|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Etnologia
O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem [1] Autor tekstu: Zorian Dołęga Chodakowski
Zniknęły przed wiedzą uczoną dzieje, obrzędy i zwyczaje nasze w epoce wielobóstwa. Nie sprzyjała oświata Europy całemu czasowi, w którym Krzyż święty wznosić się począł wśród rozległej i podzielonej Sławiańszczyzny.
Pierwsi posłańcy do nas z wiarą dzisiejszą dalecy byli od umiarkowania, ażeby mieli co oszczędzić dla historii i wieków, i ten nieprzychylny zapał w ich następcach ledwo do naszych czasów nie doszedł. W tym duchu dziesięciu lub więcej władców naszego plemienia kolejno wywracali budowę przyrodzonym natchnieniem wzniesioną i obok nowych prawideł nieba nie zdołali zabezpieczyć własności ziemskiej, która by przetrwała do nas i była ichże samych pamiątką. Wypadek ten jest najgłówniejszym w Sławiańszczyźnie, bo całą jej rozległość z czasem objął, upoważnił nowo tworzące się dzielnice i coraz więcej pomnażał. Ogniwa nowej wiary wcielały niepodobnych nas do reszty narodów Europy. Uczęszczał Słowak z nabożeństwa lub potrzeby do Rzymu lub Carogrodu, a przejąwszy się nienawiścią wzajemną stolic chrześcijaństwa, zapalał pochodnie wiekuistych wojen na przestrzeni swojej o to, że nie jednej głowie uświęconej daninę płaciła. Biada nam! Długo nazbyt przetrwaliśmy w tych obłędach. Nie wspomniałbym ich może, gdyby nie miały zgubnego wpływu na ten zakres naszej historii i nie były pierwszym podkopem miłej nam zawsze narodowości. Czas przyszły wyjaśni tę prawdę, że od wczesnego polania nas wodą zaczęły się zmywać wszystkie cechy nas znamionujące, osłabiał w wielu naszych stronach duch niepodległy i kształcąc się na wzór obcy, staliśmy się na koniec sobie samym cudzymi.
Pierwsze dłuto dziejów Północy w czyim było ręku — wszystkim wiadomo. Łatwo widzieć, że powołanie zawsze trącało ich ręką i szczerby sprawiało w obrazie ojczyzny. Nie dziw zatem, że u nich epoka przedchrześcijańska, jeżeli nie ominiona całkiem i nie zarzucona wymysłami, wystawia nam tylko grube obyczaje, dzikość i ślepotę naszych ojców. U nich to z łatwością jednakową w Poznaniu, Kijowie i Nowogrodzie dzieje się przejście do wiary. Podług nich dosyć było przykładu i woli panującego, aby dzień jeden lub rok to przeznaczenie spełniły.
Tak mniemając ci latopisarze, rzekłbyś, nie znali uporczywej duszy sławiańskiej, nie znali dziejów rodzinnego i pierwotnego ludu, u którego sposób rządzenia się i życia, obyczaje i mowa sama — ściśle były spojone z nauką o bogach. Przeobrażenie więc nagłe i szczęśliwe być nie mogło i w istocie nie było. Nowogród Wielki o cztery lata spóźnił się po Kijowie, w sto lat Rostów, a jeszcze później u nas Szczecin nawróciły się. Nie przywodząc naszych, dowodów, spomnijmy, co Naruszewicz mówi o okropnościach u Lachów w siedemdziesiąt lat nowej wiary z powodu prześladowania pogan, zamilczanego od naszych kronikarzy. Schronienie się na ostatek kapłanów z wielu bogami wśród zapadłej Litwy podwyższyło nie znaną dotąd krainę i w porze dogodnej do zemsty miecz podniosło na polskie i ruskie sadziby. Jaćwież przy źródłach Narwi ileż dokuczyła jednemu i drugiemu współbraciom? Co Nestor pisze o spółczesnych Radymiczanach i Wiatyczanach, a życiopis św. Wojciecha wyraża o Czechach i w życiu św. Benna biskupa misneńskiego, co się działo na ostrowie Ranowców? Wszystko okazuje, że nigdy człowiek, żyjący pośród swojej rodziny, nie przemienił siebie, nigdy z uprzedzeń i nałogów, które jemu długo towarzyszyły, razem nie otrząsnął się, bo nie łatwo jest powstać przeciw sobie samemu, zmienić sposób życia, myślenia, poniechać wszystko, co mu jest miłym, nade wszystko nadać inny obrót
językowi uzwyczajonemu czcić wielorakie bóstwa i pełnemu tych przenośni, przysłów i wzorów przyrodzonych, które stanowiły jego śpiewy obrzędowe, igrzyska, potoczną mowę i zawsze tchnęły jego wiarą.
