|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
Dwa porządki Autor tekstu: Jan M. Fijor
Urząd
pocztowy Warszawa 93 oraz piekarnia „Michalczyka" powstały mniej więcej w tym samym czasie. Lokalizacja — w pobliżu mego domu — sprawiła, że od
pierwszych dni stałem się „stałym" klientem obu tych firm. Mimo sąsiedztwa,
podobnego charakteru (detalicznego), podobnych kwalifikacji personelu i składu
klienteli, obie instytucje reprezentują dwa różne porządki. O ile z każdą
wizytą u „Michalczyka" moja satysfakcja z usług firmy rośnie, o tyle
wizyty na poczcie, są źródłem rosnących frustracji.
Kto tu Pan? Na
prowizorycznym, tonącym w błocie parkingu przed pocztą tłoczno. Głównie
samochody listonoszy i pracowników urzędu. Dla klientów miejsca nie ma, chyba
że ktoś zdąży przed pocztowcami, co wcale nie jest takie proste, bo ci
zaczynają pracę wcześnie rano; potem jeden drugiemu odstępuje miejsce. Po
paru miesiącach kłótni i utarczek z listonoszami, że przecież poczta jest
dla obywateli, czyli dla konsumentów, pocztowcy poszli po rozum do głowy i parking „zakuli" przy pomocy żelaznych, zamykanych na kłódkę potężnych
barier. Stoi więc pół parkingu puste, ale klient poczty nie ma gdzie
zaparkować. Nie pomagają prośby, apele do licznych kierowniczek — parking
jest dla poczty i koniec. Dla klienteli zostaje co najwyżej zrujnowany trawnik, co jednak grozi mandatem Straży Miejskiej.
Na parkingu
przed „Michalczykiem" nawet sam właściciel boi się zaparkować. Podjeżdża
dyskretnie z tyłu budynku, żeby przypadkiem nie zabrać miejsca potencjalnemu
klientowi cukierni. Bo u „Michalczyka" klient nasz pan, a nie tak jak na
poczcie, gdzie „panem" jest listonosz albo jedna z pół tuzina
kierowniczek. U „Michalczyka" kierownikiem jest konsument.
Personel
Mimo iż
chleb jest artykułem znacznie od znaczka pocztowego potrzebniejszym, na poczcie
stoi się średnio w kolejce 40 minut, podczas gdy u „Michalczyka", i to w niedzielę, po kościele, najwyżej siedem. Gdy tylko staje w kolejce więcej niż
5 osób, jak spod ziemi pojawia się druga ekspedientka i korek rozładowuje.
Jak to możliwe? Przecież u „Michalczyka" pracują najwyżej dwie osoby,
poczta zaś roi się od personelu. Pewnego dnia Warszawę 93 odwiedził
niezapowiedziany kontroler z centrali. Tylko w ciągu trzech minut wychynęło w popłochu z zaplecza kilkanaście osób, których normalnie na froncie nie widać. W mgnieniu oka wszystkie okienka zostały zapełnione, a było już po godzinie
19.00. Urzędniczki zaczęły się uśmiechać, doradzać, rozpływać się w uprzejmości. Przetarłem oczy ze zdumienia. Niestety, kontroler po kwadransie
wyszedł i poczta wróciła do normy.
Norma
Zwykle
personel pocztowy przebywa na zapleczu lub zajmuje się sprawozdawczością. Siłą
rzeczy nie ma go przy okienkach. Klientów obsługują dwie obrażone na świat i własne życie referentki, i to przeważnie te najmniej wykwalifikowane, które w ten sposób płacą frycowe za krótki staż i brak doświadczenia. Czy trudno
się dziwić, że praca im się nie klei? Są przeciążone, przemęczone,
podenerwowane. Swoje żale za złe traktowanie przez kierownictwo poczty wylewają
mimo woli na klientów, których traktują jak nieprzyjaciół. Ilekroć
pojawiam się w okienku ze stertą listów i paczek, referentki kierują na mnie
złe spojrzenia, jakby chciały powiedzieć: „o znowu ten..…". Nie mówią,
bo by sobie zrobiły krzywdę. Mają etat, i to bardzo dobrze płatny, bo poczta
dzisiaj, to jedna z najbogatszych instytucji w państwie polskim, mają wygodne
krzesła, przytulnie, jasno, nie
chcą tego stracić. Dlatego robią tylko tyle, ile muszą, a muszą niewiele.
