|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Etnologia
Adam Czarnocki w poszukiwaniu rdzenia polskości Autor tekstu: Maciej Myślimir
Adam Czarnocki — znany jest pod pseudonimem Zoriana Dołęgi
Chodakowskiego. Urodził się 4.VI.1784 w Podhajnej koło Nieświeża. Zmarł
17.XI.1825 w Pietrowskoje w guberni twerskiej. Polski zbieracz pieśni ludowych,
autor "Śpiewów słowiańskich pod strzechą wiejską zebranych" -
tomu zawierającego 2 tysiące pieśni — głównie ukraińskich, ale także
rosyjskich i polskich. Po jego śmierci materiał uległ rozproszeniu, ale znacząca
jego część trafiła do zbiorów prywatnych M. Maksymowicza — Ukraińskije
narodnyje pieśni (Moskwa 1834). 206 niedawno odnalezionych zapisów
opublikował Julian Maślanka, wydając "O sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem
oraz inne pisma i listy" (Warszawa
1973).
Chodził do szkoły powiatowej w Słucku, po ukończeniu której
samodzielnie przygotowywał się do zawodu prawnika — uzyskał przy tym "patent
na słucką regencję". Nie polubił jednak pracy w palestrze. Był miłośnikiem
historii i nią się wolał zajmować. Sporo czasu przy tym spędzał w archiwach. W 1809 roku władze carskie przechwyciły jego list, w którym
deklarował przystąpienie do wojska polskiego, za co został aresztowany. Jako
skazaniec szedł pieszo do Omska, z czego zdał relację w swym pamiętniku, pisząc "Bez
chęci podróż moja". W tekście tym znajduje się jednak wiele
informacji etnograficznych dotyczących ludów syberyjskich, czego przykładem
jest słownik języka Czeremisów.
Czarnocki
wcielony wyrokiem sądu do wojska, trafił na zachód imperium carskiego i w
trakcie stacjonowania dywizji w Bobrujsku, zdezerterował do Księstwa
Warszawskiego. Brał udział w kampanii napoleońskiej. Kiedy upadła, wrócił
do etnografii i przez 4 lata badał głównie tereny Ukrainy. Rezultatem jest
praca „O sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem". W zamierzeniu
miała ona być planem od dalszych badań i podstawą do uzyskania funduszy na
nie. Dzięki protekcji księcia Adama Czartoryskiego, wystosował memoriał do
Uniwersytetu Wileńskiego, o zaakceptowanie jego planu badawczego. Jednak
komisja składająca się z Jana i Jędrzeja Śniadeckich oraz Stanisława
Jundziła, odrzuciła projekt Czarneckiego. Tak więc wystąpił on pod
pseudonimem Zoriana Dołęgi Chodakowskiego. Uzyskał nieco funduszy z Rosji i od 1 lipca 1820 roku, rozpoczął badania Rusi Północnej. Wiele jego pism z tego okresu dotyczyło historii i etnografii ludów Rusi. W Twerze zmarł mu
kilkumiesięczny syn i żona. W 1822 roku, ponownie udał się do Moskwy, pragnąc
pozyskać fundusze na dalsze badania, ale tym razem ich już nie otrzymał.
Pracował więc dalej, ale już nie tak efektywnie jak kiedyś, z braku środków
na badania. Zmarł w 1825 roku w nieznanych okolicznościach.
