|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Inny punkt widzenia
Problem udowodnienia istnienia Boga Autor tekstu: Łukasz Mańczak
Często podczas
dyskusji, polemik, wymiany zdań na tematy ontologiczne czy teoriopoznawcze,
stajemy przed problemem udowodnienia istnienia lub nieistnienia Boga i w ogóle
prowadzenia racjonalnego o Nim dyskursu; co więcej, po jakimś czasie trwającej
już konwersacji bywa, że zaczynają się pojawiać stwierdzenia typu: Ja mogę udowodnić, że Boga nie ma, tobie zaś pozostaje tylko wiara czy
też: Twoja wiara w Boga wyrasta z własnych
podświadomych pragnień oraz lęków, w przeciwieństwie do mnie, który je
sobie uświadomił, a przez to przezwyciężył, a przez to zracjonalizował, itp. Uważam, że
przytoczone stwierdzenia nie są prawomocne — kryją się za tym bowiem fałszywe przesłanki.
Podstawowym
problemem, jaki nasuwa się już na samym początku takiego dyskursu, zwłaszcza
dla konwersatora broniącego istnienia Boga, to kolosalna trudność wiążąca
się z samym wyartykułowaniem oraz deskrypcją doświadczeń związanych z istnieniem Transcendencji. I tak, na przykład, mojego osobistego przeświadczenia o Jego istnieniu nie można w żaden sposób wziąć za dobrą monetę, gdyż
zawsze można mnie posądzić o chorobę psychiczną, halucynacje, czy też podświadome
uaktywnienie elementów mojej podświadomości akumulujących się w postaci pojęcia
Boga. Trzeba jednak zauważyć, iż taki argument nic nie wnosi i jest
mieczem obosiecznym - ponieważ
tak, jak ktoś może mi zarzucić, że „Bóg", czy też moje pojęcie o Nim,
to osobiste nieuświadomione pragnienia, tak i ja mogę wyrokować, że to właśnie
jego lęki (np. przed zmianą życia, przyznaniem się do błędu), podświadome
życzenia, przyzwyczajenie nie pozwalają tej osobie doświadczyć, czy też
uwierzyć w Boga.
Innym pojawiającym się argumentem lub wnioskiem podczas prowadzonych polemik o Bogu
jest stwierdzenie, że ludzie wierzący w Boga nie mogą Jego istnienia wykazać,
natomiast ateiści wiedzą, że Boga
nie ma i potrafią to wykazać. Jest to złudzenie, ponieważ zarówno jedni jak i drudzy, nie posiadają wiedzy na ten temat, ale wiarę w istnienie lub w nieistnienie Logosu. Współczesna teoria
poznania wymienia ponad kilkanaście definicji wiedzy, z których każda posiada
niedoskonałości lub pewne syntetyczne założenia.
Upraszczając i to
znacznie powyższą kwestię, możemy stwierdzić, iż wiemy (w „mocnym"
znaczeniu tego słowa) na przykład, że zasada matematyczna „2+2=4" stosuje
się do naszego świata oraz, że teraz czuję ból, ale któż posiada podobną
pewność (swoją drogą, pewność nie musi mieć nic wspólnego z wiedzą, i vice versa — wiedza nie musi posiadać cechy pewności), jeśli chodzi o kwestię istnienia Boga?
Kiedyś podczas
dyskusji pomiędzy Kantem a ówczesnym profesorem uniwersyteckim, ten drugi
poprosił pierwszego, aby udowodnił mu, że Bóg istnieje. Kant zbytnio się
nie zastanawiając, zaproponował: A
udowodnij mi, że nie istnieje. I na tym rozmowa się skończyła — obaj
byli bezradni. W ogóle zresztą samo
pojecie dowodu jest nieostre, co to znaczy dać dowód — inne są dowody w logice, inne w historii, inne w życiu a jeszcze inny jest dowód miłości. Czy
mam rozpisać swoją wiarę w postaci równań macierzowych czy ekspresji
kubistycznych?
