|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
STOWARZYSZENIE » Biuletyny
Biuletyn Stowarzyszenia Neutrum, Nr 4, 9 XI 1992 [2]
PRAWIE JAK W DOMU
RELACJA Z FRANCJI
Na początku września tego roku francuskie stowarzyszenie
„Culture et Liberté" zaprosiło mnie na swój uniwersytet letni w Valbonne
jako jednego ze "świadków zaangażowanych" reprezentujących kraje, w których
„proces stabilizowania się demokracji przedstawicielskiej ulega ciągłym
wstrząsom" (cytuję za programem imprezy). Głównym tematem tegorocznego
uniwersytetu było czynne uczestnictwo w demokracji, w tworzeniu społeczeństwa
obywatelskiego, gdyż we Francji tak jak i u nas, chociaż na mniejszą skalę,
zwiększyła się niechęć do uczestniczenia w życiu publicznym.
"Culture et Liberté", powstałe w 1972 r. z połączenia dwóch organizacji
robotniczych o rodowodzie katolickim, ma status organizacji oświatowej. Dzisiaj
większość jego członków to związkowcy o orientacji lewicowej.
Debata, w której miałam wziąć udział, zapowiadał się bardzo atrakcyjnie,
mieliśmy bowiem wspólnie z wiceprzewodniczącym algierskiej Ligi Obrony Praw
Człowieka Hocinem Zahouane wygłosić krótkie wprowadzenia i poprowadzić
dyskusję na temat zagrożeń związanych z fundamentalizmem religijnym, zakończoną
próbą porównania sytuacji w Polsce i w arabskich państwach wyznaniowych.
Chodziło także o pokazanie niektórych paradoksów demokracji. Zahouane, na
przykład, walczy teraz o polepszenie warunków, w jakich są więzieni w Algierii przewódcy fundamentalistów, którym zdobytą w sposób demokratyczny
władzę odebrano niedemokratycznymi metodami w imię demokracji..
Niestety, przedstawiciel Algierii musiał wyjechać wcześniej i ostatecznie każde z nas wystąpiło oddzielnie. Tak więc znalazłam się sama jedna na sali z sześćdziesiątką
mniej więcej działaczy "Culture et Liberté", ograniczona z konieczności
do tematyki polsko-francuskiej, z informacją, że najlepiej opowiedzieć
wszystko od początku, żeby dyskusja miała potem sens. Przedstawiłam więc krótko
nasze stowarzyszenie, potem kronikę eskalacji wpływów episkopatu i naszych
fundamentalistów na sprawy polityczne w kraju, okraszoną co smaczniejszymi
cytatami z dostojników i polityków, następnie po garści przykładów z różnych
dziedzin życia publicznego: wojska, oświaty, mediów, praw kobiet i ustawodawstwa, wreszcie metody, jakimi hierarchia kościelna osiąga swoje cele, i krótki opis postulowanego kształtu państwa chrześcijańskiego za doktorem
Stanisławem Krajskim. Na koniec parę słów o głównych przyczynach słabego
uczestnictwa ludzi w różnych formach protestu, mimo że według badań większość
nie aprobuje tego stanu rzeczy. No i, oczywiście, mówiłam o naszych
nadziejach związanych z integracją europejską.
Spotkanie razem z dyskusją trwało trzy godziny. Pytań było sporo: niektóre
naiwne (Czy nie możecie współpracować z tymi księżmi, którzy nie popierają
polityki episkopatu? Dlaczego tak się przejmujecie prawem, zamiast wziąć i dokopać?), niektóreniezbyt na
temat (Czy nie stajecie się dla Zachodu wyzyskiwaną siłą roboczą?). Były
też pytania rzeczowe: do jakiego stopnia można coś przemycić w mediach,
jakie dokumenty Kościoła potwierdzają mój skrót teorii państwa chrześcijańskiego,
jak się w tych sprawach zachowuje Wałęsa, z kim współpracujemy, dlaczego
nie umieszczamy naszych działań w szerszym kontekście ideologicznym (pytanie
zadała gorąca zwolenniczka strajków robotniczych). Przecież Kościół
przedtem walczył z totalitaryzmem, to dlaczego teraz robi takie rzeczy?
Dlaczego kobiety nie walczą o swoje prawa: we Francji wyszłyby tysiące na
ulicę z protestem przeciwko ustawie antyaborcyjnej? Dlaczego nie określacie się
po prostu jako ruch na rzecz państwa laickiego? Dwa zwłaszcza spośród
zadanych pytań skłoniły mnie do głębszej refleksji i mam nadzieję, że
staną się przy najbliższej okazji przedmiotem dyskusji wewnątrz naszego
stowarzyszenia: „Jak to się dzieje, że mogą być wśród was obrońcy Le
Pena?" oraz „Jak może w państwie nie być uprzywilejowanej ideologii?".
Cała impreza, jaką był ów letni uniwersytet, wzbudziła we mnie brzydkie
uczucie zazdrości: warsztaty, dyskusje, prelekcje, wycieczki, zajęcia dla
dzieci, które przyjechały z rodzicami, co wieczór zabawny filmik z wydarzeń
dnia i kolacja regionalna. Prócz tego co dzień nowy numer zwariowanej gazetki
„DémoCrazy", od której odłączyła się na trzeci dzień opozycyjna
mutacja „Démo-Isèro-Crazy", jeszcze bardziej zwariowany organ
reprezentacji departamentu Isère: oba pisemka nie pozostawiły suchej
nitki na działaczach i organizatorach imprezy, wytykając im nawet niedostatki
urody. Gdyby nas tak sponsorował rząd i samorządy lokalne.. W drodze powrotnej zatrzymałam się na krótko w Paryżu, żeby załatwić
kilka spraw i nawiązać pożyteczne kontakty. Zostałam przyjęta przez panią
Véronique Neiertz, Sekretarza Stanu ds. Kobiet i Konsumpcji, której przedstawiłam
najnowszą sytuację w Polsce, jeśli idzie o prawa kobiet, perspektywy oświaty
seksualnej i dostępność środków antykoncepcyjnych. Pani minister udzielała
już przedtem pomocy francuskim organizacjom kobiecym oraz Est à Venir,
finansując ich programy dla Polski. Uzyskałam teraz nadzieję na dotację dla
kolejnego programu: pomocy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, jeśli
Est à Venir wystąpi z nim przed końcem roku. Pani Neiertz bardzo dobrze
wspomina kontakty z minister Anną Popowicz; jest też świetnie zorientowana w tym, co się dzieje w naszym kraju.
Drugą wizytę złożyłam u Madeleine Rebérioux, przewodniczącej Francuskiej
Ligi Praw Człowieka, żeby przedstawić jej nasze stowarzyszenie. Tutaj znowu
zetknęłam się ze znakomitą wiedzą o sprawach polskich; pani Rebérioux żachnęła
się nawet, kiedy chciałam jej wyjasnić, kim jest Tadeusz Konwicki. Okazało
się też, że Liga miała duży udział w wysłaniu do Sejmu RP słynnych pocztówek
„z króliczkiem" w obronie kobiet polskich. Pani Rebérioux radziła nawiązać
kontakty z Federacją Praw Człowieka; radziła także, aby się starać o współpracę
prawników, choćby studentów, jeśli trudno o prawników zawodowych. Otrzymałam
później pocztą materiały Ligi, które będziemy wykorzystywali w naszym
biuletynie. Dodatkową informację o „Neutrum" przesłałam Bernardowi
Wallon, zajmującemu się w Lidze kontaktami międzynarodowymi.
