|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Islam » Terroryzm
Przemoc w islamie: wypaczenie misji Mohameta czy jej kontynuacja? [1] Autor tekstu: Jan Kowalski
Przemoc u chrześcijan jest wypaczeniem nauk Chrystusa. Przemoc u muzułmanów
jest prostą kontynuacją misji Muhammada. Na to wskazują historyczne fakty i przykłady z życia obu tych ludzi.
Islam, w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, od samego początku, już za
życia Muhammada, rozprzestrzeniał się dzięki militarnym działaniom i aktom
przemocy. Jego ekspansja wiązała się nie tylko z głoszeniem słowa, ale również z grabieniem kupców zmierzających do Mekki (Muhammad był skłócony z arystokracją tego miasta) oraz wojskowymi ekspedycjami przeciwko tym arabskim
osadom, które nie akceptowały nauczania Muhammada. Powinno się też wspomnieć o obleganiu Bizancjum przez muzułmanów, które
miało miejsce już w VIII wieku. Miasto nie zostało zdobyte, co uniemożliwiło
muzułmanom pochód na Europę od wschodu. Jednak ich armie, podbijając północną
Afrykę i królestwo Wizygotów na półwyspie Iberyjskim zapędziły się od
zachodu aż do środkowej Francji, gdzie w bitwie pod Poitiers w 732 roku dały
im odpór wojska Karola Młota, władcy państwa Franków. To wszystko wydarzyło
się w zaledwie jeden wiek od śmierci Muhammada (632 r.), który sam nie stronił
od przemocy w krzewieniu swojej wiary.
Muzułmańska ekspansja militarna nie była skierowana wyłącznie na zachód.
Podboje Abbasydów na wschodzie przerosły te na zachodzie, zarówno zasięgiem
jak i znaczeniem. Armie arabskie równolegle do walk z Bizancjum prowadziły
działania wojenne przeciwko państwu Sasanidów. Kiedy w końcu udało się
Arabom zislamizować zoroastryjską Persję, zwrócili się przeciwko
cywilizacji buddyjskiej zajmując dorzecze Indusu (zdobycie miasta Multan w 712
roku). Traktując krainę Sindh jako bazę wypadową, muzułmanie opanowali w przeciągu kilku wieków północne i zachodnie Indie oraz Bengal, a następnie
dotarli na wyspy Indonezji, gdzie buddyści pokojowo współżyli z hinduistami.
Obecnie Indonezja jest najliczniejszym muzułmańskim krajem na świecie.
Te wszystkie podboje, miały nie tylko gospodarczy i polityczny charakter,
ale też cel religijny. Był to kierunek wyznaczony przez założyciela islamu,
Muhammada, którego działalność tak bardzo odbiegała od pokojowej działalności
Chrystusa czy Buddy. Na tym właśnie polega problem muzułmanów z reformą ich
religii. Krytyczne odniesienie się do stylu życia Muhammada jest dla nich
bardzo trudne, a bez tej krytyki do żadnej poważnej reformy w łonie islamu
nie dojdzie.
Europejczycy powinni lepiej zaznajomić się z tragiczną historią odległych
regionów i wyciągnąć z niej wnioski. Wtedy nie powinno spotkać ich ze
strony fundamentalistycznego islamu to, co spotkało przed wiekami buddystów
zamieszkujących północne Indie, Pakistan, Centralną Azję, Indonezję -
wszystkie te miejsca, gdzie rozwijały się cywilizacje oparte na buddyjskim
prawodawstwie, a które zniknęły w przeciągu kilku wieków. Najgorsze co może
się wydarzyć to strach, jest o tym mowa w artykule „Mit
islamofobii" opublikowanym parę miesięcy temu przez "GW", do którego się
odwołam:
Niektórzy próbują usprawiedliwiać działalność Muhammada, tłumacząc
to signum temporis, trudnymi czasami, kiedy wszyscy walczyli ze
wszystkimi. Jednak takie twierdzenia nie mogą być w żadnym stopniu
usprawiedliwieniem nikczemnych działań kogoś, kto uważany jest za duchowego
przywódcę. Wielcy duchowi przywódcy tym różnią się od innych, że nie
postępują „jak wszyscy". Życiowa postawa założyciela islamu silnie wpłynęła
na sposób rozprzestrzeniania się tej religii od samego początku jej
istnienia.