W dziejach zapomnianych, dawno rozsławionych i obecnych nasz ród zajmuje swoje miejsce. Nie zebrał się on z wygnańców ani szczątków upadłych mocarstw. Był zawsze ludem pierwotnym, właściwym i jednosłownym. Nie wiadomy jeszcze czas i przyczyny, dla których on opuścił sąsiedztwo Indowego Stanu, jak długo był w tej wielkiej drodze, nim wkroczył do Europy i zajął jej połowę od strony Azji. Pewnym tylko jest, że po usadowieniu się w nowym stanowisku zajmowali razem okolice zadunajskie aż do podstawy Bałkanu nad Adriatykiem, za Łabą i całą między nimi przestrzeń, jako też Północ od ściany Sweonów, rządzoną przez wielkich kaganów, nim przenieśli stolicę do Kijowa. Ze zmiany takowej na ziemi poczynili niektóre poprawy w zasadach wielbionych świateł nieba, liczne przenośnie z jestestw przyrodzonych rozciągnęli do poznanych na północy i całą jej przestrzeń na jednakie sta podzieliwszy, jednymże ustawom, obrzędom i zwyczajom podlegali. Widać wszędy w tej epoce naczelników z chorągwią przewodniczącą w pokoju, wojnie i świętych obrzędach. Połączenie w jednej osobie tak wielorakiej władzy nad licznym narodem tyle podawało sposobów stanowienia i wykonywania wszystkiego, że Sławianie, w tym stanie rzeczy i ręką przyrodzenia czczonego kierowani, nie mogli być ludem nieczynnym ani uśpionym. Wojna dla ubezpieczenia i rozszerzenia bytu, a w pokoju łowy, rola, rzemiosła pewne, obrzędy połączone z wielkimi grami i ucztą były ich powszechną zabawą, znamienitym i płci obojej spólnym zatrudnieniem.
W pamiętnikach owych wieków dosyć często natrafia się na wyrazy: rola, pług, socha, kosa, kowal, stolar, tieśla, tkę, dłubię, dłuto, a nawet pisar i malar. Wszystko to było potrzebnym i użytym, zyskiwało swoją cześć i przeniosło do późniejszych wieków wysoką, ale już przenośną pochwałę
[ 1 ].
Nigdzie nie widać śladu, aby przed epoką poloru naszego byli na Północy poddani. Nie mogli być oni w przechodzie z Azji do Europy i dotąd w drugiej części świata nie znają, co jest pracować na wieczystego pana, który w oczach swojego monarchy jest im równy.
Wrodzona Sławianom prostota, wesołość, uprzejmość i szczerość wydawały się nawet w oczach nieprzyjaciół i to świadectwo zyskały. Męstwo, miłość i ta gościnność doskonała, na podziw i uwielbienie starym Saksonom służąca, bóstwami były całej naszej ziemi, wzajemnie się wynagradzającymi i hojne dary im niesiono.
