|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Ludzie, cytaty Syberyjski Lawrence Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
Antoniego
Ferdynanda Ossendowskiego (1876-1945) skazano swego czasu
na zapomnienie. Losy autora podzieliły jego książki. Przeszło 120 tomów
prozy, obejmującej obok utworów nienajwyższego lotu również dzieła, które
powinny wejść do skarbca kultury narodowej, reportaże podróżnicze i opowiadania adresowane do najmłodszych czytelników, dzieci i młodzieży. Były
tłumaczone na blisko 30 języków, łącznie z urdu i japońskim. Pisarz już po klęsce Powstania
ukrywał się w pałacyku należącym do właścicieli milanowskiej
fabryki w Żółwninie, na krańcach
Podkowy Leśnej — niedaleko Warszawy. Pochowano go
na cmentarzu w Milanówku 3 stycznia 1945 r. Już było słychać
artylerię Armii Czerwonej...
Nazwisko Ossendowskiego przed II wojną światową
znane i popularne na całym świecie, dziś jeszcze nie jest zupełnie
zapomniane.
W popularnych internetowych wyszukiwarkach można nawet
natrafić na tłumaczenie najbardziej
znanych pozycji chociaż w latach pięćdziesiątych poszły w PRL u na przemiał wycofane z bibliotek. Był przecież autorem Lenina. Fakt, że miało to miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej
niczego nie zmieniał. O wrogu Wielkiej Rewolucji Październikowej społeczeństwo
dawnego Priwislinskogo Kraja raz na zawsze powinno zapomnieć. Dosłownie w ostatniej chwili uniknął karzącej ręki ludowej sprawiedliwości. Staruszek
grabarz cmentarza w Milanówku, pamiętał, jak NKWD w 1945 roku, tuż po
wkroczeniu Armii Czerwonej, nakazało mu wydobycie z grobu trumny, aby
sprowadzony przemocą dentysta mógł stwierdzić, czy naprawdę nieboszczyk był
tym, o kogo im chodziło. Towarzysze dobrze wiedzieli, co robią.
Chociaż pojęcie
brain washing zrobiło karierę za naszych czasów, propagandzie
komunistycznej bardzo skutecznie udało się spreparować obraz Lenina jako
szlachetnego wodza rewolucji, kryształowego idealisty o czystych rękach i gołębim
sercu. Znaczna część inteligencji, młodzieży studenckiej i różnych
naiwnych pięknoduchów z Zachodniej Europy i Nowego Świata uwierzyła weń.
Ba, są tam nawet tacy, którzy wierzą do dziś. Gdy młode powstałe z popiołów
państwo polskie odpierało najazd bolszewicki, a pod Radzyminem i Wyszkowem
toczyła się bitwa, uważana przez wielu historyków za jedną z decydujących w dziejach świata robotnicy Francji, Anglii i Niemiec odmawiali załadunku
broni, jaka miała być użyta przeciw napastniczej Armii Czerwonej. Na apel
Lenina proletariusze wszystkich krajów łączyli się wyrażając solidarność
dla pierwszego w dziejach państwa proletariatu. Państwa, które oblekając w realny kształt upiorną utopię swego twórcy, kierowane przez leninowską partię
nowego typu, dokonywać będzie na niespotykaną w dziejach powszechnych skalę
ludobójstwa własnych obywateli i uczyni Pawkę Morozowa, nikczemnika, który
zadenuncjował własnego ojca, wzorem osobowym dla młodych przyszłych pokoleń.
Wzorem który obowiązuje w Rosji do
dziś.