Czarnocki miał duży wpływ na kształtowanie się
ludoznawstwa romantycznego. W swoich pracach nawiązywał do twórczości
Czackiego, Kołłataja i Surowieckiego. Sformułował zadania i cele prowadzenia
badań ludoznawczych. Był zwolennikiem idei panslawizmu i idei odrodzenia
wierzeń pogańskich. Głosił też powrót do gminowładztwa. Sławna jest jego
praca "O
Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem", która dużym echem odbiła się w kręgach inteligencji i przyczyniła się do rozszerzenia zapału zbierackiego. W rozprawie tej Chodakowski występował przeciwko uleganiu przez szlachtę modom
kosmopolitycznym. Uważał, że chrystianizacja Polski oraz pozostałych narodów
słowiańskich, zabija ich ducha. W swojej pracy pisał: "Czas
przyszły wyjaśni tę prawdę, że od wczesnego polania nas wodą zaczęły się
zmywać wszystkie cechy nas znamionujące, osłabiał w wielu naszych stronach
duch niepodległy i kształcąc się na wzór obcy, staliśmy się na koniec
sobie samym cudzymi". Jednocześnie uważał,
że mimo szerzącego się i pustoszącego kraje i kulturę słowiańską
chrześcijaństwa, prawdziwe narodowe treści z czasów pogańskich nie zaginęły
doszczętnie, lecz można je odnaleźć w zwyczajach, obyczajach, obrzędach i przesądach ludowych.
Chodakowski był prekursorem badań ludoznawczych,
folklorystycznych i etnograficznych na ziemiach polskich. Dzięki jego działalności
upowszechniło się przekonanie, że lud w przeciwieństwie do klasy „oświeconej"
jest rzeczywistym nosicielem kultury narodowej i dlatego warto właśnie szukać w niej wartości najistotniejszych dla Polski. W swojej pracy pisze: "Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych
odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody.
Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy,
nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają
się imiona Bogów zapomnianych". W rezultacie propagowanego przez Czarnockiego podejścia,
folklorystyka jako dziedzina poparta empiryzmem, zaczęła przeważać nad
pseudonaukowym podejściem. Uważano, że poezja polska, jest unikatem
starodawnej kultury naszego narodu, zabytkiem godnym upowszechnienia — tak w twórczości literackiej, jak i pełnym wartości, które w toku wychowania należy
zaszczepiać kolejnym pokoleniom Polaków. Bardzo ważnym faktem jest połączenie w owym czasie etnografii i archeologii. Sam Chodakowski jest najlepszym jego
przykładem. Osobiście prowadził prace wykopaliskowe, stosując przy tym dane i wiedzę geograficzną. Prowadził przy tym studia dialektologiczne i toponomastyczne. Zainteresowania folklorystyczne z wiedzą prahistoryczną, łączyli
także: Tadeusz Czacki i Władysław Surowiecki. Można
śmiało powiedzieć, że Chodakowski stworzył i upowszechnił swoisty model
badań terenowych. W przebraniu dziada wędrownego, piechotą przemierzał
tereny Galicji, Wileńszczyzny i Ukrainy, w rozmowach ze swoimi informatorami
uzyskując wiadomości, które potem spisywał, mieszkając kątem w karczmach i domach prywatnych. Tym sposobem uzyskał szereg informacji o położeniu obiektów
archeologicznych, takich jak starodawne grody i cmentarze. Zebrał też wiele
ludowych poezji i przyśpiewek. Niestety większość z nich zaginęła. Można
powiedzieć, że ten nowy sposób prowadzenia badań, był swoistą pielgrzymka
patriotyczną, mającą uchronić od zapomnienia historię Polski. Jego śladem
poszło wielu ludoznawców i folklorystów epoki romantyzmu. Uświadomił im
bowiem, że w przekazywanych wśród ludu ustnie legendach, pieśniach,
podaniach i wierszach oraz zwyczajach i obrzędach, zachowały się elementy
rodzimej wiary i kultury słowiańskiej. Znalazło to później odbicie w mickiewiczowskiej pochwale emocji, wynoszonych ponad "mędrca szkiełko o oko". Metodę zapoczątkowaną przez Czarnockiego, udoskonalił później
Józef Lompa — pionier ludoznawstwa polskiego w rejonie Górnego Śląska.
Wprowadził on do zbieranych przez siebie wywiadów datę, miejsce zapisu i nazwisko informatora.
