościoła Katolickiego w poszczególnych krajach
utracił swoje praktyczne znaczenie. Wiązało się to z rezygnacją Kościoła
Katolickiego z forsowania koncepcji państwa katolickiego i opowiedzenie się za
niezależnością państwa i kościoła. Papież Paweł VI stwierdził w przemówieniu
wygłoszonym 22 maja 1968 r., że Kościół uznaje koncepcję państwa świeckiego,
neutralnego w sprawach religii i światopoglądu, za jedną z zasad doktryny
katolickiej. Istotny wpływ na tę zmianę stanowiska Kościoła miał rozwój
konwencji międzynarodowych, wprowadzających powszechne gwarancje dla swobód
religijnych, w wypracowaniu których uczestniczyła Stolica Apostolska. Nie nastąpiło
jednak całkowite odejście od formy konkordatowej, która była wykorzystywana
dla dokonywania zmian w obowiązujących nadal konkordatach, głównie w celu
przystosowania ich przepisów do zmian ustrojowych, zachodzących w poszczególnych
państwach (Włochy, Hiszpania, Portugalia). Kłopoty z konkordatem kolumbijskim
podpisanym w 1973 r., którego przepisy zostały uznane w 1993 r. przez Trybunał
Konstytucyjny za sprzeczne z postanowieniami konstytucji uchwalonej w 1981 r.
oraz trwające cztery lata spory wokół ratyfikacji konkordatu polskiego,
wskazują raczej na zmierzch regulacji konkordatowych.
Zawieranie konkordatów w dalszej i bliższej przeszłości miało różne przesłanki
zarówno po stronie Kościoła Katolickiego jak i zawierających tę umowę państw.
Stolicy Apostolskiej chodziło głównie o zabezpieczenie jak najszerszej
swobody działania, a także różnorodnych przywilejów, przede wszystkim
ekonomicznych. Konkordaty kończyły często spory między państwem a Kościołem.
Interesy państw, podpisujących umowy konkordatowe były również mocno zróżnicowane.
Pacyfikacja stosunków wewnętrznych, wzmocnienie autorytetu wewnętrznego bądź
międzynarodowego państwa, położenie kresu sporom między władzami państwowymi i kościelnymi, dostosowanie granic diecezji do granic państwowych, gdy
powstawały nowe państwa, aby obywatele jednego państwa nie podlegali
duchownym, będącymi obywatelami innego państwa -
stanowiły dominujące powody zawierania konkordatów.
Jakie były zatem przesłanki zawarcia konkordatu polskiego w 1993 r. ze strony
Stolicy Apostolskiej? Poza stwierdzeniem papieża Jana Pawła II, że konkordat
polski zawiera rozwiązania modelowe, nie zostały ujawnione bliższe powody
jego podpisania. Jedno jest pewne -
inicjatywa należała do strony watykańskiej. Powodów zawarcia konkordatu ze
strony Stolicy Apostolskiej można się jedynie domniemywać. Papież Jan Paweł
II uznał zapewne, że gwarancje ustawowe (ustawa o stosunku Państwa do Kościoła
Katolickiego z 17 maja 1989 r.) są niewystarczające i umowa międzynarodowa
lepiej zabezpieczy interesy Kościoła w Polsce. Nie chodziło chyba o rozszerzenie uprawnień Kościoła, ponieważ konkordat powtarza przeważnie
postanowienia ustawy z 1989 r., a uzupełnienia dotyczące ślubów
kanonicznych, tworzenia fakultetów teologicznych czy zmiany w systemie
nauczania religii, można było znacznie szybciej uzyskać drogą ustawową w latach 1991-1993.
Brak wśród osób uczestniczących w pertraktacjach przedstawicieli kurii
rzymskiej rodzić musi przypuszczenie o ich niechęci do idei regulacji
konkordatowych. Konkordat stał się w tej sytuacji wyłącznym dziełem
ortodoksyjnych katolików polskich, o prawicowej orientacji politycznej i duchownych polskich reprezentujących Kościół hierarchiczny.
