Społeczeństwo » Homoseksualizm
O homoseksualizmie z katolikami Autor tekstu: Artur Chludziński
W listopadzie
2005 roku znajomy z Forum Młodych PiS, poinformował mnie o dyskusji na temat
homoseksualizmu, jaka miała mieć miejsce w grudniu przed świętami w jednym z lubelskich kościołów. Zostałem na nią zaproszony, ponieważ wiedział, że
należę do grupy tolerancyjnych wobec homoseksualizmu — miałem stanowić
przeciwwagę dla ich zagorzałych przeciwników. Spotkanie miało
miejsce w niedzielę 18.12 wieczorem w bazylice o.o. Dominikanów pw. św. Krzyża.
Zjawiłem się nim w towarzystwie koleżanki, która, jak się później miało
okazać, dzielnie pomagała mi w dyskusji. Debatę prowadził mój wydziałowy
kolega z FM PiS — Łukasz z pomocą o. Andrzeja z Instytutu Tertio Millennio.
Wśród uczestników rozmowy nie było, ku memu zaskoczeniu, radykałów, a sama
dyskusja toczyła się w miłej i kulturalnej atmosferze. Nie było też jednak
przedstawicieli osób o orientacji homoseksualnej, co — moim zdaniem — zubażało
nieco wartość tego spotkania sprowadzając je jedynie do „dyskusji
akademickiej".
W tym miejscu
warto zapoznać się z definicją homoseksualizmu, aby mieć pewność, że właściwie
rozumiemy, o czym mówimy — ja posłużę się fragmentem definicji z Wikipedii, który oddaje sens pojęcia „homoseksualizm":
"Homoseksualizm — zaangażowanie psychoemocjonalne i/lub pociąg seksualny skierowane do osób
tej samej płci. Publikowane badania statystyczne, naukowe oraz historyczne
podają, że wśród populacji ludzkiej jest średnio 3-5% osób o skłonnościach
homoseksualnych a odsetek ten jest mniej więcej stały bez względu na obszar i czas".
Warto zwrócić
tu uwagę na znany z psychologii „mechanizm przeniesienia", który często
mamy okazję obserwować u zagorzałych przeciwników wszystkich „inności":
najbardziej zagorzali wrogowie homoseksualistów rekrutują się z grona osób,
które wyparły i zwalczają własne skłonności homoseksualne. Każdy spotkał
się z tym zapewne nie raz — bardziej lub mniej świadomie, ale miał okazję
doświadczyć tego, że ktoś ze znajomych otwarcie negatywnie (by nie rzec:
wrogo) nastawiony do gejów i lesbijek, sam zdaje się wykazywać takie skłonności...
coś w tym jest.
Homoseksualizm
nie jest zjawiskiem nowym i występuje dość powszechnie również u zwierząt — choćby szympansów. Źródła tego zjawiska nie są do końca poznane i na
pewno są niejednorodne — istnieje wiele koncepcji dotyczących natury
zjawiska, ale każda z nich jest jedynie hipotezą, która czasem się sprawdza, a czasem nie. I tak do niedawna najpopularniejszy pogląd mówiący o genetycznych
uwarunkowaniach jest dziś wypierany przez inne koncepcje, jak np. tę mówiącą o tym, że na orientację seksualną człowieka wpływ mogą mieć kuracje
hormonalne matki w czasie ciąży lub teorie mówiące o tym, że jest to cecha
nabyta a nie wrodzona — np. wychowanie w „nienaturalnych" warunkach,
czymkolwiek by nie były.
Jedna z uczestniczek rozmowy zwróciła uwagę na ciekawą zależność: otóż
obserwuje się zwiększony odsetek osób o skłonnościach homoseksualnych
narodzonych po różnego rodzaju kataklizmach lub wojnach. Taka teoria
korespondowałaby z poglądem, że na odmienną orientację seksualną wpływ może
mieć także stres w czasie ciąży. Abstrahując od tego, ile prawdy jest w takim podejściu, należy brać pod uwagę statystyki, które wskazują na występowanie
takiego zjawiska i zapewniać kobietom ciężarnym „cieplarniane" warunki.
