|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Idee i ideologie
Nowa nadzieja Autor tekstu: Artur Popek
W tym krótkim artykule chciałbym przypomnieć znany skądinąd fakt, że
racjonalizm narodził się na nowo
na terenie Europy już w głębokich mrokach Średniowiecza [ 1 ], w czasach, gdy
rozgorzał fanatyczny konflikt dwóch wielkich cywilizacji religijnych: chrześcijańskiej i muzułmańskiej. Zatem nie dopiero w siedemnastym stuleciu, czy w czasach Oświecenia,
następnego stulecia, a nawet nie w czasach Renesansu, lecz w samym centrum Wieków
Średnich. Ciekawości tak nieoddzielnej od ludzkiej natury nie da się w człowieku
do końca zabić.
Po kilku ciemnych wiekach w końcu zabłysło na nowo światło rozumu,
po katastrofie jaką był upadek starożytnego świata wraz z jego kulturą i nauką, tym razem już na stałe. Wieki upadku ekonomicznego, zamknięcia szlaków
handlowych, i politycznego wraz z wojnami, przewrotami pałacowymi, płonącymi
bibliotekami, upadkiem sztuk oraz szkolnictwa przyniosły czasy ciemnoty, chaosu i zabobonów. Upadek racjonalnego i rozumnego świata starożytnych wydawał się
nieodwracalny i ostateczny. Nowy chrześcijański porządek ustalał się na coraz dalszych
obszarach Europy. Nie da się jednak zniszczyć wszystkiego bezpowrotnie i niektóre
pisma przetrwały, a pragnienia poznania świata nie sposób z człowieka usunąć.
Szkolnictwo w bardzo ograniczonym zakresie i na początku prawie wyłącznie
przez kościół, ale zaczęto odbudowywać.
Nowo
narodzony rozum szybko dał znać o sobie, przyprawiając o ból głowy sprawujących
pieczę nad prawomyślnością wykształconych i niewykształconych. Niektórzy
przyjęli nowonarodzonego z otwartymi ramionami, inni od razu rozpoznali w nim
dziecko szatana i zapowiedź nadchodzących klęsk. Ani jednak zachłyśnięci
nową mocą zwolennicy, ani dostrzegający w nim śmiertelne zagrożenie dla
wiary z pewnością nie wiedzieli, dokąd ich zaprowadzi. Już wtedy, jeszcze w mniszych i kaznodziejskich szatach, przemierzali ziemie Europy nowi racjonaliści i już wtedy wyrosło egzaltowane plemię przeciwników, antyracjonalistów i mistyków, którzy również, nieświadomie kontynuowali tradycję swoich
poprzedników z czasów, gdy Rzym zaczął chylić się ku upadkowi.
O ile epokę wczesnego średniowiecza moglibyśmy nazwać irracjonalną,
bądź aracjonalną, której porządek skierowany był ku zaświatom wiary i wypełniającemu je królestwu Chrystusa, o tyle wraz z nadejściem rozumu
pojawiła się moc zdolna nie tylko ów porządek zniszczyć, ale również
wytworzyć nowy, własny porządek, zorganizowany już nie wokół zbawienia,
lecz prawdy. Byłby to nowy początek czegoś, co możemy nazwać europejską
cywilizacją rozumu.
Jak do tego doszło, jakie były tego przyczyny, czy jakiś ukryty prąd z biegiem czasu narastał i w końcu ujrzał światło dzienne, czy też
zderzenie się kilku różnych czynników przyniosło narodziny nowej jakości w tym mrocznym świecie, nie będzie to przedmiotem rozważań. Dość tylko
wspomnieć, że nauki świeckie jako siedem sztuk wyzwolonych, podzielone były
na trivium i quadrivium, z przewagą tego pierwszego, do którego
należały: gramatyka, retoryka i dialektyka. I z tą ostatnią, najważniejszą
związany jest początek nowożytnej ery rozumu (nowożytnej w odniesieniu do
starożytnej, a nie średniowiecznej), do dialektyki bowiem, należały
zagadnienia logiczne.
