Kultura » Historia
Powstanie Warszawskie Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
Prawdy, fikcje, no i trochę wstrętnego zakłamania
Pamiętam tamte czasy. Czasy wojny, głodu i śmierci. Czasy
straszne. Ze słuchanego nocą radia dowiadywaliśmy się o bohaterskich czynach
naszych lotników walczących w bitwie o Anglię, o dokonaniach naszych żołnierzy
pod Narwikiem, w Tobruku i pod Monte Cassino. Jednak te wiktorie polskiego oręża
łączyły się z nazwami egzotycznych miejsc, o których wcześniej nic się
nie wiedziało, a w tamtych czasach, kiedy świat był o wiele większy niż
dzisiaj, były to jakieś miejscowości leżące na końcu świata. Wreszcie powstanie w Warszawie. Dziś już chyba mało
kto rozumie co to znaczyło "że w Warszawie". Dla nas
znaczyło to, że to jest tutaj. Tutaj, to znaczy na tej polskiej ziemi, na której
przez parę lat trzeba było Niemcowi ustępować z drogi. Liczne akcje
zbrojne to były akcje z zaskoczenia i szybka ucieczka, a tam w Warszawie jawna
walka z Niemcami prowadzona przez naszych chłopców pod biało-czerwonym
sztandarem.
Moja przygoda z Powstaniem Warszawskim była krótka i skończyła się bardzo boleśnie. Pamiętam tę noc z czwartego na piątego
sierpnia, kiedy to z trzema kolegami i długim pakunkiem zawierającym niemiecki
mauzer szliśmy pustymi ulicami Lwowa na dworzec główny. Nie napotkaliśmy żadnego
sowieckiego patrolu i dotarliśmy przed dworzec. Na frontowej ścianie olbrzymi
portret Stalina. Niestety już w kilka minut później w tunelu dworca złapał
nas polski patrol złożony z mego taty i matki mego kolegi. Mój tato zabrał
mi długi pakunek i nie pytając, co jest w środku wyrzucił go do ubikacji a następnie zerżnął mi tyłek. Jednak wielu moich kolegów dotarło aż na
praski brzeg. Tam, lub wcześniej zostali złapani przez patrole sowieckie i ślad
po nich zaginął.
Od tamtej nocy minęło sześćdziesiąt lat!
Dopiero dzisiaj, po sześćdziesięciu latach, rocznica
Powstania Warszawskiego doczekała się WRESZCIE właściwej oprawy. To co oglądałem w TV było piękne! W licznych wspominkach prawdziwych uczestników Powstania pełno było
informacji o bezprzykładnym męstwie naszych żołnierzy-powstańców. To męstwo,
ta determinacja i pogarda dla śmierci była podkreślana nawet przez zwalczających
Powstanie Niemców, a tego w przemówieniach zabrakło. Jednak uroczystości były
piękne.
Ale nie tylko piękne.
Już w dniach poprzedzających rocznicę usłyszałem bardzo
wzniosłe przemówienia wychwalające Powstanie z ust towarzysza Aleksandra Kwaśniewskiego i towarzysza Józefa Oleksego. Przecież to komunistyczni aparatczycy! To
ludzie z tej opcji, która w sposób agenturalny rządziła nami wbrew naszej
woli przez prawie pół wieku właśnie dlatego, że klęska powstania uniemożliwiła
stworzenie enklawy dla rządu londyńskiego tu w kraju.
I oni wychwalają?
Panowie towarzysze za grosz wstydu nie macie.
Jednak w tych uroczystościach wyczuwam także inne zakłamanie. Zakłamanie
przez przemilczenie. Przez pomijanie spraw zasadniczych.
Walka jest jednym z czterech sposobów realizacji celów politycznych. Walka i jej ofiary są uzasadnione, jeśli ta walka rokuje osiągnięcie założonych
celów, bez względu na to, czy te cele faktycznie zostają osiągnięte. Walka,
która z założenia musi skończyć się klęską jest zbrodnią ludobójstwa
przeciwko własnemu narodowi.
W Teheranie premier brytyjski W. Churchill z własnej inicjatywy zaproponował
Stalinowi przesunięcie granic na zachód demonstrując to przy użyciu trzech
zapałek, co dokładnie opisuje w swoich pamiętnikach. To właśnie ta
angielska inicjatywa przesądziła o oddaniu Sowietom jednej trzeciej naszych
ziem. Następnie nakreślono granice stref wpływów. Według tych ustaleń
Polska i Austria zostały włączone do strefy wschodniej. Ustalenia te noszą
nazwę jałtańskich, mimo że w Jałcie tylko przeprowadzono korektę ustaleń
wcześniejszych.
W znanych mi źródłach nikt nie wspomina o tym, że w prawdzie inicjatywa
oddania naszych ziem wschodnich Stalinowi w prezencie oraz powierzenie całej
Polski jego czułej opiece, to inicjatywa rdzennie angielska, to jednak te
posunięcia w dużej mierze wynikały z twardej walki Japonii, a to dlatego, że
strona amerykańska była w stosunku do Stalina mięciutka jak masełko ze względu
na zobowiązania Stalina do konkretnego (ilościowo i terminowo) uderzenia na
armie japońskie po zakończeniu działań przeciwko Trzeciej Rzeszy.