Staram się to zrozumieć, i dlatego, podjeżdżając pod budynek poczty
powtarzam sobie: uśmiechnij się, rozluźnij, zrozum drugiego człowieka. Kiedy
jednak biorę numerek i widzę, że w kolejce przede mną klientów jest 23, w tym trzech ze „zbiorówką", po 450 listów poleconych każdy, a okienek obsługiwanych
dwa, to mnie ogarnia szał. Stan wzajemnej niechęci pogłębia się z każdą
wizytą. To jest nieuniknione.
Dlaczego?
Dlaczego u „Michalczyka" nigdy nie mam problemów z parkowaniem? Dlaczego nigdy nie ma
kolejek? Dlaczego takie same, co ja mówię: takie same, o połowę mniej, od
pocztowych, zarabiające ekspedientki uśmiechają się do mnie już od drzwi?
Tym bardziej, że ja na poczcie zostawiam ok. 150 zł tygodniowo, a u
Michalczyka góra 20 zł. Gdybym u Michalczyka zostawiał połowę tego co
zostawiam na poczcie, to by mi ciasta i pieczywa piekli na zamówienie i do domu
przynosili. Dlaczego u „Michalczyka" zawsze mogę dostać ulubione bułki
„ciabata" nawet o 19.00, a na poczcie znaczek za 2,80 muszę niekiedy składać z 10 znaczków po 5, 10 i 20 groszy? Dlaczego w razie potrzeby właściciel „Michalczyka"
zawija rękawy i pomaga np. pakować towar albo sklep posprzątać, a na poczcie
cztery kierowniczki potrafią siedzieć bezczynnie w sytuacji, gdy w kolejce kłębi
się 25-30 upokorzonych osób?
Odpowiedź
jest tu prosta: dlatego że na poczcie nie muszą się starać. Poczta jest państwowa,
monopolistyczna, nie ma więc konkurentów. Prywatny „Michalczyk" wie dobrze, że jeśli mnie rozzłości,
niedostatecznie o mnie zadba, pójdę do Bliklego, Górskiego czy Kowalskiego.
Jeśli poczta mnie rozzłości, mogę najwyżej pójść do diabła. Jeśli,
podobnie jak ja, decyzję przejścia do konkurencji podejmie więcej klientów,
to firma „Michalczyk" pójdzie z torbami. Jeśli nawet wszyscy Polacy
zrezygnują z usług poczty, to i tak pocztowcom włos z głowy nie spadnie. Naślą
na Polaków urząd skarbowy, który w imieniu Poczty Polskiej nas ograbi i w zębach
pieniądze jej przyniesie.
Czy trzeba
dalej dowodzić, że bez totalnej prywatyzacji państwa i uruchomienia
mechanizmu konkurencji, ten naród będzie miał trudności nie tylko z pocztą — ze zdrowiem i pieniędzmi także.
« Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 14-11-2004 )
Jan M. Fijor Ekonomista; publicysta "Wprost", "Najwyższego Czasu", "Życia Warszawy", "Finansisty" i prasy polonijnej; wydawca (Fijorr Publishing). Były doradca finansowy Metropolitan Life Insurance Co. Ekspert w dziedzinie amerykańskich stosunków społeczno-politycznych. Autor dwóch książek: "Imperium absurdu" i "Metody zdobywania klienta, czyli jak osiągnąć sukces w sprzedaży". Liczba tekstów na portalu: 36 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Keynes i jego ludzie | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3758 |
|