|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Racjonalizm
Rycerz rozumu Autor tekstu: Artur Popek
Termin
rycerz wiary nikomu z pewnością nie jest obcy, jako że jest szeroko
rozpowszechniony w naszym kraju. Znaczenia mu przypisywane są różne, nie o precyzyjne definiowanie jednak o to w tym tekście chodzi. W sposób naturalny
przychodzi bowiem na myśl, że dobrze byłoby poszukać kogoś takiego po
drugiej stronie, a jeśli nikogo takiego tam nie ma, to zobaczyć kim mógłby
być ów… rycerz rozumu.
Wiemy, że niejaki A. Augustyn podzielił świat na dwie niewidzialne
domeny rzeczywistości: civitas dei, a więc państwo boże i civitas
terrena, a więc państwo ziemskie. Oba państwa zmagają się ze sobą w walce, aż na końcu jedno zwycięży. Idąc tym tropem moglibyśmy powiedzieć,
że każda ze stron ma swoich obrońców, po jednej stronie służą legiony bożych
bojowników, po drugiej legiony rozumu civitas terrena.
Jeśli mówimy o rycerzu mamy na myśli z reguły pewien rycerski etos.
Niech tak będzie i tu, aby jednak nie wypływać na zbyt szerokie wody, trzeba
się skupić na jakimś jego jednym, ale ważnym aspekcie. Dla rycerza będzie
to obrona państwa, miasta (civitas dei można przetłumaczyć jako
miasto boga, miasto boże), dla rycerza rozumu będzie to obrona civitas
terrena.
Czy jednak rozum potrzebuje obrony, czy nie obroni się sam? Rozum z pewnością nie potrzebuje. O ile jednak sam rozum z pewnością nie zginie, to
ziemskie państwo rozumu może być zniszczone. Trudno nam przecież wyobrazić
sobie, że planety przestaną krążyć po swoich orbitach zgodnie z odkrytymi
przez Newtona prawami, a słońce przestanie świecić, słynne równanie
Einsteina rozpadnie się niejako na części, bo wszechświatem zacznie rządzić
chaos i przypadek zamiast porządku praw natury. Prawa przyrody kierują światem,
czy ktoś ich będzie bronił, czy nie, nawet wtedy, gdy wszyscy będą je uważali
za fikcje. Upadek cywilizacji na skutek ludzkiej głupoty nietrudno sobie
natomiast wyobrazić. Z pewnością wielu jeszcze pamięta strach przed nuklearną
zagładą, dziś będą to wizje globalnej katastrofy ekologicznej wywołanej
bezpowrotną zmianą klimatu na ziemi.
Nasz rycerz nie broni jednak rozumu z tej przyczyny, iż jest mu po
prostu posłuszny, on jest obrońcą, gdyż uważa go za wartość. To znaczy,
że uważa go za coś, o co warto walczyć, czego warto bronić, o co warto się
spierać… Wiele jest postaw życiowych, które dopuszczają odwoływanie się
do rozumu. Gdy chcemy rozstrzygnąć, czy coś jest prawdą, czy nie, a nawet
czy coś jest dobre, czy nie, uznamy rozum za właściwą instancję, do której
należy się zwrócić. Instrumentalne traktowanie rozumu z pewnością nie będzie
odróżniało rycerza rozumu od pozostałych ludzi również tym rozumem się
posługujących. Wiadomo, że aby dokonać czegoś złego, okraść bank, kogoś
porwać, trzeba się również nieźle nagłowić. Cel nie jest bynajmniej
szlachetny. Tak samo rozumem posługują się fundamentaliści, których celem
nie jest bynajmniej pragnienie zdobycia jakiejkolwiek wiedzy. Dopiero kiedy
uznamy, że rozum jest wartością, a więc jest nie tylko narzędziem, ale również
celem naszych zabiegów, nasza sytuacja radykalnie się zmienia. Nie tylko
bowiem korzystamy z rozumu, ale staramy się stać jak najbardziej rozumnymi.
Rycerz rozumu nie ustaje bowiem w ćwiczeniu umysłu, logicznej argumentacji,
umiejętności właściwego prowadzenia dyskusji etc. i w tym zmierza do osiągnięcia
perfekcji. To jest droga, którą zmierza do doskonałości, gdyż jego nadrzędnym
celem starań jest zawsze wiedza i mądrość. To są najwspanialsze owoce
rozumu, one stanowią o bogactwie, wspaniałości i potędze civitas terrena.
