Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.390 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Drogę od ignorancji do niepewności nazywamy zdobywaniem wiedzy."
 Światopogląd » Humanizm

Osiemdziesiąt mgnień wiosny [2]
Autor tekstu: Henry Miller

Tłumaczenie: Jerzy Sędziak

Mam niewielu przyjaciół w wieku równym lub bliskim mojemu. Choć czuję się zazwyczaj dziwnie nieswojo w towarzystwie ludzi starych, jednak duży podziw i respekt mam dla dwóch staruszków, którzy zdają się być wiecznie młodymi, twórczymi ludźmi. Mam na myśli Pablo Casalsa i Pablo Picassa. Obaj liczą sobie już ponad dziewięćdziesiąt lat. Ci młodzi duchem starcy mogliby zawstydzić niejednego młodego wiekiem. Ale prawdziwie starymi i niedołężnymi, by nie rzec chodzącymi trupami są zazwyczaj ludzie w średnim wieku, wywodzący się przeważnie z klasy średniozamożnej. Żyją sobie wygodnie w swoich gniazdkach i myślą, że to 'status quo' istnieć będzie wiecznie, lub powodowani paniczną obawą utraty tego czego się dorobili, zamykają się w swoim ciasnym świecie niczym w schronach przeciwlotniczych i czekają, aż minie zagrożenie.

Nigdy nie należałem do jakiejkolwiek organizacji religijnej, politycznej lub innej. Nigdy też nie brałem udziału w głosowaniu. Od wczesnej młodości jestem filozoficznym anarchistą. Jestem niejako wygnańcem z wyboru, który czuje się jak w domu wszędzie, prócz we własnym domu. W dzieciństwie miałem swoje bożyszcza i dzisiaj, w wieku osiemdziesięciu lat również je mam. Zdolność podziwiania innych, darzenia ich czcią niekoniecznie połączona z gotowością naśladowania swoich idoli, wydaje mi się sprawą ważną, a jeszcze ważniejszą znalezienie jakiegoś nauczyciela lub mistrza. Ale gdzie i jak go znaleźć? Jest to zazwyczaj ktoś, kto żyje pośród nas, lecz my jakoś nie umiemy go rozpoznać. Z drugiej strony uważam jednak, że człowiek może często więcej nauczyć się od dziecka, niż od wykwalifikowanego nauczyciela. Myślę, że nauczyciel pisany przez duże "N", to ktoś równy mędrcowi i jasnowidzowi . Naszą tragedią jest to, że nie umiemy chować tego rodzaju zwierząt. To, co zwie się edukacją, jest moim zdaniem czynnikiem hamującym rozwój i postęp ludzkości. Mimo wielu społeczno-politycznych przewrotów jakich byliśmy świadkami, wciąż uważam, że sankcjonowane metody dydaktyczne stosowane w całym cywilizowanym świecie są archaiczne i bezowocne. Przyczyniają się tylko do utrwalania zjawisk patologicznych, które nękają i kaleczą nas, istoty ludzkie.

William Blake powiedział: „Gniewne tygrysy są mądrzejsze niż konie szkoleniowe". Jeśli chodzi o mnie, stwierdzam, że niczego wartościowego nie wyniosłem ze szkoły. Chyba nawet teraz nie potrafiłbym zdać egzaminu z jakiegokolwiek przedmiotu szkoły podstawowej. Więcej nauczyłem się od idiotów i ludzi którzy w ludzkim rozumieniu byli zerem, niż od profesorów. Życie jest szkołą, a nie oświata. Może to zabrzmi absurdalnie, lecz skłonny jestem zgodzić się z pewnym nędznym nazistą, który wyraził się: "Kiedy słyszę słowo 'Kultur' sięgam po rewolwer."

Nigdy nie interesowały mnie imprezy sportowe. Nie obchodzi mnie, którzy sportowcy biją rekordy i jakie rekordy. Nie znam nazwisk gwiazd baseball’u, football’u i koszykówki. Nie lubię meczów o zwycięstwo. Uważam, że należy grać dla zdrowia i relaksu, a nie po to, aby wygrywać. Wolę ćwiczyć ciało przez gry i zabawy, niż przez lekcje gimnastyki. Zresztą, wolę ćwiczenia solo niż grupowe. Fizyczną potrzebę ćwiczeń zaspakajam jazdą na rowerze, pływaniem, spacerem po lesie lub grą w ping-ponga. Nie wierzę w sens ćwiczenia pompek, podnoszenia ciężarów, kulturystyki, w ogóle wyrabiania mięśni, o ile nie służy to jakiemuś ważnemu celowi. Uważam, że sztuki samoobrony trzeba zaczynać uczyć się we wczesnym dzieciństwie i stosować do tego wyłącznie celu. (A jeśli przez okres następnych kilku pokoleń mamy być nieustannie nękani plagą wojen, to może dobrze by było, żebyśmy natychmiast przestali posyłać nasze dzieci do Szkoły Niedzielnej i zaczęli uczyć je sztuki zabijania.)