Przemoc jest niejako pierwotnie wpisana w islam, inaczej niż w chrześcijaństwie,
którego wyznawcy przez trzy wieki (do wydania edyktu mediolańskiego w 313 r.)
swej historii byli prześladowani, nie stawiając zbrojnego oporu, krzewiąc
swoje poglądy nie orężem, lecz słowem i przykładnym
zachowaniem. Kilkadziesiąt lat później (rok 391) cesarz Teodozjusz ściśle
związał chrześcijaństwo ze strukturą swojego imperium, ustanawiając je
religią państwową i delegalizując pozostałe kulty. Takie powiązanie
religii ze strukturą państwa okazało się zgubne dla przekazu Chrystusa o bezwarunkowej miłości do wszystkich bliźnich.
Rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa wyglądało zupełnie inaczej, niż
ekspansja islamu, który właściwie od samego początku związany był z władzą
świecką. Zresztą w islamie (szczególnie w czasach kalifów) bardzo trudno
jest rozdzielić to co świeckie, od tego co związane jest z sacrum. W islamie podział przebiega wzdłuż zupełnie innej linii. Mianowicie chodzi tu o podział na „dar al-islam" (świat, gdzie panuje islam) oraz „dar al-harb"
(terytorium, gdzie należy dopiero zaprowadzić rządy muzułmańskich władców).
Przyglądając się rozprzestrzenianiu islamu można dostrzec, że tam, gdzie
nie zadomowił się przy pomocy słowa, trafiał przy pomocy nacisków
ekonomicznych, a tam gdzie i one dawały nikłe rezultaty, pojawiał się miecz.
Bardzo często miecz pojawiał się szybciej niż słowa i podatki. Taki sposób
działania towarzyszył islamowi od samego początku, chętnie stosowany był
przez założyciela tej religii. Natomiast w chrześcijaństwie przemoc
ekonomiczna i fizyczna pojawiła się dopiero wraz ze wzrostem pozycji tej
religii w Cesarstwie, ponad 350 lat po śmierci Chrystusa.
Obie religie dojrzewały w zupełnie odmiennych warunkach: jedna prześladowana,
zepchnięta do podziemia — druga ekspansywna i prześladująca.
Skoro pokojowa misja Chrystusa została w późniejszym czasie wypaczona
przez duchowieństwo, które zdobyło olbrzymią władzę, świeckie wpływy,
otoczyło się wieloma przywilejami, to co w takim razie jest wypaczeniem misji
Muhammada, który przekładał siłowe szerzenie swej ideologii ponad pokój i dobrobyt mieszkańców przedislamskiej Arabii? Czy takim wypaczeniem misji
Muhammada było podbijanie Lewantu oraz innych terenów, które zostały zdobyte
za rządów pierwszych kalifów, czy może było nim narodzenie się myśli
sufickiej?
Przemoc w bardzo dużym natężeniu towarzyszyła islamowi już za życia
Muhammada, i nie chodziło tu jedynie o wojnę obronną. W życiu Muhammada miała
miejsce tylko jedna bitwa pod Badr w 624 r., w której armia Muhammada została
zaatakowana przez wojska mekkańskiej arystokracji, oraz jedno nieudane oblężenie
Medyny w 625 r. przez mekkańczyków. Kampania Mekki przeciwko Muhammadowi
spowodowana była grabieniem przez niego karawan kupieckich przemierzających
trasę Liban-Mekka. Kampanie contra mundum prowadzone przez Muhammada i kalifów, to typowe najeźdźcze wyprawy, połączone z szeroko rozumianym
agresywnym prozelityzmem, jakie miały stać się udziałem chrześcijaństwa
dopiero w przyszłości.
Możemy twierdzić, że to okoliczności, w których działał Muhammad
niejako wymusiły na nim usankcjonowanie przemocy jako metody rozprzestrzeniania
islamu. Możemy być przekonani, że był to człowiek o niezwykle pokojowym
usposobieniu, prawdziwy pacyfista, jednak warunki w jakich działał po prostu
zmusiły go do prowadzenia wojen nie tylko obronnych, ale także najeźdźczych.
Jeśli myślimy w ten sposób nie możemy nie dojść do wniosku, że Muhammad
MUSIAŁ zawrzeć w swojej doktrynie odpowiednie regulacje dotyczące stosowania
przemocy fizycznej i ekonomicznej w celu rozprzestrzeniania objawionych mu prawd
oraz fizycznego przetrwania prowadzonej przez niego wspólnoty (stąd tzw. ghazw
czyli usankcjonowane rozboje dokonywane na karawanach kupieckich). Zatem przemoc
jest pierwotnie wpisana w islam, niezależnie od tego czy Muhammad był pacyfistą
czy też nie.
