|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Wunderwaffe. Skrót historii cudownej broni [2] Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
Energia wybuchu nuklearnego nie była imponująca w porównaniu ze zjawiskami przyrody, bo letnia burza przechodząca nad miastem
wyzwala wielokrotnie większą energię niż wybuch bomby nad Hiroszimą, ale
moc bomby atomowej była wprost przerażająca. Przerażająca dla miasta, bo w razie użycia ówczesnej bomby atomowej na froncie uformowanym przez wojsko w akcji, mielibyśmy zamiast regresu progres, ponieważ tylko minimalny ułamek promila wytworzonej energii zostałby
wykorzystany do unicestwienia żołnierzy a koszt bomby w tamtych czasach był
ogromny.
Jednak ta nowa amerykańska Wunderwaffe stworzyła nową epokę, a raczej
kilka epok. Pierwsza epoka atomowa, to ten okres kiedy to Amerykanie znając
niski poziom techniczny ZSRR, a nie znając możliwości wywiadu tego mocarstwa,
mieli złudną nadzieję, że upłynie wiele dziesięcioleci zanim ZSRR spróbuje
zaczynać badać problematykę energii atomowej. No trzeba im przyznać, że
trochę racji to oni mieli, bo ZSRR zamiast rozpoczynać badania u siebie zaczął
kopiować wyniki badań amerykańskich. Pierwszy wybuch radzieckiej bomby
atomowej zakończył ten krótki pierwszy okres hegemoni amerykańskiej. Jednak w kwestii epok atomowych, ze względu na wyżej opisane trudności z taktycznym
użyciem ówczesnej bomby atomowej i dużą łatwością zastraszania użyciem
tejże bomby przeciwko miastom, pierwsza „epoka atomowa" ciągle jeszcze trwała.
Użycie strategiczno-terrorystyczne bomby atomowej, czyli użycie przeciwko
cywilnej ludności miast, wymagało środków przenoszenia tej broni do odległych
celów.
*
Tutaj
wrócimy do małego Wernherka, który po wyrośnięciu na dużego Wernhera i udanym skonstruowaniu Aggregat-4
czyli Cudownej Broni Odwetowej w skrócie określanej jako V-2 (V od odwet a nie
od zwycięstwo jak mylnie podaje wiele źródeł) służącej do przenoszenia
ładunków konwencjonalnych, doczekał szczęśliwie upadku III Rzeszy.
Po upadku III Rzeszy Wernher von Braun wcale nie poszedł żebrać o zasiłek
dla bezrobotnych. Nie stanął także przed Międzynarodowym Trybunałem
Norymberskim, bo tam na ławie oskarżonych zabrakło miejsca dla tak wysokiej
rangi fachowców. Nasz Wernher przenosi się do USA i tam w Stanach konstruuje
następne rakiety też, zapewne z przyzwyczajenia, nazwane przez niego A-9 i A-10. Tyle, że tym razem A to nie od brzydkiego słowa niemieckiego Aggregat
lecz od ładnej nazwy: amerykańska rakieta. Inną małą różnicą jest fakt,
że tym razem ta rakieta ma służyć do przenoszenia ładunków nuklearnych
(początkowo z Turcji a następnie z USA) do ZSRR.
Psychologiczna presja strachu użycia broni nuklearnej, przenoszonej przez
rakietę balistyczną, przeciwko miastom jest tak ogromna i tak paraliżująca
społeczeństwa całego świata, że wyścig
zbrojeń między dwoma supermocarstwami przez długie lata idzie po tej linii,
mimo nowych rozwiązań technicznych, a co za tym idzie nowych zastosowań
militarnych broni nuklearnej, o czym za
chwilę.
W obecnie opisywanej rakietowo-nuklearnej erze Wunderwaffe, konkurencja
między supermocarstwami jest wielokierunkowa i przypomina psa który się
kręci chcąc uchwycić własny ogon. Rosjanie przodują w energetyce
paliwa, co znakomicie obniża masę startową rakiety. Z tym łączy się
problem silnika w czym też przodują Rosjanie a więc Amerykanie ich gonią ile
sił, ale sami są o wiele lepsi w elektronice
czyli w nawigacji rakietowej i w tej dziedzinie Rosjanie starają się
dogonić Amerykanów. O szczegółach tego wyścigu wiedzą fachowcy i wywiady,
lecz jak poinformować o własnych przewagach szarego obywatela, szczególnie
tego w Ameryce i innych demokratycznych krajach, który płaci za te zbrojenia z własnych podatków? Metoda jest
bardzo prosta i niezwykle spektakularna. Człowiek od najdawniejszych czasów
patrzył nocą w rozgwieżdżony firmament i marzył o podróży do gwiazd. Już
Rzymianie mówili: per aspera ad astra, a więc już od tamtych czasów droga do
sukcesu kojarzona była z sięganiem do gwiazd.