Na koniec odwiedziłam siedzibę Est à Venir, gdzie opowiedziałam o rozmowie z panią minister Neiertz i złożyłam na piśmie informację o zmianach (na gorsze), jakie zaszły w Polsce od początku roku w sprawach
interesujących Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Pismo będzie
załącznikiem do podania o dofinansowanie pomocy dla polskich kobiet, które
Est à Venir złoży wraz z kolejnym programem w ministerstwie. Ponadto była
mowa o drugim cyklu szkoleń dla wykładowców z dziedziny oświaty seksualnej,
przewidzianym na połowę listopada w Warszawie i Łodzi.
Moje ogólne wrażenie z pobytu we Francji i lektury tamtejszej prasy ucieszyłyby
działaczy ZChN, gdyby należeli do grona czytelników naszego biuletynu:
Francja jest na najlepszej drodze do słusznej, tzn. Środkowej Europy i stara
się brać z nas przykład. Spóźniają się autobusy i pociągi, nawet słynny
superekspres TGV. Kawa w wagonie restauracyjnym smakuje swojsko, jak w „Warsie".
Polska znaczy dla Francuzów więcej niż Francja dla Polaków, sądząc po tym,
co jedni i drudzy wiedzą o sobie nawzajem. W słynnej debacie telewizyjnej z udziałem prezydenta Mitterranda w sprawie podpisania traktatu z Maastricht aż
dwukrotnie z ust Francuzów padał ważki argument, że układ mógłby
zaszkodzić Polsce. Le Pen, który rośnie w siłę, żąda Francji dla
(prawdziwych) Francuzów, zakazu aborcji i kobiet-strażniczek ogniska domowego.
Grupy szturmowe wdzierają się do klinik ginekologicznych, gdzie brudzą
wysterylizowane instrumenty lub przykuwają się kajdankami do stołów
zabiegowych uniemożliwiając lekarzom pracę. Mniej bojowym wystarcza zbiorowa
modlitwa na klęczkach pośrodku sali. W tej atmosferze Polak czuje się zupełnie
jak w domu. A tak na serio, świadomość wspólnych zagrożeń jest zasmucająca i pocieszająca zarazem. Zasmucająca, bo niweczy nadzieję, że wejście do
Europy automatycznie załatwi wszystkie nasze sprawy, i pocieszająca, bo dzięki
temu, że nie jesteśmy w naszych zmaganiach odosobnieni, możemy liczyć na
zrozumienie, współpracę i pomoc. Anna Wolicka
***
Feminizm był najlepiej notowany w latach
1970-80. Dzisiaj przeżywamy nawrót antyfeminizmu. Nawet kobiety uważają
za stosowne deklarować, że nie są feministkami. Uznałabym ten
antyfeminizm za zabawny, gdyby nie wynikał z pewnej ogólnej atmosfery,
nakazującej kobietom publicznie wyrzekać się wartości, do których w istocie są niezmiernie przywiązane, wartości, które pozwoliły im
zaistnieć w sferach kariery społecznej, kulturalnej, a nawet..
politycznej. Ta ogólna atmosfera jest bardzo subtelna: jej to na przykład
zawdzięczamy czynienie wzoru z macierzyństwa, przydawanie mu nadmiernych
wartości, sprowadzanie kobiety do tej jedynej funkcji.
Subtelne jest także przesunięcie granic tego, co się pokazuje, co się
mówi o kobietach i seksie w naszych mediach, na naszych ekranach
telewizyjnych, bo trzeba o wszystkim mówić, wszystko pokazywać, a zwłaszcza
wszystko sprzedawać.
Są także inne formy antyfeminizmu, łatwiej wykrywalne, gdyż należą
do niesławnej tradycji porządku moralnego w znaczeniu, jakie nadawał mu
reżim Vichy.
To tradycja Le Pena, który z prawa do aborcji czyni „zagrożenie wewnętrzne".
To także tradycyjna prawica, która chce odesłać kobiety do domu, żeby
było więcej dzieci i mniej kandydatek do zatrudnienia. To
fundamentalizmy religijne, niezależnie od tego, czy pochodzą z Watykanu, z Teheranu, z Algierii, ze Stanów Zjednoczonych czy z Europy Wschodniej.
Tej atmosferze zawdzięczamy postawienie przed sądem profesora Beaulieu
za to, że nazwał film „Niemy krzyk" oszustwem naukowym i manipulowaniem opinią publiczną.
[ 1 ]
Antyfeminizm, ten ukryty i ten wojujący, ma się dobrze. Aby go zwalczać,
trzeba go najpierw ujawnić.
Wyjątki z przemówienia min. Véronique Neiertz
podczas
Zgromadzenia Generalnego na rzecz prawa do
antykoncepcji i aborcji, 18 stycznia 1992 r.
*
7 maja 1992
Pan Michel Vauzelle
Minister Sprawiedliwości
Panie Ministrze,
Liga Praw Człowieka zapoznała się z uzasadnieniem wyroku wydanego 20 marca 1992 r. przez sąd w Marsylii pod
przewodnictwem sędziego Trona.
Wyrok ten wydano w związku ze sprawą wytoczoną obdżektorowi, który
odmówił dopełnienia obowiązku służby wojskowej.
Podczas swej mowy obrończej adwokat pozwanego poruszył sprawę niezgodności
francuskiego prawa z ustaleniami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Obywatela. Przytoczył także liczne opinie Amnesty International na temat
sytuacji obdżektorów we Francji. W swoim uzasadnieniu sąd określa
Amnesty International jako „ruch obcy", „masoński" i „antyfrancuski".
Ponadto sąd stwierdza, że Konwencja jest tekstem „ateistycznym". I wreszcie wytyka pełnomocnikowi pozwanego, że nie powołał się na ustawę z 30 lipca 1990 r. o zwalczaniu rasizmu i zaprzeczaniu zbrodniom przeciwko
ludzkości, która to ustawa byłaby „na miejscu", gdyż „pogłębia
przepaść między państwem prawnym a państwem rzeczywistym", jest
„dyskryminacyjna i niesprawiedliwa".
To uzasadnienie prowadzi do odrzucenia dwóch narzędzi prawnych przyjętych
przez ustawodawcę, które sędzia obowiązany jest stosować.
Ponadto stowarzyszenie oficjalnie zarejestrowane we Francji, Amnesty
International, jest nazwane obcym i antyfrancuskim. Prąd filozoficzny,
jakim jest masoneria, legalnie istniejący w naszym kraju od ponad dwóch
stuleci, także jest określony jako antyfrancuski.
Liga Praw Człowieka, niezależnie od swojego zdania na temat treści
wyroków, zawsze wykazywała wielką troskę o niezależność i swobodę
wypowiedzi sędziów, oczywiście jeśli mieściły się one w ramach
obowiązków związanych z urzędem i pozostawały w zgodzie z prawami
Republiki. Jednak immunitet sędziowski nie powinien dopuszczać tego, aby
sędzia sprawował swoją funkcję opierając się na założeniach
ideologicznych. Nie może także zwalniać go ze stosowania ustaw ani
upoważniać do krytykowania międzynarodowej konwencji z tego tylko
powodu, że jest inspiracji „ateistycznej". Takie postępowanie jest
pogwałceniem konstytucyjnej zasady laickości. Wreszcie, nic nie
usprawiedliwia zniesławiania osób trzecich, które nie są stroną w procesie i nie mają możliwości obrony. W społeczeństwie demokratycznym sędzia musi odpowiadać za swoje czyny
tak jak każdy inny obywatel, bez żadnego immunitetu poza tym, który
chroni jego niezależność.
Jakie kroki władze państwowe zamierzają przedsięwziąć, aby przy
obecnych przepisach dotyczących sądownictwa zapewnić poszanowanie tej
zasady?
Pragnęlibyśmy spotkać się z panem w tej sprawie.
Madeleine Rébérioux
*
Szczecin, 15 września 1992 r.