Kiedy mniej będziemy oczekiwać od wieszczych pisarzów zagranicznych, mniej na nich polegać, a przedsięweźmiem wśród siebie, na własnej przestrzeni, w gnieździe ojców naszych szukać o wszystkim wiadomości, znajdziemy może więcej niźli dotąd gdziekolwiek pisano. Wpatrzmy się tylko w ziemię naszę. Może Sławianie zostawili ją dla nas jako najtrwalszą księgę, może ją zakłęli, aby nigdy z dziedzictwa potomków nie wychodziła i w tym celu urzekli owoczesnym sposobem, by mogła służyć za świadectwo odwiecznej własności najpóźniejszym wnukom. Nie śmiejmy przeczyć naszym założycielom troskliwej przezorności o zachowanie takiej pamiątki, bo kto z ludem przeszedł rozległość między Indem i Bałtykiem, ten pewnie zyskał wiele doświadczenia i baczności na przyszłość i mógł być jak Mojżesz drugim zakonodawcą swojego plemienia. Poznajmy się więc z naszą ziemią, obliczmy wszystkie jej miana, czyli uroczyska. Będziemy widzieć, iż mimo dziewięciu wieków, mimo tyle wojennych zniszczeń, mimo niewiadomość i próżność samochwalna w odmienieniu starych nazwisk, zachowały się przecież i doszły jeszcze do nas imiona bogów, imiona do czci ich należące, imiona jej sprawców i tego jestestwa ziemnego, które w przestrzeni czasów zaleciwszy się wielkim dobrem i złem, na chlubę rodu ludzkiego i mowy naszej czołem wieków nazwane zostało
[ 2 ]. Będziemy na tejże ziemi czytali nazwiska wszystkich zwierząt i ptaków, zarówno w Indzie zostawionych, jako i w tutejszym klimacie poznanych, wszystkich drzew leśnych i owocowych, ziół przyjemną wonią i kwiatem wabiących, jak i do pożywienia sposobnych, niemniej tych, co do leków i mniemanych czarów służyć mogły, oznaczenie wszystkich kruszczów wtenczas wiadomych, imiona wojny ze wszystkimi jej na tę porę narzędziami, jako też miru wiodącego długi szereg na łonie swoim zabaw i trudów, uroczyska morza ze wszystkimi podziałami wody i statków na niej używanych, wszystkie odmiany powietrzne, pewne liczby znaczące lub bogom poświęcone, wyrażenia wszystkich przeciwności, jakie tylko wyobraźnia człowieka wystawić sobie może, wszystkie przymioty złe i dobre, wszystkie członki, które składają ogół żywotnego ciała, wszystkie ich działania, wszystkie władze zmysłowe, wszystkie nazwiska ogólne i szczegółowe. Na koniec myśl, pamięć i sława jako sprężyny i cel tego obrazu; krócej mówiąc, cała encyklopedia, rzekłbyś, i cały słownik nasz w prostym lub przenośnym znaczeniu, pojedynczym lub składanym sposobie na ziemi naszej rozwinięty, dzielące ją stare sta w pewnym porządku napełnia. Nie ma stopy ziemi w starej Sławiańszczyźnie, żeby nie należała do tego rzędu słownego. Zarówno okrywa on osiadłe, jak i próżne miejsca, użyteczne i dzikie, wyniosłe i poziome, najeżone góry, jak doły i zapadłe bagna, czyste pola, jak zamierzchłe lasy, słowem, cała powierzchnia ziemi była stolicą naszych bogów i jedną tablicą naszej wiary.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Mikołaj Rej z Nagłowic w swych rymach chwaląc panów Czarnych Pawłów z rozumu, cnoty, męstwa i udatnej postawy, które były własnością całej ich
rodziny, na dobitkę tych pochwał po staroświecku tak kończy:
"A za ich obyczajmi i za ich sprawami
Mógłby właśnie ich każdy zwać Koniakowkami". W godowniczych śpiewach ruskich kowalczyki i kowalenki kują konie panu staroście
weselnemu, któremu swanienka czyli swacha daje podkowy złote i srebrne z uchnalami takimiż. Oto i przyczyna, dlaczego u nas tyle herbów napełnionych
podkowami. Zawsze one wyrażają dobrego junaka i Niesiecki na wielu miejscach
toż samo mówi. Męstwo, wytrzymałość i zręczność w prowadzeniu wojny długo
porównywano u nas z przyrodzeniem wilka. Pamięć tego zachowała się w pieśni o pochodzie na Połowców Igora kniazia siewierskiego. I Niesiecki w Koronie
Polskiej [t. I-IV, Lwów 1728-1743] kilka takich przykładów umieścił: „Eleazar
albo zwyczajnym na Rusi językiem Olizar (Jelisar) na jedno oko ślepy, atoli
wielki wojownik, gdzie żadnej o sobie nie dając wieści, Tatarów napadł i szczęśliwie raził; stąd już ślepy, już głuchy Wołczok zwano go".