Aby umieścić na orbicie sputnika trzeba posiadać sprawne rakiety wyposażone w świetne silniki, napędzane wysokoenergetycznym paliwem a precyzja sterowania
taką rakietą w końcowej fazie jej lotu musi być po prostu zegarmistrzowska.
Podbój kosmosu to tak piękna idea i tak kryształowo czysta pod względem
moralnym, że świetnie nadaje się do demonstrowania własnej przewagi w możliwości
mordowania wielomilionowej ludności
wielkich miast przy użyciu rakiet zdolnych do przenoszenia ogromnych ładunków
nuklearnych.
Te ogromne ładunki nuklearne zupełnie nie nadają się do wykonywania
zadań taktycznych o czym już była mowa poprzednio. Tutaj zaczyna się następna
era nuklearnej Wunderwaffe. Wielkość masy krytycznej podyktowana jest
stosunkiem masy do jej powierzchni przez którą to powierzchnię
uciekają wytworzone w tej masie
elementy rozkładu promieniotwórczego. Sprytni naukowcy opracowali
lustra które potrafią zawrócić uciekające cząsteczki, a przy tej okazji
nawet je spowolnić.
*
Druga faza nuklearnej Wuderwaffe to produkcja pocisków
artyleryjskich, które przy
kalibrze 150 mm są zdolne zapewnić rażenie o promieniu zaledwie dwóch
kilometrów, co stanowi ośmiokrotnie mniejszy dystans od zasięgu takiego działa, a więc daje możliwość taktycznego użycia. Równoczesne prace nad „czystością"
ładunku pozwalają na zajęcie terenu już po godzinie od wybuchu. Tak się
cieszą Amerykanie nie myśląc o tym, że to co potrafi przerzucić
armata na szesnaście kilometrów, to potrafi przenieść człowiek w walizce na
dowolną odległość. Rosjanie mają już nie tylko artyleryjską amunicję
nuklearną, lecz także „walizkowe bomby atomowe". Ponieważ tych ostatnich
nie demonstruje się na paradach pierwszomajowych w Moskwie, więc Amerykanie długi
czas o tym nie wiedzą.
Wyścig zbrojeń trwa nadal na obu szczeblach a więc i na szczeblu
rakietowo- kosmiczno- zbrodniczym,
bo jak to już było mówione, ten typ broni nuklearnej może być skutecznie użyty
tylko przeciwko tak dużym celom jak miasto, a więc z założenia służy do
zbijania bezbronnej ludności cywilnej, jak i na szczeblu taktycznym. W tym
drugim przypadku nie jestem w stanie określić osiągnięć amerykańskich, bo
nie posiadam źródeł, ale na podstawie następnej ery czyli ery neutronowej,
należy przypuszczać, że amerykańskie osiągnięcia w tej dziedzinie powinny
być lepsze od radzieckich. W końcowej fazie tej ery Wunderwaffe, po raz pierwszy daje się zauważyć wpływ
czynników ekonomicznych na wyścig zbrojeń, ale są to jedynie pierwsze jaskółki,
które nie zostają zauważone
przez masmedia.
*
Następna era: Naukowcy już od dawna starają się wyprodukować czystą
bombę. Oznacza to bombę o zawężonej ilości rodzajów oddziaływania na cel.
Najbardziej kłopotliwe jest oddziaływanie fali uderzeniowej i temperatury.
Ideałem byłaby bomba oddziaływująca wyłącznie na siły żywe. Taką bombą
byłaby bomba neutronowa, pod warunkiem, że byłby to jedyny rodzaj oddziaływania.
Amerykańska bomba neutronowa nie była tak zupełnie czysta a radziecka była
jeszcze gorsza.
W tym momencie następuje impas w rozwoju Wuderwaffe na długie lata.
ZSRR
wyraźnie słabnie, na pewno w dużym stopniu na skutek ogromnych wydatków
zbrojeniowych, bo nawet w totalnej dyktaturze i mając tak spolegliwe społeczeństwo
jak rosyjskie istnieje jakaś granica między społecznym wyzyskiem a minimalną,
niezbędną ilością dostępnych dóbr konsumpcyjnych. Zaś przyczyny działań
politycznych USA są wielce niejasne. Historycy zajmujący się historią czasów
najnowszych dyskretnie o tym milczą. Ja nie cierpię historii lukrowanej. Dla
mnie prawda historyczna bez jakichkolwiek dodatków zarówno upiększających
jak i przemilczeń jest najbardziej atrakcyjna właśnie przez swoją zgodność z rzeczywistością.
