|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Socjologia nauki
Profanacja Świątyni Mądrości
Jakiś czas temu podzieliłem się gorszącą wieścią z kilkoma
profesorami nauk przyrodniczych, pytając o ich opinie w rzeczonej sprawie.
Chodziło mianowicie o to, że Instytut Fizyki Jądrowej w Krakowie jubileusz
swego pięćdziesięciolecia postanowił uczcić niezwykle nabożnie, inaugurując
imprezę "Mszą Świętą", umieszczając zarazem w swym Komitecie
Honorowym na samym czele tak zasłużonego człowieka dla fizyki w ogólności a jądrowej szczególnie, jak Franciszek Kardynał Macharski. W mym idealistycznym
postrzeganiu nauki i pracy naukowej, kształtowanym przez naukowców-
popularyzatorów- pasjonatów, obrazek taki był tyleż groteskowy, co
patologiczny. Wprawdzie od pewnego czasu ze strony wielu znajomych zajmujących
się zawodowo nauką dochodzą mnie naprawdę niepokojące sygnały świadczące o tym, że owe patologie nie są wcale tak marginalne, lecz mimo tego zachowuję
bardzo pozytywny obraz nauki i naukowców — ludzi, którzy pozwalają nam lepiej
rozumieć otaczającą nas rzeczywistość... Odpowiedzi, jakie otrzymałem wówczas, nie były zbyt optymistyczne. Poniżej
jedna z nich… [Agnosiewicz]
*
Polska była zawsze krajem wyznaniowym i niczego tu nie zmienią zapisy konstytucyjne. Tak
było nie tylko przed II Wojną Światową (jeśli dobrze pamiętam, to nawet „właściwe" ministerstwo
miało w nazwie nie tylko OŚWIECENIE, ale również religie [ 1 ]), tak było
za czasów tzw. „komuny", czego doświadczyło wielu moich kolegów (chłopcy są
krnąbrni!), a także niektóre koleżanki, którzy „nie podzielali …". Na polskich uczelniach zawsze
rozpoczynano „wszystko" mszą i modlitwą (powinienem chyba pisać z dużej litery...?). Mam w pamięci również przykłady „poświęcania" aparatury naukowej (spektrometrów
przeważnie, ale także kosztownej aparatury do sekwencjonowania DNA...). I wiele, wiele innych
przykładów...
Uniwersytet, jak każda Świątynia Bogini Mądrości, musi być światopoglądowo
neutralna i niezależna! Tylko to może zapewnić nieskrępowany rozwój nauki.
Tak jednak nie jest. To wiemy doskonale.
Parę przykładów z mojego życia.
1. Festiwale Nauki. Przecież to jest dopiero bełkot! Proszę obejrzeć
programy. Może 10-20% ofert dotyczy NAUKI! Reszta, to religia, sztuka, a przede wszystkim wszelakiego rodzaju „szamaństwo"! Nic
więc dziwnego, że organizatorzy festiwali nie bardzo mnie zachęcają do wygłoszenia
wykładu pt. „Dlaczego nie powinno się organizować festiwali nauki? 67 powodów!".
2. Jest inauguracja na jednej z najlepszych uczelni technicznych w Polsce. Siedzę i słucham wykładu o trzeciej zasadzie termodynamiki. Jestem nieco znudzony, bo nie
lubię wykładów inauguracyjnych! Nie lubię inauguracji! Nie lubię immatrykulacji,
ślubowania, etc. (lubię natomiast graduacje! To koniec wieńczy dzieło, a nie obietnica, złożona zresztą
pod przymusem!). Wróćmy do wykładu. Zerkam na zegarek i zaczynam się niecierpliwić, bowiem jeden z naszych najlepszych
(według wewnętrznej klasyfikacji, ma się rozumieć) fizyków, gada już nazbyt
długo. Widzę przerażenie immatrykulowanych świeżo studentów, którzy dopiero teraz
zaczynają rozumieć w co wpadli! Uff, prelegent zmierza do końca. Poprawiam się w fotelu i … dobrze zrobiłem, bowiem jak usłyszałem konkluzję, to z pewnością
bym spadł z krzesła! Otóż, ten wybitny fizyk kończy swój wykład stwierdzeniem:
"Trzecia zasada termodynamiki jest ewidentnym (sic!) dowodem na istnienie BOGA! Aula,
która już wiele rzeczy słyszała w swojej historii, zamarła … Po chwili ciszy,
rozległy się oklaski, zamieniające się po kilkunastu sekundach w burzliwe! Rozglądam
się i ze zdumieniem stwierdzam, że najgorliwiej biją brawo ci, spośród moich
kolegów, którzy jeszcze nie tak dawno..., dla których podobna wypowiedź byłaby
świadectwem niepoczytalności ich kolegi...
