Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.918 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Doprawdy, nie imponują mi zbytnio ludzie, którzy oświadczają: "Spójrzcie na mnie! Jestem tak wspaniałym tworem, że wszechświat musiał mieć jakiś cel". Nie, wspaniałość tych ludzi wcale mnie nie olśniewa.
 STOWARZYSZENIE » Oświadczenia i wystąpienia

O neutralności światopoglądowej państwa i o sytuacji kobiet w Polsce [2]
Autor tekstu:

Proces, który dokonuje się w Polsce od 1989 r. stworzył katolików bardziej nietolerancyjnych, radykalnych i szowinistycznych. Spytają Państwo: a co z częścią społeczeństwa, która nie jest katolicka? Otóż ta część społeczeństwa, podszyta strachem, siedzi cicho! Jeżeli rzuca gromy na dziejące się nieprawości, to po cichu, w zaciszu mieszkania i jedynie tylko w obecności bardzo dobrych, sprawdzonych przyjaciół. Takie czasy w Polsce nastały. Wypisz, wymaluj — środkowy okres stalinowskich rządów w Polsce. Najpierw, w 1990 r., religia znalazła się w gmachu szkoły, później znalazła się w planie lekcji, jeszcze później pojawiły się pensje dla katechetów z budżetu państwa. Niedawno polski rząd dostał od biskupów propozycję nie do odrzucenia — nauczanie religii katolickiej w szkole ma być obowiązkowe, a przedmiot „religia" — przedmiotem maturalnym. I z pewnością tak się stanie. Bo polskie społeczeństwo, nie posiadające żadnego wsparcia, choćby tylko moralnego od przyjaciół z zagranicy, nie sprzeciwi się samo z siebie walcowi katolicyzmu. I jeszcze jedna informacja dotycząca szkół publicznych. Arcykatolicki minister edukacji narodowej wymyślił, że trzeba w Polsce powołać do życia Narodowy Instytut Wychowania. W zamiarach rządu i partii prawicowych instytucja ta ma pełnić rolę służącą wszechstronnej indoktrynacji młodzieży w duchu nacjonalistyczno-katolickim. Rząd zajął się już przygotowywanym w MEN projektem ustawy o Instytucie, minister finansów przedstawił propozycje sfinansowania jego działalności. I gdy Instytut zacznie działać od stycznia 2007 r., jak zapowiada rząd, szkoła polska będzie przekazywała tylko te treści, na które zezwolą biskupi. Między bajki będzie można włożyć np. wprowadzenie przedmiotu „wychowanie seksualne" do polskich szkół, a wiedzę o antykoncepcji młodzi ludzie będą sobie przekazywali metodą szeptaną podczas spotkań na podwórku. I o to chodzi! A tak na marginesie, jaką państwo dadzą sobie odpowiedź na pytanie: nauka religii to praca czy misja?

Kiedy w Polsce dokonywały się zmiany w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, marzyłem, że w końcu u nas, w Polsce, również będą rządy prawa, że Konstytucja przestanie być świstkiem papieru, a minimalne standardy praw człowieka będą wystarczającą zaporą dla odradzania się wszelkich „-izmów". Myliłem się. Po czerwonym totalitaryzmie obudziłem się w czarnym, bowiem taktyka polskiego Kościoła katolickiego zdała egzamin. Dlatego też dzisiaj świecki system polityczny zmuszony jest zajmować się obszerną listą żądań ortodoksów kościelnych i z partii prawicowych.

Państwo chcąc zrozumieć to, co się dzieje w Polsce, muszą zdać sobie sprawę, że szeroko pojęta polska lewica siedziała w ciągu ostatnich kilkunastu lat cicho, chociaż np. podział wpływów w Sejmie ostatniej kadencji odzwierciedlał — tak się przynajmniej wydawało oddającym głos w ostatnich wyborach parlamentarnych — wszystkie odcienie przekonań. Milczenie lewicy w pewnych sprawach, np. dotyczących spraw światopoglądowych, finansowania Kościoła czy choćby dotyczących kobiet było i jest niezrozumiałe. Ale lewica siedzi cicho! I tylko nie wiadomo, czy sama sobie narzuciła ograniczenia ze strachu przed kościołem, czy też panuje w niej jakaś „dyktatura proletariatu" blokująca działania?