Wróćmy
do działań amerykańskich. W opisywanym czasie
ZSRR ciągle jeszcze stanowi ogromną potęgę militarną. Mimo to
Amerykanie wyraźnie słabną w swych polityczno propagandowych działaniach
antyradzieckich, co jeśli dziwi,
to w małym stopniu, bo te działania przez cały okres zimnej wojny były mało
skuteczne. Jednak wyścig zbrojeń był bardzo skuteczną formą walki z ZSRR!
Dlaczego i na tym froncie amerykańskie działania słabną? W źródłach
historycznych o tym nic nie znajduję a własnych nie posiadam. Pozostają domysły:
Mimo śmiertelnej choroby na którą choruje cały obóz komunistyczny,
to jest niewydolności ekonomicznej, ZSRR utrzymuje się przy życiu głównie
dzięki eksportowi złota i ropy naftowej. Popyt na złoto maleje z roku na rok. Z ropą jest inaczej. ZSRR jest największym eksporterem ropy na świecie.
Ta ropa jest bardzo tania, więc ciągnie do dołu ceny światowe a USA jest
importerem ropy. Druga ewentualna przyczyna spadku rzeczywistych działań
antyradzieckich ze strony USA mogła być związana z dość powszechnymi
zwyczajami narodów ZSRR. Otóż władza radziecka, mimo długoletnich usiłowań
nie potrafiła odzwyczaić swoich obywateli od jedzenia. No może niezupełnie,
bo od jedzenia karczochów, trufli, kawioru, marcepanu i zupy żółwiowej, to
oni dali się odzwyczaić, ale od jedzenia chleba, to raczej nie. Chleb w ZSRR
był pieczony w radzieckich piekarniach z mąki uzyskanej w radzieckich młynach
ale z ziarna wyprodukowanego przez kanadyjskiego i amerykańskiego farmera. Obaj
ci producenci ziarna pracują przy użyciu amerykańskich maszyn rolniczych.
Moim zdaniem troska o to aby móc dostarczać zboże radzieckim bliźnim mogła
być zasadniczą przyczyną spadku
nasilenia wyścigu zbrojeń. Same zbrojenia też: W miarę szybkiego pogarszania
się sytuacji gospodarczej w ZSRR, w USA niektórzy politycy zaczynają przebąkiwać o zagrożeniu RR. Jest to, w języku Szekspira, skrót od słów „rdzewieć" i „raketa". Rzecz polega na tym, że każda broń wymaga konserwacji,
kontroli i okresowej wymiany. Radzieckie rakiety też, a szczególnie te, które
były obwożone po wszystkich oceanach świata przez radzieckie atomowe okręty
podwodne. W warunkach dużej wilgotności i częstych zmian ciśnienia te
rakiety są szczególnie podatne na zużycie. A nuż któraś odpali
przypadkowo, no i jak odróżnić taką przypadkową rakietę od
nieprzypadkowej?
Jak tam w szczegółach było, nie wiadomo, ale fakt faktem, że nastąpił
zastój w zbrojeniach. Wydawało się, że historia Wudnerwaffe zakończy się
na erze bomby neutornowej. Rozpad ZSRR jeszcze te przewidywania potwierdził.
*
Nowe zagrożenie przyszło nieoczekiwanie i z zupełnie nieoczekiwanego
kierunku. W miarę narastania wyścigu zbrojeń i uzyskiwania coraz groźniejszych
rodzajów uzbrojenia ewentualna wojna między Wschodem i Zachodem stawała się
coraz mniej prawdopodobna ze względu na coraz większe zagrożenie odwetem tej
samej miary co atak. Innymi słowy taka wojna na pewno zniszczyłaby oba walczące
obozy, a małe różnice w stopniu tego zniszczenia byłyby bez znaczenia. Obie
strony byłyby przegrane i sprawdziłoby się przewidywanie A. Einsteina, który
powiedział, że nie wie jak będzie wyglądać następna wojna, ale kolejna po
niej to będzie wojna na maczugi i kamienie. W zasadzie kierunek przyszłego
zagrożenia był łatwy do przewidzenia dla wszystkich absolwentów szkoły
podstawowej, no bo jeśli wyklucza się kierunek wschód — zachód to
pozostaje jedynie kierunek północ — południe. Zagrożenie na tym kierunku, o którym wszyscy wiedzą a mało kto mówi, oficjalnie nazywa się wojną między
głodnymi i sytymi. Od zawsze tak było, że ludy prymitywne, stojące na niższym
stopniu rozwoju cywilizacyjnego pokonują mocarstwa i narody stojące na wysokim
stopniu rozwoju. Upadek Imperium Rzymskiego pod naporem Germanów, to na pewno
najlepiej znany przykład ale jeden z wielu i chronologicznie nie pierwszy.
1 2 3 Dalej..
« Historia (Publikacja: 29-11-2003 Ostatnia zmiana: 20-02-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3104 |
|