Marszałek Senatu
Rzeczypospolitej Polskiej
Nawiązując do sobotniej (12 września 1992 roku)
wypowiedzi senatora Ryszarda Bendera, w której proponował odwołanie przez
Sejm rzecznika praw obywatelskich prof. T. Zielińskiego za: „laicyzację szkół",
szczecińskie Stowarzyszenie na Rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo
pragnie przekazać Panu Marszałkowi swoje stanowisko w tej kwestii. Uważamy
mianowicie, że prof. T. Zieliński jako rzecznik praw obywatelskich jest jedną z nielicznych osób w kraju gwarantujących utrzymanie demokratycznego i praworządnego
charakteru naszego państwa.
Wypowiedź senatora R. Bendera jest wielce szkodliwa, pogardliwa i obraża urząd
rzecznika praw obywatelskich.
Reasumując zatem: żądamy i oczekujemy publicznego przeproszenia prof.
Tadeusza Zielińskiego przez sen. R. Bendera.
Z wyrazami należnego szacunku, w imieniu Zarządu Szczenińskiego
Ewa Weber, prezes
*
CZTERDZIESTY JUBILEUSZOWY KONGRES IHEU W AMSTERDAMIE
W dniach 26-30 lipca 1992 r. odbył się w Amsterdamie XL
Kongres IHEU (International Humanist and Ethical Union — Międzynarodowa Unia
Humanistyczna i Etyczna). Tegoroczne spotkanie zorganizowane było pod hasłem
„Humanizm dla Myśli i Serca". Z polskiej strony w obradach uczestniczyły
cztery osoby: prof. Barbara Stanosz i prof. Krzysztof Dołowy -
przedstawiciele Stowarzyszenia na rzecz Humanizmu i Etyki Niezależnej, Jan
Szmyd z Krakowa oraz niżej podpisana jako reprezentantka Stowarzyszenia „Neutrum".
Prace Kongresu były podzielone na dwie części: przed południem odbywały się
obrady plenarne, w czasie których przedstawiano rozmaite aspekty humanizmu jako
ruchu intelektualnego. Tu mała dygresja: okazało się, że słowo
„humanizm" pojmuje się na Zachodzie zupełnie inaczej niż u nas: nam
kojarzy się raczej z określoną grupą nauk; tam — jest to sposób życia i myślenia, alternatywny do religijnego. W tym miejscu chciałabym uspokoić tych
wszystkich, którzy obawiają się, że IHEU zajmuje się propagowaniem ateizmu.
Nic podobnego. Słowo „ateizm" nie jest w ogóle używane i traktowane jako
przeżytek. Ateizm — argumentowano — to zaprzeczenie wiary, jakiejkolwiek
wiary; humanizm — to wiara w człowieka, jego intelekt i wolną wolę. Myślę,
że warto rozpropagować ten sposób myślenia i u nas.
Wracając do wystąpień plenarnych: gdybym miała ocenić wysłuchane referaty,
za najciekawsze uznałabym te prezentujące świecką obrzędowość i ceremoniał
stosowane w wielu krajach. I w tej dziedzinie możemy się bardzo wiele nauczyć.
Również w czasie obrad plenarnych, w części poświęconej nowo przyjętym
organizacjom, profesor Barbara Stanosz przedstawiła polską sytuację, krótko
omawiając najważniejsze wydarzenia, jak wprowadzenie religii do szkół, tzw.
konsultacje społeczne w sprawie ustawy antyaborcyjnej, nowy Kodeks Etyki
Lekarskiej oraz inne przykłady naruszania neutralności światopoglądowej państwa.
Po obiedzie można było wybrać spośród dwóch rodzajów zajęć: albo pracę w zespołach roboczych, albo jedną z kilku proponowanych wycieczek. Ja wybrałam
dwie: wyprawę do Centrum Homoseksualistów i Lesbijek oraz lekcję humanizmu w jednej ze szkół podstawowych. Z powodu wakacji sami musieliśmy odgrywać rolę
uczniów. Główne przesłanie takiej lekcji: ludzi można podzielić według różnych
kategorii — tylko jakie to ma właściwie znaczenie?
Delegacja polska była bardzo aktywna: udzieliliśmy kilku wywiadów, nawiązaliśmy
wiele cennych kontaktów. Ja wzięłam udział w pracach sekcji kobiecej, gdzie
zapoznałam koleżanki z sytuacją w Polsce. Usłyszałam wiele słów
zrozumienia i poparcia; miejmy nadzieję, że popłynie za tym bardziej
konkretna pomoc. W ostatnim dniu Kongresu wręczono honorowe nagrody IHEU: w tym roku otrzymali
je Jelena Bonner, żona Andrieja Sacharowa, osoba zasłużona w obronie praw człowieka,
oraz Pieter Admiraal, lekarz walczący o uznanie prawa do eutanazji na życzenie
pacjenta.
Małgorzata Halaba
*
KRÓTKA
INFORMACJA NA TEMAT IHEU
Międzynarodowa
Unia Humanistyczna i Etyczna liczy ponad trzy miliony członków i jest
koalicją 72 organizacji humanistycznych, świeckich, racjonalistycznych,
wolnomyślicielskich, sceptycznych i ateistycznych z całego świata. IHEU
określa humanizm jako demokratyczny, nieteistyczny i etyczny stosunek do
życia, który stanowi, iż człowiek ma prawo i obowiązek nadawać kształt i treść własnemu życiu bez pomocy sił nadprzyrodzonych.
*
REZOLUCJA IHEU W SPRAWIE OBRONY PRAW KOBIET W POLSCE
My, członkowie Międzynarodowej Unii Humanistycznej i Etycznej
zebrani na kongresie z okazji czterdziestolecia istnienia Unii, wyrażamy
głębokie zaniepokojenie postępującym łamaniem praw człowieka przez władze
Rzeczypospolitej Polskiej. Ostatnim drastycznym przykładem tego procesu
jest przyjęcie najbardziej restrykcyjnej w Europie ustawy antyaborcyjnej.
Polski parlament pod naciskiem Kościoła katolickiego odrzucił bardziej
liberalne wersje ustawy oraz projekt ustawy o ogólnokrajowym referendum w sprawie aborcji. Zgodnie z obecnie dyskutowaną wersją ustawy, kobieta będzie
mogła poddać się zabiegowi przerwania ciąży jedynie wtedy, kiedy ciąża
będzie stanowić zagrożenie dla jej życia.
Łamane jest nie tylko prawo kobiet do decydowania o swoich prywatnych
sprawach: kobiety i ich rodziny będą skazane na ciągłe pogarszanie się
sytuacji ekonomicznej i mieszkaniowej, już teraz bardzo trudnej. Nowa
ustawa antyaborcyjna doprowadzi do wzrostu liczby nielegalnych zabiegów,
wykonywanych niefachowo, najczęściej w niehigienicznych warunkach.
Prowadzić to będzie do powikłań zdrowotnych, a często do śmierci.
Taka sytuacja miała już miejsce w okresie stalinowskim, kiedy w Polsce
obowiązywał podobny całkowity zakaz przerywania ciąży.
Rosnąca rola Kościoła katolickiego w Polsce i wprowadzanie ustaw
naruszających prawa człowieka, sprzecznych z podstawowymi wartościami
nowoczesnego liberalnego społeczeństwa, mogą uniemożliwić zajęcie
przez Polskę należnego jej miejsca we wspólnocie nowoczesnych krajów
Europejskich.