Niezwykle sugestywny obraz geniusza nienawiści klasowej, tytułowego
bohatera książki Ossendowskiego pozostawał na długo w pamięci każdego
czytelnika. Trudno więc przecenić jak ogromną wartość miał nakreślony piórem
polskiego pisarza, naocznego świadka i wnikliwego obserwatora obraz rosyjskiej
rewolucji, krwawego paroksyzmu półdzikich tłumów cuchnących brudem mużyków i rozbestwionego bezkarnością dezercji z wojennych frontów żołdactwa. Był
jednym z pierwszych, którzy ośmielili się uderzyć w mit, w symbol, w legendę, w bożyszcze, w idola, milionów ogłupiałych z głodu i nędzy biedaków z całego
świata. Nawet Sołżenicyn na takie obrazoburstwo sobie nie pozwolił. W pierwszych latach ubiegłego wieku studiował razem z Maria Skłodowską na
Sorbonie. Gdy rozpoczynał
obiecującą karierę naukową na syberyjskich
wyższych uczelniach przyszedł rok 1905. Za zorganizowanie protestu przeciwko
gwałtom i mordom, na jakie pozwalali sobie carscy siepacze w jego kraju rodzinnym, został aresztowany. Sąd wojskowy w Harbinie skazał go na śmierć.
Wyrok sądu podpisał generał-lejtnant Dembowski.
W
jedenastotysięcznym korpusie ekspedycyjnym, nazywanym enigmatycznie „strażą
ochrony kolei", było wielu żołnierzy i oficerów pochodzących z zachodnich kresów imperium. Długa jest lista inżynierów, techników, majstrów i wykwalifikowanych specjalistów noszących polskie nazwiska. Brali oni udział w budowie kolei i powstających na jej trasie miast, portów i zakładów
przemysłowych. W wybranym w grudniu 1896 roku zarządzie budowy kolei, sześcioosobowej
Radzie Dyrektorów, pierwsze skrzypce grał darzony wyjątkowym zaufaniem
petersburskich inwestorów — inżynier Stanisław Kierbedź, ten sam którego
imieniem nazwano później jeden z warszawskich mostów. Kierownikami budowy
poszczególnych odcinków byli inżynierowie: Szydłowski, Cywiński, Weber,
Prosiński, Wachowski, Obłomiewski, Kruticki, Kulikowski, Michałowski, baron
Solski, Skidelski, Snarski, Demczyński, Lentowski, Plisowski, Bajdowicz,
Wysocki, Rawenstein, Czajkowski, Skolimowski. W czasie „powstania bokserów"
atak na Harbin odparł sztabskapitan Rzewuski, a w Mukdenie bronił się ppor.
Walewski i inżynier Wierchowski. Temu ostatniemu po zdobyciu miasta powstańcy
ucięli głowę, a zmasakrowane zwłoki wystawili w klatce na pokaz, jako
przestrogę dla kolonizatorów.
W materiałach dotyczące dziejów budowy Zhong Dong
Railway, które kiedyś udostępnił mi w Harbinie urodzony w tym mieście pan
Stokalski, natrafiłem na znajome nazwisko. Inż. Ossendowski
odpowiadał przed sądem za
działalność antypaństwową i redagowanie ulotek, które w tysiącach
egzemplarzy rozchodziły się na Dalekim Wschodzie w okresie rewolucji 1905 i 1906 roku. Ich tytuły ulotek
mówią same za siebie: Dlaczego strajkują
robotnicy?, List oficera harbińskiego komitetu partii socjaldemokratycznej, i
Proletariusze
wszystkich krajów łączcie się!
Obserwacje, jakie zebrał w carskiej tiurmie odsiadując wyrok, wykorzystał w książce W LUDZKOI PYLI . Zwróciła uwagę literackich krytyków Petersburga i samego Lwa Tołstoja. Nie mogąc po wyjściu z więzienia dostać pracy,
został dziennikarzem. Już po obaleniu cara unikając śmiertelnego zagrożenia,
jakie przyniósł mu udział w aferze przekazania oficerowi amerykańskiego
wywiadu, Edgarowi Sissonowi, teki z korespondencją, jaką prowadzili czołowi
przywódcy partii bolszewików z niemieckim Sztabem Generalnym,
przedziera się za Ural. W Omsku wykłada chemię i ekonomię. Zostaje zaproszony do grona ekspertów technicznych przy
sztabie admirała Kołczaka. Odnalezione w Instytucie im. J. Piłsudzkiego
zmikrofilmowane raporty Ossendowskiego, pisane już po przyjeździe do Stanów
Zjednoczonych w początkach lata dwudziestych, są
dowodami na to, że zajmował się rozpracowaniem
metod i kierunków działania propagandy bolszewickiej w Azji. Uważał,
podobnie jak ogromna większość znajdujących
się na Syberii i Dalekim Wschodzie Polaków, że w istniejącej sytuacji na
zachodnim froncie jego patriotycznym obowiązkiem jest maksymalnie szkodzić
wrogowi, który w tym samym czasie usiłował zadać śmiertelny cios Warszawie.