Nie wierzę też w żadne diety lub zdrowe potrawy. Przez całe życie jadłem chyba wszystkie niezdrowe rzeczy, i to w niemałych ilościach. Lubię delektować się moim posiłkiem. W ogóle cokolwiek robię, robię głównie dla przyjemności. Nie wierzę też w sens okresowych badań lekarskich. Kiedy mi coś dolega, wolę o tym nie myśleć, ponieważ myśl taka szybko przeobraża się w zmartwienie, które tylko pogarsza mój stan. Natura często leczy nasze choroby lepiej niż lekarze. Poza tym, nie wierzę, że jest jakaś recepta na długowieczność. Zresztą, kto chciałby dożyć stu lat? Czy miałoby to sens? Krótkie, ale wesołe życie jest znacznie lepsze, aniżeli długie, pełne strachu, niepewności jutra i uzależnione od stałej opieki medycznej.

Mimo postępu, jaki medycyna poczyniła na przestrzeni wieków, wciąż mamy cały panteon nieuleczalnych chorób. Wydaje się, że mimo wszystko ostatnie słowo do powiedzenia mają zawsze zarazki i bakterie. Kiedy nic już nie pomaga, do akcji wkracza chirurg, kroi nas na kawałki i wyciąga od nas ostatni grosz. I wy to nazywacie postępem?!

Pozostaje ubolewać nad tym, że nasz współczesny świat jest tak tragicznie ogołocony z wartości takich jak: piękno, estetyka, miłość, współczucie, no i… wolność. Minęły już epoki wielkich bohaterów, wielkich indywidualności, wielkich liderów i myślicieli. W ich miejsce pojawiło się plemię potworów, zamachowców, terrorystów, a gwałt, okrucieństwo i zdrada są nieodłączną częścią świata w którym żyjemy.

Rozpamiętując wybitne postacie historyczne jak Perykles, Sokrates, Dante, Abelard, Leonardo da Vinci, Szekspir, William Blake, a nawet postać szalonego Ludwika Bawarskiego Czwartego, warto zauważyć, że nawet wtedy, w owych chwalebnych czasach, panowały na świecie nędza, tyrania, przestępczość, okropności wojny, wrogość i zdrada. Zawsze widzimy zło i dobro, brzydotę i piękno, podłość i szlachetność, nadzieję i rozpacz. Trudno wyobrazić sobie to, co mamy zwyczaj nazywać „cywilizowanym światem" bez tego rodzaju przeciwieństw.

Skoro nie jesteśmy w stanie poprawić warunków naszej egzystencji na tym świecie, to przynajmniej powinniśmy dać innym szybką, bezbolesną drogę wyjścia. Mam na myśli eutanazję. Dlaczego odmawia się jej nędznym istotom, których stan jest tak beznadziejny, że nie można nazwać go nawet „pieskim życiem". Nie prosiliśmy się na ten świat, więc dlaczego mielibyśmy być pozbawieni przywileju zejścia z niego, kiedy wszystko staje się nie do zniesienia. Czy mamy czekać, aż wykończy nas wszystkich bomba atomowa?

Nie chcę jednak kończyć na smutną nutę. Moi czytelnicy wiedzą, że moje przewodnie hasło brzmi: „Być zawsze wesołym i pogodnym". Może dlatego nigdy nie trudzi mnie cytowanie słów Rabelaisa: „Na wszystkie twoje bóle polecam ci śmiech".

Patrząc wstecz na moje życie pełne tragicznych doświadczeń, mimo wszystko uważam je za dramat o charakterze bardziej komediowym aniżeli tragicznym. Ale jest to rodzaj komedii która zmusza cię do śmiechu przez łzy. Czyż można wyobrazić sobie lepszą komedię? Człowieka który bierze wszystko na serio czeka niechybnie życiowa klęska. Tragedie jakie przeżywają na tym świecie niemal wszystkie istoty ludzkie, to całkiem inna sprawa. Nie widzę w tym żadnego powodu do radości. Mówiąc o bezbolesnym wyjściu dla milionów cierpiących ludzi nie chcę uchodzić w waszych oczach za cynika lub pesymistę nie widzącego żadnej nadziei dla ludzkości. Nie mam żadnych pretensji do życia. Uważam, że jest ono dobre. Jest to ocean w którym wszyscy pływamy. Albo przystosowujemy się do niego, albo opadamy na dno. Ale w naszej mocy i naszym ludzkim interesie powinno leżeć to, aby nie zanieczyszczać wód życia, nie niszczyć ducha który nas ożywia.

Dla człowieka mającego twórcze ambicje najtrudniejszą rzeczą jest oparcie się pokusie przerabiania świata, urządzania go po swojemu, oraz akceptacja bliźnich, bez względu na to jacy są — dobrzy, źli lub przeciętni. Im bardziej człowiek stara się, tym bardziej odkrywa swoje słabości.


1 2 

 Podobna tematyka na: Sylwetka autora
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Pozytywne nieprzystosowanie
Krótkość życia

 Dodaj komentarz do strony..   


« Humanizm   (Publikacja: 04-04-2004 Ostatnia zmiana: 28-06-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3354 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365