*
REZOLUCJA IHEU W SPRAWIE PRAW HOMOSEKSUALISTÓW
Żywiąc przeświadczenie, że wszystkim ludziom
przysługuje wolność wyboru własnego stylu życia i że wszyscy -
niezależnie od seksualnych preferencji — są równi i mają jednakowe
prawa;
-
mając przekonanie, że prawo do indywidualnego samookreślenia i równości
stanowi podstawę demokracji i powinno być chronione przed wszelkimi
formami uprzedzeń;
— biorąc pod uwagę treść
oświadczenia Świętej Kongregacji do spraw Nauki Wiary dotyczącego
homoseksualistów, wydanego przez Watykan 23 czerwca 1992 r.; oświadczenia,
które implikuje dopuszczalność dyskryminowania homoseksualistów,
ponieważ homoseksualizm jest — jak stwierdza to oświadczenie -
„obiektywnym nieładem";
Internatinal
Humanist and Ethical Union
-
stwierdza, że oświadczenie to narusza prawa człowieka i może być
wykorzystywane dla usprawiedliwienia dalszej dyskryminacji homoseksualistów;
— zdecydowanie potępia
rozpowszechniane w nim przez Watykan poglądy jako niemoralne i niehumanitarne.
JESZCZE O SPRAWACH KOBIET
W lipcu br. odbyło się w Podklasztorzu k. Sulejowa
trzytygodniowe międzynarodowe seminarium „Women's Seminar", w którym wzięły
udział dwie osoby z „Neutrum": Barbara Klimonda i niżej podpisana. Przetłumaczenie
terminu „Women's Studies" na język polski tak, aby oddane zostały
charakter i tematyka studiów, sprawia kłopot. Przyczyną tego jest fakt, że
rozwijające się na świecie od około 20 lat badania, bez których nie może
się dziś obejść żaden szanujący się uniwersytet Europy Zachodniej i Stanów
Zjednoczonych, są u nas właściwie nieznane. Pierwszy w Polsce Ośrodek
Naukowo-Badawczy Problematyki Kobiet (Women's Studies Centre) powstał na
Uniwersytecie Łódzkim dopiero w lutym tego roku. Założycielką Ośrodka jest
dr hab. Elżbieta Oleksy.
Badania problematyki kobiet mają charakter interdyscyplinarny i łączą w sobie dziedziny nauk humanistycznych, medycznych, społecznych, technicznych
oraz przyrodniczych. Celem studiów jest nie tylko nowe, głębsze spojrzenie na
pozycję i rolę kobiet w życiu społecznym i politycznym na przestrzeni wieków,
ale również weryfikacja przyjętych teorii naukowych i stereotypów,
spojrzenie na nie oczami kobiet.
Podczas seminarium w Podklasztorzu wysłuchałyśmy wykładów poświęconych
m.in. literaturze kobiecej, miejscu kobiet w państwie, socjologii rodziny,
teoretycznym i praktycznym aspektom feminizmu oraz problemom czarnych kobiet w USA i Wielkiej Brytanii. Wykładowczynie z Danii, Holandii, Szkocji, Irlandii,
Anglii, Indii czy USA mówiły o sytuacji kobiet w swoich krajach oraz o związkach
między ruchami i organizacjami kobiecymi a ośrodkami „Women's Studies" i ich współpracy w walce o równe prawa dla kobiet i mężczyzn. Obarczona doświadczeniami
naszych zmagań ze zwolennikami penalizacji aborcji z pewną zazdrością słuchałam o problemach, którymi obecnie zajmują się ruchy kobiece w Danii i Holandii.
Prowadzą one kampanię na rzecz równych płac dla mężczyzn i kobiet wykonujących
tę samą pracę, uświadamiają co do różnic w możliwościach awansu
zawodowego, w żartobliwy sposób wypominają poszczególnym instytucjom (np.
galeriom malarskim) preferowanie mężczyzn.
Działania ruchów kobiecych przynoszą konkretne efekty w postaci zwiększonej
reprezentacji kobiet w parlamencie, rządzie i władzach lokalnych, doprowadzają
do poważnego traktowania problemu równouprawnienia płci.
Organizacje kobiece na Zachodzie mają daleko za sobą etap, na którym kobieta
występująca w obronie swoich praw była postrzegana jako niebezpieczna, zagrażająca
mężczyznom, zwariowana sufrażystka. Trochę trudno to sobie wyobrazić w kraju, w którym co druga niezależna, osiągająca sukces zawodowy kobieta
publicznie podkreśla, że nie rozumie i nie pochwala pań działających w ruchach na rzecz praw kobiet. A przecież bez tych organizacji nasze problemy
nigdy nie będą postrzegane we właściwym wymiarze. Nie potrafimy obronić
naszych praw, mimo że stanowimy połowę społeczeństwa, właśnie dlatego, że
jesteśmy bierne i niezorganizowane. Pozwalamy, aby dotyczące nas sprawy były
codziennie banalizowane lub zupełnie lekceważone. Aby nas nie posadzono o brak
poczucia humoru udajemy, że bawią nas żarty kolegów na temat bezmyślności i „mini-rozumku" kobiet.
Jeżeli same nie potrafimy wpłynąć na zmianę społecznego spojrzenia na
kwestie kobiece, pozwólmy to robić innym, nie utrudniajmy pracy tym, które
chcą się tym zająć. Obecne na seminarium koleżanki z krajów Europy
Zachodniej wielokrotnie podkreślały, jak ważną rolę odgrywa język i ton
wypowiedzi dotyczących równych praw dla kobiet i mężczyzn. Pamiętajmy o tym!
Słuchaczkami seminarium były przedstawicielki prawie wszystkich krajów (nawet
Albanii) powstających w miejsce krajów demokracji ludowej. Spotkanie było więc
dobrą okazją do wymiany doświadczeń i informacji. Mimo wielu analogii w procesach politycznych zachodzących w tych państwach, nigdzie prawo kobiety do
decydowania o sobie i swoim macierzyństwie nie jest tak poważnie zagrożone
jak u nas. Jedynie na Węgrzech parlament zdecydował, że w razie nie
uchwalenia do końca roku nowej ustawy regulującej problem przerywania ciąży,
zabieg ten będzie zdelegalizowany. Nie neguje się tam jednak konieczności
upowszechniania oświaty seksualnej oraz środków i metod antykoncepcyjnych. W Słowenii kres parlamentarnej debacie na temat prawa kobiety do przerywania ciąży
położyła jedna duża manifestacja poprzedzona kampanią w środkach masowego
przekazu. Koleżanka z Rumunii przywiozła ze sobą jako ostrzeżenie wstrząsający
raport sporządzony przez Amerykankę Gail Klingman: Gdy aborcja jest
zakazana: polityka reprodukcyjna w Rumunii Ceausescu. Dając mi egzemplarz
powiedziała: „Gdy będziesz to czytała, wiedz, że tak było. To nie jest
przesadzone".
Na zakończenie chciałabym dodać, że wszelkie koszty związane z organizacją
seminarium (również koszty uczestnictwa) zostały pokryte przez Fundację
Sorosa. Organizatorami seminarium byli: Chris Corrin z Uniwersytetu w Glasgow i Ośrodek Badań Europejskich przy Uniwersytecie Łódzkim. Z prawdziwą przykrością
stwierdzam, że strona polska odpowiedzialna za organizację szkolenia i kwalifikację uczestników nie wywiązała się właściwie ze swoich obowiązków, o czym uczestniczki seminarium szczegółowo informowały biuro Fundacji Sorosa.
Skutkiem złej organizacji była mniejsza niż przewidywano liczba uczestników, a także brak jakichkolwiek pomocy naukowych (mimo przeznaczenia na to dużej
kwoty pieniężnej) oraz niedostateczna informacja o seminarium w środowisku
polskim. Kierowniczka Łódzkiego Ośrodka Badań Europejskich, p. Maria Karasińska-Fendler,
wykazała całkowite niezrozumienie celów, którymi kierują się ośrodki badań
problematyki kobiet, odmawiając prawa do uczestniczenia trzem kobietom z Czarnogóry i Serbii. Swoją decyzję motywowała embargiem nałożonym na te
kraje w związku z prowadzonymi działaniami wojennymi. Uważam, że wszystkie błędy
organizatorów wynikały z ich całkowitego braku zainteresowania tematem i przebiegiem seminarium. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tyle starań włożyli
oni w uzyskanie bardzo dużych środków finansowych na cel, który był im
obcy.