Efektem rozwoju ludoznawstwa w Polsce, były pojawiające
się masowo u początków XIX wieku rozprawy, dotyczące prakultury polskiej z uwzględnieniem rodzimej wiary polskiej i związanych z nią zwyczajów, obyczajów,
przesądów, podań, legend i pieśni. Największy wkład wniosły tu prace
Czarnockiego, Surowieckiego i Woronicza.
Sposób i cel, jakie przyświecały badaniom Chodakowskiego, jasno i wyraźnie zostały
nakreślone w jego pracach. Jest w nich szczegółowe określenie cech kultury
polskiej, słowiańskiej w szerokim tego słowa znaczeniu oraz cech odróżniających
nas od naszych sąsiadów. Chodakowski i jemu podobni badacze, sięgają przy
tym do genezy osadnictwa polskiego i dalej — słowiańskiego. Idąc tym
tropem, możemy śmiało nazwać metodę stosowaną przez Czarnockiego, metodą
porównawczą. Zestawiał ze sobą systematycznie fakty, określał ich zasięgi
przestrzenne i metodycznie uzasadniał przedmiotowy i terytorialny zakres pracy.
Oprócz badań w Polsce, na Litwie i Ukrainie, prowadził też badania i publikował ich wyniki w Rosji.
Oprócz wspomnianych przeze mnie pozycji, Chodakowski
napisał również "Projekt naukowej podróży po Rosji w celu objaśnienia
starożytnych dziejów Słowian". W rozprawie tej odnajdujemy jego
dociekania lingwistyczne oraz efekty badań etnograficznych i archeologicznych.
Czytamy co następuje: "W okolicy nowogrodzkiej i koło Borowicz jest
wiele starożytnych cmentarzysk w dziewiczych lasach. Miejscowe podanie głosi,
że są one pogańskie, gdyż nie mają żadnych chrześcijańskich pomników.
Mieszkańcy nazywają je żalnikami. Na Węgrzech, na południe od Karpat, i na
Białorusi, koło Witebska i koło Sienna, to samo się spotyka. W Puławach nad
Wisłą pomiędzy innymi pamiątkami pokazują garnki ze spalonymi kośćmi, które
według podania nazywają żalkami. Takie podobieństwo w nazwach przedstawia
jakąś starożytność nam zupełnie nie znaną. My, oprócz grobowca księcia
Jarosława w Kijowie, bardzo podobnego do dawnych grobowców w Ilirii, i oprócz
niektórych mogił, znanych tylko ze względu na ich ogromną wielkość,
niczego starszego pod tym względem nie mamy. Dlatego należałoby zbadać owe
żalniki i, o ile się da, przeniknąć ich ciemną głębię".
Jak pamiętamy, Czarnocki starał się o fundusze na
prowadzenie badań. Otrzymawszy je w Rosji, w trakcie swej podróży, napisał
krótki tekst etnograficzny, pt. "Żalniki". Aby dopełnić
informacji o nim i jego twórczości, pozwolę sobie na koniec ten tekst
przytoczyć w całości: "Nazwą
tą określane są dawne cmentarzyska, opuszczone cmentarze z grobami zmarłych i w ogóle mogiły przeciętnych mieszkańców. W skreślonym przeze mnie
Projekcie wspomniałem, że żalniki znane są na południe od Karpat na Węgrzech i w powiecie sieńskim na Białorusi; pozostało dowiedzieć się, co one w sobie kryją. W powiecie ładoskim na prawym brzegu Wołchowa, między wsiami
Kirisze i Pławnica badałem żalnik wznoszący się jako pagórek nad wspomnianą
rzeką, nie mający żadnych znaków na powierzchni. Po zdjęciu darni odsłoniła
się gruba warstwa węgla, pochodząca zapewne ze zgorzałej niegdyś świątyni,
głębiej zaś leżały czaszki i kości ludzkie, a przy nich zardzewiały nożyk. W czasie późniejszej wędrówki nigdzie nie przytrafiło mi się widzieć po
drodze żalników aż do samych Bieżyc. Tutaj zaś są one w trzech miejscach w kierunku zachodnim od osady, nie mają jednak równej powierzchni jak w Kiriszach, lecz stanowią oddzielne małe mogiły, co przypomina raczej wojenne
pobojowisko. Rozkopawszy kilka tych mogiłek, przekonałem się, że w każdym
nasypie znajduje się jeden człowiek i przy nim nożyk. Dziwne, że wszystkie
nożyki są jednakowej wielkości i takiego kształtu, jak znaleziony nad Wołchowem w Kiriszach, i podobne do przechowywanego przy grobie św. Sergiusza Radonieżskiego.