Ostatnie wypowiedzi działaczy partii tzw. lewicowych wskazują, że lewica nie posiada żadnej wizji w kwestii usytuowania sfery wyznaniowej w państwie, żadnej myśli przewodniej, żadnych kanonów działania, które powinny stać się drogowskazem prowadzącym do zahamowania procesów zniewalających członków — podobno po 1989 r. już wolnego — społeczeństwa we wszystkich obszarach życia publicznego i prywatnego. Wydaje się, że lewicę nie interesują sprawy stosunku państwa do Kościoła i pozostawia te sprawy „sumieniu" członków. To wszystko powoduje, że często stawiam sobie pytanie: czy w Polsce mamy jeszcze lewicę, która będzie przeciwwagą prawicy? Zastanawiam się, czy wizję państwa neutralnego światopoglądowo mam włożyć między bajki, bo zgasł płomień, który mógłby spowodować, że społeczeństwo mocnym głosem powiedziałoby kościołowi i prawicy: non possumus! Dalej nie pójdziecie, bo albo — zgodnie z minimalnymi standardami praw człowieka — każdy z nas ma prawo, albo nikt...! Zastanawiam się, czy Polacy w swojej walce o godność i minimalne standardy praw człowieka nadal pozostaną osamotnieni, pozostawieni przez społeczeństwa starych demokracji samym sobie? A choćby tylko przyzwoitość nakazuje, żeby kandydatowi na dobrego — w przyszłości - kierowcę patrzeć na ręce, czy dobrze jedzie, więc wydaje się, że stare demokracje czujnie winny się przyglądać temu, co się dzieje w Polsce, czy dobrze „jedziemy", czy jedziemy w tym samym kierunku, czy nie zbaczamy z trasy. A dzisiaj Polska ostro ruszyła nie autostradą standardów europejskich, lecz przez pola i ścieżki na nich wydeptane przez standardy watykańskie. Czy Europa obudzi się dopiero wówczas, kiedy w Polsce puszczą ostatnie hamulce i społeczeństwo — pomijając tzw. procedury cywilizowanego państwa demokratycznego - weźmie sprawy w swoje ręce, dokonując kolejnego, tym razem z pewnością nie będzie to pokojowy, przewrotu?

W Polsce, w dziewięćdziesięcioprocentowym społeczeństwie katolickim, miesiąc w miesiąc sondaże pokazują, że ponad 1/3 respondentów stanowią ludzie przeciwni panoszeniu się kościoła w państwie. Pomimo tego obawiam się, że procesy, o których mówię, będą się nasilały, a na lewicy pozostaną jednostki, lśniące jak brylanty o niespotykanej czystości, a wywodzące się ze słabszej strony człowieka — kobiety! Kto dzisiaj w Polsce tak naprawdę wie, o co od lat walczy pani prof. Maria Szyszkowska — polska kandydatka do Pokojowej Nagrody Nobla Anno Domini 2005? Kto popierał panią senator K. Sienkiewicz, kiedy walczyła z Funduszem Kościelnym i zajmowała się innymi sprawami, również w interesie kobiet? Przez ostatnie lata, jakby skażone trądem, były omijane przez wielu ludzi lewicy, przez ludzi działających w organizacjach pozarządowych, którym własne kariery przesłoniły oczy i zapomnieli o potrzebie działań dla dobra państwa, społeczeństwa, przyszłości narodu. Dotyczy to również organizacji kobiecych.

Zastanawiając się nad tematem mojego wystąpienia przypomniałem sobie zdanie, wypowiedziane w filmie Wielki Szu przez Jana Nowickiego, odpowiadającego na pytanie, w czym tkwi tajemnica pokera. „Nie ma tajemnicy, wszyscy ją znają". Polacy dokładnie wiedzą, co się kryje w określeniu „państwo neutralne światopoglądowo", lecz… No właśnie. Co się stało, że zapominają o takim państwie?

Państwo wiedzą, że demokracja nie jest wartością katolicką, większość Polaków musi sobie to dopiero uświadomić. W dzisiejszej Polsce gwałci się demokratyczne swobody, ustanawia zakaz handlu w niedzielę, gwałci swobodę aktywności kulturalnej, wywiera presję na instytucje kulturalno-rozrywkowe. Zamykane są wystawy, zdejmuje się przedstawienia z afisza, wreszcie stosuje szykanę sądową.

Muszą Państwo zdać sobie sprawę z faktu, że demokracja według polskiego Kościoła i demokracja którą państwo znacie, to dwie różne demokracje. Polscy biskupi twierdzą, że w żadnym wypadku demokracja będąca nakazem dokumentów Kościoła nie może być uważana za identyczną z demokracją w jej rozumieniu w świeckich ramach, ponieważ świecka demokracja oparta jest przede wszystkim na suwerenności ustanowionych przez człowieka instytucji, poddanych kompetencjom prawa. Dlatego też atak Kościoła w Polsce skierowany jest przede wszystkim na instytucje i prawo. Kiedy kościół mówi o demokracji, mówi o demokracji opartej na prawach boskich a nie na prawach ludzkich. Stąd też częste ataki na rozwiązania prawne: „złego rozwiązania nie wolno brać pod rozwagę". Istotą tych słów jest m.in. myśl, że koncepcja „większości" nie ma sama w sobie waloru konstytutywnego. Polski katolicyzm oparty jest na elitarystycznym przekonaniu o wyższości wiedzy wynikającej z dokumentów papieża (i to papieża-Polaka) i Soboru. Przykro, ale podobne przekonanie było w ostatnich latach często i wyraźnie prezentowane również przez polską niby-lewicę.

