Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.445.005 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Prawdę trzeba wyrażać prostymi słowami.
 Tematy różnorodne » Inny punkt widzenia

Problem udowodnienia istnienia Boga
Autor tekstu:

Często podczas dyskusji, polemik, wymiany zdań na tematy ontologiczne czy teoriopoznawcze, stajemy przed problemem udowodnienia istnienia lub nieistnienia Boga i w ogóle prowadzenia racjonalnego o Nim dyskursu; co więcej, po jakimś czasie trwającej już konwersacji bywa, że zaczynają się pojawiać stwierdzenia typu: Ja mogę udowodnić, że Boga nie ma, tobie zaś pozostaje tylko wiara czy też: Twoja wiara w Boga wyrasta z własnych podświadomych pragnień oraz lęków, w przeciwieństwie do mnie, który je sobie uświadomił, a przez to przezwyciężył, a przez to zracjonalizował, itp. Uważam, że przytoczone stwierdzenia nie są prawomocne — kryją się za tym bowiem fałszywe przesłanki.

Podstawowym problemem, jaki nasuwa się już na samym początku takiego dyskursu, zwłaszcza dla konwersatora broniącego istnienia Boga, to kolosalna trudność wiążąca się z samym wyartykułowaniem oraz deskrypcją doświadczeń związanych z istnieniem Transcendencji. I tak, na przykład, mojego osobistego przeświadczenia o Jego istnieniu nie można w żaden sposób wziąć za dobrą monetę, gdyż zawsze można mnie posądzić o chorobę psychiczną, halucynacje, czy też podświadome uaktywnienie elementów mojej podświadomości akumulujących się w postaci pojęcia Boga. Trzeba jednak zauważyć, iż taki argument nic nie wnosi i jest mieczem obosiecznym - ponieważ tak, jak ktoś może mi zarzucić, że „Bóg", czy też moje pojęcie o Nim, to osobiste nieuświadomione pragnienia, tak i ja mogę wyrokować, że to właśnie jego lęki (np. przed zmianą życia, przyznaniem się do błędu), podświadome życzenia, przyzwyczajenie nie pozwalają tej osobie doświadczyć, czy też uwierzyć w Boga.

Innym pojawiającym się argumentem lub wnioskiem podczas prowadzonych polemik o Bogu jest stwierdzenie, że ludzie wierzący w Boga nie mogą Jego istnienia wykazać, natomiast ateiści wiedzą, że Boga nie ma i potrafią to wykazać. Jest to złudzenie, ponieważ zarówno jedni jak i drudzy, nie posiadają wiedzy na ten temat, ale wiarę w istnienie lub w nieistnienie Logosu. Współczesna teoria poznania wymienia ponad kilkanaście definicji wiedzy, z których każda posiada niedoskonałości lub pewne syntetyczne założenia.

Upraszczając i to znacznie powyższą kwestię, możemy stwierdzić, iż wiemy (w „mocnym" znaczeniu tego słowa) na przykład, że zasada matematyczna „2+2=4" stosuje się do naszego świata oraz, że teraz czuję ból, ale któż posiada podobną pewność (swoją drogą, pewność nie musi mieć nic wspólnego z wiedzą, i vice versa — wiedza nie musi posiadać cechy pewności), jeśli chodzi o kwestię istnienia Boga?

Kiedyś podczas dyskusji pomiędzy Kantem a ówczesnym profesorem uniwersyteckim, ten drugi poprosił pierwszego, aby udowodnił mu, że Bóg istnieje. Kant zbytnio się nie zastanawiając, zaproponował: A udowodnij mi, że nie istnieje. I na tym rozmowa się skończyła — obaj byli bezradni. W ogóle zresztą samo pojecie dowodu jest nieostre, co to znaczy dać dowód — inne są dowody w logice, inne w historii, inne w życiu a jeszcze inny jest dowód miłości. Czy mam rozpisać swoją wiarę w postaci równań macierzowych czy ekspresji kubistycznych?

Jak już wspomniałem, do dzisiaj teoria poznania nie rozwiązała problemu definicji wiedzy; pozostaje nam wszystkim wiara lub niewiara w jakieś określone wartości. Z tą jednak specyfiką, że wiara wierze nierówna — inaczej wierzyła Matka Teresa, inaczej Marks, inaczej Pascal, inaczej zwykły student uniwersytecki, inaczej przysłowiowa „babuszka z chustką na głowie". Jest oczywistością, że gdyby ktoś posiadał „prawdziwy" dowód na to, że Bóg nie istnieje — a jest to możliwe z logicznego punktu widzenia (poprzez deskrypcję wszystkich elementów zbioru zwanego „Światem", a następnie wykazanie, iż nie ma tam elementu zwanego „Bogiem" oraz, że zbiór ten, mówiąc kolokwialnie, spokojnie może się bez takiego elementu obejść, to dzisiaj wszyscy bylibyśmy stuprocentowymi ateistami — tak jak wszyscy jesteśmy na tyleż procent pewni, że równanie matematyczne o postaci 2+2=4 stosuje się do naszego empirycznego świata, i wydaje mi się, że nie ma osoby o zdrowych zmysłach, która mogłaby się z tym nie zgodzić — no, ale takiego dowodu nie ma, a wierzący w Boga, mimo naszej mocno scjentystyczej współczesności wciąż istnieją. Dlaczego? Ponieważ mają po temu poważne powody i argumenty, wcale nie gorsze niż oponenci, a częstokroć bardziej „głębokie" i przenikliwe.

Kończąc, chciałbym jeszcze nawiązać argumentacji odwołujących się do poznania tzw. naukowego, czyli intersubiektywnie sprawdzalnego i komunikowalnego. Poznanie takowe posiada jedną wielką wadę — nie uwzględnia przypadków jednostkowych, niezarejestrowanych — aby jakieś zjawisko uznane zostało za prawomocne w praktyce naukowej, musi być ono powtarzalne i rejestrowalne, czyli jak już to zostało wspomniane powyżej - intersubiektywnie komunikowalne i sprawdzalne; takimi są np. grawitacja czy polaryzacja. Jednak coś, co zdarzyło się tylko raz i już nigdy więcej, a nie stało się to w laboratorium — traktowane będzie marginalnie albo w ogóle, ponieważ nie można tego odtworzyć w warunkach eksperymentalnych. Nie zmienia to jednak faktu, iż dane zjawisko zaistniało; dlatego też — nigdy naukowo nie będzie można wykazać prawdziwości stanów mistycznych, ponieważ są one z reguły jednorazowe [ 1 ]. I naprawdę nie wiem w jaki sposób odtworzyć eksperymentalnie doświadczenia wielkiego mistyka ojca Pio czy też św. Teresy z Avilla!

Mówiąc więc, że wierzę w Boga Żywego, który realnie działa nie tylko w moim życiu, ale i innych, zdaję sobie sprawę z tego, że tego nie wiem, tak jak zdaję sobie sprawę, że nie znajdę nikogo takiego na świecie, który wie, że Boga nie ma.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Pusty krzyż
Krótki szkic o przeklinaniu

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (19)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Można jednak mistykę badać i wyjaśniać w kategoriach naukowych (neuroteologia), zob. Biologia przekonań — przyp. red.

« Inny punkt widzenia   (Publikacja: 26-09-2005 Ostatnia zmiana: 23-01-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Łukasz Mańczak
Ur. 1979 w Głogowie; magister filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz absolwent International Master of Business Administration Politechniki Warszawskiej. Inwestor giełdowy. Aktualnie pracuje jako księgowy w Nowym Jorku. Aktywny członek Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Krótki szkic o przeklinaniu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4371 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365