Bronić, a więc odpierać ataki, odpierać kontrargumenty. To jest
bowiem coś, czego często brak tym, którzy stanęli po stronie rozumu. Potrafią
oni właściwie formułować tezy, dobrze je uargumentować, często jednak nie
dostaje im umiejętności w odpieraniu kontrargumentów, nawet gorzej, ignorują
je. Taka postawa obojętności służy raczej przeciwnikowi i choćbyśmy byli
przekonani żelaznymi dowodami, „że jednak się kręci", to nie odparte,
pozostawione sobie kontrargumenty dokonują swojego zniszczenia. Kruszą mury
nauki, porywają młode umysły, podkopują wartość wiedzy i potrzebę głębokich
studiów, nie mówiąc już o tym, że wszelką sztukę, która im nie służy
mają za nic, a walczyć zaciekle potrafią nawet ze zwykłą beletrystyką,
nawet tą dziecięcą, nie mówiąc nawet już o kreskówkach. Na to, że
argumenty natury teologicznej i ideologicznej potrafią spowolnić i zatrzymać
rozwój nauki, na dziesiątki, setki lat, a nawet cofnąć ją w rozwoju, mamy
przykładów z historii aż nadto. W młodym demokratycznym społeczeństwie
podatnym na demagogię to niebezpieczeństwo jest wyraźnie widoczne i nie
chodzi tu tylko o środki materialne, ale o wiarę w sens naukowej przygody,
zdobywania wiedzy, poszerzania horyzontów. To nie przypadek, że zbuntowane
dzieciaki rozpylają gaz właśnie w szkole, a nie w klubach, że to szkoły próbują
podpalać. Kiedy ideologom Nowego Jeruzalem uda się poderwać wiarę w sens
nauki nie jest łatwo zaufanie do rozumu odbudować.
Państwo naukowców, filozofów i poetów, państwo, w którym kwitną
sztuki, którego celem jest ziemskie szczęście obywateli i harmonia społecznego
współżycia, nie jest celem antagonistów rozumu i nie taki świat im się
marzy, ten bowiem odciąga ich od tego mrocznego zamierzenia, które sobie
postawili za cel. Augustynowi marzyła się niebiańska Jerozolima na ziemi, w której wszyscy podporządkowani jednej religii nie będą już przejawiali
zainteresowania dla dóbr i wiedzy tego świata, lecz będą czcili i wielbili
jednego Boga, poza nim nie będą mieli nic godnego uwagi. „Cóż zatem
Ateny mają wspólnego z Jerozolimą? Cóż Akademia z Kościołem? Cóż
heretycy z chrześcijanami?… Precz z wszelkimi próbami zakażenia chrześcijaństwa
stoicyzmem, platonizmem, i dialektyką! Wyzbyliśmy się próżnej ciekawości,
posiadając Jezusa Chrystusa, wyzbyliśmy się jałowych dociekań, posiadając
Ewangelię" (Tertulian). Jak bardzo upodlić ludzi potrafi człowiek
despota z nieograniczoną władzą państwową mniej więcej można sobie
wyobrazić. Jak bardzo jednak zniewoli ludzi Bóg-Tyran? Czy są jakiekolwiek
granice, na których się zatrzyma?
Zbijanie kontrargumentów jest to zresztą jedna z najnaturalniejszych
rzeczy. Tak jak pytanie domaga się odpowiedzi, gdy nieznajomy pyta nas na ulicy o drogę i czujemy się w pewien sposób zobowiązani, aby mu odpowiedzieć, tak
kontrargumenty domagają się odpowiedzi, a więc zbicia. Tak jak wyzwany na
pojedynek rycerz odmówić z byle powodu nie mógł, tak też podstępnych
sofisterii płazem puszczać nie można. Tutaj idzie jednak o coś więcej — o wartość, którą rycerz rozumu ceni najwyżej, od której pochodzi jego miano, o świat, którego broni i na którego zwycięstwie mu zależy. Wraz z zagładą
jego świata zginie to dobro, którego miał bronić, a które się ucieleśniło w wiedzy, naukach i sztukach.
Czy zatem zamilknięcie i ustąpienie jest działaniem właściwym?
« Racjonalizm (Publikacja: 03-05-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4745 |
|