|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » PSR » Społeczność
Ateiści i agnostycy włoscy w cieniu San Pietro. Rozmowa z F. Paolettim z UAAR Autor tekstu: Agnieszka Zakrzewicz
Agnieszka Zakrzewicz -
Czym jest Unia Ateistów
Agnostyków Racjonalistów (UAAR), kiedy i dlaczego powstała?
Francesco Paoletti -
UAAR powstała 20 lat temu, w 1986 roku z woli Martino
Rizzotti. Jest to stowarzyszenie, które być może nie byłoby potrzebne w kraju cywilizowanym i pluralistycznym. W kraju takim jak Włochy, gdzie
przynajmniej 13 punktów Konstytucji jest regularnie łamanych (przede wszystkim
dotyczących wolności religijnej i dyskryminacji religijnej), stowarzyszenie
narodziło się, by bronić praw obywatelskich wszystkich osób, które deklarują
się jako niewierzące. -
Jak działa wasze
stowarzyszenie? Jakie są inicjatywy UAAR mające na celu ochronę praw
obywatelskich osób niewierzących?
-
Nasi adwokaci udzielają pomocy prawnej, kiedy mamy do czynienia z ewidentnym
łamaniem prawa — często prowadzimy sprawy sądowe także przeciwko organom
państwowym. Nasza działalność to także spotkania, dyskusje, prezentacje książek,
które organizujemy na terenie całych Włoch. Jedną z naszych inicjatyw
jest propagowanie książek wydanych przez wydawnictwa, które zajmują się
problematyką świecką (takie książki są we Włoszech mniej nagłaśniane niż
książki katolickie). -
Jakie spotkania
organizujecie w terenie?
-
Jedną z najważniejszych konferencji była „Laicita
indispensabile" (Laicyzm konieczny), zorganizowana w Rzymie, podczas której
udało nam się zainicjować spotkanie wszystkich podmiotów społecznych i politycznych oraz znanych osobistości, dla których państwo laickie jest
podstawą stosunków społecznych i międzynarodowych. Konferencja została
zorganizowana w odpowiedzi na szkodliwą próbę włączenia do Preambuły
Konstytucji UE odniesienia do „korzeni chrześcijańskich" Europy, co chciał
przeforsować Kościół Katolicki. Ta konferencja zorganizowana właśnie w Rzymie, który Watykan — fałszując historię — chce zmienić w kolebkę
chrześcijaństwa, odniosła niesamowity sukces. Zaprosiliśmy dziennikarzy
zagranicznych oraz reprezenantów organizacji laickich z innych krajów. Były
także delegacje z Polski i Irlandii — jedynych dwóch krajów
europejskich bardziej katolickich od Włoch. Poza tym organizujemy wiele spotkań z naszymi zwolennikami przede
wszystkim w Mediolanie, Bolonii i Genui — miastach, w których jest największa
ilość osób deklarujących się jako niewierzące. -
Jedną z najgłośniejszych
waszych inicjatyw jest „Odchrzcijmy się" — akcja pomocy prawnej wszystkim
tym, którzy występują o wykreślenie z parafialnej księgi chrztów. Jak i dlaczego doszło do tej inicjatywy?
-
„Odchrzcijmy się" to w zasadzie wspólna akcja, którą
prowadzimy już od lat ze stowarzyszeniem, które powstało wyłącznie w celu
pomocy osobom mającym trudności z wykreśleniem się z parafialnych
ksiąg chrztu. Niestety we Włoszech chrzci się dzieci zaraz po urodzeniu -
zmusza się więc każdą osobę do przyjęcia wiary, gdy nie ma się jeszcze możliwości
świadomego wyboru. Być może ta osoba, dorastając, chciałaby wybrać inną
wiarę lub zostać ateistą — tymczasem wbrew własnej woli figuruje w rejestrze Kościoła Rzymskokatolickiego. Tu dotykamy sedna sprawy — dlaczego
ja, który nie uważam się za katolika, mam przez całe życie być w rejestrze
Kościoła Katolickiego i dodatkowo pełnić rolę numeru, powiększającego
rzeszę wiernych? To jest właśnie prawdziwy problem, gdyż od liczby wiernych
zależy ilość pieniędzy, które Państwo przydziela poszczególnym wyznaniom.