Od tego nożyka różnią się może tym, że wskutek działania rdzy stały się
grubsze i tępe. Takie porównanie odkrywa powszechny narodowy zwyczaj oraz
okres jego trwania. Na ostrzach trzech nożyków wykopanych w bieżyckich żalnikach
były jakieś zęby podobne do lancetów, ale przeżarte rdzą natychmiast odpadły.
Wszystkie nożyki z żalników, w liczbie jedenastu, oraz garnuszek z kośćmi i węglami (z sopki na gródku) przesłałem do Tweru na ręce dyrektora
gimnazjum, p. J.N. Woroncowa-Wielaminowa, celem przechowania w tamtejszym
gimnazjum gubernialnym na pamiątkę minionych wieków i dawnych mieszkańców
tej guberni. Znaleźć jeszcze można żalniki w powiecie nowogrodzkim i w
okolicach Tesowa nad Oredeżem, nad rzeką Ługą w powiecie tichwińskim i borowickim, w kilku miejscach powiatu ustiuskiego nad rzeką Miereżą, prawym
dopływem Czadogoszczy, oraz w Wesi (w ilińskim pogoście) nad rzeką Kołbią,
gdzie późna jesień nie pozwoliła mi zaglądnąć w mroczne podcienia zmarłych.
Niektórzy bez jakichkolwiek badań zgadują, iż owe żalniki w nowogrodzkim,
ładoskim i innych powiatach pochodzą z czasów litewskich rozbojów i najazdów.
Ich zdaniem Litwini zabili wielu ludzi, których później grzebali mieszkańcy
innych osad, uratowani w lasach. Wyrażali oni swój żal z powodu takiego
nieszczęścia sąsiadów i stąd nazwa samych mogił. Domysł ten nie jest
jednak uzasadniony, gdyż Litwa nigdy nie dotarła nad Wołchow i do powiatu ładoskiego,
nie była też na Węgrzech, gdzie także trafiają się żalniki. W tak
powszechnym nieszczęściu, gdyby się ono przydarzyło, czyż mieliby czas ci
żałujący grzebać każdego zabitego oddzielnie i kłaść przy nim nożyk?
Raczej w takim wypadku postąpiliby zgodnie z dawnym zwyczajem, składając
kilkadziesiąt ciał w jeden dół i grzebiąc je w jednej wielkiej mogile.
Wiadomo przecież z kronik, że Litwa polowała raczej na spiżarnie, obory i kieszenie niż na głowy ludzkie, które, jak się wydaje, oszczędzała,
przewidując w przyszłości podobne korzyści, co rzeczywiście powtarzało się
bardzo często. Jeszcze raz powtórzę, że wygodniej jest wydawać sądy w celach klasztornych i gabinetach, niż prowadzić wszechstronne badania. Szkoda
tylko, że nie to odkrywa przestrzeń i wnętrze naszej ziemi". BIBLIOGRAFIA: - Historia
etnografii polskiej, Wyd. Ossolineum, Zakład Historii, Nauki i Techniki.
Praca zbiorowa pod redakcją Małgorzaty Terleckiej, PAN 1973
- Encyklopedia
Muzyki PWN, Wyd. Naukowe PWN
- www.toporzeł.gower.pl
« Etnologia (Publikacja: 29-04-2007 Ostatnia zmiana: 01-05-2007)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5361 |
|