Sam uważam Muhammada za świetnego stratega, również dlatego, że chcąc głosić
swoją doktrynę na nieprzychylnym gruncie nie rzucał się w pojedynkę z pięściami
na każdego, kto myślał inaczej, ale zadbał wpierw o pozyskanie oddanych mu
stronników w łagodniejszy sposób, wykorzystując swój inny talent: charyzmę.
Jeśli jakieś państwo szykuje się do wojny robi wszystko, by do tej wojny
dobrze się przygotować a jednocześnie uśpić czujność kraju, na które
chce napaść.
W pierwotnym przesłaniu Chrystusa trudno doszukiwać się jakichkolwiek form
usprawiedliwiania przemocy w celach misyjnych. Doktryna przekazana przez
Muhammada daje bardzo szerokie pole dla różnych interpretacji, z których każda
może posiadać równie silną wagę. Trochę inaczej wygląda to w chrześcijaństwie,
gdzie waga bardzo skrajnych interpretacji jest stosunkowo niewielka w porównaniu z wagą interpretacji „wyśrodkowanych". Interpretacje skrajne nauk Chrystusa dość
łatwo jest zbijać, ponieważ Ewangelie tworzą stosunkowo
spójny przekaz. Wykres wag interpretacji przypomina w przypadku chrześcijaństwa
krzywą dzwonową Gaussa. W przypadku islamu krzywa ta jest zdecydowanie
bardziej spłaszczona.
Dlaczego? Otóż dość często jedne cytaty Koranu przeczą innym — w takich
warunkach bardzo trudno jest zbudować jakąś sensowną, „wyważoną"
interpretację, wystarczająco mocną, by mogła z powodzeniem obalać
interpretacje skrajne. Waga interpretacji islamu nie pochodzi więc z Koranu,
ale bardziej opiera się na czynnikach zewnętrznych. Obecnie dominującą
interpretacją islamu jest wahabizm m.in. z powodu olbrzymich dotacji
finansowych, jakie otrzymują meczety, szkoły i organizacje nadzorowane przez
wahabitów, którzy bardzo radykalnie odczytują Koran. Nie sądzę, żeby
wypaczali oni sens pierwotnej misji Muhammada.
Jak podaje portal Arabia.pl:
Co do „świętej wojny" prowadzonej przy pomocy miecza, wersety
Koranu, które traktują o tym sposobie prowadzenia dżihadu, znacząco się od
siebie różnią, a wręcz wydają się ze sobą sprzeczne. Te najczęściej
cytowane są też najmocniejsze w swojej wymowie. Wzywają do walki z niemuzułmanami,
zalecają zabijanie bałwochwalców i nie zgadzają się na pokój, dopóki
islam nie zdobędzie całkowitego panowania nad światem.
Werset 9:5 tłum. Józefa Bielawskiego:
5 A kiedy miną święte miesiące,
wtedy zabijajcie bałwochwalców,
tam gdzie ich znajdziecie;
chwytajcie ich, oblegajcie i przygotowujcie dla nich wszelkie zasadzki!
Ale jeśli oni się nawrócą i będą odprawiać modlitwę, i dawać jałmużnę,
to dajcie im wolną drogę.
Zaprawdę, Bóg jest przebaczający, litościwy!
W innych wersetach jest napisane jednak, że wojna jest usprawiedliwiona
jedynie, gdy jest wojną obronną:
2: 190 -192
Zwalczajcie na drodze Boga
tych, którzy was zwalczają,
lecz nie bądźcie najeźdźcami.
Zaprawdę; Bóg nie miłuje najeźdźców! I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich,
skąd oni was wypędzili — Prześladowanie jest gorsze niż zabicie. - I nie zwalczajcie ich przy świętym Meczecie,
dopóki oni nie będą was tam zwalczać.
Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich! — Taka jest odpłata niewiernym! -
Ale jeśli oni się powstrzymają... — zaprawdę, Bóg jest przebaczający, litościwy!
1 2 Dalej..
« Terroryzm (Publikacja: 25-07-2005 Ostatnia zmiana: 18-12-2010)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4276 |
|