Debata
programowo podzielona została na dwie części: „stosunek Kościoła do
homoseksualistów" oraz „kwestia praw dla homoseksualistów" i przebiegała
według tego planu. Pierwszy głos zabrał o. Andrzej i przedstawił stanowisko
Kościoła wobec homoseksualizmu zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego:
2357 Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami
odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej
płci. Przybierał on bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych
kulturach. Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części niewyjaśniona.
Tradycja, opierając się na Piśmie Świętym, przedstawiającym homoseksualizm
jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że „akty homoseksualizmu z samej
swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane". Są one sprzeczne z prawem
naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej
komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły
zostać zaaprobowane.
2358 Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności
homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich
jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania
woli Bożej w swoim życiu i — jeśli są chrześcijanami — do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej
kondycji.
2359 Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom
panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki
wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną,
mogą i powinny przybliżać się one — stopniowo i zdecydowanie — do doskonałości
chrześcijańskiej.
Zwróciłem ojcu uwagę, że zapis o delikatności i współczuciu może
sugerować, że homoseksualiści są kimś gorszym — o. Andrzej zgodził się z moim stanowiskiem przyznając, że faktycznie można to było sformułować
jakoś inaczej, bowiem granica między tolerancją Kościoła wobec takich osób a dyskryminacją jest tutaj bardzo płynna.
Przypomniałem
pokrótce ślady zjawiska homoseksualizmu w historii naszej cywilizacji poczynając
od starożytnej Grecji do czasów współczesnych. W starożytnej Grecji nie
widziano specjalnej różnicy między pożądaniem do kobiety czy mężczyzny. W dobrym tonie było, aby młody mężczyzna miał starszego kochanka, który był
jednocześnie jego mentorem-nauczycielem — do czasu, aż osiągnie dojrzałość
społeczną. Wtedy starszy mężczyzna powinien odejść z takiego związku, a młodszy
związać się z kobietą. Kiedy jednak znajomość była przedłużana, starszy
mężczyzna nie chciał opuścić swojego ucznia — wtedy rodziło to społeczny
sprzeciw. Źle widziano też związki mężczyzny dorosłego społecznie z mężczyzną
starszym od niego.
Starożytny
Rzym zaostrzył nieco podejście do kwestii homoseksualizmu. Teraz mężczyzna o ugruntowanej pozycji społecznej mógł mieć stosunki seksualne jedynie jako
partner aktywny i to tylko z mężczyzną pod jakimś względem stojącym niżej w hierarchii społecznej, a wiec młodszym, niższym stanem lub po prostu
niewolnikiem. Co ciekawe istniał zakaz miłości lesbijskiej, ponieważ
odczytywano ją jako uzurpację przez jedną z partnerek roli mężczyzny, co
uważane było za zamach na strukturę społeczną.
Stanowisko
chrześcijaństwa na początku wcale nie było jednoznaczne ze względu na duże
wpływy kultury greckiej. Dopiero zwycięstwo poglądów św. Pawła, św.
Augustyna i innych, doprowadziło do potępienia homoseksualizmu jako zachowań
pozbawionych funkcji prokreacyjnej, a dla grzesznego charakteru seksu jedynym
usprawiedliwieniem mogła być prokreacja. Po uczynieniu chrześcijaństwa
oficjalną religią Cesarstwa Rzymskiego Kościół doprowadził do wprowadzenia
kary śmierci za stosunki homoseksualne.
Jak czytamy w Wikipedii: "Wprowadzona u zmierzchu starożytności kara śmierci obowiązywała
przez całe średniowiecze, często wykonywano ją przez spalenie na stosie. Stąd
się zresztą wzięło angielskie słowo faggot (pedał, ciota) — jego
znaczeniem pierwotnym był kawałek drewna przeznaczony do spalenia lub
niedopalony".