Aleksandra Solik
*
OCHRONA NIESZCZĘŚLIWEGO POCZĘCIA
Podstawowym formalnym argumentem projektu „ustawy
antyaborcyjnej" (zwanej dalej „ustawą") jest założenie, a raczej wiara w to, że dziecko (człowiek) istnieje od momentu „poczęcia". Innymi słowy
przyjmuje się, że z chwilą przeniknięcia główki plemnika do komórki
jajowej (zaplemnienia) komórka ta staje się już „dzieckiem". Cała treść
projektu ustawy, łącznie z przewidzianą tam kryminalizacją aborcji, stanowi
konsekwencję tego rozumowania, ponieważ likwidacja „poczętego dziecka" w tym naświetleniu zostaje uznana za karygodne zabójstwo. W tym świetle przeciwne ustawie argumenty natury ekonomicznej, demograficznej,
społeczne („piekło kobiet" i nieszczęścia niechcianych dzieci),
lekarskiej nawet — zdają się tracić swój przekonywający charakter.
Autorzy projektu ustawy i jej zwolennicy uznają takie założenie za
bezdyskusyjny aksjomat i głoszą ideę krucjaty w imię „poczętych,
nienarodzonych dzieci".
Pomijając tu wieloraką problematykę aborcyjną występującą od dawna w publikacjach [ 2 ] i pełnych emocji dyskusjach zajmiemy się dalej
tylko aspektami słuszności i prawidłowości pojęć stanowiących punkt wyjścia
ustawy.
Aspekt teologiczny. Ponieważ inicjatorem i promotorem ustawy jest przede wszystkim Kościół katolicki — popatrzmy na
sprawę od strony teologicznej. Otóż to, że „uduchowienie" następuje w momencie zaplemnienia komórki jajowe („poczęcia"), nie jest bynajmniej
dogmatem. W historii występowały różne poglądy ojców i doktorów Kościoła
na temat okresu ciąży, w którym następuje „uduchowienie", tj. udzielenie
duszy, będącej przecież koniecznym atrybutem człowieczeństwa [ 3 ]. Po tym więc dopiero okresie
przerwanie ciąży byłoby traktowane jako zabójstwo. Sformułowano to między
innymi w pierwszym oficjalnym zbiorze prawa kanonicznego z 1234 r. Naturalnie w historii Kościoła katolickiego wyrażane były również poglądy odmienne, na
przykład traktujące jako zabójstwo nie tylko każde pozbycie się płodu, ale
również każde zapobieżenie zapłodnieniu [ 4 ].
Obecnie co prawda większość teologów katolickich przyjmuje, że udzielenie
duszy następuje w momencie połączenia się komórek rodzicielskich, niektórzy
jednak uważają, że udzielenie duszy następuje w momencie urodzenia lub w momencie pierwszego aktu intelektualnego [ 5 ].
Tak więc nawet z katolickiego punktu widzenia sprawa nie jest całkiem jasna,
stanowi kwestię osobistego poglądu i wiary, nie zaś bezdyskusyjnego
aksjomatu.
Aspekt znaczeniowy (semantyczny). Zastrzeżenie
budzi samo sformułowanie tytułu projektowanej ustawy. Termin „począć" w znaczeniu „zajść w ciążę" jest określeniem przestarzałym [ 6 ],
używanym już chyba tylko w tradycyjnym języku religijnym. Zastosowanie tego
terminu w aspekcie ustawowym nowoczesnego państwa byłoby niewłaściwe i niepoważne.
Również użyte w projekcie ustawy pojęcie „dziecko" jest niezgodne z definicją wymienianą we wszystkich chyba współczesnych encyklopediach i słownikach
oraz terminologią stosowaną w literaturze naukowej. Terminem „dziecko"
określa się "człowieka w pierwszym okresie postnatalnego rozwoju
osobniczego, od chwili urodzenia (podkr. wł.) do zakończenia procesu
wzrastania" [ 7 ]. Odniesienie w ustawie terminu „dziecko" do
okresu embrionalnego oznaczałoby zmianę znaczenia tego terminu w języku
polskim i nauce. Zastąpienie terminu „dziecko" terminem „człowiek" też
nie odpowiadaprzyjętemu znaczeniu tego pojęcia; nie wchodząc bliżej
naukowo i encyklopedycznie przyjęte elementy definicji gatunkowej homo
sapiens zwróćmy tylko uwagę, że żadna z tych definicji nie wymienia
posiadania przez człowieka np. skrzeli i ogona. Takimi atrybutami cechują się
embriony ludzkie i innych ssaków. W związku z tym sensowny tytuł ustawy mógłby ewentualnie brzmieć: „o
ochronie formy życia w okresie embrionalnym i płodowym". Taki tytuł nie miałby
jednak zamierzonego przez autorów projektu ustawy wydźwięku emocjonalnego.
Aspekt biologiczny. W wyniku zapłodnienia („poczęcia")
zredukowany (połówkowy) garnitur chromosomów plemnika łączy się ze
zredukowanym również garniturem chromosomów żeńskiej komórki jajowej. W wyniku tego powstaje zygota z pełnym (podwójnym) garniturem chromosomów,
czyli genotypprzyszłego osobnika,
złożony z genów obojga rodziców. Genotyp jest programem rozwojowym i funkcjonalnym, który realizować się może tylko dzięki temu, co embrionowi, a następnie płodowi dostarcza organizm macierzyński. Dopiero te dwa czynniki
łącznie — z jednej strony program genotypu, z drugiej zaś realizujące się
procesy ciążowe kobiety — dają w wyniku po określonym czasie uformowany
nowy organizm, czyli to, co w biologii nazywa się fenotypem. Stawianie znaku równości
między komórką jajową czy embrionem a pojęciem „człowiek" jest więc równoznaczne
ze stawianiem znaku równości między pojęciem „genotyp" a pojęciem
„fenotyp" — co z punktu widzenia nauk biologicznych stanowi absurd.
Są jeszcze inne niekonsekwencje tego rodzaju ewentualnego ustalenia. Jeżeli
bowiem zaplemniona komórka jajowa (zygota), a ściślej — zawarty w niej
program genetyczny uznany byłby za "człowieka, to na zasadzie analogii
trzeba by uznać np. żołądź za dąb (co wymagałoby odpowiednich zmian w przepisie karnym za wynoszenie drzewa z lasu), a idąc dalej należałoby również
uznać, że np. budowlana dokumentacja techniczna jest już budynkiem (co wymagałoby
odpowiednich zmian w przepisach o nieruchomościach).
Zwolennicy ustawy często posługują się „naukowo udowodnionym"
argumentem, że „życie rozpoczyna się w momencie poczęcia". Rzeczywiście, w wyniku zaplemnienia komórki jajowej organizuje się nowy układ genetyczny.
Lecz określenie „życie powstaje.." ma charakter umowny: komórka jajowa
przecież, przed zaplemnieniem czy po, stanowi kontynuację procesów życiowych
kobiety, zarodek zaś jest tak ściśle związany z jej organizmem, że
traktowanie go jako odrębnego organizmu (w fazie jaja płodowego i w fazie
zarodka, tj. do 7 tygodnia okresu rozwojowego) może budzić wątpliwości.
Zarodek zagnieżdżając się w macicy kobiety i rozwijając jest tak bardzo z nią związany, że wykazuje znaczne podobieństwo do nowotworu. Bywa, niestety,
że podobieństwo to przekształca się w rzeczywisty, niezwykle złośliwy
nowotwór, dający przerzuty do najrozmaitszych narządów [ 8 ]. W świetle powyższego blednie argument „nowego życia".
