|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Ludzie, cytaty » Heretycy, bezbożnicy
Tomasz Hobbes: filozof antyklerykalny Autor tekstu: Wojciech Rudny
"Władza doczesna i duchowa to tylko dwa zwroty,
wprowadzone na to, by ludzie widzieli podwójnie i mylili się co do swego prawowitego suwerena".
Tomasz Hobbes
Tomasz Hobbes znany jest przede wszystkim jako autor Lewiatana i słynnej
sentencji bellum omnium contra omnes (wojna wszystkich przeciwko wszystkim).
Niewiele natomiast mówi się o jego poglądach na religię i rolę Kościoła w życiu społeczeństw. Niewątpliwie Hobbes miał to szczęście, że żył w kraju, gdzie mógł sobie pozwolić na otwartą krytykę Kościoła
katolickiego. Dzięki temu też swą myślą ów konsekwentny burzyciel przesądów
wyprzedził całą epokę.
Filozof z Malmesbury przez całe swe długie życie (a żył ponad 90 lat!) walczył ze
średniowieczną scholastyką i jej ostojami. Scholastyka była dla niego tylko
fałszywą wiedzą i mądrością. Dlatego chciał ją zastąpić nowoczesną
racjonalną nauką, filozofią i polityką. Teologia, będąca przecież główną
podporą scholastyki, według Hobbesa nie miała żadnej racji bytu, a to z tego
względu, że Boga nie sposób pojąć racjonalnie, ani też wyrazić. Stąd i nie można mówić o racjonalnej teologii. Autorami takiej szkodliwej
scholastyki i ściśle związanej z nią irracjonalnej teologii było rzecz
jasna papiestwo i kler katolicki. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem -
zdaniem Hobbesa — byłoby całkowite usunięcie kleru i zastąpienie religii
racjonalnym poglądem na świat. Biorąc jednak pod uwagę nieoświecone masy
plebejskie, autor Lewiatana uznał, że należy praktycznie pozostawić
jakąś religię. Jednak w żadnym wypadku nie powinna to być religia związana z papiestwem i jego klerem, albowiem prowadzi to do dwuwładzy i buntów
przeciwko suwerennej władzy państwowej. Hobbes był zdania, że należy uznać religię typu protestanckiego — podporządkowaną
jednej suwerennej władzy państwowej (dla niego podział na „władzę duchową" i „świecką" był czystą fikcją) — zracjonalizowaną, a więc i pozbawioną elementów, w które obfituje rzymski
katolicyzm. Należałoby też — twierdził filozof z Malmesbury — wobec niemożliwości
całkowitej likwidacji duchowieństwa, wyeliminować dostojników kościelnych,
książąt kościoła, resztę kleru natomiast traktować jak państwowych urzędników,
pełniących zlecone im obowiązki służbowe.
Przeciwko
teologii, klerykalizacji uniwersytetów i papiestwu
Hobbes postulował, by pozbawić teologię uprawnień dyscypliny
naukowej. Zrealizowano to w Anglii tylko połowicznie. Nadal bowiem prym w dziedzinie moralnej i duchowej dzierżyła teologia, podczas gdy w dziedzinach
dotyczących sfery świata materialnego zwyciężyła nowa nauka. To było
jednak dość dalekie od tego, co postulował sam Hobbes.
Był
on ponadto gorącym zwolennikiem odklerykalizowania uniwersytetów — owych kuźnic
scholastyki i teologii. Nauczały one — zdaniem autora Lewiatana -
doktryn niezgodnych, a nawet sprzecznych z interesem państwa i pokoju wewnętrznego.
Ostatecznie nie udało się całkowicie zdeklerykalizować uniwersytetów -
jak postulował Hobbes. A jego teorie nie były też wykładane na angielskich
uczelniach — nie wprowadzono ich w życie.
Niemniej
papiestwo, traktowane przez świadomych Anglików jako niebezpieczna dla państwa
siła, zostało wyeliminowane, utrzymując jednak swe dawne pozycje w niektórych
miejscach na kontynencie, jak np. w Polsce. Ojczyzna Hobbesa, która zdobyła się
na tak radykalny krok zerwania z Rzymem powoli zaczęła rosnąć w siłę.
Znamy bardzo dobrze linię rozwojową takich państw jak Anglia — wyzwolona spod
wpływów katolickiego kleru i papiestwa — oraz takich jak arcykatolicka
Hiszpania. Podczas gdy Anglicy stworzyli światowe imperium oparte na
wolnorynkowej gospodarce, Hiszpania i inne katolickie kraje pogrążyły się w ciemnocie i zastoju. Wyobraźmy sobie: co by się działo z cywilizacją
zachodnią, gdyby Anglia pozostała krajem katolickim. Być może i rzymscy
papieże nadal byliby noszeni w lektykach, całowano by ich po stopach, nosiliby
tiary na swych czcigodnych głowach… Ale w dziedzinie nauki tkwilibyśmy nadal w skostniałej scholastyce, Kopernik byłby na indeksie, takoż i Modrzewski,
Bruno na wieki potępiony. Nie byłoby żadnego śladu po Hobbesie i jego dziełach,
bo spłonąłby na stosie...
Anglia krajem bez stosów
dla czarownic
Wbrew
postulatom Hobbesa w Anglii zwyciężył protestantyzm w wersji episkopalnej.