Pamiętajmy,
że wrogi stosunek do miłości lesbijskiej wynikał właśnie z faktu rzekomej
uzurpacji przez jedną z kobiet roli mężczyzny, a do stosunków gejowskich stąd,
że jeden z mężczyzn „zniżał" się do roli kobiety — wynikało to z przyjętych w średniowieczu założeń o rzekomej niższości kobiety wobec mężczyzny i funkcjonowało nieprzerwanie aż do czasów renesansu, kiedy to powoli zaczynał
krzewić się nurt akceptacji dla zachowań homoseksualnych wśród elit.
Od karania
zaczęto przechodzić do „leczenia". Jak podaje Wikipedia: „Naukowcy różnych
dziedzin, ale i nie-naukowcy, zaczęli klasyfikować i porządkować formy
aktywności seksualnej nadając im nazwy (większość z nich nic by nam już
nie powiedziała) i wiążąc je z tożsamością jednostki, decydując zarazem,
które z nich są zgodne z normą, a które nie. Tak pojawiło się pojęcie
homoseksualisty (pierwszy raz użyte w 1870 roku), jako mężczyzny odczuwającego
pociąg do mężczyzn i utrzymującego z nimi stosunki seksualne."
i dalej:
„Karania
homoseksualizmu najwcześniej zaniechano we Włoszech i Francji. W XX wieku
stopniowo wykreślano homoseksualizm z kodeksów karnych państw cywilizacji
Zachodu, choć pojawiły się wielkie regresy w tej dziedzinie w postaci prawa
państw totalitarnych: w III Rzeszy byli eksterminowani w obozach śmierci, a grający często homoseksualistów aktor filmowy Conrad Veidt stał się jedną z głównych ikon skierowanej przeciwko homoseksualistom propagandy Hitlera. W dyktaturach komunistycznych był karany więzieniem (np. reżyser Siergiej Paradżanow w ZSRR)."
Ta część
spotkania zakończyła się wspólnym stanowiskiem, że osoby homoseksualne zasługują
na szacunek, tak jak wszyscy pozostali, a stanowisko Kościoła jest wobec nich
niejednoznaczne, gdyż różnie można interpretować zapisy KKK.
Znacznie
bardziej ożywione polemiki pojawiły się w trakcie dyskusji nad kwestią praw
dla osób homoseksualnych. Tutaj już dużo trudniej było znaleźć wspólne
stanowisko, które zadowoliłoby obie strony.
Zwróciłem
uwagę zebranych na czysto praktyczny wymiar problemu — wspólnota majątkowa i kwestia testamentu, odwiedzanie partnera/ki w szpitalu itp., itd. O ile rozmówcy
skłonni byli jeszcze przystać na rejestrację związku (choć nie wszyscy), o tyle słowo „małżeństwo" — jak łatwo było przewidzieć -
rezerwowali wyłącznie dla związku kobiety z mężczyzną.
Poruszono również
kwestię adopcji dzieci przez pary homoseksualne — jak wykazał jeden z rozmówców
jest to problem sztuczny, bo pary homoseksualne wcale nie wysuwają takich żądań — w istocie zainteresowanych taką możliwością jest ich niewielki odsetek!
Tutaj również
przedstawiłem swoje stanowisko i, ku mojemu ponownemu zaskoczeniu, nie zostałem
zakrzyczany czy zmieszany z błotem. Powiedziałem, że tutaj nie mam zdania,
ponieważ nie znam żadnych wiarygodnych (w istocie: żadnych!) badań, jaki wpływ
na dziecko ma wychowanie w takiej „rodzinie". Zwróciłem jednak uwagę, że
każdy przypadek jest indywidualny i ja miałbym ciężki problem z podjęciem
decyzji, czy lepszy dla dziecka jest dom z dwoma mamami/tatusiami czy dom
dziecka — siedlisko wszelkich patologii!
Biorąc jednak
poprawkę na to, że obecnie odchodzi się od funkcjonowania domów dziecka na
rzecz rodzin zastępczych i „rodzinnych domów dziecka", osobiście nie podjąłbym
decyzji o wprowadzeniu prawnej możliwości adopcji dzieci przez pary
homoseksualne. Przynajmniej do czasu poznania opinii niezależnych specjalistów w tej dziedzinie.