Jakie były natomiast przesłanki zawarcia konkordatu po stronie polskiej? Rządy
powstałe po „Okrągłym Stole" nie podejmowały inicjatyw zawarcia
konkordatu, uważając że ustawa z 1989 r. normuje w sposób zadowalający
sytuację prawną Kościoła w Polsce. Nieudane próby z konwencją przygotowaną
przez Episkopat i Rząd jeszcze w 1988 r., której projekt Stolica Apostolska
odrzuciła, ostudziły zapały zwolenników takiej regulacji zarówno w Episkopacie jak i w Rządzie. O niechętnym stanowisku rządów postsolidarnościowych
do regulacji konkordatowej świadczy fakt przeciągania terminu podjęcia
pertraktacji ze Stolicą Apostolską. Projekt konkordatu zgłosił Nuncjusz
Apostolski w Polsce w końcu 1991 r., a rozmowy rozpoczęły się dopiero w kwietniu 1993 r. po wizycie ministra spraw zagranicznych K. Skubiszewskiego w Watykanie. Trwały -
jak wiadomo -
wyjątkowo krótko, a podpisane zostały przez rząd H. Suchockiej pozbawiony
zaufania Sejmu. Jakie powody skłoniły rząd H. Suchockiej do podpisania
konkordatu? Chyba jedynie dążenie do zadośćuczynienia inicjatywie Stolicy
Apostolskiej i chęć politycznego zdyskontowania faktu podpisania konkordatu w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Te nadzieje -
jak wiadomo -
nie spełniły się, ponieważ przeciwnicy konkordatu odnieśli w wyborach wyraźny
sukces. Czy można w fakcie podpisania konkordatu doszukać się innych przesłanek?
Trudno wskazać perspektywiczne interesy państwa polskiego, które nakazywały
rządowi H. Suchockiej tak spieszyć się z podpisaniem konkordatu. Rozsądek
polityczny i interes demokratycznego państwa nakazywał wstrzymanie się z tą
decyzją conajmniej do wyborów. Niezrozumiałe pozostają też powody zgody
Stolicy Apostolskiej na podpisanie konkordatu z rządem państwa
demokratycznego, w okresie utraty zaufania parlamentu. Jest to chyba pierwszy
taki przypadek w dziejach dyplomacji watykańskiej.
2.
Konkordat polski przyjmuje jako generalną dyrektywę układania stosunków między
państwem polskim a Kościołem Katolickim zasadę wzajemnej niezależności i autonomii, każdego w swojej dziedzinie oraz poszanowania tej zasady we
wzajemnych stosunkach (art. 1). Zakres przedmiotowy dziedzin działania państwa i kościoła nie został precyzyjnie określony, co rodzić będzie w praktyce
rozbieżności interpretacyjne, a gdy zgodnie z art. 28 nie da się ich usunąć w drodze dyplomatycznej, może grozić poważnym i trwałym konfliktem. Wzajemna
niezależność i autonomia obydwu podmiotów powinna być jak największa, a ich ograniczenia, względnie ingerencja jednego podmiotu w sferę działania
drugiego muszą mieć charakter wyjątkowy i przekonywujące uzasadnienie
merytoryczne. Rozpatrując z tego punktu widzenia przepisy konkordatu należy
stwierdzić, że gwarantuje on Kościołowi Katolickiemu niemal pełną niezależność
od państwa. Natomiast niezależność państwa, zarówno organizacyjna jak i funkcjonalna doznaje istotnych ograniczeń o czym świadczą: przyznanie osobowości
cywilnoprawnej wszystkim osobom prawnym, tworzonym na podstawie prawa
kanonicznego, bez ograniczenia ich do osób prawnych realizujących cele
religijne i kultowe (art. 4), powierzenie funkcji urzędnika stanu cywilnego
duchownym (art. 10), brak jakichkolwiek uprawnień nadzorczych nad programami i realizacją nauczania religii w szkołach publicznych (art. 12), pozbawienie
uprawnień autonomicznych uniwersytetów państwowych przy tworzeniu wydziałów
teologii (art. 15), brak ustalenia kryteriów opodatkowania osób duchownych i kościelnych osób prawnych, ograniczenie niezależności państwa przy
tworzeniu ustawodawstwa finansowego, dotyczącego instytucji i dóbr kościelnych
oraz duchowieństwa (art. 22) oraz szeroki zakres dotowania działalności
religijnej z budżetu państwa, przy braku kontroli nad wydatkowaniem subwencji
państwowych. Z kolei zakres ingerencji państwa w sferę autonomii Kościoła ma niewielki
zakres, a niekiedy opiera się na mało racjonalnych przesłankach. Ma ona
uzasadnienie, gdy chodzi o podległość jurysdykcyjną katolików polskich
biskupom obcym, mającym siedzibę poza granicami państwa (art. 6 ust. 2).