U przeciwników politycznych zyskał z czasem miano polskiego Lawrance’a.
Po klęsce
Kołczaka, przez dzikie stepy Kraju Urianchajskiego i góry Ułan Tajga,
przedziera się do Mongolii. Jest tajnym emisariuszem, usiłującym skoordynować
wspólne wystąpienie wojsk różnych atamanów i generałów, wałęsających
się w pogranicznym Sinkiangu, Mongolii lub na Zabajkalu. Wśród nich wyjątkowego
formatu indywidualnością był pochodzący z rodu bałtyckich baronów mistyk,
buddysta, biały generał i chan mongolski jednocześnie Roman von
Ungern-Sterberg. Przeszedł do historii jako ten, który snuł plany
sfederowania pod swoim dowództwem ludów Azji, aby przy ich pomocy zgnieść
zaległą w Europie czerwoną zarazę. Obfitujący w niezwykle dramatyczne
epizody opowieści konnej podróży przez Azje Centralną, powstałą przy współpracy
amerykańskiego wydawcy i tłumacza L.S.
Pallena Beasts, Men and Gods wydano w Nowym Jorku, w 1922 roku. Polskie wydanie bestselleru ukazało się nieco później
pod tytułem Przez kraj, bogów, zwierząt i ludzi. W ciąg paru lat dokonano przekładu tej książki na siedemnaście
języków. Sukces, jaki przed Ossendowskim był udziałem tylko jednego
polskiego autora Henryka
Sienkiewicza.
Pracuje niezwykle intensywnie pisząc i wydając w latach następnych
po pięć, sześć książek rocznie. Jednocześnie podróżuje, zabiera głos w sprawach wielkiej polityki, odbywa liczne spotkania z czytelnikami. Staje się
niezwykle popularny w kraju i poza jego granicami. Żadna z kilkudziesięciu
napisanych później książek nie przyniosła mu takiego światowego rozgłosu
jak Beasts, Men and Gods. Żadna z wyjątkiem Lenina. Ją też prawie natychmiast przełożono na większość języków
europejskich, drukowano w obszernych fragmentach na łamach najpoważniejszych
czasopism, odczytywano przez radio. 21 stycznia 1932 roku Lenin został, na skutek interwencji ambasady radzieckiej,
zasekwestrowany na terenie całych Włoch razem z książką Gorkiego Lenin i Chłop Rosyjski. Warto pamiętać, że były to Włochy Mussoliniego.
Papież za otrzymany egzemplarz podziękował autorowi serdecznie. Recenzenci
zagraniczni zestawiali jego utwory z dziełami Kiplinga, Maeterlincka, a nawet
Conrada W kraju rodzinnym warszawscy
krytycy traktowali Go nieco bardziej surowo.
Pisarz miał niezwykle barwne i ciekawe życie. Był autorem sztuki, w której Ludwik Solski ubrany w mongolski
jedwabny terłyk ze swastyką na piersi grał rolę barona Ungerna, i autorem
scenariuszy pierwszych polskich filmów egzotycznych. Wytrawnym globtroterem i myśliwym. Autorem wielu prac naukowych i wykładowcą na wyższych uczelniach.
Człowiekiem, który umiał zdobywać rozgłos i pieniądze. Walczyć i przezwyciężać przeciwności losu. Budził kontrowersje. Miał wielu wrogów,
ale zawsze na pierwszym miejscu stawiał interes ojczystego kraju, propagandę
polskiego imienia i kultury. Triumfalny powrót do bibliotek jego książek
trwa.
« Ludzie, cytaty (Publikacja: 18-05-2005 )
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4141 |
|