Zwolennicy ustawy powołują się też na „prawo naturalne". Jeżeli ma to
oznaczać obowiązującą jakoby w przyrodzie bezwzględną zasadę
nieprzerywania ciąży — nie można się z tym zgodzić. W świecie zwierząt
(ssaków) znane jest zjawisko, że w stresujących warunkach życiowych, np.
niedoboru pokarmu, zagęszczenia populacji, zagrożenia i podniesienia w związku z tym poziomu agresywności — następuje u samic ronienie [ 9 ].
Również po urodzeniu matki w takich wypadkach często tracą zainteresowanie
potomstwem powodując tym jego śmierć, u drapieżników zaś występuje również
zabijanie i zjadanie młodych przez matki [ 10 ]. Lepiej więc określenia
„prawo naturalne" nie nadużywać.
Wnioski. Nie wydaje się, ażeby autorzy projektu
ustawy — jako ludzie wykształceni — nie zdawali sobie sprawy z przytoczonych wyżej argumentów oraz wielu innych tutaj nie wymienionych. Wygląda
na to, że ostra kampania na rzecz „ochrony dziecka poczętego" ma inne
motywy niż podkreślane względy związane z „piątym przykazaniem". Gdyby
tak było, to przecież projekt ustawy zająłby się również innymi niż
karalność sposobami uniknięcia aborcji — jak uświadomienie seksualne i antykoncepcja. Tymczasem nie tylko nie ma poparcia dla takiej działalności ze
strony autorów i zwolenników ustawy, ale przeciwnie — widać wyraźnie
negatywny do niej stosunek.
Nie angażując się w próbę odpowiedzi na to pytanie, zwróćmy jednak uwagę,
że twarde prawodawstwo antyaborcyjne (czasami nawet obejmujące antykoncepcję)
występowało zwłaszcza w najbardziej antydemokratycznych , totalitarnych
systemach państwowych, w tym we Włoszech okresu faszystowskiego, hitlerowskiej
Rzeszy, ZSRR (w okresie terroru stalinowskiego lat 1936-1954), Rumunii [ 11 ].
Jest to zrozumiałe, ponieważ niewiele rzeczy daje taką możliwość
ingerencji w życie prywatne poddanych i wiernych, a w rezultacie podporządkowania
ich sobie — jak poczucie winy i strach przed karą za to, co jest intymną
sprawą każdego.
Na zakończenie dodam od siebie, że jestem jak najbardziej przeciwny aborcji
jako brutalnej metodzie regulacji urodzeń, uważając takie rozwiązanie za
ostateczność. Ale nie ze względu na usuwany embrion, lecz ze względu na
kobiety, które na skutek nieuświadomienia, przypadku, gwałtu lub innych
nieszczęśliwych okoliczności na taki zabieg się decydują. Wielka szkoda, że
choćby jak w okresie międzywojennym [ 12 ] nie prowadzi się
obecnie akcji uświadamiania i antykoncepcji, która zmniejszałaby
prawdopodobieństwo niepożądanych „poczęć", a tym samym podejmowanie
przez dziewczęta i kobiety dramatycznych decyzji aborcyjnych.
Jerzy Hempel
*
JAK TO DAWNIEJ ROBIONO
Poza zapisami w Konstytucji, Kodeksem Etyki Lekarskiej,
ustawą antyaborcyjną, rozporządzeniem dotyczącym religii w szkole, czeka nas
jeszcze kilka nie związanych ideologicznie z nakazami religijnymi dokumentów.
Jednym z nich będzie nowy kodeks karny. Kto wie, czy władza (neutralna światopoglądowo!)
suwerennego społeczeństwa nie nawiąże do prawa II Rzeczypospolitej, które
już się sprawdziło. Dokona się tylko małych retuszy i sprawa załatwiona! W II Rzeczypospolitej od 1 maja 1921 roku obowiązywał kodeks karny przejęty
po carskiej Rosji (wprowadzono tylko małe poprawki, które zaznaczyliśmy pochyłą
czcionką). Część II tego dokumentu dotyczyła spraw religii; publikujemy ją w całości.
Prawdopodobieństwo, że pewnego pięknego dnia obudzimy się w państwie, w którym
będzie obowiązywał kodeks karny podobny do przedstawionego poniżej, powinno
nas skłonić do sumiennego zapoznania się z cząstką przeszłości, która
powraca oczyszczona z kurzu historii.
Mamy nadzieję, że zapisy wymyślone za cara nie będą nas obowiązywały,
jednakże stanowią doskonałą ilustrację tego, co nam w ciszy pokojów wymyślają
„prawdziwi Polacy" walczący z państwem satanistycznym istniejącym — według
księdza Czesława S. Bartnika („Ateneum Kapłańskie" nr 497, styczeń-luty
1992) — od XVIII wieku w naszym kraju.
Czesław Janik
*
KODEKS KARNY Z R. 1903
(przekład z rosyjskiego) Z uwzględnieniem zmian i uzupełnień obowiązujących w Rzeczypospolitej
Polskiej w dniu 1 maja 1921 r.
CZEŚĆ DRUGA O pogwałceniu przepisów, ochraniających religię.
73. Winny: bluźnierstwa przeciwko Bogu we współistotnej
Trójcy wysławianemu, przeciwko Niepokalanej Władczyni naszej Bogarodzicy Najświętszej
Marji Pannie, przeciwko Niecielesnym Mocom Niebieskim albo Świętym wybrańcom
Bożym; sponiewierania czynnego lub zelżenia Sakramentów Świętych, Krzyża
Świętego, Relikwij Świętych, Obrazów Świętych lub innych przedmiotów,
uznawanych przez kościół prawosławny lub inny kościół chrześcijański za
święte (Dodatek I); zelżenie Pisma Świętego, albo kościoła prawosławnego i jego dogmatów, albo wogóle wiary chrześcijańskiej,
za to bluźnierstwo lub obrazę świętości będzie karany:
jeśli to popełniono:
1) podczas odprawiania nabożeństwa powszechnego lub w kościele: ciężkiemi
robotami terminowemi lub zesłaniem na osiedlenie;
2) w kaplicy lub chrześcijańskim domu modlitwy, albo publicznie, albo w druku,
piśmie lub wizerunku, rozpowszechnionych lub publicznie wystawionych: zesłaniem
na osiedlenie;
3) w celu wywołania zgorszenia wśród obecnych: zamknięciem w domu poprawy
na czas do lat trzech lub zamknięciem w twierdzy na czas do lat trzech.
Jeśli zaś bluźnierstwa lub obrazy świętości dopuszczono się choćby w warunkach, wskazanych w artykule niniejszym, lecz przez nierozum, ciemnotę lub w stanie opilstwa winowajca będzie karany: aresztem.
74. Winny:
1) zelżenia praktyk lub obrzędów kościoła prawosławnego lub wogóle chrześcijaństwa;
2) sponiewierania czynnego lub zelżenia przedmiotów, poświęconych przez użycie
przy prawosławnem lub innem chrześcijańskiem nabożeństwie (dodatek II);
3) nieprzystojnych drwin z przedmiotów świętych lub przedmiotów wiary,
wymienionych w artykule 73, za tę profanację będzie karany:
jeśli ją popełniono:
1) podczas odprawiania nabożeństwa powszechnego lub w kościele: zamknięciem w więzieniu na czas nie krótszy od miesięcy sześciu;
2) w kaplicy lub chrześcijańskim domu modlitwy, albo publicznie, albo w druku,
piśmie lub wizerunku, rozpowszechnionych lub publicznie wystawionych: zamknięciem w więzieniu;
3) w celu wywołania zgorszenia wśród obecnych: zamknięciem w więzieniu na
czas do miesięcy sześciu.
