|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Państwo i polityka 16 komitetów wyborczych! Po co nam tyle? Autor tekstu: Zdzisław Gromada
Na naszej narodowej scenie politycznej urodzaj. 16 ogólnopolskich ugrupowań politycznych i tysiące kandydatów ubiegających się o mandaty. Nasze wybory to swoisty casting, medialny show. Rozdrobnienie sceny politycznej to cecha młodych demokracji. Każdy polityk wyposażony w „geny wodzowskie" chce skorzystać z wolności i mieć swoje ugrupowanie. To może jest zabawne lecz taki wariant demokracji jest nieefektywny. Rozsądek nakazuje odrzucenie skrajności. Nieefektywna jest zarówno „demokracja" jednopartyjna jak i multi-partyjna. Skutkami nadmiernego rozdrobnienia sceny politycznej są: słabe rządy, niespójne ustawodawstwo oraz ciągła rywalizacja. Za dużo pary idzie w gwizdek. Efektem takiej sytuacji jest nadmierny dług publiczny i brak nadziei na lepsze jutro. Nasza historia pokazuje do czego prowadzi multipluralizm polityczny. Taki charakter miała demokracja szlachecka. Efekt jej praktykowania z charakterystycznym dla niej „liberum veto" tak osłabił Polskę, że doprowadziło to do utraty naszej niepodległości na ponad 120 lat. W okresie II RP, multipluralizm doprowadził naszego słynnego Marszałka do rozpaczliwej decyzji tzw. przewrotu majowego. Powinniśmy wyciągnąć z tych naszych doświadczeń konstruktywne wnioski — nie popełniać po raz trzeci tego samego błędu i zapobiec katastrofie.
Bogactwo ugrupowań i programów powoduje, że żadne z nich nie ma szans na sprawowanie po wyborach samodzielnie władzy. Zwycięzca zawsze skazany jest na koalicje i na wyrachowane targi. Program tworzonych po wyborach koalicji jest niespójny i jak pokazują nasze ostatnie kadencje parlamentarne takie rządy są słabe i często się zmieniają. W rozdrobnionym parlamencie często dochodzi do rozpadu koalicji, „transferów", powstawania nowych kół poselskich, „planktonu" etc. Taki parlament nie potrafi udzielić rządowi silnego wsparcia ani stanowić spójnego, dobrego prawa. Tymczasem Polska potrzebuje rządów kompetentnych z silnym poparciem parlamentu i społeczeństwa oraz dobrego prawa.
Innym mankamentem rozdrobnienia jest okoliczność, że liczna konkurencja wymusza na kandydatach wyjątkową licytację obietnic — rozdawania atrakcyjnej „kiełbasy". Zdobywanie popularności jest czynnością permanentną. Ugrupowania, które po wyborach tworzą rząd, są pod presją spełnienia swoich obiecanek przedwyborczych i na ile to wytrzymuje budżet, ile da się pożyczyć, na tyle je spełniają. Efektem tego jest niebezpiecznie wysokie zadłużenie naszego budżetu. Jak podał w „Gazecie Wyborczej" Witold Gadomski, nasze aktualne zadłużenie publiczne to 450 mld zł czyli 140 mld dol. 25 lat temu nasze zadłużenie wynosiło ok. 18 mld dol. i tak ciążyło na naszych finansach, że system zachwiał się i powstała SOLIDARNOŚĆ.
Pierwszy, „kontraktowy", parlament III RP był dwudzielny: „postkomuna" i SOLIDARNOŚĆ. Większość komentatorów uważa, że właśnie on zrobił dla Polski najwięcej dobrego. Państwa, które praktykują demokrację od kilku stuleci dopracowały się dwu liczących się w wyborach ugrupowań politycznych przekazując sobie okresowo władzę. W Stanach Zjednoczonych to republikanie i demokraci, a w Wielkiej Brytanii konserwatyści i partia pracy. My nie mamy tyle czasu. Jeśli chcemy w Polsce rządów skutecznie rozwiązujących nasze problemy to powinniśmy zmobilizować naszych potencjalnych wybrańców do reformy naszej demokracji i spowodowania kondensacji naszej sceny politycznej. W przeciwnym razie będziemy dalej staczać się po równi pochyłej!
JAK TO ZROBIĆ?
Zmiana systemu demokracji multipluralistycznej na system demokracji dwupartyjnej jest nieskomplikowana i nie wymaga żadnych nakładów finansowych. Wystarczy zwykła nowelizacja ordynacji wyborczej. Znowelizowana ordynacja powinna zezwalać na udział w wyborach jedynie DWU UGRUPOWANIOM "A" oraz "B". "A" można określić: lewica, partia pracy, partia demokratyczna, etc., a "B": prawica, liberałowie, konserwatyści, etc. Każde z istniejących obecnie ugrupowań politycznych chcących uczestniczyć w wyborach powinna się zadeklarować w ramach którego z nich chce ubiegać się o mandaty. Ugrupowania "A" i "B" przed wyborami na specjalnej konferencji powinny uzgodnić między sobą:
- wspólny program kierowania Polską a w szczególności zakres niezbędnej dla jego realizacji nowelizacji obecnego prawa;
- wspólną listę kandydatów;
- skład przyszłego rządu.
Znowelizowana ordynacja wyborcza powinna określić ogólne zasady regulaminu w/w konferencji przedwyborczych.
Proponowany system nie ogranicza w żadnej mierze zasad demokratycznych. Niech funkcjonują wszystkie obecnie istniejące ugrupowania, lecz niech prowadzą między sobą dialog, debatę, jak rządzić Polską, byśmy mieli nadzieję na lepsze jutro. Niech na scenie politycznej walczą DWIE DRUŻYNY a nie bijatyka każdego z każdym.
Taka zmiana ordynacji wymusi na politykach dialog i współpracę przed wyborami a nie jak dotychczas targi i spory po wyborach. Nam, czynnym wyborcom, da możliwość realnej oceny dwu konkurencyjnych programów i składów osobowych grup ubiegających się o władzę. Świadomość, że od naszego głosu zależy który z nich będzie realizowany, wpłynie na pewno korzystnie na zainteresowanie wyborami. Nie sposób bowiem, zwykłym obywatelom, przeanalizować i porównać 16-cie różnych programów przedwyborczych, z których żaden nie ma szans być w całości realizowany. Odpadnie argument: „Po co mam iść na wybory. Mój faworyt i tak nie ma szans samodzielnie sprawować władzy". Poza tym często tzw. program wyborczy to wyłącznie hasła „słodkie jak miód". Rząd utworzony tym sposobem będzie miał sprzyjające warunki dla realizacji swoich dalekosiężnych i odważnych planów gospodarczych, czego brak w rozdrobnionym obecnie parlamencie. Miałby np. realną szansę być w pełni zrealizowany tzw. plan Hausnera.
***
Drogi Czytelniku, jeśli przemawiają do Ciebie moje argumenty zapytaj się swojego politycznego faworyta, co on sądzi o tej propozycji. Spróbuj go przekonać, że powinien, będąc w nowym parlamencie, aktywnie poprzeć stosowną inicjatywę ustawodawczą. Tylko od naszej presji zależy, czy nasze sprawy będą szły w dobrym kierunku. Politycy przyzwyczaili się do aktualnie obowiązujących reguł gry i sami z siebie ich nie zmienią. W moim przekonaniu dalsze funkcjonowanie multipluralizmu doprowadzi nas do katastrofy.
« Państwo i polityka (Publikacja: 09-09-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4352 |
|