|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Historia nauki
Rozum i przemoc [3] Autor tekstu: Krzysztof Szymborski
W przypadku Francka pretekstem stał się fakt, że zdecydował się zamanifestować swój protest przeciwko polityce nowych władz, ogłaszając publicznie swą rezygnację ze stanowiska dyrektora II Instytutu Fizyki w Getyndze.
„Będę usiłował kontynuować mą pracę naukową w Niemczech" — oświadczył w liście przesłanym do
„Göttinger Zeitung". W rezultacie Franek stał się obiektem nagonki prasowej, do której przyłączyła się grupa wykładowców uniwersytetu w Getyndze. Oświadczyli oni, że jego rezygnacja była aktem sabotażu, i wyrazili nadzieję, że rząd przyspieszy dzieło oczyszczania nauki niemieckiej z wrogich elementów. Podobny scenariusz powtórzył się w przypadku Habera, który przez złożenie rezygnacji zaprotestował przeciwko dymisji swych młodszych współpracowników. Był on postacią tak ważną w berlińskim środowisku naukowym, że Max
Planck zdecydował się interweniować w jego sprawie u Hitlera. „Nie mam nic przeciwko Żydom jako takim — oświadczył mu Hitler. — Wszyscy Żydzi są jednak komunistami, a to są moi wrogowie".
Courant wybrał inną taktykę — postanowił trwać na swym stanowisku tak długo, jak się to okaże możliwe. Po otrzymaniu dymisji próbował przez kilka miesięcy odwoływać się od decyzji władz, lecz stopniowo stawało się dlań jasne, że jest to walka daremna. Wspominał później, że kiedy jego najmłodszy syn zapytał go, dlaczego nie chcą go przyjąć jak innych kolegów w szeregi Hitlerjugend, zdecydował się wyemigrować.
Nie wszyscy fizycy żydowskiego pochodzenia wyemigrowali z Niemiec w pierwszym roku rządów Hitlera. Lise Meitner na przykład znalazła azyl naukowy u Otto Hahna w Kaiser Wilhelm Institut i dopiero po okupacji Austrii uciekła do Holandii.
Gustav Hertz znalazł pracę w firmie Siemensa i przetrwał w Niemczech cały okres wojny.
Uczonymi, którzy w stosunku do fizyki zamierzali spełnić zadanie, jakiego w socjologii i filozofii podjęli się Carl
Schmitt, Karl Müller czy Ernst Bergmann, byli Philipp Lenard i Johannes Stark.
Nacjonalizm Lenarda ujawnił się początkowo w jego patologicznej wręcz niechęci do Anglików. Uważał on na przykład, że fizycy brytyjscy złośliwie uchylają się od uznania priorytetu niektórych jego odkryć, czemu dał wyraz między innymi w swej mowie wygłoszonej z okazji przyjęcia Nagrody Nobla w 1905 r Jego antybrytyjska fobia przybierała niekiedy komiczne formy. James
Franck wspomina, że podczas pobytu na froncie zachodnim w czasie pierwszej wojny światowej otrzymał od Lenarda list, w którym ten namawiał go do szczególnej bezwzględności wobec Anglików, jako że ci nigdy nie cytowali uczciwie jego prac naukowych.
Antysemityzm Lenarda zrodził się nieco później, a głównym obiektem jego wrogości stał się
Albert Einstein. Ekstrawagancki i prowokacyjny styl bycia Lenarda stał się w 1922 r. przyczyną incydentu, który w konsekwencji przyspieszył ewolucję jego poglądów ku narodowemu socjalizmowi. Kiedy w czerwcu tego roku zamordowany został przez prawicowych zamachowców minister spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej Walther Rathenau, dzień jego pogrzebu ogłoszony został dniem żałoby narodowej. Lenard uważał Rathenaua, jako Żyda i kosmopolitę, za wroga narodu niemieckiego i nie zgodził się na opuszczenie do połowy
masztu flagi, wywieszonej na instytucie fizyki Uniwersytetu w Heidelbergu (był
dyrektorem instytutu). Kiedy pod instytutem zebrała się wzburzona grupa
robotników, Lenard stanął w oknie drugiego piętra i za pomocą węża przeciwpożarowego oblał tłum wodą.
Konflikt zakończył się doprowadzeniem rozwścieczonego profesora do komisariatu, skąd został ,zwolniony dopiero po przybyciu prokuratora.
Upokorzenie, jakiego doznał dumny laureat Nagrody Nobla, doprowadziło do tego, iż nawiązał on bliskie więzi z narodowymi socjalistami. Choć oficjalnie wstąpił do NSDAP dopiero w 1937 r., już co najmniej od 1927 r. uczestniczył w rozmaitych przedsięwzięciach organizowanych przez Alfreda Rosenberga i Rudolfa Hessa, a incydent z dnia pogrzebu Rathenaua posłużył propagandzie hitlerowskiej do uczynienia Lenarda
jednym z "męczenników" sprawy narodowosocjalistycznej.