Ta liczba jest wykorzystywana przez Kościół Katolicki w stosunkach z Państwem,
po to, aby wykazać, że religia katolicka jest najważniejszym wyznaniem kraju,
dominującym nad innymi — i w związku z tym zasługuje na traktowanie
uprzywilejowane. Watykan twierdzi, że we Włoszech jest 95% osób ochrzczonych, w związku z tym Włochy są krajem katolickim w 95%. To nie jest prawda,
bo we Włoszech praktykujących katolików jest zaledwie ok. 30% ludności. We Włoszech
istnieje największa w Europie wspólnota buddystów przynależących do sekty
Soka Gakkai. Żyje tutaj 1 milion muzułmanów. Osoby, które
zmieniły wiarę nie czują potrzeby wykreślenia się z rejestru
ochrzczonych, gdyż wydaje im się, że poprzez nową liturgię zerwały całkowicie
ze starą religią. To nie prawda, ponieważ akt chrztu jest aktem
administracyjnym, nie tylko religijnym. Wraz ze wspólnotą buddystów prowadzimy inną wspólną inicjatywę -
walczymy o to, w szkołach nauczano przedmiotu „prawa człowieka", który może
być wybierany fakultatywnie w stosunku do lekcji religii, które niestety we Włoszech
są nadal lekcjami katechizmu. -
Inna wasza słynna
inicjatywa to „Odkrzyżowanie Włoch". Walczycie o to, aby z miejsc
publicznych zostały zdjęte krzyże?
-
Dla Włoch, konkordat zawarty w 1984 roku miał być prawdziwą
rewolucją, gdyż na jego podstawie katolicyzm przestaje być religią państwową i zajmuje takie samo miejsce jak inne wyznania praktykowane w kraju. Jest tak
jednak tylko na papierze, ponieważ z miejsc publicznych: trybunałów, szkół,
szpitali, itp. krzyże nie zniknęły. To nie wszystko — każdy, kto
kocha góry, może się zorientować, że we wszystkich najpiękniejszych zakątkach
Włoch, obrzydliwe konstrukcje w formie krzyża szpecą krajobraz. W większości
przypadków krzyże te zostały postawione bez żadnego zezwolenia, a takich
zezwoleń wymagałyby. My staramy się, aby w takich sytuacjach zostały usunięte.
Utrzymanie miejsc publicznych jest opłacane z kasy państwowej, a więc z podatków
wszystkich obywateli. Te miejsca powinny być laickie, ponieważ uczęszczają
do nich wszyscy obywatele — katolicy, niewierzący, muzułmanie, buddyści. W trybunałach, szpitalach i szkołach nie może być więc krzyży.
Ten problem jest szczególnie dotkliwy w przypadku trybunałów, bo
wydaje się, że sprawiedliwość, która powinna być jednakowa dla wszystkich,
jest nadal gwarantowana przez katolickiego boga, jak za czasów Inkwizycji. Ten
sam drażliwy problem dotyczy szpitali, gdzie leżą osoby ciężko chore lub
umierające i w tych trudnych chwilach chciałyby mieć zagwarantowaną prywatność
religijną. -
Dlaczego wasze
stowarzyszenie nosi nazwę Unii Ateistów, Agnostyków i Racjonalistów?
-
Bardzo często, zwłaszcza katolicy myślą, że wszyscy laicyści są
przeciwko jakiejkolwiek wierze, a zwłaszcza przeciwko Kościołowi
katolickiemu. To nieprawda. Niewierzący to osoby, które nie wierzą w istnienie jakiegokolwiek kreatora. Wybór religii to bardzo indywidualna kwestia
światopoglądowa, laicyzm natomiast to kodeks moralny. Mając światopogląd
laicki, ja szanuję fakt, że istnieją osoby, które mają inną, teokratyczną
wizję świata — wymagam jednak, aby moje przekonania były szanowane. Ateista
to osoba, która nie ma żadnego boga. Agnostyk to osoba, która nie zajmuje żadnej
pozycji w kwestii istnienia boga — wątpi. Zarówno ateistów, jak i agnostyków
jednoczy racjonalistyczne podejście do świata, które wyklucza mistycyzm. -
Jak się żyje w cieniu San
Pietro, w Rzymie i we Włoszech?
-
Kto się urodził w tym cieniu, myśli, że żyje w pełnym świetle.
Kto miał natomiast kontakt z innymi krajami, jak Francja, Hiszpania,
Holandia czy Niemcy, zdaje sobie sprawę z różnicy pomiędzy dniem i nocą.
Żyć w cieniu San Pietro oznacza być informowanym codziennie o tym, co zrobił
papież, tak jakby telewizja państwowa była prywatną telewizją Watykanu. Żyć w cieniu San Pietro, oznacza być poddawanym ciągłym presjom politycznym,
ingerującym w życie prywatne jednostki, jak małżeństwo, współżycie
seksualne, aborcja, sztuczne zapłodnienie, pożycie bez ślubu. Jest to naprawdę
przykre i męczące, zwłaszcza, że nie jest tak w innych krajach Europy.
Niestety, na mocy konkordatu podpisanego w 1984 roku, Watykan opłaca wszystkich
księży (wcześniej byli oni na utrzymaniu państwa). Wbrew pozorom nie jest to
dobre, gdyż księża będąc pracownikami Watykanu, są skazani na ślepe posłuszeństwo
wobec jego polityki — w innym przypadku mogą zostać zwolnieni. Poprzez bezpośrednią
kontrolę księży Watykan kontroluje skuteczniej obywateli Włoch. -
Dziękuję za rozmowę.
« Społeczność (Publikacja: 05-09-2006 Ostatnia zmiana: 26-09-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5020 |
|