Wracając do Powstania Warszawskiego:
My Polacy mamy pewne nasze narodowe tajemnice. Oto na przykład każdy Polak
wie, że Polska jest Królestwem Matki Boskiej, że Polska jest Chrystusem Narodów,
no i w ogóle, że jesteśmy pępkiem świata. O ile mi wiadomo z tymi
oczywistymi prawdami nie zgadzał się tylko Juliusz Słowacki i Józef Piłsudski.
Mapy politycznej po Drugiej Wojnie Światowej nie ustalali spece od pępków świata,
lecz reprezentanci wielkich mocarstw. W Teheranie nasza przynależność do
bloku wschodniego została zadecydowana. Ten fakt był DECYDUJĄCY! Po
ustaleniach teherańskich żadne powstanie na terenie Polski nie miało sensu.
Nie miało sensu bez względu na to czy by się zakończyło klęską czy zwycięstwem.
Są to sprawy oczywiste: przecież zakończone klęską Powstanie Warszawskie
miało taki sam wpływ na polityczne losy Polski jak zakończone zwycięstwem
powstanie wileńskie. Różnice były minimalne. Dowódcy powstania w Wilnie
pojechali głównie w Góry Sajana a dowódcy Powstania Warszawskiego (po
powrocie do kraju z niemieckich obozów) głównie do Moskwy.
Perspektywy natury czysto wojskowej przedstawiały się następująco:
Z chwilą wycofania Warszawy z Burzy stolica ekspediowała broń na wschód i w
przededniu powstania broni w Warszawie nie było nawet na sześć dni, zaś
amunicji było (w jednostkach ognia) mniej niż broni. Trzecia Rzesza od
sierpnia licząc, walczyła z trzema mocarstwami jeszcze przez dziesięć miesięcy, a więc była to potęga niewspółmierna do sił warszawskich. Cel powstania,
czyli opanowanie terenu wystarczającego do stworzenia enklawy dla rządu londyńskiego i powitanie wkraczających do Warszawy Sowietów przez legalną polską władzę
było zupełnie niemożliwe bez pomocy wojskowej z zewnątrz.
Pomocy od kogo???
Oficer łącznikowy naczelnego wodza na cztery dni przed wybuchem powstania
dowiedział się, że Królewskie Siły Zbrojne nie widzą żadnych możliwości
udzielenia pomocy wojskowej w Warszawie a ekspediowanie jednostek wojskowych
wchodzących w skład tychże sił poza angielski teatr działań wojennych w ogóle
przekracza kompetencje dowództwa wojskowego. (Chodziło o naszych
spadochroniarzy). To samo usłyszał po wybuchu powstania rząd polski od rządu
brytyjskiego.
Teraz napiszę coś, co dzisiaj jest trudne do uwierzenia: Wielu powstańców, a nawet wielu dowódców Powstania Warszawskiego, wierzyło w pomoc Armii
Radzieckiej. To zakrawa na kpinę. Przecież celem powstania miało być
NIEDOPUSZCZENIE do utworzenia w Polsce siedemnastej republiki pod nazwą
PRL i w tym mieli pomóc twórcy PKWN — komuniści!
Konkluzja jest tylko jedna: Powstanie Warszawskie było skazane na klęskę
zanim wybuchło.
Poprzednio pisząc, że Powstanie Warszawskie nie miało sensu, miałem na myśli
sens z punktu widzenia osiągnięcia założonego PRZEZ POLAKÓW celu.
Jednak to samo powstanie miało bardzo głęboki i pozytywny sens dla naszych
wrogów.
Warszawa to ogromny rezerwuar najbardziej patriotycznych sił polskich i miejsce
przebywania zarówno delegatury rządu londyńskiego jak i najwyższych władz
ruchu oporu. Było to największe w Polsce zagrożenie dla PKWNu. Ale w czterdziestym czwartym roku nie było możliwe zastosowanie tych niezwykle
skutecznych metod, jakie z powodzeniem stosowano w Katyniu, Kozielsku i wielu
nieznanych miejscach kaźni. Wykonywanie tej roboty przez Niemców było wielkim
ułatwieniem dla Stalina. Właśnie dlatego dwie polskojęzyczne stacje radiowe
(oczywiście komunistyczne) przez wiele dni poprzedzających powstanie darły się
bez przerwy: Polacy! Warszawa drży od huku dział radzieckich! Niech milion
mieszkańców Warszawy stanie się milionem jej żołnierzy! Do boju!
Także Niemcy byli zadowoleni z powstania, bo według OKW opóźnianie
wycofywania frontu wschodniego było ważniejsze od utrzymania pozycji na
zachodzie, a żadna twierdza nie broniła przed ofensywą radziecką tak dobrze
jak trwanie powstania.
Wydaje mi się, że obecnie, po upływie tylu lat należy o tym mówić.
« Historia (Publikacja: 04-08-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3553 |