|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka
Istnienie poprzez współistnienie Autor tekstu: Kinga Chabros
Interpretacja postaci Henryka („Ślub" Gombrowicza)
"Człowiek w swej wolności wybiera siebie, wybierając swe wartości.
W konsekwencji człowiek jest odpowiedzialny za swoja Ja,
lecz jest odpowiedzialny także za świat, ponieważ 'wybierać się', znaczy wybierać świat".
Gombrowicz o Sartrze (Guide de la philosophe en six heures un quart,"L'Herne") Tak
jak u sartrowskiego człowieka, który wybiera siebie, a wraz z tym świat, tak u gombrowiczowskiego Henryka, człowiek jest kreatorem rzeczywistości, świat
jest przez niego projektowany: „Między nami wytwarzają się siły, czary,
natchnienia i bóstwa, które miotają nami jak słomką. A my zataczamy się".
Henryk, aby umocnić swoje wewnętrzne Ja, kreuje świat ludzki-zewnętrzny.
Falkiewicz w jednym ze swych esejów wskazuje na to, iż „życie wewnętrzne
bohaterów jest wytworem międzyludzkiej gry". Tym samym ujawnia się kres
indywidualizmu. Henryk szuka swojego potwierdzenia istnienia w oczach bliźnich — Władzio, Pijak („przed człowiekiem
uciec można tylko w objęcia drugiego człowieka", Ferdydurke). Tożsamość
Henryka jest wyraźnie zaburzona. Władzio i Pijak przedstawiają różne aspekty osobowości Henryka, osobowości
chwiejnej (Henryk sam nie jest siebie pewny). Władzio sankcjonuje normalność
Henryka — jest konstruktywny, razem współkreują ten „nowy" świat. Pijak
natomiast pogłębia zagubienie Henryka, to ktoś w rodzaju Szatana, Diabła,
jest destruktywny, poddaje w wątpliwość tożsamość Henryka.
Katastrofa
wojenna to punkt wyjścia załamania starego świata (świata, który Henryk próbuje
reaktywować, wywołać z przestrzeni, z nicości… słowami). Wszystkie wartości
starego świata zostają zdeprecjonowane (zamiast domu — karczma, narzeczonej -
służąca).
Poprzez ślub z Mańką, Henryk chce odbudować zgliszcza starego kościoła.
Jednak ślub nie dochodzi do skutku (zamiast niego mamy pogrzeb!), pozostanie on
jedynie formą (Mania nie jest już czysta). Jednak nawet w starym świecie ślub
się nie spełnia. Henryk próbuje przywołać rzeczywistość, która w przeszłości
nie miała mocy performatywnej, sprawczej. Henryk staje się Bogiem sam dla
siebie, staje on się punktem odniesienia dla wszystkiego, ustanawia prawa: „A
jednak ja jestem królem! Ja panuję! Ja opanuję! (...) Nie daj się opanować,
ty sam panuj". Opowieść Henryka, która miała być tak bardzo własna, dotyczyć
będzie czegoś obcego i narzuconego: „A może jest to coś narzuconego mi od
zewnątrz i może ja wcale tego tak głęboko nie czuję, a tylko muszę
zachowywać się tak, jakbym to czuł". Henryk kreując rzeczywistość, próbuje
określić tym samym siebie, stworzyć swój wewnętrzny świat. Ale tak jak
Henryk jest „rozsypany" w środku, tak świat jego jest projekcją kolażowych
fragmentów. Wewnętrzny świat Henryka wychodzi na zewnątrz.
Interpretacja sceny „Edypa" Sofoklesa
|
Edyp [ 1 ] |
|
O biada mi, biada!
Nieszczęsny ja, do jakich ziem
Podążę? Gdzież uleci głos? O lisie, w cos ty mnie powalił? |
|
Chór |
|
W strasznego coś, co słyszeć, widzieć grozą. |
Scena, którą opisuję, jest „dialogiem" pomiędzy
Edypem a Koryfeuszem. Rozmowa ta następuje tuż po samooślepieniu Edypa, które
to jest wyrazem rozczarowania
rzeczywistością — którą się widzi, a której się nie dostrzega. Główny
protagonista jest świadomy swej niewiedzy, lecz gdzie może „zdobyć świadomość"
samego siebie? W rozmowie. Koryfeusz nie wchodzi w dialog z „szukającym",
lecz reaguje skargą i lamentem, choć ów termin, lament, należy rozumieć w znaczeniu tragicznym, jak u tragików greckich, a więc emocjonalnie zimnym,
nie jako histeryczne poszlochiwanie.
|
Edyp |
|
O ciemnie,
Chmury, i straszne, i czarne,
Tylu klęskami ciężarne,
Biada mi!