T. II, str. 424 i t. III, str. 453. Wilk Mazowiecki, człowiek znaczny. T. III,
str. 234. Przodek Ługowskich Wilkiem nazwany, który mężnie wojował pod
Leszkiem Czarnym z Litwą i Jaćwieżą i w nagrodę zasług wieś Ługi otrzymał.
T. III, str. 184. Jan ze Strzelec herbu Grzymała, arcybiskup gnieźnieński, mąż
wielki, poważany od Kazimierza Wielkiego i wykonawca jego ostatniej woli,
Suchym Wilkiem był nazwany. T. II, str. 335. „Wilk mu za uchem wyje" — było u nas przysłowie; także: „Biega jakby z wilczą skórą po kolędzie".
Tysiące podobnych przenośni było w naszej mowie, zbogacała się ona znajomością i obrazami przyrodzenia, które służyło za wielką księgę naszym przodkom.
My od nich daleko odstrzeliwszy się, wszystkiego zapomnieli i wszystkiego
postradali. Dwadzieścia lat należało walczyć naszym, aby odzyskać straconą
ojczyznę; nie mniejszych może trudów potrzebować będzie przywrócenie
narodowości w mowie naszej. Zgorzkła obca słodycz bez miary używana. Czuć
się już daje utęsknienie do prostych i ojczystych pokarmów. Zbierzmy je skrzętnie, a czas, sprawca wszystkiego, może wyda nam nowego Bojana, który do wygładzonej
dziś mowy przydając starożytne obrazy i zwroty stanie się twórcą narodowej
oryginalności. Miło dla nas byłoby za jednym razem okazać ten tryumf sławiańskiej
mowy, gdyby ta rzecz nie zawierała się w ogólnym jej prawidle składania i mnożenia wyrazów. Tak wszystko poszło na niewiadomość, że chcąc jednę
rzecz objaśnić, trzeba całą, tak nazwę, machinę poruszyć. Wszelako można
przeświadczyć się o tym i ze słownika p. Lindego pod wyrazami: czoło, wiek i człowiek. W Powieści o Mstisławie I Wołodimirowiczu, sławnym kniaziu ruskim, w nader
starożytnym rękopiśmie znajdzionej, widziemy wielkiego posadnika Gostomysła
Burywoicza. „Umom swoim on wieki obnimał" — to wyrażenie dosyć jest
późne, bo z XII w., lecz razem jak jest wysokie, jak przypomina prawodawców
mowy sławiańskiej? Trzeba być obcym, nie należącym do naszego plemienia i być tak pozbawionym wszelkiej wiadomości w tej mierze, aby jak Rulhiere, słabo
chwyciwszy się za wyraz cerkiewny rab (oznaczający po sławiańsku i rusku służebnika, a po rosyjsku dziś niewolnika), mógł rozumować, że w tym kraju człowiek i niewolnik jednako nazywa się. Gdyby powiedział, że dzieci: rabiata często
mianują się od rodziców, byłoby prawdą i świadectwem, jaka jest
przyrodzona zwierzchność rodziców i uległość dla nich dzieci przez ten
wyraz bez granic oznaczona. [ 2 ] W książce, acz późno pisanej: Aquila Polono-Benedictina… [Kraków 1663, s. 119 nn.] i w miejscowej legendzie:
Krzyż Święty na Swiętney górze
Swiętokrzyskiey, Łysiec nazwaney… przez X. Marcina Kwiatkiewicza… w Krakowie 1690. « Etnologia (Publikacja: 02-12-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4504 |
|