Otóż właśnie ona stała się przyczyną sporów. W jedenastym
stuleciu pojawili się dialektycy, wędrowni filozofowie, bądź sofiści, głównie z Włoch, którzy wędrując od jednego ośrodka naukowego do drugiego
demonstrowali swoją znajomość logiki i sztuki argumentacji. Ufni w swe umiejętności i moc rozumu dowodzili sprzecznych i zapewne zupełnie nieprawdopodobnych tez,
aby nieobytych słuchaczy wprawić w zdumienie. Nie wiadomo, kiedy odkryli możliwość
zastosowania praktycznego, ciągle doskonalonego narzędzia, do opisu
rzeczywistości i zdobywania wiedzy. Wiadomo natomiast, że związany ze słynną w owym czasie szkołą w Chartes, która odnosiła znaczne sukcesy w naukach,
Berengar z Tours, nie pomny ostrzeżeń swojego nauczyciela Fulberta przed
dialektyką i w ogóle wiedzą świecką, zaczął polegać na niej jako na właściwym
przewodniku. Jak wielką ufność pokładał we własnym rozumie może świadczyć
fakt, iż wszedł w konflikt z samym papieżem Leonem IX, który go
ekskomunikował, oraz królem Francji Henrykiem I, który wtrącił go do więzienia z powodu jego przekonań. Na swoje nieszczęście bowiem, użył logiki to
badania rzeczy najważniejszej podówczas, a więc dogmatów wiary. Jak się
nietrudno domyślić, wyniki owych badań szybko wyprowadziły go poza uznany
przez jego współczesnych krąg ortodoksji. Jego wiara w rozum oraz nieodparte
pragnienie tłumaczenia wszystkiego racjonalnie doprowadziły go do osobistej
tragedii. Odwrócili się od niego przyjaciele, a podczas serii procesów został
upokorzony i zmuszony do wyrzeczenia się publicznie własnych poglądów, których
mimo wszystko nie zmienił. Umarł w zapomnieniu, gdzieś na wyspie Saint-Cosme w pobliżu Tours w roku 1088.
Choć daleki jeszcze od negowania autorytetu Pisma, ojców kościoła,
papieży czy soborów, to siła, z jaką wystąpił racjonalizm, który od tej
pory zaczął święcić swoje triumfy we wszystkich dziedzinach życia, wywołała
gwałtowną reakcję ówczesnych myślicieli na czele z Piotrem Damianim, który,
choć korzystał z dialektyki, to traktował ją co najmniej pogardliwie i lubił
nazwać ją rzeczą zbyteczną. Wykazywał niższość logiki, rozumu wobec
wiary w Objawienie. To on pierwszy nazwał filozofię służebnicą teologii.
Przekonywał, że objawiony Bóg, gdyby tylko chciał, mógłby „unieważnić"
jakieś wydarzenie historyczne, on sam bowiem nie liczy się z rozumem i zasadą
sprzeczności, nie jest również obowiązany prawami moralnymi, o których sam
rozstrzyga, ale ich ocenom, jak się zdaje, sam nie podlega. Takie próby,
ograniczenia logiki do tego, co ludzkie, naturalne i uczynienia Objawienia
nietykalnym, nie powiodły się. Pomimo bowiem oporu, siła rozumu była nie do
pominięcia, a tym bardziej nie do zlikwidowania. Szybko nauczono się stosować
dialektykę, przy licznych zastrzeżeniach i kontrowersjach do religijnej wiary
oraz dogmatów. Wkrótce rozwinęło się to, z czego najbardziej słynie Średniowiecze:
scholastyka, ale również prądy myślowe, które doprowadziły do jej rozkładu
jak empiryzm Rogera Bacona, nominalizm, czy „nowa szkoła" krytycznego myślenia,
której najwybitniejszym przedstawicielem był Wilhelm Ockham. Sceptycyzm tego
ostatniego będzie miał duże znaczenie dla rozwoju racjonalizmu. Ciążenie do
wyjaśnień racjonalnych i naturalnych w przeciwieństwie do nadprzyrodzonych i cudownych interwencji świętych, aniołów, demonów oraz samego Boga,
doprowadziło stopniowo do zakorzenienia się i rozwoju nauk, które w przyszłych
wiekach tak wspaniale rozkwitły.
W związku z tym niepomyślnym dla siebie rozwojem wypadków,
antyracjonalizm zaczął przybierać coraz bardziej skrajne i agresywne postaci.
Rodzili się coraz to nowi tępiciele herezji i mistycy. Celem mistyki pozostało
zbawienie osiągane przez doskonalenie pokory i nadprzyrodzoną łaskę. Dzięki
ascezie mistyk mógł już na ziemi łączyć się z Bogiem, co miało dawać mu
posmak zjednoczenia z Bogiem w przyszłym życiu. Zjednoczenie owo miało
dokonywać się jednak nie za pomocą intelektu i władz poznawczych, lecz
uczucia. Oto zatem, droga uczuć miała prowadzić do Boga, droga rozumu wręcz
przeciwnie — od niego odciągać. Wiadomo bowiem, że rozum działa na uczucia
temperująco, harmonizując je. Uczucie natomiast zdolne osiągnąć stan
mistycznej ekstazy musiało być pozbawione wszelkich hamulców, doprowadzone do
ostateczności. Stąd zachowania najbardziej znanych mistyków wydają się być
zgoła szalone i pozbawione rozumu. I właściwie tak właśnie było.