Johannes Stark było człowiekiem o wyjątkowo trudnym charakterze, łatwo popadał w konflikty ze swym otoczeniem. Poważnej części fizyków naraził się już w 1920 r., kiedy postanowił założyć własne stowarzyszenie wykładowców fizyki, aby przeciwstawić się dominacji ośrodka berlińskiego. W 1922 r. zainteresował się przejściowo działalnością przemysłową i zrezygnował z katedry na uniwersytecie w Würzburgu. Kiedy postanowił jednak powrócić do działalności akademickiej, okazało się, że na żadnej niemieckiej uczelni nie ma dla niego posady (choć był laureatem Nagrody Nobla!), i przez jedenaście lat znajdował się w sytuacji outsidera.
W tym właśnie czasie, w 1930 r., przyłączył się do do NSDAP. „Zamknąłem drzwi mego laboratorium fizycznego i wstąpiłem w szeregi bojowników wspierających Adolfa Hitlera" — wspominał z dumą po dojściu narodowych socjalistów do władzy. Działalność Starka jako aktywisty partyjnego, związanego blisko z grupą
„ideologów" skupionych wokół Alfreda Rosenberga, została nagrodzona — w maju 1933 r. minister spraw wewnętrznych w rządzie Trzeciej Rzeszy, Wilhelm Frick, mianował go dyrektorem
Physikalisch-Technische Reichsanstall. Nominacja ta wzbudziła niemal jednomyślny, choć daremny sprzeciw w środowisku fizyków.
Pozycja dyrektora PTR miała być, według zamiarów Starka, jedynie punktem wyjścia do realizacji bardziej ambitnych celów. Pragnął on w nauce niemieckiej odegrać tę rolę, którą w życiu społeczno-politycznym Niemiec spełniał Adolf Hitler. Postanowił po prostu zostać dyrektorem niemieckiej nauki. Poważną, na pozór, przeszkodę na drodze do tego celu stanowiła niechęć, jaką żywiła wobec Starka zdecydowana większość jego kolegów fizyków. Pod koniec 1933 r. przepadła — przede wszystkim na skutek stanowczego sprzeciwu Maxa von Laue — jego kandydatura na członka Pruskiej Akademii Nauk. Tę porażkę Stark postanowił jednak wykorzystać i w kwietniu 1934 r. wysłał do Hitlera propozycję gruntownej reorganizacji niemieckiej nauki. Polegać miała ona na stworzeniu nowej akademii nauk Rzeszy, której prezesostwo oferował
„w imieniu niemieckich uczonych" samemu Hitlerowi. Wiceprezesem zostać miał natomiast któryś z „czołowych niemieckich badaczy" — zapewne sam Stark. Obok akademii powstałaby także — w myśl projektu — rada nauki Rzeszy oraz nowe ministerstwo badań naukowych (ministrem byłby oczywiście Stark). Te trzy instytucje sprawowałyby łącznie pełną kontrolę nad niemiecką nauką.
Hitler jednak nie okazał zainteresowania propozycją Starka. Była ona zresztą spóźniona. Nazajutrz po jej wysłaniu do Kancelarii Rzeszy powołane zostało do życia Ministerstwo Oświaty Rzeszy (wydzielone z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych), lecz szefem jego został kto inny — Bernard Rust. Niebawem okazał się on zaciekłym wrogiem Starka, którego nie bez przyczyny uważał za swego groźnego konkurenta. Początkowo zdawało się jeszcze, że wpływy Starka rosną — uzyskawszy prezesurę Niemieckiego Towarzystwa Naukowego mógł w dużym stopniu kontrolować rozdział funduszy na cele badawcze. Jego upadek był powolny i główną jego przyczyną stała się nie tyle wewnętrzna opozycja środowiska naukowego, ile intrygi w łonie hitlerowskiej elity władzy. Stark, któremu nie udało się zdobyć bezpośredniego poparcia Hitlera, w konflikcie z Rustem i Ministerstwem Oświaty postawił na Rosenberga. Przeciwnicy jego mieli natomiast ścisłe powiązania z SS i armią. Pomimo pomocy
Lenarda — a nawet Rudolfa Hessa — po kilku latach wzajemnych napaści, intryg i walk podjazdowych Stark zmuszony został do porzucenia swych ambitnych planów. W 1939 r. przeszedł na emeryturę.
