|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Antysemityzm
Żydowskie gadanie Autor tekstu: Aleksander Rozenfeld
Być
Żydem w Polsce? Być Polakiem w Polsce? Trudno. Cała moja wiedza w tej materii
składa się wyłącznie z bólu. No bo jak udowodnić, że się ma czyste
intencje, że składam się wyłącznie z miłości. Mówią: my już znamy to
wasze żydowskie gadanie — niby dobry, ale w środku myśli tylko o jednym, jak
tu oszukać, jak wywieść w pole.
Fakt — doświadczenia minionych pokoleń nie były w tej historii najlepsze. Przywoływanie
postaci z galerii historii nietrafne, bo to i sytuacja była inna i ludzie nie
ci.
Powiedziałem kiedyś w radio — być Polakiem tutaj
trudno, być Żydem trudno, ale być jednym i drugim w jednym ciele -
straszne.
Jak w tym dowcipie — rabin czyta i komentuje
fragment pięcioksięgu, mówiąc: wszyscy stworzeni jesteśmy na podobieństwo
Pana. Na to garbaty Żyd pyta: jak to, a ja? — Świetnie, jak na garbatego -
odpowiada rabin. I weź się tłumacz, że nie jesteś garbaty.
Prawda chyba jest taka. W momencie, gdy ma się do
czynienia z ludzką biedą i ułomnością, dotknięty nią nigdy nie szuka
przyczyn swoich problemów w sobie samym. Najprościej jest zwalić winę za własne
kłopoty na kogoś drugiego. Żyd w tym momencie jest idealny, nie ma go w pobliżu,
jest niesprecyzowany, niewidoczny, pasuje jak ulał na alibi dla cudzego nieszczęścia.
Najtrudniej tłumaczyć, dlaczego się coś lub kogoś kocha. No bo jak to
powiedzieć, aby uniknąć banału. Język bywa posłuszny tylko w momencie
zagrożenia, tylko w chwili, w której dokonujesz wyboru możesz powiedzieć
przekonywująco o swoim bólu.
Codzienność jest kłopotliwa, bo co powiesz komuś,
kto na widok mojej twarzy na ulicy nie umie ukryć zaskoczenia.
Tłumaczenie wspólnoty losów historią jest też o tyle nietrafne, że codzienność ma nad historią przewagę. Dzianie się tu i teraz jest o wiele silniejsze niż próba przywoływania zdarzeń odległych.
Polscy Żydzi zawsze musieli się tłumaczyć ze swojej niefortunnej miłości
do widoków, które zabierali ze sobą, gdy udawali się na kolejną w swoim życiu
tułaczkę.
Przez dziesięciolecia Polacy nie czuli się w Polsce
jak u siebie w domu. Rzymska zasada „dziel i rządź" skutecznie stosowana
przez lata w podzielonej przez
zabory Polsce nie wygasła w okresie międzywojennego dwudziestolecia. Okupacja
hitlerowska jeszcze bardziej tę zasadę umocniła, a istnienie niesuwerennej
Polski po II wojnie niczego w myśleniu Polaków nie zmieniło. W powszechnym
przekonaniu do dziś w Polsce rządzą obcy. To przekonanie nie zmieni się na
skutek pobożnych życzeń elit intelektualnych. Co zatem należy uczynić, aby
Polacy zaczęli rozumieć, że są we własnym domu i że tak naprawdę nikt
obcy im nie zagraża?
Jak sądzę,
rzecz pierwsza to edukacja, a nie moralizowanie. Nic tak nie irytuje, jak
powszechna próba traktowania Polaków niczym osoby niedorozwinięte.
Z pozycji "ex cathedra" nigdy nie udało się namówić
rodaków do zachowań postrzeganych jako cywilizowane. Ci, którzy nauczają, siłą
rzeczy więc winni to czynić z pozycji szacunku dla edukowanych. Przez dziesięciolecia
zabrakło moralizatorom i nauczycielom miłości. Ogromna rola spoczywa na kościele
katolickim w Polsce, bo — paradoksalnie — gesty Papieża Polaka wszędzie
odczytywane zgodnie z Jego intencją, w ojczyźnie wielkiego rodaka bywają
kontestowane, a ich interpretacja przeinaczana.
Wielką i ważną sprawą są zachowania moich żydowskich
współbraci. Nieznajomość współczesnej historii Polski wśród żydowskiej
diaspory szczególnie na półkuli amerykańskiej prowadzi często do
nieporozumień i niepotrzebnej konfrontacji. Jak dalece jest to materia
delikatna, świadczy zachowanie niektórych przywódców organizacji żydowskich,
jak też polonijnych.
A my, w Polsce? Polscy Żydzi, czy też żydowscy
Polacy? Jeżeli gdziekolwiek w świecie rozlegnie się głos jakiegoś idioty,
natychmiast zobowiązuje się nas do zabierania głosu, określenia swoich
emocji. Dlatego to, co mówię, skierowane jest do młodego pokolenia Polaków.
Narody, które tracą pamięć, tracą korzenie. Narody, które pamięć hodują,
tracą szansę na mądrą przyszłość.