Jeden z najbardziej wpływowych mistyków tamtego czasu, Bernard z Clairvaux, znany z tego, że ruch religijny przez niego pokierowany doprowadził
do II krucjaty (swoją drogą krucjaty przyczyniły się do poszerzenia umysłowych
horyzontów ludzi Średniowiecza, którzy po raz pierwszy zetknęli się ze światem
niechrześcijańskim) sprzeciwiał się nie tylko uprawianiu świeckich nauk,
ale również racjonalnemu podejściu niektórych teologów do spraw wiary. Był
zdecydowanym antyracjonalistą i sprzeciw jego budziła jakakolwiek autonomia
nauki, a tym bardziej rodzące się przekonanie, że może być sama sobie
celem. Wiedza dla wiedzy jest „haniebną ciekawością". Choć sam pisał i z pewnością zdobytą wiedzę wykorzystywał do własnych celów, to w ogólnym
mistycznym „planie bożym" przestała mieć znaczenie. Rozum przestał być
sposobem na osiągnięcie spotkania z Bogiem (co można znaleźć u neoplatoników,
czy u Eriugeny jeszcze), przestał być środkiem, także pośrednim, a nawet
przygotowaniem dla mistyków. Z tego widać, z jaką nie tyle pogardą, ale wręcz
nienawiścią, antyracjonaliści musieli traktować rozum. Był już bowiem, nie
przykrą (dla niektórych) koniecznością mistycznej drogi, ale zawadą i przeszkodą, odwodzącą od drogi ku Bogu. Rozum, nauka jako cel sam w sobie
musiała być przez nich traktowana jako śmiertelne niebezpieczeństwo. Rozum
zdolny był przecież wykazywać fałsz przyjmowanych tylko na wiarę przekonań,
potrafił wyjaśniać rzeczy tak, że nie zostawało miejsca na cudowne
interwencje miłosiernego bądź zagniewanego Boga.
Czymże jednak jest rozbuchana emocjonalność jednego mnicha w porównaniu
do fanatyzmu tłumu opętanego zbiorowymi emocjami? Paradoksalnie jednak,
intensywność uczuć, których doznaje człowiek jako członek jakiejś grupy
czy wspólnoty, jest o wiele mniejsza niż samotnego ascety. Bierze się to stąd,
że przynależność do grupy, która dzieli te same przekonania i uczucia
upewnia w słuszności własnych, daje poczucie bezpieczeństwa i uspokaja.
Rzesza ludzi jednak, trwale podniecona zwykłym religijnym entuzjazmem i żarliwością,
tylko ze względu na swą liczbę jest o wiele bardziej niebezpieczna i zdecydowanie mniej sterowalna, czy przewidywalna w swoim zachowaniu niż działania
pojedynczego szaleńca. Moc zniszczeń, których może dokonać, jest nieporównywalna i z pewnością zachwyciła przywódców i organizatorów kolejnych krucjat.
Mniejsza intensywność doznawanych emocji sprzyja podejmowaniu w ramach grupy
bardziej racjonalnych decyzji, oczywiście do pewnego momentu. To jednak już
wystarczy, aby stała się użytecznym narzędziem czy to militarnym,
politycznym czy jakimkolwiek innym. Z drugiej strony jednak, była zdolna
zachwiać zastanym mniej lub bardziej rozumnym porządkiem, stąd była
niebezpieczna dla władzy. Kiedy emocje narastają, wypracowane struktury władzy
stają się coraz bardziej płynne i podatne na zmianę. Z pewnością więc,
taka rozfanatyzowana rzesza ludzi budziła również niepewność i strach u rządzących.
Nieraz też dała o sobie znać w historii pogrążając w chaosie zastany porządek
rzeczy.
Naturalna nienawiść mistyki do wszystkiego, co ją ogranicza, a więc
przede wszystkim do rozumu oraz wszelkich nauk, dosięga nawet sztuki. Sztuka
bowiem, choć sprzyja uczuciu, może je wyrażać, przedstawiać, to ujmuje je
jednak w pewną formę, a więc ogranicza. Emocja, karmiąca się sama sobą,
ugruntowana przez emocje innych, staje się celem samym w sobie. Nie trudno
dostrzec, że w takiej postaci będzie czymś wynaturzonym, tak samo jak jej całkowity
brak. Wiadomo, że uszkodzenie struktur naszego mózgu odpowiedzialnych za
uczucia, którego efektem jest brak tychże, czyni człowieka niezdolnym do
jakiejkolwiek społecznej egzystencji. To samo można przyjąć w przypadku
drugiej skrajności, gdy gwałtowne i nieopanowane wciąż podsycane emocje
niszczą więzi społeczne, uniemożliwiając jednostce normalne życie i zadomowienie się w świecie.
Racjonalizm już od samego początku w średniowieczu spotkał się z gwałtowną
opozycją. Nie byłaby ona możliwa jednak bez owej struktury religijnej
monoteizmu, który wymaga nie zwykłego zaakceptowania istnienia bogów, czy wyższych
sił, lecz uczuciowej relacji, emocjonalnego stosunku do bóstwa. Jeśli do
istoty samej religii i bycia religijnym należy emocjonalna więź z jedynym
Bogiem, nietrudno zrozumieć, dlaczego to właśnie religia średnich wieków
stała się zapleczem nigdy niegasnącego sprzeciwu wobec rozumu i racjonalizmu. Wiek XX i zaskakujący początek obecnego stulecia z powrotem
konfliktów religijnych na wielką skalę pokazały, że owe zmagania jeszcze
nie został rozstrzygnięte.
Przypisy: « Idee i ideologie (Publikacja: 31-07-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4958 |
|