Jeśli zaś profanacji dopuszczono się choćby w warunkach, wskazanych w artykule niniejszym, lecz przez nierozum, ciemnotę lub w stanie opilstwa,
winowajca będzie karany: aresztem na czas do miesięcy trzech.
75. Winny nieprzystojnego krzyku, hałasu lub innego
wybryku, bądź przeszkadzającego odprawianiu nabożeństwa powszechnego chrześcijańskiego,
bądź popełnionego w kościele, kaplicy lub chrześcijańskim domu modlitwy, będzie
karany: aresztem na czas do miesięcy trzech.
Jeśli wskutek takiego wybryku przerwane zostało nabożeństwo, albo jeśli
takiego wybryku dopuścił się tłum, winowajca będzie karany: aresztem.
Jeśli wybryku, wskazanego w części pierwszej artykułu niniejszego,
dopuszczono się w celu przeszkodzenia odprawianiu nabożeństwa, winowajca będzie
karany: zamknięciem w więzieniu.
Jeśli zaś skutkiem wybryku w celu przeszkodzenia odprawianiu nabożeństwa
przerwane zostało nabożeństwo, albo jeśli takiego wybryku dopuścił się tłum,
winowajca będzie karany: zamknięciem w więzieniu na czas nie krótszy od
miesięcy sześciu.
76. Winny zelżenia wyznania niechrześcijańskiego, w
Rosji uznanego, albo sponiewierania czynnego lub zelżenia przedmiotu czci
religijnej tego wyznania, jeśli tego zelżenia lub sponiewierania dopuszczono
się w domu modlitwy wyznania niechrześcijańskiego lub podczas publicznego
odprawiania nabożeństwa powszechnego, ustanowionego przez to wyznanie, będzie
karany: aresztem.
Jeśli takiego zelżenia lub sponiewierania dopuszczono się przez nierozum,
ciemnotę lub w stanie opilstwa, winowajca będzie karany: aresztem na czas do
miesiąca jednego lub grzywną do rubli stu.
77. Winny nieprzystojnego krzyku, hałasu lub innego
wybryku, wskutek którego przerwane zostało nabożeństwo powszechne wyznania
niechrześcijańskiego, w Rosji uznanego, jeśli tego wybryku dopuszczono
się publicznie lub w domu modlitwy takiego wyznania, będzie karany: aresztem
na czas do miesięcy trzech.
78. Winny pogrzebania chrześcijanina bez obrzędu chrześcijańskiego,
jeśli wezwanie duchownego wyznania odnośnego w celu dopełnienia tego obrzędu
nie przedstawiało szczególnej trudności, będzie karany: aresztem na czas do
miesięcy trzech.
79. Winny zaboru lub czynnego sponiewierania zmarłego,
pogrzebanego lub niepogrzebanego, będzie karany: zamknięciem w domu poprawy
na czas do lat trzech.
Jeśli przytem winowajca dopuścił się na zmarłym czynu, obrażającego
moralność, będzie karany: zamknięciem w domu poprawy na czas nie krótszy
od lat trzech.
Jeśli zaś czynów, wskazanych w artykule niniejszym, dopuszczono się przez
zabobon, nierozum, ciemnotę lub w stanie opilstwa, winowajca będzie karany:
zamknięciem w więzieniu na czas do miesięcy sześciu.
80. Winny:
1) zmuszenia, za pomocą gwałtu lub groźby karygodnej, do odprawienia nabożeństwa
lub obrzędu, zabronionego lub niedozwolonego przez przepisy wyznania, do którego
należy osoba zmuszana, albo do udziału w takim nabożeństwie lub obrzędzie;
2) przeszkodzenia, za pomocą gwałtu na osobie lub groźby karygodnej,
odprawieniu nabożeństwa lub obrzędu, ustanowionych przez przepisy uznanego w
Rosji wyznania, do którego należy osoba zmuszona, albo udziałowi w takim
nabożeństwie lub obrzędzie,
będzie karany: zamknięciem w więzieniu.
Jeśli tego zmuszenia lub przeszkodzenia dopuszczono się względem duchownego
chrześcijańskiego, posiadającego godność księdza, albo stanowisko
proboszcza lub przełożonego staroobrzędowców lub gminy sekciarskiej, jako też
duchownego niechrześcijańskiego, winowajca będzie karany: zamknięciem w więzieniu
na czas nie krótszy od miesięcy trzech.
81. Osoba wyznania niechrześcijańskiego, która
przeszkodziła, chociażby bez gwałtu na osobie lub groźby karygodnej, chrześcijaninowi,
znajdującemu się u niej w służbie, w terminie lub na robocie, spełnić
obowiązek religijny jego wyznania, albo uczestniczyć w święceniu niedzieli
lub innego dnia świątecznego, ustanowionem przez to wyznanie, będzie karana:
grzywną do rubli pięćdziesięciu.
82. Winny przeciągnięcia chrześcijanina na wiarę
niechrześcijańską za pomocą nadużycia władzy, przymusu, oszukania lub
uwiedzenia obietnicą korzyści będzie karany: zamknięciem w domu poprawy
na czas do lat trzech lub zamknięciem w twierdzy na czas do lat trzech.
Jeśli zaś przeciągnięcia dokonano za pomocą gwałtu na osobie lub groźby
karygodnej, winny przeciągnięcia będzie karany: ciężkiemi robotami
na czas do lat sześciu lub zesłaniem na osiedlenie.
(8 -85 uchylono)
86. Mahometanin, żyd, wyznawca buddyzmu (lamaita) lub
poganin, winny przeciągnięcia obcoplemieńca poddanego rosyjskiego
wyznania niechrześcijańskiego na inną wiarę niechrześcijańską za pomocą
nadużycia władzy, przymusu, oszukania lub uwiedzenia obietnicą korzyści, będzie
karany: zamknięciem w więzieniu na czas do miesięcy trzech.
87. Winny przeciągnięcia z jednego wyznania na drugie za
pomocą gwałtu na osobie lub groźby karygodnej, jeśli nie ulega karze z artykułów 82-84, będzie karany: zamknięciem w domu poprawy na czas
do lat trzech.
88. Rodzic lub opiekun, obowiązany z mocy ustawy wychowywać
własnego lub znajdującego się pod jego opieką małoletniego, nie mającego
lat czternastu, w zasadach wiary chrześcijańskiej, winny dopełnienia nad nim
obrzędów religijnych wyznania niechrześcijańskiego, będzie karany: zamknięciem
w domu poprawy na czas do lat trzech.
(89-96 uchylono)
97. Kto, samowolnie przywłaszczywszy sobie godność księdza
wyznania chrześcijańskiego, dopełnił czynności religijnej, która może być
wykonywana jedynie przez księdza tego wyznania, będzie karany: zamknięciem w więzieniu.
Jeśli winowajca dopełnił chrztu lub ślubu, będzie karany: zamknięciem w domu
poprawy.
(98 uchylono)
*
GROŹBA TOLERANCJONIZMU
Przedstawiamy fragmenty dyskusji na temat AIDS w programie telewizyjnym „Lewiatan" (sobota, 12 września br.)
Ks. Krzysztof Paczos MIC: To jest głównie problem
państwa, które tak radykalnie chce być odłączone od Boga i Kościoła i chce być neutralne wobec tego faktu, nie chce mieć wertykalnego wymiaru. To
jest sytuacja, w której trzeba by było skierować pewien imperatyw. Trzeba by
było powiedzieć: weźcie te dzieci do siebie, zaopiekujcie się chorymi — Bóg
wynagrodzi Wam Waszą dobroć. Bo jeśli się tego nie uczyni, jeśli się tego
imperatywu nie zawiesi na Bogu, tylko tak po prostu będzie się nim szafować — będzie to zwykłe moralizatorstwo. W ten sposób po prostu dochodzimy do
sytuacji, w której państwo neutralne wobec religii zupełnie nie jest w stanie
sformułować takiego imperatywu. I wtedy państwo ma takie strategie, że
bagatelizuje się problem, mówi się, że AIDS to nie jest żaden problem, można
żyć z tymi ludźmi, można z nimi przebywać. To tylko kwestia informacji. Ale
wyobraźmy sobie, że ta choroba będzie groźniejsza, że załóżmy, przez
dotyk skóry będziemy się zarażać. I co wtedy?! (..)