Największym błędem w dyskusji nad homoseksualizmem jest dla mnie spłycanie go jedynie do wymiaru
seksu. Czyż nie obserwujemy u siebie wytworzonego zapewne przez media
naturalnego odruchu do kojarzenia pojęcia „homoseksualizm" jedynie z praktykami seksualnymi osób homoseksualnych? Czy na dźwięk słowa
„homoseksualizm" nie tworzą nam się w umyśle automatycznie wiadome
obrazki z aktami tego typu?
A przecież ci
ludzie też mają uczucia — mogą kogoś kochać, lubić lub nienawidzić!
Orientacja homoseksualna nie odbiera im przecież człowieczeństwa! Dlaczego
traktujemy te osoby, jak kogoś „gorszego" tylko ze względu na ich
orientację? Czy to jest sprawiedliwe?
Parady i Marsze Równości to jedynie próba zwrócenia uwagi na istnienie problemu
mniejszości seksualnych. Wydaje mi się jednak, że wiele jeszcze wody upłynie w Wiśle, zanim polskie społeczeństwo dojrzeje do prawdziwej demokracji, która
polega przecież właśnie na pluralizmie postaw i poglądów przy jednoczesnym
szacunku dla odmienności.
Porównywanie w tym miejscu zjawiska homoseksualizmu do pedofilii, zoofilii, nekrofilii czy
jakichkolwiek innych zboczeń jest jawnym nadużyciem i wykazywaniem się
ignorancją i brakiem zrozumienia dla zjawiska. A tu chodzi przecież o tak ludzkie uczucie, jakim jest miłość. Czy naprawdę
lepszym widokiem jest bójka dwóch mężczyzn od widoku ich trzymających się
za ręce? Czy osoby homoseksualne powinny „zejść do podziemia" i nie narażać
na szwank swoim widokiem „moralności publicznej"? Czy aż tak schamiało
nasze społeczeństwo? Znowu hipokryzja, obłuda, dulszczyzna… czy kiedyś się
to zmieni?
Pamiętajmy
jednak, że osoby tolerancyjne są też w Kościele Katolickim, a stanowisko
jego najwyższych zwierzchników wcale nie musi być surowo popierane na
tzw."dołach", o czym mieliśmy okazję przekonać się już nie raz — także w kwestii homoseksualizmu.
Dla mnie to
spotkanie było bardzo ważne i cenne, otworzyło mi oczy i pokazało, że nie
wszyscy katolicy to zagorzali wrogowie homoseksualistów i nawet potępiając
czy krytykując homoseksualizm nie muszą być negatywnie nastawieni do gejów i lesbijek. Pamiętajmy, że każdy człowiek jest indywidualnością i wrzucanie wszystkich do jednego worka, choćby ze względu na światopogląd, jest
zawsze krzywdzącym nadużyciem. Naprawdę nie wszyscy mają klapki na oczach i niewzruszone przekonanie, że jedynie ich racja jest właściwa i jedynie słuszna!
W tym miejscu
składam gorące podziękowania koledze Łukaszowi za zaproszenie i o.
Andrzejowi za umożliwienie mi zaprezentowania mojego stanowiska i stworzenie
sympatycznej atmosfery do prowadzenia debaty.
« Homoseksualizm (Publikacja: 02-03-2006 )
Artur ChludzińskiUr. 1982. Absolwent Wydziału Politologii UMCS w Lublinie, były redaktor naczelny serwisu Ateista.pl, z zainteresowania dziennikarz i publicysta. Publikacje m.in. w: Dziś, Forum Klubowe, Polformance oraz Faktach i Mitach. Dwukrotnie uczestniczył w programie "Debata" Kamila Durczoka w TVP1 oraz w audycji "Duchowa strona życia" w radiu TOK FM. Był kandydatem do Sejmu w 2005 roku z ramienia Zielonych2004. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 10 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Nie chcemy się uczyć – przyszłość energetyki | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4619 |