Młodzi
Polacy nie bardzo wiedzą, jak wygląda prawdziwy Żyd. Zalewająca półki księgarskie i kioski z gazetami literatura „edukująca" w tej materii jest niskiego lotu i wprowadzająca w błąd. Piszący te słowa nie ma haczykowatego nosa, nie
nosi pejsów, a z moich ust nie wydziela się odór czosnku.
Poza tym cały czas
ta nieznośna „tematyka zastępcza". Od lat powracające złowrogie echo
„protokołów mędrców Syjonu"… Obrzydliwe napisy na murach polskich domów.
Nie uważam polskiej społeczności za szczególnie ksenofobiczną, ale zabawne,
że bardzo wielu nadal ze zdziwieniem reaguje na wiadomość, że Matka Boska i Pan Jezus byli Żydami.
Polak?
Katolik? Żyd? — jak wielka musi być zawartość tych trzech skojarzeń,
skoro wywołuje od dziesięcioleci tak wielkie emocje. Nie spodziewam się po
bliźnich niczego dobrego. Ta filozofia pomaga mi na co dzień. Każdego dnia
otwieram ze zdziwienia szeroko oczy, bo każdego dnia spotyka mnie
niespodzianka. Ponieważ nie oczekuję niczego miłego, niemal codziennie bliźni
zaskakują mnie pozytywnie. A to jakaś nieoczekiwana rozmowa, a to
odwzajemniony uśmiech. Warszawa — Nowy Świat: naprzeciwko idzie facet z tak
smętną twarzą, że nic, tylko na jego widok można się powiesić. Panie, mówię,
uśmiechnij się pan, nie ma już Związku Radzieckiego. Zaczepiony baranieje i wykrzykuje — o Jezus, Maria!
Też Żydzi, chciałoby się powiedzieć.
W ogóle być, jest bardzo trudno. Bo tyle nas
zaskakuje, tyle, ciągle więcej, wymaga od nas zwariowany świat.
O tym, że jestem inny, dowiedziałem się w dzieciństwie.
Gdy przychodziłem do domu z rozkwaszonym nosem ojciec mnie lał za to, że się
dawałem bić. Szybko musiałem się nauczyć oddawać. Trudno jednak bić się z całym światem. Zrozumiałem wtedy, że aby nie być bitym, trzeba umieć więcej
od innych. Trzeba być potrzebnym. Gdy inni czegoś nie wiedzieli, przychodzili
pytać i wtedy, gdy umiałem odpowiedzieć, przestano mnie zaczepiać. Zrozumiałem,
że być Żydem, znaczy umieć odpowiadać na pytania, na które inni nie mają
odpowiedzi. I wtedy zamarzyło mi się, że znajdę odpowiedź na najbardziej dręczące
mnie pytanie — dlaczego jestem inny.
Wszyscy oświeceni mówią, że nie ma
odpowiedzialności zbiorowej. Jak to nie ma? Jacyś Żydzi wydali w sanhedrynie
wyrok na Jezusa, a my odpowiadamy za to od ponad dwóch tysięcy lat. Jakiś Żyd
kogoś, gdzieś oszukał, a my wszyscy jesteśmy winni oszustwa. Byli Żydzi po
wojnie w polskiej bezpiece — tylko Żydzi? — a Polaków tam nie było?
Żyd kojarzy się z komunizmem, a co? Inni nie byli
komunistami?
Truizmem jest twierdzenie, że draństwo nie ma
nacji, tak jak przyzwoitość.
Chciałoby się zawołać — ludzie, nie dajcie się
zwariować! Zamiast tracić czas na szukanie Żyda winnego waszych nieszczęść,
spróbujcie ten czas zużyć na coś pożytecznego.. Nie wszyscy Żydzi byli komunistami, tak jak nie
wszyscy Polacy uczestniczyli w antyżydowskich pogromach. Byli Żydzi, którzy
cierpieli upokorzenia z rąk swoich współbraci tylko dlatego, że nie chcieli
uczestniczyć w hecy pozbawiającej Polski suwerenności, tak samo jak Polacy
wywożeni byli na Syberię i jednako oddawali życie za Rzeczpospolitą.
Bycie Polakiem jest trudne, bycie Żydem nie jest łatwe,
bycie jednym i drugim w jednej osobie — możliwe?
I w tym momencie zaczynam rozumieć, co to znaczy żydowskie
gadanie. My jesteśmy od formułowania pobożnych życzeń, wszyscy inni od
zastanawiania się, co zrobić, aby te życzenia nigdy nie zostały
zrealizowane.
* „Forum Klubowe" nr 11/2003
« Antysemityzm (Publikacja: 10-07-2006 )
Aleksander Rozenfeld Ur. 1941. Poeta, dziennikarz, publicysta "Gazety Polskiej", w latach 1980-81 pracownik etatowy NSZZ „Solidarność”, w latach 1982-87 na emigracji. W latach 1996-2001 pracownik Kancelarii Prezydenta RP, mieszka w Złotowie w Wielkopolsce. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4905 |
|