Red. Jacek Bartyzel (publicysta katolicki): Jesteśmy
świadkami pojawienia się bardzo uporczywego upowszechniania za sprawą środków
przekazu nowej ideologii, która jest w zasadzie quasi-religią, i to religią w sposób wyraźny antagonistyczną wobec religii i etyki tradycyjnej, a więc
chrześcijańskiej. Jest to religia, którą można by nazwać właśnie religią
tolerancjonizmu czy demokratyczno-humanitarną, i w tej to religii rolę głównego
hasła, a właściwie dogmatu pełni owo hasło tolerancji. I coś takiego właśnie
dzieje się dzisiaj u nas; jest takie pozytywne rozumienie tolerancji, że nie
wolno wydać sądu wartościującego. Nie wolno powiedzieć na przykład, że właśnie
homoseksualizm jest dewiacją z punktu widzenia prawa naturalnego, tylko trzeba
tu wprowadzić pewną cenzurę myśli, autocenzurę i trzeba ich nazwać odmienną i równowartościową orientacją seksualną. Myślę, że trzeba powiedzieć w tej sytuacji ludziom, którzy są bombardowani nieustannymi zarzutami o nietolerancję, po prostu „nie lękajcie się". Ten mechanizm jest oparty na
strachu, tak samo jak kiedyś oparty był system komunizmu totalitarnego. Tak
samo trzeba powiedzieć: „dostaliśmy się ponownie w łapy humanistów". I teraz właśnie cała ta władza humanistów, czy ściślej humanitarystów,
opiera się wyłącznie na naszym poczuciu winy. Wyzwólmy się z tego poczucia
winy wobec rzekomego grzechu nietolerancji.
Ks. Krzysztof Paczos: Słucham trójki, gdzie jedna z szanownych redaktorek rozmawia z biskupem czy kimś i mówi mu oburzona:
„Księże biskupie, przecież tolerancja jest naczelną wartością chrześcijaństwa".
Mnie to oburza, ponieważ tak nie jest. Naczelną wartością chrześcijaństwa
jest zbawienie człowieka. (..)
AIDS jest karą Bożą. Ale proszę mi wierzyć, że jestem przekonany o tym, że
żaden z biblijnych proroków nie miałby cienia wątpliwości, że rzeczywiście
taki jest wymiar duchowy, głębszy tego zjawiska, z którym się stykamy. Pozwólcie
państwo patrzeć na to chrześcijaninowi nie tylko przez pryzmat tolerancji,
ale również przez pryzmat taki właśnie Boży.
Ks. Arkadiusz Nowak: (..) Proszę księdza, jestem
zgorszony księdza wypowiedzią. Ja mam nadzieję, że ksiądz nie miał możliwości
wypowiedzenia się tutaj do końca. Otóż ja bym nie zaryzykował, przed
kamerami szczególnie, stwierdzenia, że AIDS jest karą Bożą (..).
*
JEŻELI JESTEŚ CZŁOWIEKIEM...
Oto fragment pt. „Chrzest dzieci" zawarty w publikacji „Refleksje nad etyką lekarską" wydanej przez Wydawnictwo
Archidiecezji Warszawskiej (Warszawa 1990). Chcielibyśmy pokazać, że i Kościół
ma wątpliwości co do tego, czy płód obarczony wadami rozwojowymi można
nazwać człowiekiem. Stąd formuła warunkowa: „Jeżeli jesteś człowiekiem.."
Należy przyjąć jako zasadę, że byt ludzki, który może i powinien być ochrzczony, istnieje od chwili poczęcia. Formalny sprzeciw
rodziców niweczy ten obowiązek, ale nie znosi prawa dziecka do ochrzczenia.
Sytuacje szczególne powstają w przypadkach różnego typu patologii okołoporodowej. W przypadkach porodów niewczesnych, nie rokujących noworodkowi przeżycia, można
chrzcić już wówczas, gdy polewamy lub gdy nacięty worek płodowy pozwala
wodzie dotknąć ciała dziecka. Przyjmuje się nawet możliwość ochrzczenia w czasie porodu przez wstrzyknięcie sterylnej wody destylowanej do pęcherza płodowego.
Gdy tego wstrzyknięcia dokonuje się przez powłoki brzuszne, wówczas mówi się o chrzcie wewnątrzmacicznym. Tego typu chrzest może być zastosowany, gdy nie
ma pewności co do życia dziecka, a nawet rozpoznaje się jego śmierć. Gdy w czas porodu zagraża dziecku śmierć, można dokonać tak zwanego „chrztu ułomnego"
chrzcząc pępowinę.
Szczególne wątpliwości powstają w przypadkach płodów obarczonych wadami
rozwojowymi — chodzi o to, czy mamy do czynienia z tworem wadowym nie mającym
charakteru ludzkiego, czy z istotą ludzką. W takim przypadku chrztu wątpliwego
chrzcząc trzeba wypowiedzieć formułę sakramentalną warunkową: „Jeżeli
jesteś człowiekiem, ja ciebie chrzczę w Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego".
Oczywiście nie należy chrzcić zaśniadu groniastego ani płodu niedonoszonego w wyniku zwyrodnienia jaja płodowego, kiedy płód jest oczywiście martwy od dłuższego
czasu.
Płody nawet obarczone ciężkimi wadami należy chrzcić warunkowo. W przypadku
zroślaków należy chrzcić każdą głowę. Trzeba jednak podkreślić, że
obecnie unika się wymienionych drastycznych form chrztu w łonie matki.
1 2
Przypisy: [ 1 ] Profesor Beaulieu wygrał sprawę w sądzie
(red.). [ 2 ] Z międzywojennych (lata
trzydzieste) publikacji polemicznych wymienić trzeba przede wszystkim teksty
Boya — Piekło kobiet i Nasi okupanci. Z pozycji powojennych
problemu dotyczą: Sztuczna kontrola rozrodu (praca zbiorowa, Warszawa
1979, s. 39 i nast. do końca) oraz Stosunek Kościoła katolickiego do
regulacji urodzeń T. Zapałowskiego (Warszawa 1979). [ 3 ] K. Rahner, H.
Vorgrimler, Mały słownik teologiczny, Warszawa 1987 — hasło „dusza". [ 4 ] E. Zielińska, Przerywanie ciąży. Warunki legalności w Polsce i na świecie,
Warszawa 1990, s. 12 i nast. [ 5 ] Mały słownik teologiczny — hasło „kreacjonizm". [ 6 ] Słownik języka polskiego, Warszawa 1988, t. II, hasło „począć". [ 7 ] Encyklopedia Powszechna PWN, Wyd. III — hasło „dziecko". [ 8 ] S. Skowron, Od komórki do niemowlęcia, Warszawa 1955, s. 233 (patrz
także, s. 371). [ 9 ] P. B. Weisz, Biologia ogólna, Warszawa 1977, s. 509. [ 10 ] H. Bauer, Zwierzęta są inne, Warszawa 1956, s. 187 i nast. [ 11 ] E. Zielińska, ibidem, s. 50 i inne. [ 12 ] Patrz publikacje polityczne Boya, jak w przypisie 1. « Biuletyny (Publikacja: 22-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3068 |
|