Polski Kościół działa zgodnie z zaleceniem biskupów: „Będziemy wspierać proces demokratyczny tak długo, jak długo będzie on stanowił prawa i porozumienia zgodne z naszym kierunkiem myślenia, zaś sprzeciwimy mu się całkowicie, jeśli przestanie służyć naszym zamysłom".

„Ojcze nasz, któryś jest, święć się imię Twoje…" — w ten sposób rozpoczęła jedno ze swoich wystąpień z trybuny Sejmowej parlamentarzystka Ligi Polskich Rodzin — Anna Sobecka, silnie związana z Radiem Maryja. I tylko nie wiadomo, czy modliła się do Boga, czy też do o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia, które dzień w dzień emituje na falach eteru treści pełne jadu, nienawiści w stosunku do wszystkiego, co niekatolickie. Antysemityzm, ksenofobia a nawet treści faszystowskie — taki jest właśnie polski katolicyzm, w całej krasie głoszony przez tę katolicką rozgłośnię. Wiedza o tym fakcie powinna Państwu zdjąć opaskę z oczu. I z pewnością zdają sobie Państwo sprawę z tego, jak cenna jest w moim kraju wazelina, by łatwiejsze były stosunki z biskupami — nie mówię tu o stosunkach seksualnych, chociaż… „Nic, co ludzkie, nie jest mi obce" — zgodnie z tą maksymą, wszystko jest możliwe!

Wszyscy wiemy, że podstawowa zasada rządów prawa polega na tym, że państwo ma obowiązek nie popierać norm ani nie ustalać takich regulacji prawnych, które forsowałyby jakąś specyficzną ideologię, np. katolicką. Rządy prawa chronią przed ustanawianiem norm ideologicznych. Inaczej mówiąc, chronią przed zapanowaniem myśli totalitarnej. Rządy prawa nie zezwalają na wprowadzanie ustawodawstwa, które czyni chrześcijaństwo w wydaniu katolickim, jedynym „naukowym" podejściem w zakresie edukacji młodego pokolenia, albo jedyną normą, poprzez którą mogą wyrażać się wszelkiej maści artyści. W Polsce na straży rządów prawa stoi Trybunał Konstytucyjny. Ostatnio, w związku z kilkoma orzeczeniami, które Trybunał wydał nie po myśli kato-prawicy, rozpoczął się zmasowany atak na tę ostatnią ostoję demokracji w Polsce. Gdy prawica obsadzi Trybunał Konstytucyjny swoimi ludźmi, nawet ustawy podobne do przedwojennych niemieckich ustaw o czystości rasowej, będą w Polsce możliwe. I co najciekawsze, podobnie jak niemieckie ustawy rasistowskie, będą przyjmowane one w procedurach demokratycznych. A Europa milczy, nie widzi tego, co się w Polsce dzieje!

W treści umowy społecznej, jaką jest konstytucja, zapisaliśmy zasady, którymi powinniśmy się kierować, aby umowa ta nie była jedynie świstkiem papieru. Zasadę państwa prawa, równości, równouprawnienia, bezstronności państwa w sprawach religijnych i światopoglądowych, co nie jest równoznaczne z neutralnością światopoglądową państwa. W konstytucji nawiązaliśmy do praw człowieka. Doświadczenia lat 1989-2006 dowodzą, że prawodawstwo religijne doskonale przenika przez filtr parlamentarny, a rzeczywistość roku 2006 pokazuje, że dojście przez demokrację do katolickiego autorytaryzmu jest rzeczą całkowicie możliwą. Zachodni świat wypracował standardy dotyczące praw i wolności człowieka. Wiemy, że różnica między prawami i wolnościami polega na tym, że w sferę wolności państwo nie powinno ingerować, zaś sferę praw państwo ma obowiązek gwarantować. Dlatego też w konwencjach dotyczących praw człowieka i jego wolności, użyto wyrażeń: każdy ma prawo..., nikt nie może być… Podam przykład występującej dyskryminacji w Polsce. Dotyczy ona podziału funduszów przeznaczonych na finansowanie przedsięwzięć związanych z organizowaniem wypoczynku przez i dla młodzieży. Organizacje niezwiązane (poprzez asystentów) z Kościołem, nie mają żadnych szans na otrzymanie tego samego dofinansowania, co organizacje kościelne, a powinno to być ich należnym udziałem. Tak się dzieje, bo w istocie katolicyzm nie zostawia żadnego marginesu dla tolerancji. Jego umiarkowane niekiedy zalecenia są tylko manifestacją swoistej cierpliwości.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nowa lewica?
Powrót do Cannosy? – Kościół wobec rozdziału

 Zobacz komentarze (4)..   


« Oświadczenia i wystąpienia   (Publikacja: 19-05-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Czesław Janik
Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo "Neutrum"

 Liczba tekstów na portalu: 16  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Powrót do Cannosy? – Kościół wobec rozdziału
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4790 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365