Niemniej jednak, zgodnie z jego koncepcją, kler anglikański przestał być
niebezpiecznym konkurentem dla władzy państwowej — choć okazały jak dawniej,
to jednak nie wrócił już do dawnej potęgi i władzy. Co więcej pod koniec
życia Hobbesa kler angielski pozbawiono prawa palenia „heretyków" na
stosie; później zniesiono także karę śmierci za tzw. czary (już u schyłku
XVII w. wykształcona część społeczeństwa anglikańskiego przestała wierzyć w czarownice).
Spełniony
też został inny postulat Hobbesa: kler przestał sam ustalać wysokość
podatków i zgodnie z ustawodawstwem ogólnym musiał płacić takie same
podatki jak inni obywatele.
Czynniki decydujące o zmianie religii
„Religię
zazwyczaj zmieniają dwie rzeczy — pisał Hobbes w swoim traktacie "O człowieku"
(1658) — obie zależne od kapłanów: niedorzeczne dogmaty i obyczaje
niezgodne z religią, jakiej uczą". Hobbes był przekonany, że ludzie wbrew
przypisywanej im przez kler katolicki ignorancji, dojdą w końcu do
przekonania, że religia, którą głosi Kościół jest fałszywa. Stąd albo będą
chcieli ją poprawić, albo usunąć z państwa. Najgorsza jest niewiedza kapłanów.
Kiedy bowiem zaczynają oni wprowadzać do spraw kultu wiedzę
przyrodniczą, powodują, że wszystko czego uczą jest lekceważone -
twierdził filozof z Malmesbury.
Inną
przyczyną, która powoduje zmiany religii jest obyczajowość samego kleru.
„To jest oczywiste — pisze Hobbes — że żaden człowiek przeciętny nie
jest tak głupi, iżby widząc, że ten, kto każe wierzyć w rzeczy skądinąd
trudne do wierzenia, żyje tak, jak gdyby w nie sam nie wierzył, żeby taki człowiek
przeciętny nie uważał, że
tamten jest oszustem i że nie należy wierzyć w to, w co tamten wierzyć każe;
zwłaszcza jeśli dla tamtego, który wierzyć każe, jest pożyteczne, by ten
wierzył. Jeśli więc ci nauczyciele uczą, jak to czynią wszędzie, że
ludzie mający wiarę winni być mniej skąpi niż inni, mniej ambitni, mniej
wyniośli, mniej pobłażliwi dla swoich zmysłów, że mniej się mieszać
winni w sprawy świeckie, to znaczy: w sprawy państwowe, że winni mniej innych
obrzucać obelgami, mniej żywić zawiści, bardziej być, niż inni, ludźmi
prostego serca, to znaczy: być bardziej otwarci, bardziej miłosierni, bardziej
prawdomówni — i jeżeli sami tacy nie są, to nie powinni się skarżyć, jeśli
później ludzie nie dają im wiary".
Nic
dziwnego, że za takie poglądy spotykały Hobbesa liczne inwektywy. Nazywano go
„monstrum z Malmesbury", „arcyateistą i arcybezbożnikiem", „dzikim
zwierzem swego wieku", „straszydłem narodu"… Niemniej ów pontifex
maximus bezbożnictwa dla najwybitniejszych intelektualistów swej epoki był
„filozofem pierwszej wielkości". Ciemna Anglia, ta sama, która paliła
jego dzieła w szale nienawiści, ukuła nawet znany slogan: „hultaj, łajdak,
bo hobbesowiec!". Jak zwykle bywa w takich sytuacjach, całe zło w Anglii
przypisywano wpływowi antykościelnej filozofii Hobbesa. Przez pewien czas żył
on nawet pod groźbą spalenia na stosie. Nie publikowano jego dzieł. Sam w obawie o swe życie zmuszony był spalić swe najbardziej radykalne manuskrypty.
Wśród nich, jak twierdzą niektórzy, znajdował się łaciński poemat o bezprawiach kleru.
Nic
dziwnego, że i po śmierci Hobbes uznawany był za niebezpiecznego burzyciela
ustalonego porządku. Oxford potępił go, m.in. za to, co dziś uchodzi za normę
życia społecznego, tj. zasadę, która mówi, iż władza pochodzi od ludu.
Publicznie palono jego księgi, chcąc zatrzeć wszelki ślad po tym
„heretyku" i „bezbożniku".
Otrzeźwienie
przyszło dopiero po dwu i pół wieku, kiedy to od 27 do 30 września 1929 r. w Hertford College (na miejscu dawnego Magdalen Hall, gdzie Hobbes uzyskał tytuł
bakałarza) odbyło się międzynarodowe spotkanie, na którym powołano do życia
Societas Hobbesiana. Nieśmiertelny filozof z Malmesbury znalazł — po
setkach lat! — swoich wiernych czcicieli także poza granicami swej umiłowanej
Anglii. Świadczy to nie tylko o tym, że Hobbes swą śmiałą myślą
wyprzedził epokę, w której żył i tworzył. Ale i o wielkości ducha tegoż
mędrca, o głębi jego przemyśleń, które po dziś dzień, choć minęło
ponad trzy stulecia, nic nie straciły ze swej aktualności.
« Heretycy, bezbożnicy (Publikacja: 25-06-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3456 |
|