Jak już wspomniałem,
do dzisiaj teoria poznania nie rozwiązała problemu definicji wiedzy; pozostaje
nam wszystkim wiara lub niewiara w jakieś określone wartości. Z tą jednak
specyfiką, że wiara wierze nierówna — inaczej wierzyła Matka Teresa, inaczej
Marks, inaczej Pascal, inaczej zwykły student uniwersytecki, inaczej przysłowiowa
„babuszka z chustką na głowie". Jest oczywistością, że gdyby ktoś
posiadał „prawdziwy" dowód na to, że Bóg nie istnieje — a jest to możliwe z logicznego punktu widzenia (poprzez deskrypcję wszystkich elementów zbioru
zwanego „Światem", a następnie wykazanie, iż nie ma tam elementu zwanego
„Bogiem" oraz, że zbiór ten, mówiąc kolokwialnie, spokojnie może się
bez takiego elementu obejść, to dzisiaj wszyscy bylibyśmy stuprocentowymi
ateistami — tak jak wszyscy jesteśmy na tyleż procent pewni, że równanie
matematyczne o postaci 2+2=4 stosuje się do naszego empirycznego świata, i wydaje mi się, że nie ma osoby o zdrowych zmysłach, która mogłaby się z tym nie zgodzić — no, ale takiego dowodu nie ma, a wierzący w Boga, mimo naszej mocno scjentystyczej współczesności
wciąż istnieją. Dlaczego? Ponieważ mają po temu poważne powody i argumenty, wcale nie gorsze niż oponenci, a częstokroć bardziej „głębokie" i przenikliwe.
Kończąc, chciałbym
jeszcze nawiązać argumentacji odwołujących się do poznania tzw. naukowego,
czyli intersubiektywnie sprawdzalnego i komunikowalnego. Poznanie takowe posiada
jedną wielką wadę — nie uwzględnia
przypadków jednostkowych, niezarejestrowanych — aby jakieś zjawisko uznane
zostało za prawomocne w praktyce naukowej, musi być ono powtarzalne i rejestrowalne, czyli jak już to zostało wspomniane powyżej -
intersubiektywnie komunikowalne i sprawdzalne; takimi są np. grawitacja czy
polaryzacja. Jednak coś, co zdarzyło się tylko raz i już nigdy więcej, a nie stało się to w laboratorium — traktowane będzie marginalnie albo w ogóle, ponieważ nie można
tego odtworzyć w warunkach eksperymentalnych. Nie zmienia to jednak faktu, iż
dane zjawisko zaistniało; dlatego też — nigdy naukowo nie będzie można
wykazać prawdziwości stanów mistycznych, ponieważ są one z reguły
jednorazowe [ 1 ]. I naprawdę nie wiem w jaki sposób odtworzyć eksperymentalnie doświadczenia
wielkiego mistyka ojca Pio czy też św. Teresy z Avilla!
Mówiąc więc, że
wierzę w Boga Żywego, który realnie działa nie tylko w moim życiu, ale i innych, zdaję sobie sprawę z tego, że
tego nie wiem, tak jak zdaję sobie sprawę, że nie znajdę nikogo takiego
na świecie, który wie, że Boga nie
ma.
Przypisy: [ 1 ] Można jednak mistykę badać i wyjaśniać w kategoriach
naukowych (neuroteologia), zob. Biologia przekonań — przyp. red. « Inny punkt widzenia (Publikacja: 26-09-2005 Ostatnia zmiana: 23-01-2006)
Łukasz MańczakUr. 1979 w Głogowie; magister filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz absolwent International Master of Business Administration Politechniki Warszawskiej. Inwestor giełdowy. Aktualnie pracuje jako księgowy w Nowym Jorku. Aktywny członek Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Krótki szkic o przeklinaniu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4371 |
|