Trudno jest natomiast znaleźć argumenty przemawiające za zakazem udziału
biskupów polskich w konferencjach episkopatu w innym państwie czy udziału
biskupów obcych w Konferencji Episkopatu Polski, czy wymóg obywatelstwa
polskiego od kandydatów na stanowiska biskupów w Polsce. Są to sprawy wewnętrzne
Kościoła. Zbędne też wydaje się zobowiązanie Stolicy Apostolskiej do
informowania rządu o zamierzonej nominacji biskupa diecezjalnego skoro władze
państwowe nie mają prawa zgłaszania zastrzeżeń.
Konkordat wprowadza do polskiego systemu prawnego różnicowanie uprawnień
obywateli według kryterium religijnego, co prowadzi do naruszenia zasady równouprawnienia
obywateli. Jego konsekwencje w zakresie prawa małżeńskiego są trudne do
przewidzenia, zwłaszcza gdy chodzi o małżeństwa mieszane wyznaniowo. Znane są
natomiast dla równouprawnienia dzieci konsekwencje wprowadzenia nauki religii
przez ustawę o systemie oświaty z 1991 r. Jej postanowienia, nieco zmienione,
powtarza konkordat. Aby zasada ta mogła być zrealizowana, każde dziecko
powinno mieć prawo do nauczania religii w szkole publicznej. Przyznaje im to
prawo nowa konstytucja, ustawa o systemie oświaty, a Minister Edukacji
Narodowej pozbawia je tego prawa ustalając w dowolny sposób kryterium 7 dzieci
tego samego wyznania w szkole. Kościoły, które nie spełniają tego wymogu,
uczą religii nadal poza szkołą. Co więcej, Trybunał Konstytucyjny pozbawił
je prawa do umieszczania stopnia z religii na świadectwie szkolnym. Korektę
tego stanu rzeczy wprowadziły ustawy indywidualne określające stosunek państwa
do poszczególnych kościołów, ale nie objęły one wszystkich dzieci pobierających
naukę religii poza szkołą.
3.
Konkordat przewiduje organizowanie nauki religii katolickiej przez państwo.
Dodaje, że to nauczanie ma się odbywać w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych. Akcentuje wyłączną wolę rodziców do decydowania o pobieraniu nauki religii przez ich dzieci w szkołach ponadpodstawowych,
odbierając dzieciom katolickim prawo do samodzielnego decydowania w tej
sprawie.
Można zapewne, z dużą wprawdzie trudnością, bronić poglądu, że
wprowadzenie nauczania religii do szkół publicznych da się pogodzić z niezależnością państwa od Kościoła. Zależy to od interpretacji słowa
„organizuje" w ramach planu zajęć szkolnych. Gdy następuje to przy
poszanowaniu prawa do milczenia, unikaniu dyskryminacji dzieci należących do
mniejszości wyznaniowych, wolności sumienia i wyznania rodziców dzieci
niewierzących, pogląd taki można uzasadniać. Konkordat przez swoją ogólnikowość
nie daje gwarancji, iż jego interpretacja pójdzie w tym kierunku. Biorąc pod
uwagę interpretację nadaną słowu „organizuje" przez rozporządzenie MEN z 14 kwietnia 1994 r. i orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 20 kwietnia 1993
r. należy przypuszczać, że ta interpretacja nie ulegnie zmianie po
ratyfikacji konkordatu i państwo formalnie niezależne od Kościoła przy
realizacji obowiązków szkolnych nabierze cech państwa wyznaniowego. Świadczy o tym żądanie od rodziców składania deklaracji w sprawie pobierania nauki
religii przez ich dzieci, prowadzenie dokumentacji nauczania religii przez szkołę,
co umożliwia dyskryminację dzieci nie uczęszczających na religię, opłacanie
nauczycieli religii przez państwo, ich udział w radach pedagogicznych,
odmawianie modlitwy na rozpoczęcie zajęć szkolnych i wieszanie krzyży w salach lekcyjnych.
1 2 Dalej..
« Analizy i oceny prawne (Publikacja: 18-11-2003 Ostatnia zmiana: 24-02-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3054 |
|