Osobista porażka Starka nie oznaczała jeszcze całkowitej klęski „aryjskiej fizyki". Z nią — jak już wcześniej wspomniałem — fizycy niemieccy uporali się sami. Mieli — trzeba przyznać — ułatwione zadanie. Nie tylko dlatego, że podeszły wiek jej twórców i polityczne intrygi uczyniły poważny wyłom w szeregach zwolenników tej pseudonaukowej doktryny; od chwili wybuchu wojny w postawie władz hitlerowskich wobec fizyki coraz wyraźniej zaczynał brać górę pragmatyzm. Kierujący machiną gospodarczą Niemiec ludzie pokroju Alberta Speera zdawali sobie sprawę z tego, że na wynik konfliktu zbrojnego większy wpływ niż
„ideologiczna czystość nauki" będzie miała sprawność funkcjonowania niemieckiego przemysłu. Fizycy mogli się do podniesienia tej sprawności przydać. Aby zapewnić sobie ich współpracę, opłacało się zostawić im swobodę załatwiania własnych spraw we własnym gronie.
Jesienią 1940 r. na spotkaniu w Monachium, w którym uczestniczyli między innymi Carl von
Weizsäcker, Georg Joos i broniący „aryjskiej fizyki" Rudolf Tomaschek, uchwalono większością głosów, że: fizyka nie może rozwijać się bez badań teoretycznych; szczególna i ogólna teoria względności wydają się słuszne; mechanika kwantowa jest jedyną teorią pozwalającą opisać procesy atomowe. Podpisany w wyniku tego spotkania dokument, który Arnold Sommerfeld nazwał
„płaskim i trywialnym" stanowił taktyczny sukces „centrum" — tych wszystkich niemieckich fizyków, którzy niczego nie pragnęli tak bardzo jak tego, by móc uprawiać swą dyscyplinę kierując się wyłącznie uznanymi przez siebie, uniwersalnymi kryteriami metodologicznymi, bez ciągłej obawy przed ingerencją
czynników politycznych. Jaka była postawa owego „centrum" wobec hitleryzmu? Jak reprezentujący je uczeni radzili sobie w Trzeciej Rzeszy?
*
W czerwcu 1936 r. urodzony w Niemczech amerykański fizyk Samuel Goudsmit skierował do Walthera Gerlacha, członka prezydium Niemieckiego Towarzystwa Fizycznego, list, w którym pisał:
„Pragnę poinformować Pana, że rezygnuję z członkostwa Niemieckiego Towarzystwa Fizycznego. Jestem rozczarowany, że Towarzystwo nigdy, jako całość, nie zaprotestowało przeciwko brutalnym atakom na niektórych spośród jego wybitnych członków. Co więcej, niemiecki przyczynek do rozwoju fizyki jest dziś bardzo niewielki. Główny towar eksportowy Niemiec to propaganda nienawiści".
Rzeczywiście, z dawnej świetności niemieckiej fizyki, przodującej w świecie w pierwszym ćwierćwieczu tego stulecia,
pozostało w okresie hitlerowskim niewiele. Było to zapewne po części konsekwencją zapoczątkowanego już wcześniej, niezależnego od politycznych wydarzeń procesu stopniowego przejmowania hegemonistycznej roli w nauce przez kraje anglosaskie. Zwycięstwo narodowego socjalizmu proces ten jednak ogromnie przyspieszyło. Wypędzenie uczonych żydowskiego pochodzenia spowodowało dezorganizację toku nauczania na większości uniwersytetów; wiele stanowisk akademickich pozostawało przez lata nie obsadzonych; spadła liczba studentów; izolacja uczonych niemieckich wobec międzynarodowego środowiska naukowego sprawiła, że niemiecka fizyka stawała się coraz bardziej prowincjonalna. Szczególnie dotkliwie odbiło się to na rozwoju fizyki teoretycznej, która zdecydowanie podupadła.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Historia nauki (Publikacja: 03-12-2004 )
Krzysztof SzymborskiHistoryk i popularyzator nauki. Urodzony we Lwowie, ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Posiada doktorat z historii fizyki. Do Stanów wyemigrował w 1981 r. Obecnie jest wykładowcą w Skidmore College w Saratoga Springs, w stanie Nowy Jork.
Jest autorem kilku książek popularnonaukowych (m.in. "Na początku był ocean", 1982, "Oblicza nauki", 1986, "Poprawka z natury. Biologia, kultura, seks", 1999). Współpracuje z "Wiedzą i Życie", miesięcznikiem "Charaktery", "Gazetą Wyborczą", "Polityką" i in.
Dziedziną jego najnowszych zainteresowań jest psychologia ewolucyjna, nauka i religia. Częstym wątkiem przewijającym się przez jego rozważania jest pytanie o wpływ kształtowanych przez ewolucję czynników biologicznych i psychologicznych na całą sferę ludzkiej kultury, a więc na nasze zachowania, inteligencję, życie uczuciowe i seksualne, a nawet oceny moralne. Liczba tekstów na portalu: 31 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Mężczyzna niepotrzebny | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3799 |
|