3. Zbliża się Wigilia. Od góry do najniższych dołów celebruje się
opłatek! Rektor i Senat. Dziekani i RW. Dyrektorzy i RI, itd., itd. Od 12 grudnia nie
można spokojnie pracować. Zmusza się ludzi do łamania się opłatkiem, nie zważając
na ich poglądy. Zmusza się ich nawet wówczas, kiedy oni sami już od dawna nie
celebrują tego zwyczaju w swoich domach rodzinnych! Zmusza się ludzi, którzy się
serdecznie (nie wiem, czy to jest akurat właściwe słowo?) NIENAWIDZĄ! Zmusza
się podległych pracowników, którym wyrządzono niemal przed chwilą krzywdę, zepsuto im
święta, poddano „mobbingowi", potraktowano jak … A do tego dochodzi lawina rozmaitych
życzeń świątecznych, które przecież są wysyłane nie na koszt decydenta, a
de facto, na koszt podatnika.
4. Ilekroć jestem w jakimkolwiek kraju cywilizowanym, to już trzeciego dnia
jestem w laboratorium i pracuję przeciętnie po kilkanaście godzin dziennie. Na
pracę i naukę poświęcam niemal 2/3 czasu mojego życia. Jak tylko wracam do kraju,
mogę (MOGĘ!) poświęcić co najwyżej 1/4-1/6 nominalnego czasu na pracę. Reszta, to typowa
działalność zastępcza, która jest w dodatku zapisana w USTAWIE, a do tego tolerowana przez PODATNIKA!
5. Miałem kiedyś cudowną ofertę pracy w jednym z krajów „rozwijających
się". Nie będę mówił o honorarium miesięcznym, bo ciągle mam ten szereg zer po
jedynce, a nawet dwójce, w pamięci. Wspomnę o fantastycznym wyposażeniu kupionym za petrodolary,
wyposażeniu, któremu nie dorównuje wyposażenie nawet najlepszych uniwersytetów w USA! Dlaczego nie pojechałem? Z banalnego powodu. Zostałem uczonym dla WOLNOŚCI! Tymczasem, jak
się dowiedziałem, władza uniwersytetu była duchowna, a wyniki badań naukowych
musiały zyskać rodzaj pieczęci wiary … O nadrzędnej roli życia religijnego nad naukowym nie
będę już wspominał.
6. Przez kilkanaście lat miałem wykład wybieralny "Spektrometria
mas", na który nikt się prawie nie zapisywał, wobec tego nie można
było nigdy uruchomić grupy wykładowej. A to było zapisanych 20 osób, a dziekan
otwierał od 24, a to zapisało się 12 osób, a dziekan otwierał od 18, a to ...
Przecież nie mogę chodzić i polować na studentów. Aż, któregoś dnia, coś mnie
podkusiło i dostosowałem nazwę wykładu do obowiązujących „trendów". Zgłosiłem
do katalogu wykład pod tytułem „Spektrometria mas — Boskie narzędzie analityczne". Fantastycznie!
Zapisało się kilkadziesiąt osób! Zapisali się ludzie, przepraszam — studenci, z innych wydziałów! Ba! Chodzili nawet wolontariusze! Szybko się z tego wycofałem, bo
wydawało mi się to trochę mało poważne… Jednak, już w następnym semestrze
zostałem zaproszony do wygłoszenia tego wykładu na innej uczelni, później na jeszcze innej,
później zaprosiła mnie pewna instytucja, później...
Jako Naród, traktujemy z wyższością wielu naszych braci, zwłaszcza Słowian.
Uważamy się za tolerancyjnych, światłych, … Jednym słowem — Europejczyków! To nie jest niestety prawda. To jest jednak
zachodnia Azja, a nie wschodnia Europa.
Czeka Was wiele pracy. Jej owoce będą kosztować dopiero następne pokolenia.
Proszę jednak nie tracić nadziei!
Przypisy: [ 1 ] Chodzi o Ministerstwo Oświecenia Publicznego i Wyznań Religijnych — przyp. red. « Socjologia nauki (Publikacja: 31-01-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4583 |
|