Biada mi! — jakże po równo w niedoli
Rany i pamięć mych czynów mnie boli.
|
|
Chór |
|
Nie dziw, że pośród tak ogromnej męki
Podwójnie cierpisz, zdwojone ślesz jęki.
|
Mamy dwóch protagonistów na scenie, którzy nie są
razem, są sobością, są osobno. Jednak te postacie słyszą się,
chociaż na początku tak naprawdę siebie nie słuchają; a mówić to czynić
świat wspólnym.
|
Edyp |
|
O przyjacielu!
Tyś jeden nie ustał w ochocie,
By nieść ulgę mej ślepocie.
Nie uszło mi to. Bo chociaż mi ciemno,
Głos twój ja słyszę nade mną
|
|
Chór |
|
O straszny czynie! O straszny demonie,
Któryś mu w oczy pchnął dłonie.
|
Kiedy
Koryfeusz słucha Edypa, wchodzi w dialog, widać to chociaż w zmianie jego głosu,
ruchu scenicznego, nie jest to już zimny, mechaniczny lament -
„kontemplacja rozpaczy" sobości Koryfeusza, ale ludzkie współczucie.
Rzeczywistość „To" doświadczamy, natomiast rzeczywistość „Ty" przeżywamy
[ 2 ]. W zetknięciu z „Ty" staję się „Ja". Stając się „Ja" mówię
„Ty". Każde przeżycie jest współprzeżywaniem, otwierając się na świat
duchowy drugiej osoby odkrywamy również swoje życie.
|
Edyp |
|
Któż by mnie
witał, kto kochał w tym mieście,
Cóż by słuchowi
ochłodę dawało? O przyjaciele!
Co prędzej unieście
Precz mnie,
bom ziemi zakałą, I ściągnąłem
do mych progów
Gniew i klątwę
bogów.
|
|
Chór |
|
Klęska cię
gnębi, świadomość cię mroczy,
Czemuż cię,
czemu poznały me oczy?
|
|
Edyp |
|
O, niechajby
się ten nie był narodził,
Który mnie
znalazł dzieckiem opuszczonem,
Życie ratował i z pęt oswobodził,
Czemużem
wtedy mym zgonem
Sobie i miłym
nie ujął niedoli?
|
|
Chór |
|
Po mojej także
byłoby to woli. |
Buber w dziele Ja i Ty stwierdza, że każde prawdziwe życie jest spotkaniem. Dla
mnie jest to jednoznaczne z tym, iż prawdziwość życia możesz poznać nie
poprzez swoje subiektywne doznania i obserwacje, tylko poprzez drugą osobę.
Filozofia spotkania dotyczy sposobu bycia człowieka, ma więc charakter
ontologiczny. Owo uobecnienie, spotkanie, jest warunkiem tego, że również i Edyp staje się obecny samemu sobie. Scenę tę więc podzieliłabym na trzy
etapy, które są drogą: pierwszy to świadomość odrębności, osobność, sobość
Koryfeusza i Edypa (nazwę ją subiektywnością), drugi etap to dialog, pierwsze
zawstydzenie, które płynie ze świadomości, że rzeczywistość tego, który mówi
(Edyp), przerasta drugą osobę (Koryfeusz); wchodzenie w świat drugiej osoby.
Trzeci etap to istnienie „My" poprzez dialogiczność, zawładnięcie
rzeczywistością przez poznanie (Lévinas). Koryfeusz łączy się z rzeczywistością Edypa, schodzi z podwyższenia na scenie i podchodzi do cierpiącego.
Najpełniej tę sytuację wyraża obraz Piety, symbol współ-bycia, współ-czucia,
współ-przeżywania. Obraz idealnego dialogu międzyludzkiego. Teraz Edyp
poznaje — mówiąc, słuchając, poznaje siebie.
|
Chór |
|
Żeś dobrze
począł — nie śmiałbym ja wierzyć,
Żyć w takiej
ciemni. O lepiej ci nie żyć.
|
Przypisy: [ 1 ] Przekład Kazimierza Morawskiego. [ 2 ] Przy czym „To" to rzeczywistość rzeczy, natomiast „Ty" jest
rzeczywistością międzyludzką. « Sztuka (Publikacja: 13-03-2006 Ostatnia zmiana: 26-03-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4643 |
|